Hustle Kings - recenzja

BLOG RECENZJA GRY
1308V
Hustle Kings - recenzja
Tom19 | 15.09.2017, 21:57
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

W życiu każdego gracza nadchodzi moment, w którym chce się porzucić wszędobylskie strzelaniny naładowane akcją, horrendalnie długie RPGi, monotonne wyścigi, czy stresujące horrory najlepiej klasy AAA. Dlatego są gry, które rozładowują stres kilkoma potyczkami w sieci, a w ramach ,,wagowych'' mieszczą się między szybką partyjką w Angry Birds na posiedzeniu w kibelku i rozgrywką sieciową w szachy. Taki jest konsolowy król bilarda Hustle Kings. 
 

 

Hustle Kings to nic innego jak symulator rozgrywek bilarda z prawdziwego zdarzenia podany w sosie trybu free-to-play. Oczywiście wiąże się z tym fakt grania za darmo z możliwością kupna opcjonalnych dodatków, które w większym lub mniejszym stopniu poprawiają różne elementy w rozgrywce - co nie każdemu może się spodobać.
Mogę jednak uspokoić, że po kilkuset partiach rozegranych na różnych szczeblach trudności nie widzi się tego, że jest to gra F2P. Spotkani gracze to zazwyczaj ,,weterani'' bilarda, którzy nie uznają wszelakich pomocy ( poza oczywiście krótką linią celowania ) kończąc spotkanie z czystym sumieniem. Obawiałem się, że widoczne przedmioty do kupienia zepsują ideę uczciwej rozgrywki, na szczęście tak się nie stało.
Hustle Kings nie oferuje zbyt dużo trybów rozgrywki, jednak wystarczająco, aby dobrze się bawić. Twórcy z kilkunastu typów rozgrywek zwęzili do klasycznej ósemki, dziewiątki a także dodali snooker i jego wersję mini.


Krótka kariera to w sumie przedsmak tego, co nas czeka w rozgrywkach sieciowych. Tryb ten został podzielony na cztery poziomy trudności. W każdym rywalizujemy z kilkoma przeciwnikami sterowanymi przez komputer. W sumie nic specjalnego, powiedziałbym zwykły trening, który jest poprzedzony samouczkiem, wyjaśniającym jak grać. 
Najważniejszy z trybów to oczywiście sieciowy, pozwalający na wypróbowanie swoich umiejętności z graczami z całego globu. Wybierając jeden z czterech poziomów trudności, które zaraz omówię, możemy zadecydować, czy chcemy rozegrać jedną szybką partyjkę lub turniej. Zarówno po skończeniu krótkiej kariery, jak i wygraniu z każdym graczem online dostajemy wirtualną gotówkę HKC wraz z punktami doświadczenia potrzebnymi do uzyskania jak najwyższego miejsca w randze. Na dobrą sprawę zarówno zdobyta kasa, jak i ranga nie grają tutaj większej roli o czym dowiecie się w późniejszej części tekstu.
Jak wiadomo, w bilardzie celuje się kijem w białą bile aby trafić kolorową do łuzy, więc oszczędzę sobie i wam omawiania szczegółowych zasad rozgrywki.  
Ekipa z VooFoo zaimplementowała linię pomocniczą dla lepszego celowania co jest zrozumiałe. Na łatwym poziomie jest ona długa i pozwala dokładnie zaobserwować, gdzie poleci uderzana bila a na najtrudniejszym oczywiście obejdziemy się bez niej. 


 

Bilard jak to bilard, chyba każdy facet, czy kobieta chociaż raz w swoim życiu trzymał/a kija wbijając ,,kulki do dziurek''. Dla mnie jest to coś więcej, bo zagrywam się amatorsko w prawdziwym życiu, więc opisując wirtualną produkcję, mam porównanie na linii - prawdziwy sport a gra wideo. W jakim stopniu zostały oddane realia i czy można nazwać Hustle Kings symulatorem?
Najważniejszą kwestią, która pozwala mi ocenić każdy wirtualny bilard to szeroko pojęta fizyka bil i zachowanie wobec band otaczających stół wraz ze szybkością sukna.  
W Hustle Kings od pierwszego uderzenia wiedziałem, że mam do czynienia z dobrze dopracowanym systemem rządzącym rozgrywką. 
Wszelkie podkręcenia bili, ,,cofki'', podbicia, uderzenia o bandę i rotacje niezależne są tutaj wykonane perfekcyjnie. Przy odpowiednim podejściu można zdziałać na stole cuda. W dziesięciostopniowej skali oceniłbym fizykę i zachowanie bil bilardowych na dziewięć. Pełnej dychy nie ma tylko ze względu na małe niedopracowanie band względem mocnych uderzeń. Bywa, że mocno uderzona bila często odbija się dziwnie od bandy, ewentualnie trzepocze w narożnikach łuzy, wylatując ze stołu niczym wystrzelona z procy.
W ogólnym rozrachunku, grze jest bliżej do symulacji niż arcade'owego podejścia co powinno cieszyć zaawansowanych graczy. Aby jednak nie przestraszyć nowy nabytek, twórcy udostępnili dwie alternatywne metody celowania i dodali wspomniane wcześniej linie pomocnicze. Bo trzeba jasno powiedzieć, że bilard jest dla każdego.


Jak wygląda sprawa mikrotransakcji? Za wygraną gotówkę możemy kupić kije, zestawy bil, kolorowe talki lub przedmioty jednorazowego użytku. Największe znaczenie mają kredy, po użyciu których możemy np: wydłużyć linię celowania lub zagrać dodatkowe uderzenie. Sprawa kijów jest kosmetyczna i odnosi się tylko do wizualnego aspektu. Trochę szkoda, że profesjonalizm wykonania gry nie przełożył się na poważne potraktowanie wyglądu wizualnego niektórych rzeczy. Mam na myśli pakiety dyskotekowych bil, świecące się niczym fluorescencyjne mazaki ze szkolnych lat, a także kije, które wyglądem odbiegają od klasycznej wersji drewnianego kija z klonu kanadyjskiego. 
Szczęście w nieszczęściu, że mało graczy kupuje kije z dodawanymi zestawami, a jeszcze mniej je używa. Powód jest prosty. Bardzo wysokie ceny towaru sprawiają, że żmudne farmienie punktów mija się z celem, a wyjmowanie kasy z portfela w takiej produkcji to zagrywka dla mięczaków.
Na dobrą sprawę liczy się dobra zabawa i szlifowanie swoich umiejętności, a nie dążenie do celu, który nie jest tu jasno przedstawiony i w sumie go nie ma. 

 

Poziom prezentowany przez ponad połowę sieciowych graczy jest więcej niż zadowalający. Właśnie przez wyrównane spotkania ,,tylko'' godzinna odskocznia wyrasta na kilkugodzinne emocjonująco przyjemne sesje. 

 

Rozgrywka sieciowa to przede wszystkim turniejowe zawody, a dopiero później spotkania 1 na 1 i dzienne wyzwania. Do dziennych zadań może należeć krótkie wyzwanie trickshotowe ( podbijanie i podkręcanie w odpowiedni sposób bili ) lub wbicie kul w odpowiedniej kolejności. Spełnić kryteria takiego zadania nie jest łatwo, o czym boleśnie się przekonałem. 
Spotkanie z losowo wybranym graczem nie muszę chyba komentować, bo szersze do omówienia są turnieje.
Formuła turniejowa jest banalnie prosta. Gracze wchodzą do lobby, jeżeli nie ma miejsca to mogą także założyć własny turniej bez specjalnych zobowiązań. I tyle.
Całość rozgrywa się w formie klasycznej drabinki turniejowej, gdzie przegrany odpada, a wygrany pnie się dalej, aż do finału. Ilość miejsc jest ograniczona, jednak twórcy słusznie zastosowali możliwość wcześniejszego rozpoczęcia. Po co czekać na skompletowanie ósemki zawodników, jak można zacząć przy pięciu graczach. Smutny obowiązek czekania na swoją kolei jako ostatni zostaje wynagrodzony przedwczesnym półfinałem. 
W poczekalni na zawody można skorzystać z dołączonego chatu, co jest nie tyle dodatkiem, co ciekawostką potrzebną tylko do przywitania i krótkich rozmów.

 

Sieciowe zmagania niestety są przerywane przez największą zmorę tej gry. Są to wszelakie zerwania z siecią, błędy i długi czas oczekiwania, który powiązany jest z niedomagającymi serwerami.   
Nie raz i nie dwa, zdarzało się, że musiałem wychodzić i wchodzić do pokoju turniejowego, przerywać grę z przeciwnikiem a w najgorszym wypadku rezygnować z zawodów. 
Na szczęście to gracze i prostota rozgrywki przyciągają do gry i nie chcą puścić. Poziom prezentowany przez ponad połowę sieciowych graczy jest więcej niż zadowalający. Właśnie przez wyrównane spotkania ,,tylko'' godzinna odskocznia wyrasta na kilkugodzinne emocjonująco przyjemne sesje. 
Od pojedynków na jedyny błąd i zagrywki do ostatniej czarnej, po z góry przegrane spotkania, które kończą się szczęśliwie dzięki faulowi zastosowanego po drugiej stronie barykady, aż do niedzielnych Zenków uderzającymi ,,na pałę''. 
Najlepsze jest to, że wyświetlana obok profilu gracza ranga o niczym nie świadczy, każdy może wygrać z każdym. Jedynie można mieć pewność, że ktoś z cyferką ponad 7 tysięcy to osoba grająca niemal perfekcyjnie, ale nieomylnie i tyle... 

