Fallout 4 stawia na poczucie wolności, nie zachwycającą grafikę
Ujawnione w ostatnim czasie fragmenty rozgrywki z pokazały sporo ciekawych rzeczy, które pojawią się w nowej odsłonie postapokaliptycznego RPG-a, ale grafiką nie zachwycały. Deweloper wyjaśnia, że nie oprawa jest dla niego najważniejsza.
Premierom dużych gier towarzyszą zwykle narzekania, że poziom oprawy graficznej czy liczba wyświetlanych klatek na sekundę nie są takie, jakich oczekiwano. Koniec końców jednak to rozgrywka stanowi o jakości tytułu, a gdy mówimy o RPG-u z otwartym światem, najważniejsza jest wolność poczynań bohatera (o czym mogliście przeczytać we wczorajszym felietonie).
W rozmowie z serwisem GamesRadar, Pete Hines z Bethesdy powiedział, co dla jego studia jest ważniejsze:
Próbujemy stworzyć najlepszą możliwą oprawę graficzną, mając jednak na uwagę, że nie tworzymy gry, by była tą najładniejszą na rynku [...] Chcemy wielkiego, interaktywnego świata, gdzie możesz rozmawiać z ludźmi, wybierać własne ścieżki i wszystko ma tam swoje znaczenie.
Wszystko w naszym świecie jest namacalne - nie wchodzisz do pokoju, by zobaczyć wiele sztucznych rzeczy. Każdy przedmiot jest przedmiotem. Odpalasz granat w takim pokoju i te przedmioty ulegają eksplozji. I zachowanie każdego z nich musi zostać obliczone - gdzie poleci, jak będzie się odbijał. To dopuszcza chaos, ale też pozwala stoczyć tysiąc okrągłych serów ze wzniesienia w Skyrimie.
Jeśli masz zamiar porównać nasz tytuł do jakiejkolwiek innej gry, to lepiej, żeby umiała ona to, co nasza.
Ciężko nie przyznać racji Hinesowi, ale duże gry AAA muszą trzymać odpowiedni mocy obecnej generacji poziom graficzny. Oby nie zawiódł w tej kwestii. Premiera gry jeszcze w tym roku, 10 listopada.
Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Fallout 4.
