Xbox jako usługa - genialny plan czy marzenie ściętej głowy?

BLOG
1898V
Xbox jako usługa - genialny plan czy marzenie ściętej głowy?
GoDlike | 05.05.2019, 15:28
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Ostatnie decyzje Microsoft dotyczące konsoli Xbox wydają się niezrozumiałe dla wiernych fanów marki, czy gigant z Redmond przewidział przyszłość rynku i chce ewoluować wraz z nim? Czy może miota się w swoich planach raz w jedną, raz w drugą stronę? Dlaczego wojna konsolowych gigantów przyjęła tak dziwną formę w obecnej generacji? Kto na tym straci, a kto zyska?

Na początek trochę historii, przenieśmy się do czasów poprzedniej generacji. Koniec roku 2006, czasy królowania Xbox 360 i PS3. Konkurencja od samego początku jest niezwykle ostra i zażarta, firmy wprowadzają pierwsze, poważne usługi online - Xbox LIVE i PlayStation Network. Konsola Amerykanów jest wyraźnie na  lepszej pozycji dzięki czemu mogą sobie pozwolić na utrzymanie płatnego dostępu do online, Japończyczy wręcz przeciwnie. Z powodu falstartu i wysokiej ceny konsoli starają się nadrobić i decydują się na darmowy dostęp do online na swoim sprzęcie co pozwala zmniejszyć przewagę konkurencji na rynku. Z biegiem czasu różnic jest więcej, PS3 okazuje się trudne w programowaniu i dostaje często gorzej wyglądające tytuły multiplatformowe. Sony reaguje tworząc całą masę gier na wyłączność mających pokazać moc swojej konsoli, gigant z Redmond nie może pozostać dłużny więc również bierze udział w wyścigu ekskluzywnych produkcji, obie firmy ostro główkują, bitwa trwa, a owocem tych zmagań są fantastyczne produkcje, które dobrze znamy i kochamy, między innymi Halo 3 , Killzone 2, The Last of Us, Gears of War oraz wiele, wiele innych. PlayStation obsługuje płyty blu-ray co pozwala na odtwarzanie filmów, Microsoft tworzy przystawkę do Xbox 360 dzięki której możliwe stanie się oglądanie filmów HD-DVD. Każdy z zawodników natychmiast podejmuje rękawicę rzuconą przez oponenta i stara się być jeszcze lepszy, stara się natychmiast zniwelować przewagę przeciwnika, a jego dotychczasową broń wykorzystać jako własny oręż w walce o klienta.

Nasz wehikuł czasu zatrzyma się teraz na 2013 aby móc rzucić okiem na to jak wyglądał start obecnej generacji, od razu da się dostrzec różnicę. Japończyczy pozostali tradycjonalistami serwując ideę konsoli jak z PS3, stawiając przede wszystkim na gry, również ekskluzywne. Microsoft robi coś kompletnie odwrotnego, prezentuje swój najnowszy model konsoli jako sprzęt do wszystkiego i skupia się na funkcjach multimedialnych oraz telewizji. Nie zamierzam w tym miejscu oceniać obu prezentacji, staram się jedynie przybliżyć rozbieżność w planach obu korporacji. Amerykanie po katastrofalnej klęsce swojego planu zachęcenia graczy do nowej filozofii platformy, rakiem wycofują się z niedawnych zmian i znów upodabniają swój sprzęt do tradycyjnej konsoli, w firmie po porażce jednak dużo się dzieje, restrukturyzacja, roszady personalne, odchodzi nawet CEO firmy - Steve Ballmer, zastępuje go obecny szef korporacji, Satya Nadella, który ma zgoła odmienne zdanie na temat Xbox, co pokaże w nadchodzących latach.

Trzy lata później grucha wiadomość, że gry ekskluzywne z konsoli Xbox One zostaną udostępnione na komputery osobiste. Amerykańska korporacja zapowiada również program Xbox Play Anywhere, ktory pozwoli raz kupić grę i cieszyć się nią na dwóch sprzętach: konsoli Xbox One oraz PC z systemem Windows 10, wprowadza także funkcję crossplay dzięki której możliwa będzie rozgrywka pomiędzy graczami z obu platform. W środowisku graczy Xbox aż zawrzało. Jedni cieszą się z nowej usługi, inni są wściekli, że Microsoft odbiera im powód dla którego kupili konsolę. Niektórzy uznają to za świetny ruch marketingowy pozwalający na przyciągnięcie nowych klientów i  odrobienie straty do konkurenta, druga strona uważa, że sprzedaż konsoli dramatycznie spadnie. W kolejnych miesiącach coraz więcej gier pojawia się na PC, gigant zapowiada także, że wszystkie przyszłe produkcje rownież się tam znajdą. Przedstawiciele firmy coraz cieplej wypowiadają się o "blaszakach" i zapewniają, że nie zamierzają zaniedbywać wsparcia takowych. Sony wręcz przeciwnie, rzadko kiedy pozwala na port gry na inne platformy.  Uwidacznia się ogromny kontrast  w samej filozofii konsoli i szeroko pojętej rozgrywki pomiędzy oboma firmami. Ludzie zaczynają się zastanawiać co tak naprawdę kieruje nowym szefem korporacji? Wydaje się jakby przedsiębiorstwo chciało zabić swój własny sprzęt, ale czy tak jest na pewno?

Niedługo później Amerykanie znów zaskakują, wprowadzają abonament Xbox Game Pass w którym otrzymujemy dostęp do wybranych gier zarówno na Xbox One jak i PC, daje się zauważyć zarys w jakim kierunku podąża nowy szef korporacji. Głosy środowiska graczy co do nowej propozycji znowu są podzielone, niektórzy, pamiętając konferencję z 2013 przeczuwają kolejny niewypał, ci drudzy wręcz przeciwnie,  wieszczą ogromny suckes. 

Wreszcie w 2018 ujawniona zostaje nowa usługa - xCloud, która pozwoli na granie w wielkie, rozbudowane produkcje znane z konsol i pecetów na każdym urządzeniu, nawet telefonie. W tym momencie nikt nie powinien mieć już złudzeń do czego dążą Amerykanie, marka Xbox przestanie kojarzyć się z konsola, a zamiast tego zostanie wielką usługą, jednoczączą wszystkich graczy z różnych sprzętów pod jednym sztandarem. Zamiast tradycyjnej walki konsola vs. konsola producent nie chce się ograniczać i ma zamiar ugryźć wszystkie kawałki tortu za jednym zamachem: konsolowy, pecetowy oraz mobilny. Czy ma to szansę powodzenia? Sprawdźmy.

Microsoft już od jakiegoś czasu nie podaje liczby sprzedanych konsol ani użytkowników XBL z podziałem na poszczególne urządzenia, stanowi to pewien problem ponieważ nie możemy na podstawie tego wskaźnika ocenić czy przyjęta taktyka się sprawdza, wszak nie byłoby tego wpisu gdyby się dało zrobić to w ten sposób bo sprawa byłaby zbyt prosta i jasna. Aby poprawnie przeanalizować nową strategię firmy podzielę ten wpis na 3 części, w każdej zajmę się innym zagadnieniem, a na końcu podsumujemy informacje i tezy.

Gry z Xbox One na PC? Czemu nie

Microsoft wprowadzając swoje gry z konsoli na pecetowe salony liczył na sprzedaż gier na obu platformach: Xbox oraz PC zamiast na tylko jednej. Teoretycznie więc jest to plan całkiem niezły, powiem więcej, myślę, że możemy bezpiecznie założyć, że liczba użytkowników rozgoryczonych taką decyzją będzie mniejsza niż ilość nowo nabytych klientów na drugiej platformie, a zapewne większość rozczarowanych i tak nie podejmie żadnych znaczących kroków przeciwko już teraz, ekosystemowi Xbox. Jako, że firma ma praktycznie monopol na rynku pecetów to decyzja wydaje się tylko formalnością. 

Postawione zostają warunki aby zagrać w konsolowe tytuły: system Windows 10, przymus używania sklepu Windows i publikacja gier jako aplikacje UWP. Wydane zostają pierwsze gry i szybko okazuje się, że ogromne problemy techniczne, a także ograniczenia skutecznie odstraszają klientów. Sklep Windows działa bardzo źle, wskaźniki pobierania wariują, ściąganie potrafi się samoistnie zatrzymać, a mimo szybkiego internetu cały proces trwa bardzo długo. Graczy nie zachęca nawet brak konieczność opłacania Xbox Live Gold, który jest wymagany do gry online w dokładnie te same gry na konsoli. Szybko na wierzch wychodzą również ograniczenia samych aplikacji UWP, brak możliwości włączenia ekskluzywnego trybu pełnoekranowego, brak możliwości monitorowania podzespołów poprzez popularne nakładki OSD, w całym internecie słychać śmiechy po tym jak jedną z późniejszych już gier dostępnych na blaszakach, Quantum Break trzeba wyłączać poprzez skrót klawiszowy Alt + F4.To wszystko zostaje oczywiście później naprawione, ale pierwsze wrażenie pozostało mocno negatywne.

Nie możemy sprawdzić jak cała sytuacja wpłynęła na sprzedaż z braku dostępu do danych, ale jest pewien sposób dzięki któremu możemy jako tako zorientować się jak cała sytuacja odbiła się na jednej z gier, mianowicie Gears of War 4. Dzięki temu, że premiera gry zbiegła się z omawianym okresem, a także iż otrzymała ona  funkcję crossplay dopiero w późniejszym okresie staje się ona dobrym kandydatem do naszego testu. Mianowicie, sprawdzenia internetu w poszukiwaniu informacji czy i kiedy pojawiły się problemy z dobieraniem graczy do rozgrywki wieloosobowej na PC. Po przewertowaniu kilkunastu stron okazuje się, że całe mnóstwo ludzi raportuje problemy z działaniem matchmakingu na PC już na początku 2017, a więc zaledwie kilka miesięcy po premierze i jeszcze przed wprowadzeniem crossplay w lutym 2017. Wskazuje to na małą sprzedaż tytułu na komputerach osobistych co w przypadku trybów online ma duże znaczenie, im mniejsza baza użytkowników tym szybciej tytuł się "wykrusza". Skoro nastąpiło to tak błyskawicznie nie można powiedzieć więc by odniósł on sukces na tej platformie. Możemy tylko gdybać jak bardzo w/w problemy na to wpłynęły, ale faktem jest, że do dzisiaj na Xbox One można zagrać nawet mniej popularne tryby online bez problemu, podczas gdy na drugiej platformie są duże problemy ze znalezieniem graczy nawet w podstawowych trybach jeśli nie korzystamy z funkcji crossplay, sugeruje to wyraźnie problem z dystrybucją i sprzedażą aniżeli z samą produkcją.

Promyczkiem nadziei okazuje się Forza Motorsport, jako jedne z najlepszych dostępnych wyścigów, po wydaniu na komputery osobiste mają za zadanie przyciągnąć pecetowców i ucementować ich zainteresowanie programem. O ile sama gra była świetnie zoptymalizowana to nie obyło się bez problemów, system pseudo-antyczitowy zastosowany przez deweloperów okazał się nieskuteczny samemu powodując problemy z doczytywaniem tekstur i znaczne zwiększenie użycia procesora. Do gry online wymagany jest też adapter sieciowy Teredo, który powinien zostać automatycznie zainstalowany przez Windows, często tak się jednak nie działo, a nawet jeśli udało się go uruchomić to zwykle nie działał poprawnie. Zetknąłem się z tym nawet osobiście, na trzy komputery, dwa miały problemy. Na moim udało się uruchomić Teredo po 30 minutach, na komputerze kolegi po godzinie walki i wertowaniu internetu. Fora internetowe są pełne narzekań i próśb o pomoc z tym tematem, a pomoc techniczna Microsoft czesto nie ma pojęcia jak rozwiązać ten problem. Nie tak to powinno wyglądać. Jak laik, przeciętny użytkownik komputera ma sobie z tym poradzić?

Wreszcie w 2019 Microsoft pęka i zmienia zasady. Halo MCC w wersji na PC, którego premierę dopiero zobaczymy będzie działać nawet na systemie Windows 7, co więcej zrezygnowano również  z wymogu używania również sklepu Windows, a gra będzie dostępna nawet na Steamie. W międzyczasie zdążono wydać jeszcze kilkadziesiąt gier w starej formule. Mając na uwadzę jednak podjęta przez firmę decyzję można domniemywać, iż sprzedaż na PC nie była zadowalająca, a złagodzenie zasad, zapewne próbą ratowania programu. Czy to się uda? Jeszcze się przekonamy. 

Game Pass w nieco innym świetle

Zmiana przyzwyczajeń konsumentów z kupowania gier na dostęp do wciąż zmieniającej się puli gier w postaci abonamentu to odważny i ryzykowny plan, co prawda na rynku był już dostępny podobny Origin Access, ale w znacznie mniejszej skali, a gry ograniczały się do jednego producenta. Teraz mamy dostać coś niespotykanego, najnowsze gry AAA wielu deweloperów w niskiej cenie dostępne w opłacanej co miesiąc, wygodnej usłudze. Co więcej, niektóre gry będą dostępne zarówno na PC jak i Xbox One. Żeby mieć pełen obraz sytuacji warto również spojrzeć na XGP przez pryzmat usługi jednoczącej dwa gejmingowe światy zamiast traktować ją jako jedynie xboxowy ficzer. To idealny sposób na naprawę nadszarpniętego wizerunku firmy na pecetach i kolejna próba przyciągnięcia do siebie graczy z drugiej platformy, którzy będą mieli szansę na powrót do Sklepu Windows i przetestowanie nowych gier bez zakupu pojedyńczych tytułów.

Usługa odnosi wielki sukces na konsoli, gier jest dużo i są one wysokiej jakości, wielu ludzi prawie całkiem zaprzestaje kupowania gier i przesiada się wyłącznie  na Game Pass. Organizowane są również liczne promocje dzięki, którym usługę można "wyrwać" już za 1zł. Jako, że do rozgrywki online wciąż wymagany jest abonament Xbox Live Gold jego sprzedaż znacząco wzrasta wraz z popularnością Xbox One, staje się dokładnie to na czym zależało korporacji, odbudowuje ona markę tak bardzo nadszarpniętą przez felerną prezentację sprzed 6 lat. 

Sytuacja wygląda jednak zgoła odmiennie na PC, mimo dostępności niemal 240 tytułów, zaledwie w 19 z nich można zagrać na komputerze. W dodatku, połowa z nich to produkcje, delikatnie mówiąc, nie najwyższych lotów, a z "killerów" zostaje praktycznie tylko Forza Horizon 4 oraz Gears of War 4. Nie da się ukryć, że nawet przy niskiej cenie usługi opłacanie jej dla dwóch, trzech tytułów nie ma zbytniego sensu toteż szczęśliwych nabywców nie jest za wiele. Zagadką pozostaje dla mnie powód tak niskiej liczby gier dostępnych na blaszaki, korporacja przecież musiała liczyć się z tym, że wprowadzenie usługi w takiej formie na komputery znowu okaże się kapiszonem. Dlaczego firma dysponująca tak ogromnymi środkami nie może dopilnować, by jej abonament był atrakcyjny na obu platformach? Przecież o to właśnie jej chodziło od samego początku. Z wielkich planów wyszło jedynie połowiczne zwycięstwo. Udało się skutecznie przekonać ludzi do nowego abonamentu, ale bez większych sukcesów w sferze desktopowej gdzie gracze zostali potraktowani trochę po macoszemu, co nie pozwoliło na podjęcie równorzędnej walki na tej platformie. Samej firmie to oczywiście pomogło, lecz cel nadrzędny tj. Xbox jako wieloplatformowa usługa, nadal nie został osiągnięty. 

xCloud czyli  jak zgarnąć trzy sroki za ogon

Po serii niepowodzeń w kwestii rozszerzenia rynku korporacja sięga po broń atomową - xCloud, usługę streamingową, która ma zapewnić dostęp do gier na każdym urządzeniu, komputerze, tablecie czy konsoli, może nawet na konsoli konkurencji. Zamiast uruchamiać grę na maszynie docelowej będziemy mogli skorzystać z mitycznej "chmury" Amerykanów gdzie będą zachodziły wszystkie obliczenia, a jedynie sam obraz trafi na nasz sprzęt. Taki sposób rozgrywki pozwala wyeliminować bolączki, które dały się we znaki firmie przy poprzednich próbach ekspansji na inne platformy. Znika konieczność męczenia się ze sklepem Windows, z adapterem Teredo, z ograniczeniami aplikacji UWP, nie trzeba mieć nawet systemu Windows, wystarczy po prostu stabilne łącze i gramy, tyle w teorii.

Z uwagi na fakt, że xCloud wciąż nie miał swojej premiery możemy rozpocząć tutaj nasze wróżby (ale bez szklanej kuli) . Do zapewnienia komfortowej rozgrywki w takim kształcie potrzebne są trzy rzeczy: potężne serwery, niskie opóźnienia i duża baza gier. Pierwszy punkt możemy uznać za spełniony ponieważ Microsoft posiada już ogromne zaplecze w postaci Azure, cenionej na całym świecie platformy chmurowej. Można stwierdzić, że niemal na pewno wykorzysta on gotową już infrastrukturę w celu uruchomienia nowej usługi, co już z resztą zapowiedział. Jedyne czego brakuje to mocarne układy graficzne, które, pozwolą na uruchamianie tytułów w wysokiej jakości, ale jest to już najprawdopodobniej pieśń przeszłości ponieważ trwają już testy działania gamingowej chmury w samym Microsofcie.

Warto nadmienić, że streaming gier różni się radykalnie od streamingu filmów czy telewizji, przy oglądaniu filmu opóźnienie w jego przesyle jest nieważne, wszak nie jest on interaktywny, przesyłany obraz oglądamy po prostu na swoim urzadzeniu. W przypadku gry także otrzymujemy obraz i dźwięk ale musimy również wysłać dane z naszych urządzeń wskazujących (myszki, pada, klawiatury) do serwera, informacja jest następnie przetwarzana przez serwer i rezultat naszych działań wraca do nas w postaci kolejnych klatek obrazu. Jest to transmisja w obie strony i w tym przypadku bardzo ważne jest opóźnienie pomiędzy naszą akcją, a jej wynikiem. Na pewno już widzieliście nie raz w telewizji z jakim opóźnieniem reaguje reporter na słowa prowadzącego podczas transmisji na żywo z oddalonego regionu. Nawet gdyby nasze informacje docierały na serwer z 10 razy mniejszą zwłoką niż typowy program w telewizji to wciąż wydawałoby się, że gramy "w przeszłości", aby nasza rozgrywka wydawała się naturalna ten parametr musi być absolutnie minimalny.

W przypadku tradycyjnej rozgrywki jedyne co nas ogranicza to nasz telewizor, mamy za stary model, który nie obsługuje nowoczesnych funkcji? Idziemy do sklepu po nowy z 4K oraz HDR i voila, gramy w nowej, lepszej jakości. Przy korzystaniu z xCloud musimy mieć szybkie łącze z niskim opóźnieniem, a to jest coś co nie zawsze jest zależne od nas. W wielu większych miastach w Polsce dostepny jest już internet po światłowodzie na którym bez problemu da się w ten sposób pograć, jednak Polska to nie same wielkie miasta. Na wsiach i miasteczkach jest już znacznie gorzej, często jedyną dostępną metodą łączności ze światem jest internet radiowy lub po kablu koncentrycznym, który z racji wysokich opóźnień i małej przepustowości odpada już w przebiegach. Prędkość samego internetu różni się też znacznie w zależności od regionu, ja osobiście w Łodzi korzystam z internetu światłowodowego o szybkości 25 Mb/s, ale mam znajomych mieszkających w duzych miastach na Podlasiu gdzie jedyna opcja to 5 Mb/s po kablu i pewnie jeszcze upłynie wiele wody w Wiśle zanim to się zmieni. Mając na uwadze te mankamenty należy zdać sobie sprawę, że z tą usługą w Polsce może nie być wcale tak różowo jak wydawało się to na początku

Może nas również kusić mobilność takiego rozwiązania, w końcu możemy pograć na każdym urządzeniu i w każdym miejscu, teoretycznie bo jeśli chcemy rozpocząć zabawę poza domem to skorzystamy z internetu... mobilnego, i tu jak bumerang znowu wraca sprawa opóźnień. Już w przypadku stacjonarnego połączenia było to ważne, a jeśli chodzi o internet mobilny to wcale nie jest weselej. Nie dość, że ma on wyśrubowane limity, które nie pozwolą się długo nim nacieszyć to w przypadku technologii LTE natrafimy na średnio 40 milisekund opóźnienia, natomiast jeśli chodzi o 3G to może być to nawet 80-100ms. Do amatorskiej rozgrywki LTE się jeszcze nada (choć nadal z wyczuwalnym opóźnieniem), ale jeśli zechcemy pograć korzystając z technologii 3G to będziemy musieli ograniczyć się do gier nie wymagających szybkiej reakcji takich jak strategie czy większość produkcji RPG, na samym starcie odpadają natomiast gry wyścigowe czy strzelanki gdzie liczy się każda (mili)sekunda. Żeby mieć pojęcie o tym jak bardzo może to nam popsuć zabawę warto spojrzeć na poniższy film z oficjalnej prezentacji xCloud, a konkretnie jego część (3:44) gdzie pewna pani o blond włosach gra na smartfonie w Forzę. 

 

Na pewno zauważyliście jak wiele czasu upływa zanim ruch gałką kontrolera przełoży się na skręt samochodu widocznego na ekranie smartfona, a możemy przecież domniemywać, że na potrzeby prezentacji korzystano z dość porządnego łącza. Trzeba się liczyć więc z tym, że jeśli technologia nie zostanie jeszcze usprawniona to w naszym domowym zaciszu nie osiągniemy raczej lepszych rezultatów.

Zastanowiliśmy się nad samą Polską ale nie powinniśmy się tylko do niej ograniczać, warto sprawdzić czy reszta świata jest na xCloud  przygotowana. Jeśli weźmiemy pod uwagę łącza w całej Europie to wyjdzie nam, że internet w naszym kraju wcale nie jest taki zły, ba, stoimy pod tym względem w europejskiej czołówce! Za nami są nawet kraje tak rozwinięte jak Austria czy Włochy gdzie przeciętna prędkość wynosi nawet średnio 5 Mb/s mniej niż na naszym, polskim poletku. Problem nie leży jednak czesto w  prędkości, a w technologii przesyłania. Można mieć nawet i 40 Mb/s w starym ADSL, a nasze "pingi" i tak będą zbyt wysokie. Za to łącze poniżej średniej, ok. 15 Mb/s po światłowodzie nada się znakomicie. Zbytnich opóźnień łącza nie da się po prostu przeskoczyć i jeśli chcemy korzystać z usługi to musimy mieć internet dostarczany za pomocą nowoczesnego medium. 

Na tym komplikacje się nie kończą ponieważ znaczenie ma tutaj nie tylko łącze użytkownika oraz serwera, istotna jest także lokalizacja samej serwerowni, im bliżej tym lepiej. Możemy mieć bardzo szybki internet z niskim opóźnieniem, ale jeśli serwer na którym uruchamiamy grę znajduje się w innym kraju to i tak będziemy mieli mówiąc potocznie lagi. I tutaj jest pewien problem, platforma Azure zapewnia ogromne ilości serwerów niemal na całym świecie, pozwolą więc one w większości przypadków zmniejszyć do minimum wpływ odległości na naszą zabawę, ale niestety serwerowni Azure nie uświadczymy w Polsce. Czy to oznacza, że w naszym pięknym kraju cały xCloud będzie niedostępny? To pytanie musi na razie pozostać bez odpowiedzi lecz jeśli rzucić okiem na usługi konkurencji tj. Google Stadia i Sony PS Now to dowiemy się, że Polska rownież tam znajduje się na czarnej liście, toteż nie zdziwiłbym się wcale gdyby finalnie okazało się, że musimy obejść się smakiem. 

Kompletną tajemnicą natomiast jest baza dostępnych gier, nie wiemy jak będzie ich dużo i jaki będzie model dystrybucji. Czy będziemy płacić za każdą osobno czy w abonamencie? A może Microsoft zdecyduje się na integrację z Game Passem + do tego możliwośc zakupu pojedyńczych tytułów? Wydawałoby się to logiczną opcją, aczkolwiek nie stawiałbym tutaj obecnie na żadną z opcji ponieważ zbyt dużo może wciąż się zmienić, a i do premiery pozostał jeszcze szmat czasu. O szczegółach dotyczących tego zagadnienia dowiemy się najprawdopodobniej w najbliższych miesiącach wraz z kolejnymi przeciekami i oficjalnymi komunikatami na temat najnowszej usługi. 

Niewątpliwie xCloud jest jak dotąd najpoważniejszym projektem Microsoftu w dziedzinie multiplatformowej rozgrywki , boryka się on jednak z pewnymi problemami co do których nie ma pewności, że zostaną rozwiązane. Samą technologię można ulepszać i optymalizować jednak dojdziemy w końcu do granicy, gdzie to świat, a konkretnie łącza internetowe będą musiały się zmienić by zapewnić optymalne działanie dla gier w chmurze.  Internet stacjonarny musi być dostarczany za pomocą światłowodów lub innych nowoczesnych technik przesyłu by jak najbardziej zminimalizować opóźnienia, aby natomiast umożliwić całkowicie komfortową rozgrywkę mobilną wprowadzony  musi zostać następca technologii LTE, który również zmniejszy typowe "pingi" do akceptowalnego poziomu. Wtedy będzie można z dużą dozą prawdopodobieństwa  stwierdzić, że przy odpowiednim doborze gier usługa powinna odnieść sukces, natomiast dziś, biorąc pod uwagę, że spora ilość osób może po prostu nie być w stanie  komfortowo z xCloud korzystać nie możemy być tego pewni.

Podsumowanie

Jeszcze 10 lat temu nikomu nie przyszło by do głowy, że w gry z nowego Xboxa będziemy mogli zagrać na PC, a Microsoft zaoferuje growy abonament z rotacyjną zmianą tytułów, który będzie subskrybować setki tysięcy ludzi. Widać wyraźnie, że firma ma pewien cel ale nie do końca potrafi dopilnować jego realizacji. Dwie dotychczasowe próby rozszerzenia usługi spaliły na panewce i jeżeli przedsiebiorstwo nie wyciągnie z tego wniosków to za trzecim razem może znów ponieść sromotną porażkę. Brakuje tutaj ewidentnie nadzoru i wytrwałości w realizacji planu, większość pomyslów okazała się jedynie połowicznie trafiona, a trzeba pamiętać, że konkurencja wciąż umacnia swoją pozycję. Przede wszystkim wszystkie trzy projekty tj. Xbox Play Anywhere, Game Pass i xCloud powinny ze sobą  koegzystować bo dopiero wtedy siła przebicia, już teraz usługi Xbox będzie wystarczająca.

Korporacja podjęła już próbę naprawy błędu związanego z retrykcjami przy uruchamianiu gier z Xbox na komputerach osobistych, i bardzo dobrze, szkoda, że tak późno. Krąża także plotki, że niedługo w Windows 10 zobaczymy natywną obsługę gier z konsoli Microsoftu i nie trzeba będzie podejmować żadnych dodatkowych kroków aby taką grę na blaszakach udostępnić, byłby to ogromny zastrzyk grywalnych produkcji, który może zadecydować o zwycięstwie w wojnie o miłośników pecetów mimo wcześniej przegranych bitew. Rozwiązało by to jednocześnie problem z dostępnością gier dla PC w GamePass gdzie niemal wszystkie można by wrzucić do puli od ręki, bez wysiłku i proszenia się deweloperów o wsparcie z czym ewidentnie jest kłopot. 

Wreszcie projekt xCloud nie może zostać w obecnym, nieakceptowalnym stanie  bo sądzę, że większości osób nie uśmiecha się półsekundowe oczekiwanie na ruch samochodu po przesunięciu drążka kontrolera, tak się nie najzwyczajniej w świecie nie da grać. Nie licząc nie do końca udanego OnLive, idea streamingu gier na każdym urządzeniu to wciąż nowość i nie wolno ludzi takimi błędami zrazić bo utracone zaufanie odzyskać jest znacznie ciężej aniżeli zbudować je od samego początku. Lepiej wydać usługę później niż wydać niedopracowany produkt narażając na szwank i tak już nadszarpnięty wizerunek firmy, w dodatku czas działa tutaj na korzyść usługi bo z każdym dniem jakość internetu na świecie się poprawia, a więc rośnie również ilość potencjalnych klientów, którzy będą mogli komfortowo ze streamingu gier korzystać. Nie można jednak czekać w nieskończoność bo Google Stadia czy PS Now mogą przejąć pałeczkę pierwszeństwa, to zadanie, by wstrzelić się w złoty, "czasowy" środek pozostawić muszę już kierownictwu firmy.

Reasumując, śmiały plan uczynienia z Xbox usługi może jak najbardziej się udać, ale przed Microsoftem nadal bardzo wiele pracy. Jeśli firma weźmie się w garść i przeanalizuje swoją strategię w taki sposób aby nie popełniać więcej błędów z przeszłości to kto wie, może za kilka lat wszyscy inni pójdą w jej ślady.

Oceń bloga:
17

Czy twoim zdaniem projekt uczynienia z Xbox multiplatformowej usługi odniesie sukces?

Tak
240%
Nie
240%
Nie wiem
240%
Pokaż wyniki Głosów: 240

Komentarze (55)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper