Adaptery do konsol - Jak działają i czy to już cheaty?

BLOG
5441V
Adaptery do konsol - Jak działają i czy to już cheaty?
GoDlike | 01.06.2019, 18:35
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Nie da się ukryć, że ostatnimi czasy na konsolach znaczną popularnością cieszą się adaptery pozwalające na grę na typowo pecetowej, myszce i klawiaturze. W całym internecie gracze toczą batalie i dyskusje na temat takich urządzeń. Czy powinny zostać zablokowane jako dające przewagę niedozwolone modyfikacje? A może to po prostu niegroźne urządzenia dla pecetowców, którzy nie chcą rezygnować z tradycyjnej myszki?

Współczesny konsolowy świat znacząco różni się od tego z PS2 czy początków poprzedniej generacji. Abstrahując od różnic w grafice, systemie czy grach, zmieniły się również sposoby sterowania. Podstawowym urządzeniem sterującym na konsolach, tych dawnych jak i współczesnych, pozostaje pad. Projekty kontrolerów ewoluowały znacząco na przestrzeni lat pozwalając na jeszcze precyzyjniejsze sterowanie i bardziej komfortową rozgrywkę, poszczególni producenci eksperymentują rownież z nowymi przyciskami czy poprawą w zakresie ergonomii jednak sama zasada działania pozostała podobna, najczęściej sterowanie naszą postacią odbywa się za pomocą analogowych drążków, którym towarzyszą dodatkowe przyciski, dające możliwość wykonania określonych akcji. Zarówno sterowanie jak i celowanie odbywa się za pomocą analogów co w przypadku standardowego układu zapewnia na płynny ruch we wszystkich kierunkach.

Na pecetach od bardzo dawnych czasów sytaucja wygląda zgoła inaczej. Zamiast analogów wykorzystuję się myszkę, która gwarantuje wysoką precyzję ruchów i duże przyspieszenie. Przyciski na padzie zastępuje klawiatura posiadająca znacznie więcej możliwości lecz w przypadku niektórych gatunków może okazać się mniej praktyczna od kontrolera, również myszka choć precyzyjna pozwala jedynie na celowanie, a ruch gracza pozostaje w formie cyfrowej poprzez klawiaturę. Z tego powodu na przestrzeni lat powstał wyraźny podział na gatunki gier, które lepiej ogrywać myszką, i takie, które aż proszą się o użycie pada. Istnieją oczywiście dodatkowe peryferia dedykowane poszczególnym gatunkom takie jak kierownice czy joysticki, ale w tym wpisie skupimy się na urządzeniach ogólnego przeznaczenia. 

W tytuły wymagające szybkiego, precyzyjnego sterowania takie jak strzelaniny czy strategie generalnie lepiej gra się na myszce, znakomitą większość z pozostałych gatunków można natomiast komfortowo ograć na padzie. W przypadku niektórych produkcji takich jak np. Assassin's Creed czy Wiedźmin 3 jest to nawet wysoce wskazane ponieważ deweloperzy skupili się głównie na obsłudze tego właśnie urządzenia, a wykorzystując tradycyjną kombinację myszy i klawiatury będzie nam po prostu niewygodnie co na pewno wpłynie na nasze wrażenia z rozgrywki. W końcu są też produkcje przystosowane tylko do kontrolera jak np. [gra]Metal Gear Solid 3: Snake Eater[/gra] w których zastosowane mechaniki poruszania się  (mocniejsze wychył gałki - bieg, słabsze - skradanie się) w ogóle wykluczają użycie tradycyjnej klawiatury wszak zapewnia ona jedynie sygnał cyfrowy (przycisk aktywny/nieaktywny) i opcja skradania się bez poważnych zmian w sterowaniu nie byłaby po prostu możliwa. 

Producenci konsol już za czasów PSX dostrzegli pewną niszę. Aby zainteresować graczy PC Sony wypuściło oficjalną mysz PlayStation Mouse. Zabawę za jej pomocą można było prowadzić w ponad 70 pozycjach jednak tytuł musiał oficjalne wspierać to akcesorium aby w ogóle ono zadziałało, jeśli mieliśmy ochotę zagrać myszką w pozycję spoza listy to niestety musieliśmy obejść się smakiem. Minusem był również przymus zakupu jedynie oficjalnej myszy, te standardowe nie były na tej konsoli obsługiwane.  Sytuacja zmieniła się wraz z premierą kolejnej generacji i PS2, które teraz oficjalnie wspierało zarówno mysz jak i klawiaturę, nie musieliśmy kupować już żadnych akcesoriów. Wystarczy podłączyć naszą zwykłą mysz z komputera i voila. Możnaby się więc spodziewać prawdziwego wysypu gier z obsługą myszki jednak tak się nie stało, co więcej gier umożliwiających taką rozgrywkę było jeszcze mniej niż na PSX. Nastanie siódmej generacji konsol wcale nie poprawiło sytuacji w tym zakresie, na PS3 lista skurczyła się do zaledwie kilku pozycji, a Xbox 360 w ogóle nawet nie obsługiwał myszki podczas gry.

Nad przyczynami takiego stanu rzeczy możemy się zastanawiać, faktem natomiast jest, że dla miłośników takiej rozgrywki był to niewątpliwie potężny cios i niezadowoleni z takiego obrotu spraw klienci zaczęli stanowić łakomy kąsek dla firm trzecich, które dzięki swoim produktom pozwoliłyby na powrót myszki na konsolach do łask. Na taki produkt narodził się spory popyt, a jak wiemy gdy jest popyt to naturalnie powinna być i podaż. Tak powstały  pierwsze umożliwiające grę na myszce adaptery do konsol, w tym znienawidzony przez wielu konsolowych graczy XIM oraz cała masa mniej popularnych urządzęń jak CronusMax czy GIMX. W przeciwieństwie do poprzednich rozwiązań takie adaptery umożliwiają grę na myszce w każdej grze. Nie musimy się zastanawiać czy dana gra zezwoli nam na użycie myszki czy nie, po prostu podłączamy adapter i gramy tak jak chcemy, zawsze, wszędzie i w nasze ulubione tytuły. 

Jak to działa?

W obecnej generacji obsługa myszy jest zapewniona przez obie wiodące konsole jednak by jej użyć nadal gra musi ją oficjalnie wspierać. Jak więc adapter pozwala na ominięcie tego ograniczenia? W zasadzie jest to bardzo proste i sprytne rozwiązanie. Zamiast podłączać mysz do konsoli, podłączamy ją do adaptera wraz z oficjalnym padem, następnie sam adapter łączymy kablem z konsolą. Urządzenie zamiast wysyłać do konsoli sygnał z naszych akcesoriów niejako imituje oficjalnego pada, a ten jest przecież obsługiwany w każdej grze, stąd możliwość działania nawet w tytułach gdzie mysz nie jest oficjalnie wspierana.

Pady są jednak dość dobrze zabezpieczone poprzez klucze kryptograficzne, szyfrowanie czy niestandardowe protokoły. Podczas połączenia z konsolą oficjalne akcesoria wysyłają zaszyfrowane dane i okresowo sprawdzają stan uwierzytelnienia urządzenia. Nie można tak po prostu wziąć najprostszego mikrokontrolera (chociażby Arduino za kilkanaście złotych) i zacząć podrabiać oficjalne kontrolery do PS4 czy Xbox One. Jak więc producentom adapterów się to udaje? Wpadli oni na kolejne błyskotliwe rozwiązanie, mianowicie, dzięki fizycznemu podłączeniu pada do adaptera, nie musi on go w ogóle "udawać", zamiast próbować łamać klucz kryptograficzny czy naśladować protokół autentykacji kontrolera po prostu "przepuszcza" z niego oryginalny sygnał przez cały adapter aż do konsoli. Eliminuje to konieczność jakiejkolwiek ingerencji w zabezpieczenia ponieważ niemal całą komunikację konsola tak naprawdę przeprowadza z prawdziwym padem, a sam adapter "wstrzykuje" pomiędzy nich jedynie dane dotyczące ruchu gałek i stanu przycisków.

Co bardziej uważni czytelnicy z pewnością zauważą, że sterowanie padem różni się przecież w wielu aspektach od tradycyjnego tandemu mysz + klawiatura. Z samymi przyciskami nie ma co prawda zbytniego kłopotu, są po prostu łączone z odpowiednimi przyciskami na klawiaturze lecz naśladowanie ruchu drążków na padzie to już inna para kaloszy. Początkowo poważnym problemem z tego typu urządzeniami była właśnie kwestia konwersji ruchu myszy na ruch drążkiem "sztucznego" kontrolera lecz w ciągu upływu lat i doskonalenia produktu przez firmy niemal całkowicie pozbyto się tego problemu. Dziś nad przetworzeniem tych danych czuwają skomplikowane programy korzystające z rozbudowanych wzorów matematycznych, a nawet sieci neuronowych, podczas gdy cały sztab ludzi tworzy pliki konfiguracyjne pod najpopularniejsze gry. Wszystko po to aby zapewnić wrażenia z gry na myszce jak najbliższe natywnej jej obsłudze na konsoli. Podczas testów takiego adaptera sam ze zdziwieniem stwierdziłem, że działa to nadzywaczaj sprawnie i wcale nie odbiega w dużym stopniu od gry na pececie. 

Myszka kontra Pad

Możliwość gry na myszy w każdy dostępny tytuł to niewątpliwe kuszące rozwiązanie, które rodzi jednak pewien problem. Poprzednio, w duchu zasady fair play, większość gier wieloosobowych nie umożliwiała zabawy innym urządzeniem niż pad, pozwalało to upewnić się, że każdy z graczy ma równe szanse podczas rozgrywki. Teraz, korzystając z adaptera omijamy te ograniczenia i korzystając z myszy stajemy naprzeciwko graczom z padami, oznacza to, że przewagę w postaci precyzji i szybkości celowania względem innych mamy już na samym starcie. Nie mam zamiaru w tym miejscu rozwodzić się, dlaczego mysz jest lepsza od pada np. w grach FPS, bo i tak wszyscy to wiemy. Zamiast tego wolę skupić się na kwestii różnicy w wydajności celowania i osiągnięć samego gracza korzystającego z myszy, czy jest ona na tyle duża,  żeby przesądzać o zwycięstwie lub przegranej?

Okazuje się, że takie eksperymenty mające na celu stwierdzenie czy tak jest były już prowadzone, ba, nawet tak poważne korporacje jak sam Microsoft. Wydana przez nich w 2007 i zapomniana przez wielu gra [gra]Shadowrun[/gra] była swoistym pionierem cross-playu. Dzieło FASA Studio nie było co prawda wybitnym tytułem, aczkolwiek przez możliwość zmierzenia się graczy konsolowych z pecetowymi miało bardzo ważny wkład w całą branżę, a wnioski z tego zdarzenia wzięli pod uwagę nawet twórcy takich hitów jak [gra]Fortnite[/gra], którzy ostatecznie zablokowali możliwość parowania graczy korzystając z myszki z tymi grającymi na padach.

Jak można się było spodziewać "pecetowcy" korzystając z myszy mieli nad drugą stroną przewagę, ale mało kto spodziewał się takiej masakry. Gracze toczący boje na konsolach byli po prostu miażdżeni, nawet weterani [gra]Halo 2[/gra] nie mogli dać rady całkiem przeciętnym użytkownikom komputerów. Korporacja natychmiast odpowiedziała próbą naprawy balansu, dla konsol wprowadzono automatyczne celowanie i zmieniono niektóre mechaniki gry jednak to poprawiło sytuację w jedynie nieznacznym stopniu, a pececiarze nadal dominowali na serwerach co prowadziło do ogromnego niezadowolenia posiadaczy konsol, którzy ową grę zakupili. Nie można ich za to winić, wszak to producent i wydawca gry odpowiadają za takie jej zbalansowanie aby każdemu konsumentowi grało się jednakowo dobrze. W internecie wybuchła ogromna afera, tysiące niezadowolonych graczy wylewało pomyje na Microsoft i dewelopera nie mogącego sobie z tym problemem poradzić.

Mijały kolejne dni i tygodnie aż serwery gry zaczęły świecić pustkami. Amerykanie nie mając pomysłu na naprawę ani dalszy rozwój gry postanowili całą sprawę jak najszybciej zamieść pod dywan i o swojej przygotowywanej z wielką pompą produkcji zapomnieć. Udało się to całkiem nieźle bowiem większości graczy nazwa [gra]Shadowrun[/gra] jest kompletnie obca, a niektórzy błędnie łączą ją z przygotowaną przez inne studio  Shadowrun: Returns, której całkiem niesłusznie dostało się przez to PRowym rykoszetem.

To oczywiście nie jedyny tego typu przypadek, ale z pewnością najbardziej drastyczny. Niemal bliźniacza sytuacja miała miejsce w początkowych miesiącach po wprowadzeniu funkcji cross-play do niezwykle popularnego [gra]Fortnite[/gra]. Hit Epic Games spotkał się z dokładnie tymi samymi problemami, które trapiły wydaną przez Amerykanów produkcję, znaczną przewagą użytkowników myszy nad innymi graczami. Studio na szczęście bardzo szybko wyciągnęło wnioski i dziś gracze dobierani są na podstawie używanego do sterowania urządzenia. Jeśli podłączymy do PS4 lub Xbox One myszkę to zostaniemy sparowani jedynie z użytkownikami grającymi w ten sam sposób, analogiczna sytuacja ma się z padem, gdzie uczestniczymy w bojach jedynie z amatorami padów. Rozwiązanie to pozwala w miarę bezproblemowy sposób pogodzić cross-play z możliwościami każdej platformy i zapewnić równe szanse każdemu, niezależnie od posiadanej platformy. W przypadku braku takiego systemu rozgrywka amatorów padów mających na przeciwko siebie miłośników myszki staje się frustrująca i niesprawiedliwa. 

Jestem bogiem

W ciągu ostatnich lat adaptery stały się na konsolach prawdziwą plagą, niemal wszystkie topowe pozycje na wysokich rangach w popularnych produkcjach jak [gra]Tom Clancy's Rainbow Six: Siege[/gra] czy [gra]Overwatch[/gra] są  okupowane przez użytkowników jednego czy drugiego adaptera. W meczach rankingowych na wysokim poziomie o konieczności gry na adapterze mówi się wprost, a niektóre klany nawet oficjalnie przyznają o takim wymogu jako predyspozycji do dołączenia do danego ugrupowania. Dlaczego urządzenia te są tak często spotykane?

Część popularności zawdzięczają na pewno, nie bójmy się tego powiedzieć, typowym cwaniaczkom, którzy niskim kosztem chcą poczuć się lepsi od swoich przeciwników. Takie osoby nie szczędzą pieniędzy na różnorakie programy do oszukiwania na PC i mają zamiar wykorzytać wszelkie dostępne możliwości aby górować nad innymi również na konsolach, z lag-switchami i adapterami włącznie. Nie liczy się nic innego, najważniejsze jest to, żeby w danej grze zostać bogiem.

Drugą i nie jestem pewien czy nie przeważającą grupę osób stanowią zatwardziali pecetowcy przez całe życie używający myszy, którzy nie chcą lub nie potrafią dobrze używać pada i czerpać przyjemności z zabawy z kontrolerem. Zamiast znowu przez lata uczyć się obsługi nowego akcesorium mogą grać po staremu, ale tym razem na konsoli i nie byłoby w tym zachowaniu nic nagannego, gdyby nie fakt, że podczas rozgrywek wieloosobowych psują oni zabawę innym ludziom. Niektórzy z nich bez ogródek przyznają, że czują się z tym źle, ale nie dają sobie rady na padzie, a grać tylko z innymi amatorami myszki nie mogą, bo znakomita większość gier takiego rozwiązania nie obsługuje dlatego znajdują się oni pomiędzy młotem a kowadłem.

Dlaczego zatwardziali pecetowcy w ogóle więc sięgają po konsole by później i tak musieć kupować adaptery? By choć połowicznie wyjaśnić te kwestię przypomnieć trzeba sobie o tym, co działo się na rynku komputerów osobistych przez ostatnie lata. Boom na kopanie bitcoinów w 2017 roku spowodował gigantyczny wzrost cen kart graficznych, które nigdy nie wróciły do normalnego poziomu. Brak konkurencji na rynku procesorów przez wiele lat doprowadził też do absurdalnych cen za procesory i płyty główne, które dopiero teraz zaczynają się stabilizować. Pecety przedtem finansowo atrakcyjne zaczęły drożeć w szybkim tempie zmuszając wiele osób do zmiany platformy na konsole. Jakby tego było mało coraz bardziej restrykcyjne DRM jak VmProtect i Denuvo czy rozdrabnianie rynku przez Epic Games Store ostatecznie przypieczętowało tysiące takich transferów do konsolowego świata ludzi, którzy wcale oszukiwać nie mieli zamiaru.

Walka z wiatrakami

Wrócmy teraz jeszcze raz do tematu obsługi myszki. Ponieważ jak wiemy adaptery omijają ograniczenia i pozwalają na uzyskanie ogromnej przewagi w grach FPS to naturalnie należałoby się spodziewać, że deweloperzy nie pozostaną na los zwykłych graczy obojętni. Kiedyś gdy takich urządzeń nie było wystarczyło zablokować obsługę myszy, teraz przeciwdziałać nie można już tak łatwo choć kilka takich prób się pojawiło.

Najprostszym rozwiązaniem byłoby po prostu wykrycie podłączonego do konsoli nieoficjalnego urządzenia i zablokowanie go jednak jak już wiemy z racji "przepuszczania" sygnału oryginalnego pada jest to niewykonalne, bo nie ma możliwości stwierdzenia czy sygnał płynie do konsoli bezpośrednio czy poprzez zewnętrzne urządzenie. Nawet gdyby dało się to sprawdzić i taki sposób połączenia zablokować to z pewnością rykoszetem dostały by rozgałęźniki usb czy inne akcesoria nie mówiąc już o potencjalnych problemach z dyskami zewnętrznymi czy pendrivami jakie mogłoby to spowodować. 

W obliczu niemożności detekcji fizycznej obecności adapterów czy prób modyfikacji przesyłanych danych ostatnia próba walki z tego typu urządzeniami opierała się na innych założeniach. Zastosowany przez Epic Games we współpracy z Microsoft sposób eliminacji delikwentów nadal korzystających z tego sprzętu polegał na sprawdzaniu nienaturalnych i błyskawicznych wychyleń lewego drążka kontrolera przez samą grę. Z uwagi na fakt, iż podczas rozgrywki na adapetrze ruchy lewym analogiem są w większości przypadków przypisane do klawiatury jego raportowane przechylenie osiąga jedynie skrajne wartości. Dzieje się tak ponieważ klawiatura nie posiada analogowych przycisków, a jedynie cyfrowe odpowiedniki. Przy użyciu popularnej kombinacji "WASD" do sterowania postacią naciśnięcie "W" czy "S" imituje maksymalne przechylenie grzybka w górę lub dół, podobnie dzieje się z "A" i "D" gdzie następuje to w  lewo lub prawo. Stoi to w kontraście do prawdziwego pada gdzie dane pochodzące z lewego analoga są jest bardziej naturalne, a jego przechylenie płynnie przechodzi do wartości maksymalnych przez strefy pośrednie.  

Wprowadzony system wykrywał takie anomalie i ostrzegał, a następnie banował nieuczciwego gracza co szybko odniosło skutek. Epic obwieścił sukces przytaczając wypowiedzi tysięcy zbanowanych użytkownikow adapterów z całego świata, jak się szybko okazało był on przedwczesny bowiem już kilka dni później większość firm projektujących ów sprzęt wydała aktualizację adapterów omijającą to zabezpieczenie. Po prostu zamiast wartości maksymalnych zastosowano emulację płynnego, bardziej ludzkiego wychyłu drążka co skutecznie uczyniło całe, wprowadzone z wielką pompą rozwiązanie bezużytecznym, a miłośnicy takich urządzeń z powrotem pojawili się na serwerach.

Obecnie pomimo dużych oznak niezadowolenia w internecie po klęsce wszystkich dotychczasowych sposóbow nie podjęto żadnej innej próby walki z adapterami, a konsolowi gracze są na razie skazani na nierówną rywalizację z miłośnikami myszy i klawiatury. 

Powinni tego zabronić

Nie da się ukryć, że wizerunek konsolowego multiplayera jako pozbawionego nieuczciwych zagrywek często spotykanych na pecetach został ostatnimi czasy poważnie nadszarpnięty, gdyż rozgrywką na równych zasadach nazwać się tego nie da. Czy więc użytkownika takiego adaptera można wprost nazwać cheaterem czy oszustem? Moim zdaniem jest to słowo zbyt dużego kalibru i nie oddaje w pełni różnic pomiędzy takimi ludźmi, a prawdziwymi krętaczami, bo jak wtedy określić osobników prowadzące rozgrywkę z autentycznymi cheatami pozwalającymi widzieć przez ściany i automatycznie serwować soczyste headshoty z połowy mapy czy człowieka przerywającego internet lag-switchem aby uchronić się przed ogniem przeciwnika?

Ktoś korzystający z adaptera ma oczywiście zapewnioną ogromną przewagę, ale nadal gra samodzielnie i nie jest wspomagany przez żadne automaty namierzające wrogów czy algorytmy oddające strzał na widok oponenta.  Wciąż musi tak jak wszyscy walczyć, celować i ukrywać się albowiem adapter nie zrobi nic za niego. Faktem jest, że będzie mu się grało łatwiej, ale jeśli sam nie "ogarnia" danego tytułu to nie stanie się nagle wymiataczem co w przypadku prawdziwych cheatów ma miejsce. Wrzucanie więc oszustów do jednego wora z "adapterowcami" jest moim zdaniem poważnym nadużyciem, bo wiele osób nie chce wcale takiej przewagi posiadać, a jednocześnie nie ma zamiaru grać w tradycyjny dla konsoli sposób, na padzie. Osoby, które jednak wciąż świadomie korzystają z adaptera pomimo natywnej obsługi myszy w danym tytule w celu rywalizacji z graczami na padach jak najbardziej kwalifikują się do tej pierwszej, niechlubnej grupy i powinny być za takie zachowanie karane.

Pozostająca już od czasów pierwszego PlayStation nisza amatorów myszki na konsolach, potężnie wzmocniona po bitcoinowym boomie na PC nie została w ostatnich latach wykorzystana przez większość studiów deweloperskich, a przecież jak pokazał przykład [gra]Fortnite[/gra], da się pogodzić myszkę z padem i wyeliminować przeważającą większość użytkowników adapterów z rozgrywki, na których wtedy będą się składać tylko prawdziwi oszuści. Zastosowanie osobnych serwerów dla miłośników obu akcesoriów stanowi idealne rozwiązanie obecnego problemu pozwalające obu grupom cieszyć się z gry i wcale bym się nie zdziwił gdyby podniosło to sprzedaż konsol jeszcze bardziej, bo wraz z oficjalnym wsparciem myszy w grach, niezadowoleni z obrotu spraw na rynku pecetowcy wiedząc, że mogliby grać tak jak lubią, sięgaliby po konsole znacznie chętniej.

Obawy budzi też tak hucznie zapowiadane w najnowszych produkcjach wsparcie funkcji cross-play. Kompletną niewiadomą jest czy deweloperzy zainteresują się tematem, a w rezultacie zrobią to porządnie i przystępnie dla każdego gracza jak Epic, czy pójdą drogą starej gry Microsoftu i wpuszczą wszystkich na jeden serwer hołdując zasadzie "Jakoś to będzie". Ignorowanie problemu tak jak dzieje się to teraz nie jest dobrym wyjściem, gdyż powoduje tylko frustrację graczy obu obozów i mam nadzieję, że wraz z niedawno ogłoszoną oficjalną obsługą myszy na Xbox One podejście producentów w końcu się zmieni.

Oceń bloga:
43

Czy adaptery umożliwiające grę na myszce to cheaty?

Tak
749%
Nie
749%
Pokaż wyniki Głosów: 749

Komentarze (97)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper