Tales of Arise - rewolucja w serii?

BLOG RECENZJA GRY
755V
Tales of Arise - rewolucja w serii?
-Infi- | 14.10.2021, 23:43
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Tales of Arise to najnowsza odsłona serii wydana po 5 latach od premiery ostatniej jej przedstawicielki, czyli Berserii. Zmieniło się sporo, głównie w zakresie oprawy wizualnej, systemu walki oraz wreszcie interesującej fabuły, która często była jednym ze słabszych elementów całości. Czy wprowadzone zmiany są rewolucyjne? Moim zdaniem nie. Jednakże jest to zdecydowanie gra warta uwagi, która każdą godzinę w nią zainwestowaną sowicie wynagrodzi. Zapraszam do recenzji.

Fabuła

Świat przedstawiony w Tales of Arise dzieli się na 2 planety - Dahna i Rena, których przedstawiciele są ze sobą w konflikcie od ponad 300 lat. Renańczycy zostali tutaj przedstawieni w roli najeźdźców, którzy zaatakowali Dahnę i dzięki zaawansowanym technologiom oraz możliwości posługiwania się magią zniewolili bardziej licznych, ale gorzej przygotowanych do konfliktu Dahnańczyków. Planeta podzielona jest na 5 królestw, którymi rządzą wybrani Lordowie konkurujący ze sobą w Turnieju Korony mającym na celu wyznaczenie najsilniejszego z nich, który zasiądzie na tronie Reny i będzie przewodził swojemu ludowi.

Gracz wciela się w postać Alphena, który nie pamięta kim jest oraz czym zajmował się w przeszłości. Jego pamięć sięga ledwie rok wcześniej, kiedy to trafił on do obozu jako niewolnik. Wkrótce dane mu będzie spotkać przedstawicielkę Reny - obłożoną klątwą Shionne, która razem z nim wyruszy na pełną niebezpieczeństw wyprawę pełną zaskakujących wydarzeń, wielu dramatycznych sytuacji i szansy na lepsze jutro.

Fabułę udało mi się ukończyć w 51 godzin (w tym wykonałem około 60% zadań pobocznych), co jest dobrym wynikiem, a czas ten z powodzeniem można wydłużyć o kolejne 15 - 20 godzin, ponieważ część misji pobocznych wymaga odwiedzenia dodatkowych terenów, eksploracji lochów i pokonania bardzo wymagających przeciwników. Jeżeli do tego wszystkiego skorzystamy z trybu New Game+, wówczas nawet 100 godzin nie będzie wynikiem zaskakującym. Jak oceniam zatem opowiedzianą w Tales of Arise historię? Bardzo dobrze i żałuję, że dobiegła ona końca. Śmiało mogę ją umieścić w czołówce całej serii i myślę, że przypadnie ona wielu osobom do gustu.

Postacie

Nasza drużyna składa się ze znacząco różniących się od siebie, interesujących i dobrze napisanych bohaterów. Mamy więc cierpiącego na amnezję Alphena, uroczą i związaną klątwą Shionne, pałającą nienawiścią do Rhenańczyków i władającą magią Rinwell, nieco przygłupiego, ale szczerego Law, honorową i walczącą za słabszych Kisarę oraz władającego magią ziemi i doceniającego piękno otaczającego świata Dohalima. Mogę śmiało powiedzieć, że każda z tych postaci posiada swoją unikalną historię, cel, do którego dąży i priorytety, które w trakcie podróży oraz w wyniku różnych wydarzeń będą się zmieniać. Ponadto interakcje w jakie wchodzą nasi protegowani będą wywoływać w nas sporą gamę emocji i pozwolą nam zżyć się z nimi w jeszcze większym stopniu.

Oprawa wizualna

Porzucenie archaicznego silnika na rzecz Unreal Engine 4 to bardzo trafna decyzja. Przepiękne krajobrazy, falująca na wietrze trawa, poruszające się zgrabnie tafle wody, realistyczne cienie i oświetlenie, cykl dnia i nocy oraz bardzo szczegółowe modele postaci i przeciwników nadają grze realizmu, jakiego wcześniej w tej serii nie uświadczyliśmy. Jedyna rzecz, co do której mógłbym się tutaj przyczepić to nieco komiczne ruchy naszej drużyny podczas poruszania się w cutscenkach. Ich ręce są nienaturalnie odsunięte od reszty ciała, co jakoś specjalnie nie przeszkadza w rozgrywce (ale zdecydowanie jest zauważalne). Gra posiada również 2 tryby graficzne - jakość i wydajność. Ja wybrałem ten drugi, ponieważ przy 60 klatkach rozgrywka jest niezwykle płynna i dynamiczna. Tryb jakości nie generuje natomiast aż tak dużej różnicy w obrazie, a zabawa w 30 klatkach potrafi zaboleć (sytuacja podobna do Final Fantasy VII Remake Intergrade).

Dodatkowo należy wspomnieć o przepięknych przerywnikach wykonanych w stylu anime. Jest ich całkiem sporo i trzeba powiedzieć, że Bandai nie szczędziło pieniędzy na ich wykonanie. Są bardzo płynne, bogate w efekty specjalne i doskonale wpasowują się w koncepcję samej gry (której oprawa wizualna de facto również posiada kreskę stylizowaną właśnie na anime).

Oprawa dźwiękowa

Seria Tales z reguły posiadała całkiem przyjemną dla ucha i dobrze dobraną ścieżkę dźwiękową. Nie inaczej jest w przypadku Tales of Arise. Przygotowane kawałki są odpowiednio dopasowane do sytuacji oraz potrafią wzbudzić w nas emocje takie jak smutek, gniew, czy też żal. Aktorzy głosowi bardzo dobrze wykonali swoją robotę nadając prowadzonym postaciom głębi oraz uwypuklając ich cechy charakteru. Moim zdaniem angielski dubbing stoi tutaj na wysokim poziomie (mojemu pierwszemu przejściu towarzyszył właśnie on) i nie ma się do czego przyczepić. Przy New Game+ planuję oczywiście posłuchać oryginalnego japońskiego dubbingu. Również Motoi Sakuraba po raz kolejny nie zawiódł fanów serii, a "Blue Moon" w wykonaniu Ayaki powoduje, że musimy wręcz szukać szczęki na podłodze.

Gameplay

Tytuł ten poza głównym wątkiem fabularnym oferuje dodatkowe aktywności poboczne, które mają umilić nam spędzony tutaj czas. Dostaliśmy zatem do dyspozycji łowienie ryb (z bardzo ciekawą mechaniką), możliwość hodowli zwierząt na farmie, znane z poprzednich części gotowanie, które wzmacnia nasze statystyki podczas walk i eksploracji, zbieranie znajdziek (tym razem są to sowy, za które ich król obdarowuje nas różnymi darami), crafting oraz rozliczne zadania poboczne polegające na zbadaniu dodatkowych lokacji, znalezieniu ukrytych przedmiotów, czy też pokonaniu silniejszego przeciwnika. Wszystkie te elementy są tak przygotowane, że nie wymuszają na nas poświęcania im czasu, ale dociekliwym zaoferują przydatne nagrody ułatwiające i uatrakcyjniające (przedmioty kosmetyczne) zabawę.

Kolejnym znanym z poprzednich odsłon elementem są tzw. skits, czyli krótkie rozmowy między bohaterami, które przybliżają nam historię odwiedzonych miejsc, oraz pozwalają lepiej poznać naszą drużynę. Dotychczas rozmowy te polegały na interakcjach samych portretów postaci. W Tales of Arise autorzy postanowili odświeżyć cały system i teraz postacie są pokazywane z różnych ujęć oraz poruszają się podczas rozmów co zwiększa ich realizm i chociaż z początku nie byłem do końca przekonany do wspomnianych zmian, to po ukończeniu gry mogę śmiało stwierdzić, że nowy system jest znacznie lepszy i mam nadzieję, że kolejne tytuły przy nim pozostaną.

Kolejną nowością są tzw. rozmowy w obozach, podczas których możemy pogłębić więzi z wybranymi postaciami i dzięki temu poznać lepiej ich historię oraz motywy jakie nimi kierują. Osiągnięcie maksymalnego poziomu więzi odblokowuje ponadto dodatkowe umiejętności wykorzystywane w trakcie walki (Mystic Arts) i kwestie dialogowe.

Ostatnim wartym wspomnienia elementem są instancje. Dotychczas wiele tytułów z serii oferowało strasznie zagmatwane mapy, które przyprawiały o zawrót głowy (tak Symphonia na ciebie patrzę). Tutaj natomiast nie ma konieczności korzystania z poradników, ponieważ ich rozmieszczenie jest bardzo przemyślane. Oprócz drogi głównej znajdujemy dodatkowe korytarze, które często oferują materiały do craftingu, akcesoria i zbroje (broń kupujemy lub wytwarzamy u sklepikarzy). Elementów logicznych jest tutaj stosunkowo niewiele, ale osobiście wolę takie rozwiązanie niż spędzanie kilkudziesięciu minut na przesuwaniu klocków celem odblokowania jakiejś ścieżki.

System walki

Nie jest to żadna rewolucja, a połączenie udanych elementów z poprzedniczek wraz z kilkoma nowymi dodatkami, które bardzo uatrakcyjniają starcia z oponentami. Od razu możemy tutaj rozpoznać dynamikę znaną chociażby z Graces F, możliwość biegania po całej arenie bez ograniczeń, Artes, czyli umiejętności postaci, Mystic Arts, czyli potężne ataki zadające spore obrażenia, uniki, doskoki i kontry. Do tego wszystkiego dochodzą tzw. Burst Strikes, czyli przepięknie wyglądające i efektywne zdolności kończące przeciwników lub znacznie uszczuplające ich pasek zdrowia (za ich wykonanie dałbym twórcy podwyżkę), a także umiejętności specjalne właściwe danej postaci np. blok tarczą Kisary, lub przerwanie rzucania zaklęć Rinwell. Kolejnym istotnym elementem są punkty podzielone na AG, CP i SP. AG odpowiadają za ilość akcji, jakie można wykonać w trakcie walki (można zwiększać ich ilość poprzez rozwój drzewek postaci), CP pozwalają na używanie czarów leczących i wskrzeszających oraz na odblokowywanie specjalnych miejsc na mapach, a SP to punkty, które pozwalają ulepszać drzewka rozwoju. Taki podział jest moim zdaniem bardzo trafny i przemyślany. Co prawda zdarzały się sytuacje, gdzie brakowało mi CP (szczególnie na początku gry), ale można je regenerować przedmiotami i podczas odpoczynku.

Do tego dochodzą całkiem przyjemne drzewka rozwoju bohaterów zawierające zarówno umiejętności pasywne, jak i aktywne, które odblokowywane są dzięki przechodzeniu fabuły, wykonywaniu zadań pobocznych i znajdowaniu ukrytych przedmiotów. Do tego wszystkiego dochodzą znane z poprzednich odsłon Strategie, pozwalające na ustawienie zachowań naszej drużyny podczas różnych sytuacji na polu walki. Ponadto każdą z postaci steruje się inaczej i każda nieco zmienia rozgrywkę. Przykładową sterując Kisarą będziemy musieli nauczyć się blokować ataki w odpowiednim momencie, a wcielając się w Shionne poza atakowaniem oponentów konieczne stanie się obserwowanie pasków zdrowia drużyny i ratowanie jej w krytycznych sytuacjach. Reasumując system walki w Tales of Arise jest bardzo dobrze przemyślany, rozbudowany i daje graczom sporą frajdę z jego opanowania.

Minusy

Po tylu zachwytach przyszedł czas na lekkie narzekanie. Przede wszystkim jestem rozczarowany finalnym przeciwnikiem (z którym walka jest podzielona na kilka faz), a dokładniej rzecz ujmując bardzo niskim poziomem trudności tej walki. Jako weteran gier jRPG przygotowałem na tą okoliczność spory zestaw przedmiotów leczących i wspomagających, postacie awansowałem na 51 poziom doświadczenia, rozbudowałem większość drzewek umiejętności i wcale nie spędzałem dużej ilości czasu na grindzie. Niestety ostatnia walka była bardzo prosta i nie wymagała żadnych przemyślnych taktyk. Opcjonalni bossowie z końcowej fazy gry byli o wiele bardziej wymagający, a części z nich nadal nie pokonałem. Uważam, że tutaj twórcy mogli się bardziej postarać (pamiętam ile nerwów i czasu poświęciłem na końcową walkę w takim Tales of Hearts R, czy też Graces F). Skoro jest to zakończenie gry, to należałoby nieco podkręcić poziom trudności.

Ponadto gra cechuje się nierównym poziomem nagranej ścieżki dźwiękowej. Wielokrotnie musiałem odwiedzać ustawienia, by machać suwakami na lewo i prawo, ponieważ w jednej scenie postacie mówiły dość cicho, a w następnej krzyczały tak głośno, że moje uszy cierpiały niemiłosiernie.

Oceń bloga:
12

Atuty

  • przepiękna oprawa audiowizualna
  • genialny system walki
  • Burst Strike!
  • interesujący bohaterowie
  • ciekawy system rozwoju postaci (drzewka)
  • przemyślana i wciągająca fabuła
  • dobrze napisany wątek romansowy
  • całkiem dużo aktywności pobocznych
  • angielski dubbing
  • długość gry...

Wady

  • ostatni boss to jakiś żart
  • nierówny poziom głośności ścieżki dźwiękowej
  • za krótka...
-Infi-

-Infi-

Ostatnimi czasy rzadko zdarza mi się natrafić na grę jRPG, która swoim wykonaniem przekona mnie do siebie i wciągnie na długie godziny. Grając w Tales of Arise jestem dumny z bycia fanem tego gatunku gier i z łezką w oku będę wspominał tą piękną historię, którą gorąco wszystkim polecam.

10,0

Twoja ulubiona gra z serii Tales to:

Tales of Phantasia
30%
Tales of Destiny
30%
Tales of Eternia
30%
Tales of Destiny 2
30%
Tales of Symphonia
30%
Tales of Rebirth
30%
Tales of Legendia
30%
Tales of the Abyss
30%
Tales of Innocence
30%
Tales of Vesperia
30%
Tales of Hearts
30%
Tales of Graces
30%
Tales of Xillia
30%
Tales of Xillia 2
30%
Tales of Zestiria
30%
Tales of Berseria
30%
Tales of Arise
30%
Pokaż wyniki Głosów: 30

Komentarze (21)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper