Syphon Filter: Dark Mirror - recenzja

BLOG RECENZJA GRY
843V
Syphon Filter: Dark Mirror - recenzja
Tom19 | 28.12.2015, 15:53
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Przyznam szczerze, że nie dane mi było wcześniej sprawdzić przygody Gabe'a Logana w serii gier Syphon Filter. Pierwsze 3 części zrobione na Psone okazały się dobrymi grami stawiającymi na akcję, kolejna ukazała się na sprzęcie Sony następnej generacji pod nazwą The Omega strain i zdecydowanie obniżyła loty po świetnych poprzednikach.  Wydane parę lat po sobie Dark Mirror i Logan's Shadow przywróciło serii dawny blask, przy okazji pojawiając się na konsoli przenośnej PSP i udowadniając, że nie tylko duże sprzęty mogą mieć gry sygnowane jakością AA.

 

 

Pierwsza część ukazana na poczciwego ,,szaraka'' była porównywana do Metal Gear Solid z większym naciskiem na akcję. Głównym atutem było przedstawienie wydarzeń niczym z filmów Szklana Pułapka i GoldenEye, poruszanie się głównego bohatera (ahh te przewroty), prosta mechanika gry oraz ogólny klimat produkcji, który zachęcał do przejścia w jeden dzień. Wraz z postępem gra zmieniła się w stronę filmu szpiegowskiego, nie opuszczając szybkiego tempa i wartkiej akcji. Fabuła i misje nadal wciągały, doszedł znany nam cover-system, zastępując swobodne bieganie z wyciągniętym gnatem.
Ostatnie dwie gry wydane na PS2 i PSP miały trochę inny klimat, ale nie traciły na uroku, będąc produktami niemal bezbłędnymi.
Skupmy się jednak na omawianym Syphon Filter: Dark Mirror. Fabuła opowiada o losach tajnego członka agencji wywiadowczej - Gabe'a Logana, który ma na celu powstrzymanie międzynarodowej grupy terrorystycznej Red Section, pracującej nad projektem Dark Mirror.

Co kryje się pod nazwą tajnego projektu? Sprawdzicie sami, mogę powiedzieć, że historia od początku do końca jest interesująca, zaskakująca kilkoma nie przewidywalnymi sytuacjami, które nakręcają machinę sensacji. Jest to mimo wszystko, duży pozytyw produkcji, który przecież jest tylko uzupełnieniem a sprawia wrażenie kompletnej całości. Omijane lokacje są uzasadnione fabularnie i tworzą logiczną całość - to raz. Przedstawiona opowieść, uzupełniona jest świetnymi wstawkami filmowymi, które sprawiają, że jesteśmy bliżej akcji - to dwa. I wreszcie po trzecie, ilość sytuacji i mnogość atrakcji, sprawia, że chcemy brnąć dalej, dowiadując się co ciekawszych wątków fabularnych.

 

Rozgrywka dla jednej osoby to głównie misje fabularne, które dzielą się na 7 epizodów, każdy z nich to kilka krótkich misji, łącznie tworząc 23 części. Gdy przejdziemy daną część, odblokujemy dostęp w pojedynczych misjach, które możemy ponownie przejść, w inny sposób niż za pierwszym razem. Ostatnim trybem dla maniaków potyczek ,,który z nas jest lepszy'' to rozgrywka wieloosobowa. Nie ma co ukrywać, że jest to uzupełnienie do singla. Jednak warto wspomnieć o możliwości tworzenia klanów, pojedynków deathmatchowych z maksymalnie siedmioma przeciwnikami, współdziałających misji ze znajomym w osiągnięciu określonego celu i szeregu ustawień tudzież możliwości komunikowania się między zawodnikami m.in. wysyłanie wiadomości, chatowanie itd.
Żeby tego było mało, twórcy postanowili udostępnić bonusowe misje, będące małym uzupełnieniem do opowiadanej historii z misji fabularnych. Aby je odblokować trzeba przejść cały trening w różnych kategoriach lub uzyskać odpowiednie odznaczenia.
Odznaczenie można zaliczyć w 100%, jeśli dość długo korzysta się z danej techniki lub broni, sprawiając, że Logan staje się maszynką do zabijania. Nie jest to do końca łatwe zadanie, bowiem w niektórych misjach ciężko zabić wroga, wtapiając nóż w plecy czy ładując pocisk centralnie w głowę ze snajperki i odsyłając delikwenta do niebios poprzez śmierć znikąd.
Jeśli jednak ta sztuka się uda, mamy dostęp do nowych misji i broni, więc warto się pomęczyć.
Ostatnią kwestią do odblokowania są tajne akta, ukryte w zakamarkach pomieszczeń danej lokacji. Na każdy fragment misji, twórcy schowali po 2-3 akta, które polecam odnajdywać za pomocą odpowiednich gogli (EDSU). Za odnalezienie wszystkich sztuk w epizodzie, mamy dostęp do concept artów, muzyki i bonusowych filmów. To zdecydowanie ukłon dla graczy ceniących starą szkolę przeczesywania poziomów w celu odblokowania dodatkowej zawartości.

 

 

Wymienione powyżej atrakcje bonusowe, wymieniłem nie bez przyczyny. Bowiem nie dość, że gra sama w sobie jest wciągająca, to niemal zmusza gracza do ponownego przejścia w sposób inny niż poprzednio, sprawiając przy tym masę frajdy z każdego odblokowanego contentu. Mam wrażenie, że w ostatnich czasach ciężko o taką grę, więc tym bardziej należy to zaznaczyć.
Więc co takiego interesującego może zaproponować nam Dark Mirror na przenośną konsolkę? Słowo klucz to zróżnicowanie. Zarówno pod względem przeczesywanych lokacji, ciekawych zadań, jak i dostępnego
ekwipunku.
Może zacznę od umiejętności głównego bohatera, aby lepiej się omawiało kolejne aspekty. Gabe Logan z charakteru to połączenie Jamesa Bonda z Samem Fisherem - stoicki spokój, profesjonalny twardziel, człowiek do każdej roboty, posiadający tyle samo broni co i pomocniczych gadżetów.
Mimo ograniczonego zakresu ruchów, Gabe może kucnąć, wychylić się za osłony i strzelić własnoręcznie lub automatycznie wymierzając cel. W wyznaczonych miejscach przeczołgamy się w kanałach wentylacyjnych, wespniemy na wyższe kondygnacje i zjedziemy po linie. Na początku zabawy warto przejść trening, wybierając jedną z trzech opcji prowadzenia postaci pod odpowiednie przyciski. Dla mnie złotym środkiem okazała się klasyczna opcja sterowania, która pozwalała gałką prowadzić postać a X'em strzelać. Dla każdego problemem będzie schowanie się za przeszkodą, wychylenie i strzał ze snajperki przy częstym zoomowaniu. Raz, że po kilku takich akcjach mogą boleć palce, dwa, ciężko
przyzwyczaić się do układu przycisków i ogarnąć sterowanie. Przy większej zadymie może być ciężko i nie pomaga nawet specjalna nakładka na PSP imitująca pada, bo uwierzcie, jest jeszcze gorzej. Jednak zrzućmy winę na minimalistyczną konstrukcję konsolki, a nie na twórców.

 

Bohaterowi w walce pomaga ekwipunek w postaci niezliczonej ilości broni m.in. karabinki szturmowe, snajperskie, granaty  jak i gadżety, które nie są wrzucone na siłę i każdy przydaje się na odpowiednie okazje. O ile latarka używana jest bardzo sporadycznie to gogle o wszelakich zastosowaniach przydają się na każdą okazję. Zdecydowanym faworytem są gogle EDSU, które wykrywają urządzenia elektroniczne i nie tylko. Za ich pomocą znajdziemy tajne akta, odpowiedni przycisk czy
miny (możemy je rozbroić). Kolejnymi przydatnymi w walce są gogle termowizyjne, które wskazują jak na tacy przeciwników, wykrywając ciepło. Ostatnie, na podczerwień, używałem kilka razy, bo i miejsc, gdzie jest ciemno, uświadczymy w symbolicznej ilości.
Co by nie mówić, niemal co chwilę żonglujemy posiadanym sprzętem. Do tego dochodzi nóż i paralizator, a gdy mamy kaprys możemy złamać delikwentowi kark. Z walką na bliski kontakt jest o tyle dziwna sprawa, że jeśli ogłuszymy wroga to wstaje po kilku sekundach...nie wiem co twórcy przez to chcieli osiągnąć, ale wygląda to trochę komicznie. Tak samo zdarza się, że trafiony w korpus przeciwnik z broni snajperskiej stoi jak gdyby nic się nie stało. Skoro jesteśmy przy pociskach, warto zaznaczyć o możliwości szybkiej zmiany serii wystrzelonych pocisków, a w przypadku snajperki,
użyciu naboi wybuchowych, gazowych czy elektrycznych. Fajne jest to, że przyklejają się do powierzchni i można je uaktywnić w dowolnym momencie.
Jakby było mało atrakcji to należy wspomnieć o gaśnicy, która utoruje nam drogę do innego pomieszczenia czy miny, które niestety używane są raz na ruski rok. O dziwo w sekcji treningowej mamy dostęp do Claymorów, a w grze właściwej już nie. Bynajmniej ich nie znalazłem i wielce prawdopodobne, że były odblokowane po wykonaniu osiągnięcia.

 

 

Czas omówić misje, które w początkowej fazie mogą wydawać się monotonne, z czasem pokazują przysłowiowy pazur, stawiając na różnorodność. Lokacje są interesujące, zwiedzimy fabrykę ropy naftowej na ośnieżonej Alasce, przeczeszemy surowe budynki w Bośni i Kalingradzkie kasyno, skradając się nocną porą przed wejściem. Celem w każdej misji jest głównie dojście do odpowiedniego punktu, jednak jak to zrobimy i co nas czeka w międzyczasie to inna para kaloszy. Osłanianie partnera, prowadząc ostrzał z wieży, ,,opiekowanie'' się przerażonym żołnierzem ONZ w budynku pełnym korytarzy, dojście do ładunku wybuchowego w określonym czasie i rozbrojenie go, uaktywnianie serwerów w odpowiedniej kolejności i eliminowanie wrogów przez kartonowy sufit czy zdejmowanie snajperów czyhających na każdym rogu. Mało tego, w paru zadaniach do gry wkracza nasza stara znajoma Lian Xing. 

 

Jeśli ktoś parę lat temu powiedziałby, że na PSP wyjdzie gra akcji, która bawi tak samo jak Hitman czy Metal Gear Solid to wyśmiałbym go. Teraz sam się śmieję do siebie, że serię zaczynam od tego momentu

 

Wyszkolona agentka specjalizuje się cichym podejściem do tematu, gdzie tłumik jest dla niej najlepszym przyjacielem. W pewnych momentach zdarzy się, że możemy wydawać krótkie polecenia dla osób, które musimy pilnować. Dotyczy to również współpracy z dziewczyną, która w jednej sytuacji musi wspierać nas ogniem, aby przejść przez fragment, który jest pod ostrzałem działka. Jeśli chodzi o przeciwników, spotkamy takowych o różnych profesjach, jednak z góry zachowują się tak samo. Chowają się, wyłaniając na parę sekund lub biegną do przodu, wykonując kilka przewrotów. Inteligencja jak to zwykle bywa, nie stoi na wysokim poziomie, ale według mnie zachowują normę w myśleniu w tego typu produkcjach. Zdarzy się gagadkowi zablokować w drzwiach lub strzelać bez umiaru w przeszkodę za którą się skrywamy, jednak są to sporadyczne błędy.
Bardzo spodobały mi się pojedynki z bossami, które są krótkie, aczkolwiek intensywne i przemyślane. Trochę trzeba pokombinować, każdy wyróżnia się innym podejściem do tematu. Może to nie jest taka sama klasa jak potyczki w Metal Gear Solid, ale o zawodzie nie ma mowy i bossów uznaję na plus.

 

Strona wizualna jak na konsolę przenośną stoi na wysokim poziomie. Projekty lokacji są złożone, wielopoziomowe i odpowiednio oświetlone. Nie zauważymy dwóch takich samych pomieszczeń czy słabych tekstur. Efekty specjalne jak wybuch miny, padający śnieg czy buchającego ognia są świetnie zrealizowane i sprawiają wrażenie naturalności. Modele postaci nie są kanciaste, z wiadomych przyczyn główni bohaterowie mają kilkakrotnie więcej poligonów. Szkoda, że Gabe mówiąc nie porusza ustami, a interakcja z otoczeniem to głównie pękająca szyba i wazon. Możemy również wysadzić beczkę, podnieść apteczkę lub otworzyć skrzynię z kamizelką lub amunicją do broni. I tyle.
Przy takiej akcji chciałoby się więcej destrukcji, z drugiej strony gra wyciska z konsoli PSP wszystkie soki, więc nie można mieć pretensji.
Akcja ukazana jest zza pleców bohatera, a postać ujęta jest w 2/3 kadru. Obawy do tego, że kamera będzie szaleć w ciasnych pomieszczeniach jest uzasadniona, dlatego dziwi fakt, że tak nie jest.
Przez całą rozgrywkę nie spotkałem większych problemów z pracą kamery. Animacja postaci również na plus, jak i logistyczne umieszczenie broni na plecach zgodnie z tym co posiadamy. Cieszą oko również takie szczegóły jak wydobywająca się para z ust w mroźnych warunkach, precyzyjne pole rażenia granatu czy rozmowy przeciwników w języku, który w danym kraju jest używany. Bo fajnie jest usłyszeć mafiozów rozmawiających po rusku o wspólnych interesach. Jedynym zauważalnym mankamentem od strony technicznej są znikające po kilkunastu sekundach ciała,
ale można uznać to za szczegół.
Ścieżka dźwiękowa utrzymuje się na wysokim poziomie, jak cała gra. Skomponowana muzyka przez kilka osób z motywem głównym przybliżonym do szpiegowskich filmów akcji, idealnie uzupełnia kluczowe momenty a wszelakie efekty dźwiękowe są nagrane poprawnie.

 

 

 


Premierowy występ Syphona Filtera na konsolkę przenośną Sony wypadł nad wyraz dobrze. Zaryzykuje stwierdzeniem, że to jedna z najlepszych gier na ten system. Nie zapominając również o wydaniu na większego brata stacjonarnego PS2, który posiada większą bibliotekę potencjalnych konkurentów.
Dzieło to zarówno przemyślane, świetnie zrealizowane i co najważniejsze cholernie grywalne. Nie sposób tu na nudę, akcja prze do przodu a my się zastanawiamy jak to wszystko upchnięto w tak małym sprzęcie. Jeśli ktoś parę lat temu powiedziałby, że na PSP wyjdzie gra akcji, która bawi tak samo jak Hitman czy Metal Gear Solid to wyśmiałbym go. Teraz sam się śmieję do siebie, że serię zaczynam od tego momentu. Czas nadrobić zaległości w częściach, bo Syphon Filter to gra, która powinna stać na półce z innymi hitami, które wspięły się na szczyt notowań.

 

P.S wbrew temu co może się wydawać, w tej części nie znajdziemy misji typowo skradankowych. Na upartego można zaliczyć te, w których wcielamy się w agentkę Lian. Stanowi to zaledwie kilku procentowe odejście od ,,normy'' w rozgrywce, gdzie zazwyczaj liczy się odstrzał z przyklejonymi plecami do ściany ;)

 

                                                                                                                                             Tomek Woźniak

Oceń bloga:
0

Atuty

  • zróżnicowane i ciekawe misje
  • fabuła na poziomie
  • wciągająca rozgrywka i poprawna mechanika gry
  • duża ilość broni i zmyślne gadżety
  • powrót do starych rozwiązań ( apteczki, dodatkowe misje )
  • duże replayability tytułu
  • gra wieloosobowa jako ciekawy dodatek
  • czas gry ( ok. 10 godz. )

Wady

  • utrudnione sterowanie ( palce bolą po godzinnej zabawie )
  • szczegóły typu znikające ciała, mało interaktywne otoczenie, brak poruszania ustami podczas rozmowy i drobne błędy podczas rzucania daleko granatem (przez sekundę dziwne tekstury wyskakują)
Avatar Tom19

Tomasz Woźniak

Przygody Gabe'a to zdecydowanie najbardziej intensywna i dopracowana gra na konsolkę przenośną. Pomysł na zróżnicowanie pogania kolejny a nam pozostaje chłonąć kolejnego dobrego Syphona Filtera. Moc!

8,0

Komentarze (2)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper