Czy warto zagrać w Tomb Raider: Underworld?

BLOG
2160V
Czy warto zagrać w Tomb Raider: Underworld?
PaultheGreat | 15.05.2019, 10:55
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

„Tomb Raider: Underworld” to kolejna klasyczna odsłona przygód panny Lary Croft, którą stworzyło studio Crystal Dynamics. Tytuł ten oferuje zabawę opierającą się na melancholijnym klimacie przygody bez otoczki awanturniczej. Czy ten model rozgrywki może być interesujący? Postaram się pokrótce przedstawić swoje odczucia odnośnie do „Tomb Raider: Underworld”.

Fabularnie „Tomb Raider: Underworld” stanowi kontynuację wątków rozpoczętych w „Legendzie” i w pewnym sensie nawiązuje do „Anniversary”. Historia przedstawiona w grze obfituje w liczne zagadnienia związane ze światem zmarłych i wyobrażeniami różnych kultur odnośnie do życia pozagrobowego. Spotkamy się tutaj najczęściej z mitologią nordycką, z której autorzy czerpali garściami. W głównej mierze z wierzeniami Wikingów wiążę się cel, dla którego Lara wyrusza w podróż — musi skompletować ekwipunek Thora. Fabuła nie jest jednak najważniejszym elementem tej pozycji, gdyż tak naprawdę stanowi tylko tło i nie posiada żadnej głębi, która zmusiłaby graczy do starannego śledzenia cutscenek. Z tego też względu znajomość poprzednich odsłon cyklu nie jest wymagana.

Głównym daniem serwowanym przez twórców w „Underworld” jest klimat, który wiąże się z koniecznością eksploracji starannie zaprojektowanych, urzekających lokacji. Po raz kolejny dogłębne przeczesywanie każdego zakątka mapy jest powiązane z rozwiązywaniem licznych łamigłówek, które charakteryzują się niebagatelnym poziomem wykonania i rozbudowaniem. Wpływ na taki odbiór ma przede wszystkim oprawa audiowizualna będąca na wysokim poziomie. Już wcześniejsze odsłony serii, które ograłem na PS2, potrafiły mnie zachwycić wyglądem otoczenia i sprawić, że zamiast myśleć nad rozwiązaniem zagadki, czy po prostu kontynuować wędrówkę, stawałem i podziwiałem widoki. W opisywanej grze takie momenty zdarzały się bardzo często. Szczególne uznanie należy się twórcom za design dwóch miejscówek — Tajlandii i Meksyku. W obu przypadkach spotkamy się z bujną i różnorodną roślinnością dżungli, aczkolwiek w przypadku Meksyku nie jest to jedyny krajobraz, gdyż klimat w tej lokacji zmienia się diametralnie. Jak? Nie powiem Wam tego, ponieważ nie chcę nikomu psuć zabawę niepotrzebnymi spoilerami. Ogółem rzecz biorąc, oprawa wizualna spełnia swoją funkcję, tzn. buduje odpowiedni klimat i jest przyjemna dla oka. Jak już wspomniałem wcześniej, lokacje zostały zaprojektowane starannie i z dbałością o szczegóły. To właśnie one sprawiają, że klimat niemalże wylewa się z ekranu i można go wchłaniać niczym gąbka wodę. Szczegółowość można zaobserwować w interaktywności otoczenia — Lara stąpając po piasku, odciska ślady stóp, na niej samej pojawiają się zabrudzenia, które można zmyć po wskoczeniu do wody.

[Obrazek: 849782-936842_20080201_009.jpg]

W zakresie mechaniki rozgrywki doczekaliśmy się kilku usprawnień względem wcześniejszych odsłon. Teraz Lara potrafi skakać po dwóch równoległych ścianach niczym Książę z produkcji Ubisoftu. Zyskała też umiejętność krótkotrwałego sprintu. Nowością jest również możliwość wspinaczki z wykorzystaniem malutkich elementów otoczenia, takich jak np. kamienie. W tym przypadku musimy odpowiednio manipulować lewą gałką analogową i obserwować jak główna bohaterka sprawnie się po nich przemieszcza. W moim odczuciu zmieniła się znacząco mechanika wykonywania skoków. Oczywiście nadal trzeba wykazać się precyzją przy elementach zręcznościowo-platformowych, lecz w porównaniu z poprzednimi odsłonami widać progres i mniejszą ilość frustrujących momentów. Napisałem mniejszą, bo są takie etapy, które sprawią, że będziemy nieco poirytowani faktem ponownego podejścia do danej sekwencji — tyczy się to głównie czasówek. „Underworld” w znacznym stopniu przypomina mi „Anniversary”, jeżeli chodzi o mniejszą obecność walki w porównaniu z etapami poświęconym eksploracji, wykonywaniu zagadek, pokonywaniu elementów otoczenia. Uważam, że jest to duża zaleta tego tytułu i melancholijny charakter rozgrywki nie przeszkadza mi w ogóle. Walka, która została odsunięta na bok, również doczekała się swoich usprawnień m.in. możliwość walki wręcz poprzez kopniaki oddawane przez bohaterkę.

W ręce protagonistki oddano dość duży arsenał, jak na grę, w której walka nie jest podstawowym elementem gameplayu. Trochę dziwne jest to, że wszystkie bronie otrzymujemy już na samym początku naszej przygody. W porównaniu z poprzednimi częściami nie musimy się wysilić na eksplorację pomieszczeń w celu odnalezienia nowych pukawek. Wszystkimi broniami możemy dowolnie dysponować i zmieniać je w dowolnej chwili za pośrednictwem PDA, które jest naszym polowym centrum dowodzenia. Oprócz możliwości wyboru broni znajdują się tam podpowiedzi, które mogą nas doprowadzić na właściwy trop — są to dwa krótkie zdania mające ogólnikowy charakter. Pomocnym narzędziem, stanowiącym nowość w serii, jest sonar, który należy co jakiś czas uruchomić, gdyż generuje on trójwymiarową mapę odwiedzonych lokacji. Sonar jest jednak tylko dodatkiem i możemy się obejść bez niego.

[Obrazek: 919791-936842_20081125_022.jpg]

Największym mankamentem „Tomb Raider: Underworld” jest kamera, która skutecznie potrafi utrudnić wspinaczkę. Bardzo często jej pozycja uniemożliwia ocenę sytuacji i zobaczenie tego, co znajduje się za nami. Potrafi się również blokować w ciasnych przestrzeniach i ogólnie rzecz biorąc, umiejętnie dezorientuje gracza. Po łapach dostać powinny osoby odpowiedzialne za testowanie gry, a to dlatego, że spotkamy się z przeróżnymi dziwacznymi sytuacjami. Możemy zaklinować się w niewidzialnych przestrzeniach, czasami w teorii dobrze wymierzony skok kończy się niepowodzeniem, ponieważ Lara nie łapie się krawędzi będącej przed jej nosem. Dla niektórych wadą tej pozycji może być brak pojedynków z bossami — dla przykładu w „Anniversary”, w którym również było niewiele walki, znalazło się czterech bossów, a tutaj nie ma ich w ogóle.

W ostatecznym rozrachunku „Tomb Raider: Underworld” to bardzo dobra pozycja, którą spokojnie można polecić fanom tego typu gier bazujących na specyficznym klimacie przygody, eksploracji tajemniczych komnat i grobowców w atmosferze starożytnych mitów i legend, rozwiązywaniu zagadek i skakaniu po różnorakich podestach, belkach i krawędziach. Dla fanów Lary Croft i poprzednich odsłon serii jest to godny następca.

Oceń bloga:
30

Komentarze (35)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper