Wii U poniżej dzisiejszych standardów
Nieco ponad tydzień temu ze słów Vigil Games wywnioskować można było, że Wii U to maszynka dysponująca mocą porównywalną z Xboksem 360 i PlayStation 3. No tak, ponad tydzień temu, czyli całe wieki. Najnowszy trend w biznesie przecieków z anonimowych źródeł mówi, iż nowa konsola Ninny technologicznie nie dorównuje nawet wiekowym już zabawkom Sony i Microsoftu.
Nieco ponad tydzień temu ze słów Vigil Games wywnioskować można było, że Wii U to maszynka dysponująca mocą porównywalną z Xboksem 360 i PlayStation 3. No tak, ponad tydzień temu, czyli całe wieki. Najnowszy trend w biznesie przecieków z anonimowych źródeł mówi, iż nowa konsola Ninny technologicznie nie dorównuje nawet wiekowym już zabawkom Sony i Microsoftu.
Wypowiedzi deweloperów, które zebrało GamesIndustry poprzez rozesłanie anonimowych ankiet, wskazują, że hardware mający zadebiutować w tym roku nie może mierzyć się mocą przerobową z niemal siedmioletnim Xboksem 360. Twórcy bez konieczności podania swoich nazwisk wyzbyli się hamulców i pozwolili sobie na swobodne, choć nie wiadomo do końca czy prawdziwe, wyznania. Wynika z nich jedno - Wii U w kwestii możliwości graficznych odstaje od konsol obecnej generacji, poniżej kilka cytatów:
"Nie jest na tym samym poziomie co PS3 i X360. Możliwości graficzne nie są aż tak potężne."
"Nie potrafi generować grafiki tak dobrze, jak PS3 i X360."
"Nie ma tak wielu shaderów, brak możliwości znanych z PS3 i X360. Ogólnie Wii U nie jest w stanie nadążyć."
Pojawiło się też kilka bardziej zrównoważonych opinii, ale również z nich nie wynika, by Nintendo szło z duchem czasu:
"Pewne rzeczy są zrealizowane lepiej, głównie poprzez bardziej współczesny projekt."
"Cała sprawa z kontrolerem w stylu tabletu rozbija się o to, że dostajesz jeden i możesz użyć tylko jednego. Nie jest to całkowicie niezależne."
Chwila, czyżby powyższe zdanie potwierdzało doniesienia, że Wii U sprosta obsłudze wyłącznie jednego pado-tabletu? Z perspektywy słów o hardware'owej słabiźnie konsoli wydaje się to jak najbardziej logiczne. Nintendo strzela sobie w stopę?