Bez Killzone: Shadow Fall nie byłoby Horizon: Zero Dawn

Doświadczenie nabyte przy tworzeniu Killzone: Shadow Fall było niezwykle cenne dla Guerilla Games. W szczególności, że prace nad są znacznie bardziej wymagające.

Całą historię opowiedział Herman Hulst, współtwórca studia w wywiadzie dla Official PlayStation Magazine UK. Deweloperzy muszą wycisnąć z PlayStation 4 wszystko, co się da, aby ich wizja Horizon: Zero Dawn stała się tym, co chcą dostarczyć graczom. Nic jednak nie byłoby możliwe bez poprzednich doświadczeń z Killzone: Shadow Fall.

Gdy zaczynaliśmy pracę nad Horizon: Zero Dawn, doświadczenie wyniesione z prac nad Killzone: Shadow Fall było gigantyczny, wręcz nie do opisania, niezwykle cennym atutem. Aczkolwiek, jako ciekawostkę muszę powiedzieć, że… to Horizon: Zero Dawn był pierwszy. Na jakiś czas musieliśmy jednak włożyć projekt do lodówki, bo Killzone: Shadow Fall ze względu na premierę PlayStation 4 miał wyższy priorytet.

Na chwilę obecną dzięki Shadow Fall pracujemy już z dojrzałym silnikiem graficznym, który dobrze znamy. Jest to bardzo ważne. Pamiętam rozmowę z naszym dyrektorem od spraw technicznych, Michaelem van der Leeuwem. Zapytałem go o problemy, jakie napotkamy w trakcie prac nad Horizon: Zero Dawn. Bez chwili zastanowienia powiedział ‘otwarty świat’. Potem wyjaśnił, że po Shadow Fall ludzie oczekują od nas jeszcze więcej. Gra musi być przepiękna, a grafika przekonująca i stać na jeszcze wyższym poziomie niż to, co dotychczas wykreowaliśmy. Zrobienie tego wszystko było prawdopodobnie…

Nie, nie prawdopodobnie! To była najcięższa rzecz, jaką dotychczas zrobiliśmy. To było nawet trudniejsze niż wydanie gotowego Killzone: Shadow Fall na premierę PlayStation 4.

Już dłuższy czas temu potwierdzono, że będzie działał w 1080p i 30 klatkach na sekundę. Tytuł pojawi się w 2016 roku na PlayStation 4.