Przegląd Eroge #29 [+18] FlipWitch - Forbidden Sex Hex [Metroidvania]

BLOG
558V
user-88981 main blog image
kajtji | 11.12.2023, 09:19
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Po dłuższej przerwie, zapraszam was na kolejny przegląd eroge, a zaraz po nim na kolejną przerwę. Tekst dla dorosłego czytelnika.

Tytuł: FlipWitch - Forbidden Sex Hex 
Wydawca: CriticalBliss
Producent: MomoGames
Gatunek: Metroidvania
Czas: ~8h
Gdzie kupić: Steam (gra jest też zapowiedziana w wersji na itch io)

 Wstęp:
FlipWitch, to ciekawa produkcja z gatunku metroidvania, która jest owocem współpracy japońskiego MomoGames oraz amerykańskiego CriticalBliss. Gra wydana została 18 listopada 2023 roku i tu przyznam, że kupiłem ją na premierę i wtedy też zagrałem. Gra została najpierw przesunięta o jakieś trzy tygodnie, a potem już w samą premierę zaliczyli dodatkowo małą, kilkugodzinną obsuwę, tak więc gra wydana została dokładnie o 4:35 czasu polskiego (tak naprawdę, to nie wiem, ale jakoś tak). Wtedy też ją odpaliłem i cóż, niestety gra dalej była niezbyt gotowa do wydania, mając parę problemów... o których już nawet mówić nie muszę, bo twórcy bardzo szybko uwinęli się z ich naprawieniem, dodając mniejsze aktualizacje w sumie co jakieś dwa dni, tak aż do 28listopada, gdzie największy patch poprawił w sumie wszystkie bolączki gry, zostawiając tylko pomniejsze bugi. Warto tu więc pochwalić twórców za szybkość działania. W każdym razie, grę (poza krótką rozgrywką w premierę), skończyłem dopiero niedawno (tuż przed pisaniem tego tekstu).

  Co ciekawe, w tym krótkim czasie gra zdołała sprzedać się w ponad 60tys egzemplarzy, sporo jak na indie tytuł tego typu.

 Fabuła:

Historia w tej grze, to coś niesłychanie skomplikowanego, więc trudno mi będzie to opisać, ale postaram się dokonać tego, jak najlepiej. A więc tak, jest zła wiedźma, i mamy ją pokonać, a aby to zrobić, będziemy musieli posiąść zakazaną moc... moc zmiany płci, ale mało tego, aby się do niej dostać, będziemy musieli rónież pokonać jej sługi i zdobyć sześć kluczy chaosu, które to odblokują nam dostęp do jej złowieszczej fortecy!... No, to tyle. Fabuła jest raczej standardowa dla tego typu krótkich metroidvani.

Gameplay:
 Jak już wspomniałem, gra ta, jest metroidvanią typu platformer 2D. Mamy tu elementy spodziewane, w tego typu produkcji. Eksplorujemy różne lokacje, zdobywamy nowe umiejętności, które pozwolą nam na dostanie się tam, gdzie wcześniej dostać się nie mogliśmy, a także wraz z czasem, kiedy to odbędziemy odpowiednią ilość stosunków seksualnych (tzn. questów), nasza moc wzrośnie. Dzień jak co dzień. Sama walka, jest tu raczej dosyć prosta, mamy proste combo typu kliknij trzy razy guzior, dwa pierwsze ataki są słabe, a trzeci silniejszy, do tego dochodzi jeszcze atak z daleka, czyli strzelanie z różdzki. No i oczywiście jest też unik, a może raczej zwzwód. 

 W czasie gry, zakupić od handlarzy, a także znaleść w skrzynkach, będziemy mogli różne czary, jak bomby czy... szczerze powiem, że ja to kompletnie zignorowałem. Fajnie, że takie rzeczy są, ale sama rozgrywka wydała mi się nie być do tego zbytnio przystosowana. W sensie, to co mamy od początku, sprawdzało się wystarczająco dobrze.

 Do tego, jak to w tytule gry jest powiedziany, wcielamy się w "FlipWitch", czyli wiedźmę, która to posiada moc zmiany płci. Tak więc przy pomocy jednego guzika, zmienić możemy miecz w pochwę. Oczywiście wykorzystane jest to w gameplayu, niestety jak dla mnie trochę niewystarczająco. W głównej mierze, po prostu używamy tego podczas platformowania. Wiecie, takie typowe klocki są widoczne jak jesteśmy chłopem, ale niewidzialne jak jesteśmy babą. Klocki się ruszają gdy X, droga jest zablokowana gdy Y. Jedynie podczas niektórych starć z bossami zostało to nieźle przemyślane, kiedy to poszczególne ataki możemy uniknać tylko, gdy jesteśmy odpowiedniej płci, tak więc musimy wtedy odpowiednio szybko klikać unik, zmienić płeć i znowu unik. Do tego zadania poboczne są zależne od płci, o tym warto wspomnieć.

 Jednakże na szczególną uwagę, zasługują tutaj bossowie, których nie tylko jest sporo, ale są również naprawdę dobrze zaprojektowani i nie mówię tego dlatego, że gdzieś z 75% z nich to cycate baby o skąpym ubiorze... lub jego braku. Czyli tak, mamy gigantyczne cyce, które ładnie się bujają... ale nie możemy na nie wskoczyć, jak to było np. w Castle in the Clouds (ten sam wydawca tak w ogóle), skandal. Ale wracając, to bossowie, to po prostu całkiem nieźle przemyślane pojedynki, dające pewne wyzwanie... w większości. Tak mogę powiedzieć o chyba każdym głównym bossie, ale niektóre subbossy (te wymagane lub z misji pobocznych) były cóż, trochę niższej jakości. W każdym razie, najbardziej zaskoczył mnie boss w postaci anielicy z rozdwojeniem jaźni, która w pewnych momentach walki zmienia się w sadomasochistyczną dewiatkę, która razi się prądem, poddusza, a nasze ciosy ją leczą.

Muzyka i grafika:


 O ile gameplay, to coś po prostu dobrego, rzecz wykonana odpowiednio, aby dawała frajdę, tak sama oprawa graficzna, a przede wszystkim muzyczna naprawdę mnie urzekła. Muzyka poszczególnych lokacji jest niezła (i tu niestety, czasem coś się bugują i w niektórych miejscach nie grają), ale to te utwory obecne podczas starć z bossami, są czymś naprawdę niesamowitym. Cudo. Przynajmniej dla mnie.

 Graficznie też jest niczego sobie, mamy sporo lokacji o różnorodnej tematyce, las goblinów, jaskinie, kanały, cmentarz, a także niebo i piekło. Każde z nich naturalnie pełne przeciwników, tych wielkich i brzydkich, a także cycatych i urodziwych. Choć niektórzy wrogowie, to po prostu reskiny poprzednio napotkanych, tak jednak wciąż spora część z nich to kompletnie inaczej działające maszkary, o innych rodzajach ataku, do których trzeba podejść nieco inaczej.

 Aspekty erotyczne:

Jak już wspomniałem, spora część erotyki w tej grze, to projekt wszelakich przeciwników. No, do tego dochodzą jeszcze elementy otoczenia, jakieś statuy, może plakaty, i to uważam za coś zrobionego dobrze, z wyczuciem, przemyślanego. Jednak większość tej mocniejszej erotyki, oglądać będziemy w innych okolicznościach. Przede wszystkim, w grze mamy całkiem sporo questów, gdzie to do ich odblokowania zazwyczaj potrzebujemy nowego stroju (bo tu warto wspomnieć, mamy 18 strojów, po 9 dla każdej płci). Oczywiście w takiej grze nagroda za nasze starania może być tylko jedna. Ulepszenie naszej wiedźmy (co każde parę wykonanych zadań) no i oczywiście jakaś scenka seksualna. No i tu trochę mam problem, bo cóż, nie są one najlepiej wykonane, choć przynajmniej jest ich naprawdę dużo i są w całości animowane. Takie scenki dostajemy też po śmierci, każdy świat ma swoje dwie, unikalne ekrany śmierci.

 Ogólnie, same sceny też nie są jakieś różnorodne, za to nasi partnerzy już tak. Gobliny, koboldy, panie króliczki, posągi, a nawet humanoidalne szczury czy inna maszkarony, jest co wybierać.

 W grze mamy też mechanizm "gacha", w grze znaleźć możemy wiele monet i użyć je w automatach z kapsułkami, a z nich wypada nam mała, sprośna animacja. Tego to już jest w ogóle od groma, wedle opisu gry wszystkich animacji seksualnych jest ponad 100.

 Podsumowanie:
Dobra gra, z fajną muzyką. 

Dodatkowe info:
 Chciałbym zrobić conajmniej dwa przeglądy eroge do końca roku, ale pewnie będzie tylko jeden. W każdym razie, nie będzie powrotu do regularności.

#10 Kącik zboczenia z tematu:
 Długo tych przeglądów nie było, ale niestety w tym okresie nie grałem w zbyt wiele eroge, więc też nie mam jak utrzymać regularności. Za to w tym czasie lekko zmniejszyłem swój "backlog" i oczywiście koniec końców się powiększył, bo taki głupi debil jak ja, nie może przestać kupować gier, jak tylko widzi coś w fajnej cenie. Może w następnym roku będzie lepiej.

 A więc jest takie anime, nazywa się 16bit Sensation: Another Layer i jest to ważne anime i idealnie w temacie tej serii, bo to anime o produkowaniu eroge. Jednakże, co ciekawe nie jest to jakieś ecchi czy coś, w sumie co zabawne w tej serii praktycznie nie ma nic erotycznego, za to jest sporo nawiązań do tego gatunku. Mało tego, twórcy anime tworzyli je we współpracy z producentami eroge, i to nie byle jakimi, bo największymi "dinozaurami", jak Type-Moon, Leaf, Key czy Alicesoft. Nie wiem czemu, ale zobaczenie okładki Sengoku Rance w anime jakoś tak sprawiło, że zrobiło mi się miło (tak w ogóle, to ta grafika poniżej jest oficjalną grafiką wyemitowaną w telewizyjnej wersji anime, zrobił ją Orion, czyli główny rysownik serii Rance [dokładniej to od Rance 5D wydanego w 2002] i może tego nie widać, ale ten rysunek ma tylko 16 kolorów).

 A o samym anime powiem tyle, że jeszcze wychodzi, ale jak na razie to mam trochę mieszanie uczucia, w sensie jeden odcinek podoba mi się bardzo, drugi średnio, tak na zmiane się robi, ale ogólnie jest spoko. Bardziej mnie dziwi jedno, bo pewnie wiecie, że Sony, to ogólnie ostatnimi czasy lubi cenzurę gier typu anime/japońskie, w końcu dorośli gracze nie mogą o sobie decydować, a ESRB czy PEGI, a walić ich, my wiemy lepiej. No zmierzam do tego, że 16bit sensation (anime) tworzone jest przez Aniplex, firmę należącą do... Sony (dokładniej to podlegają pod Sony Music, Aniplex wydaje też Visual Novele, to warto dodać). I jest po prostu w tym coś zabawnego, że amerykański oddział Playstation ma często problemy z bielizną, a tutaj sobie robią współpracę z twórcami eroge (w tym takiego o seryjnym gwałcicielu, mordercy, zbrodniarzu wojennym itd.). Do tego w jednym z odcinków w sumie trochę pojechali po USA i zrobili czarny scenariusz świata, gdzie jeżeli japońskie gry byłyby robione w USA, to by ssały.


 A druga rzecz do polecenia, to niedawno zakończona manga. Historia w niej opowiada o kobiecie, której niestety się nie udało i jej ukochany zakochał się w innej, dlatego więc cofa się w czasie, aby temu zapobiec. To wielka historia o miłości, pełna niespodziewanych zwrotów akcji, a jej nazwa to "Ore wa lolicon ja nai!", no dobra, to po prostu ecchi slice of life, chyba nie muszę mówić, jak wygląda większość postaci. W każdym razie... ciekawe dzieło, autorka bardzo ładnie rysuje.

 To pozdrawiam i do następnego.

Oceń bloga:
12

Komentarze (16)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper