James Bond był opracowany w zaskakujących warunkach. Scenariusz No Time To Die powstawał po zakończeniu zdjęć

„No Time To Die” było wielkim wyzwaniem dla twórców oraz aktorów, bo jak się okazuje nikt tak naprawdę nie otrzymał finalnego scenariusza. Skrypt powstawał jeszcze po zakończeniu zdjęć i Cary Joji Fukunaga musiał liczyć na kreatywność obsady.

Cary Joji Fukunaga nie był pierwszym wyborem producentów „No Time To Die”, ale reżyser otrzymał szansę wpłynięcia na wydarzenia i to właśnie na jego barkach było przygotowanie ostatecznej wersji skryptu. Jak się jednak okazuje – ten został opracowany dopiero po zakończeniu prac na planie.

Reżyser podczas wywiadu z redakcją Esquire Middle East potwierdził, że przejmując stery nad projektem miał bardzo mało czasu, więc scenariusz do Bonda powstawał jeszcze po zakończeniu prac na planie – Cary Joji Fukunaga kończył pisanie „nawet podczas postprodukcji”.

Dużym problemem okazała się również kontuzja Daniela Craiga, przez którą twórca musiał kręcić sceny nie mając tak naprawdę wiedzy, czy zostaną one ostatecznie wykorzystane w filmie:

„Pisałem dialogi, które były na tyle intencjonalne, ale też na tyle niejasne, że mogłem je zastosować do wielu różnych rzeczy dziejących się w trzecim akcie. To było prawie jak pisanie tych stron w powieści „Wybierz swoją własną przygodę”: Jeśli to wydarzyło się tutaj, a ty musisz iść tutaj, to ta strona będzie do tego odpowiednia'”.

Twórca potwierdził, że w zwiastunie pojawiają się słowa, które zostały wypowiedziane przez Ralpha Fiennesa, ale w momencie tworzenia tego fragmentu reżyser oraz aktor nie wiedzieli, po co one pojawiły się w filmie – nikt nie znał dalszej części historii, więc przygotowanie filmu było bardzo dużym wyzwaniem.

Cary Joji Fukunaga nie ukrywa, że miał dużo szczęścia, ponieważ pracował z doświadczonymi aktorami – gdy on opracował „gównianą” kwestię, to mógł liczyć, że przykładowo Ralph Fiennes ją poprawi podczas pracy na planie.

Przeczytajcie naszą recenzję „No Time To Die”.