 

 

Strona wizualna to maksymalne możliwości, jakie można wyciągnąć z tego typu gry. Przecież nie trzeba efektownych wodotrysków w bilardzie, ale cieszy fakt projektowego kunsztu salonów, czy samych stołów. 
Trójwymiarowe otoczenia bogate są w stylowe dekoracje, pobliski barek z alkoholami, po prostu wystrój godny najlepszych salonów bilardowych. Popracowano o unikalne loga na stole, plakaty obecnych gier ( Driveclub, Little Big Planet 3 ), kilkaset litrowe akwaria czy dalsze otoczenie w postaci panoramy wieżowców rozpościerające się za szklaną ścianą.  
Również wykonanie stołów i bil stworzono z dużą precyzją. Czuć fakturę sukna, a kule bilardowe okryte są białą łuną padającego światła, połowicznie odbijające przy tym otoczenie. Za wszystkim ciągnie się również interesujące oświetlenie lokacji, które spełnia swoją rolę, nie męcząc wzroku podczas dłuższego posiedzenia przy stole.
Stylowo wykreowane pomieszczenia z łagodną dla ucha muzyką i czytelnym dla oka Hub'em sprawiają, że chce się grać!


Na koniec warto zaznaczyć kilka ciekawostek. Pierwsza dotyczy profilu gracza, posiadającego od groma statystyk i potrzebnych informacji dla drugiej osoby. Można sprawdzić stosunek zwycięstw do porażek, ilość rozegranych partii i wygranych pucharów w turniejach, a to tylko kropla w morzu.
Lista skomponowanych piosenek idealnie współgra z całością i miło się słucha całego soundtracku.
W ogrywanej przeze mnie wersji na PS4 mogłem wybrać gatunek muzyczny z losowo dobieranych utworów dostępnych w grze. Jednak bogatsza w zawartość jest wersja na PS3, z racji możliwości dodawania własnych kawałków z prywatnej biblioteki zawartej na twardym dysku konsoli. 
W bilardzie różne cuda się dzieją. Dlatego po każdym uderzeniu i skończonej rozgrywce możemy zapisać powtórkę, która idealnie pokaże wasze dokonania. 
Dopełnieniem całości jest specjalna edycja przeznaczona na gogle wirtualnej rzeczywistości pod nazwą Hustle Kings VR. Po założeniu gogli Playstation VR rozgrywka nabiera odpowiedniej głębi, obraz obiera zgoła inne pozycje ustawienia kamery, wszystko przedstawia się naturalniej od podstawowej wersji. 

 

 

 


Swego czasu jedyna słuszna pozycja, która przyciągała mnie do ekranu dla całkowitego relaksu była seria Hot Shots Golf lub jak kto woli - Everybody's Golf. Do tego nielicznego grona dołączył Hustle Kings, jako mokry sen wszystkich wielbicieli w sumie tego niszowego sportu. 
Dzieło ekipy VooFoo to realizacyjny złoty środek na doskonały bilard i mimo zastosowanych mikrotransakcji, bawi w taki sposób, jakby ich nie było. W osobistym rankingu powyższa pozycja plasuje się między znakomitym pecetowym Cue Club a mobilnym Total Pool Classic.
Myślę, że jest to najlepsza rekomendacja nowego króla bilardowych rozgrywek.

 

                                                                                                                                                                 Tomasz Woźniak

 

P.S Screeny są mojego autorstwa.

 

Oceń bloga:
1

Atuty

  • mechanika i prostota rozgrywki
  • fizyka bil
  • projekty salonów i stołów
  • bardziej free-to-play niż pay-to-win
  • wyrównany poziom zawodników online
  • klasyczne zasady turniejowe
  • muzyka

Wady

  • niedopracowana infrastruktura sieciowa
  • przekombinowany wygląd dodatkowych kijów i bil
Avatar Tom19

Tomasz Woźniak

Jaki jest bilard, każdy wie. Jeśli szukasz rozrywki na najwyższym poziomie to Hustle Kings ją zapewni. Przejrzyste menu, świetna fizyka bil, prostota połączona z solidnym wykonaniem. Szkoda jedynie błędów sieciowych, bez tego byłoby jeszcze lepiej.

8,0

Komentarze (16)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper