Rozliczenie z Assassin's Creed (PS3/X360/PC)

BLOG RECENZJA GRY
332V
Rozliczenie z Assassin's Creed (PS3/X360/PC)
Evo24 | 10.08.2021, 16:03
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

O pierwszej odsłonie najpopularniejszej marki Ubisoftu nie mówi się dziś zbyt wiele, lecz w dniu swojej premiery była to jedna z ważniejszych gier na rynku. Assassin's Creed z 2008 roku nie tylko spopularyzowało dobrze nam znaną z innych produkcji realistyczną wspinaczkę, ale i mocno się różniła od swych kontynuacji. Jak wypada najstarsza część przygód skrytobójców w 2021 roku?

   Nie będę przed wami ukrywać, uwielbiam serię Assassin's Creed. Tak, pełno w tych grach błędów, typowych dla Ubi znajdziek i prostych zadań oraz sztuczna inteligencja w nich nie powala, ale jest sporo aspektów, które w nich lubię. Przede wszystkim możliwość wcielenia się w zabójcę w czasach przeszłych w ciekawych, pięknie zrobionych lokacjach, jak Konstantynopol, Paryż czy też Jerozolima, tą prostą walkę, bohaterów, zabawki w tych ,,piaskownicach" czy też likwidować ważne z różnych czasów persony. Niestety, przy Odyssey nie podobało mi się przejście na RPG, wywalając rzeczy, które czyniły asasyna... asasynem, a plotki dotyczące nowego kierunku tylko mnie odrzucają, zatem można by powiedzieć, że moja przygoda z tą serią się skończyła. Mimo to lubię wrócić sobie do tych starszych odsłon, z czego omawiana dzisiaj jedynka była przeze mnie katowana więcej razy niż każda kolejna odsłona. Jest to prawdopodobnie moja ulubiona część Assassin's Creed, ale jeśli miałbym wam ją polecić... po prostu czytajcie dalej i wtedy się zastanówcie.

   Akcja jest podzielona na współczesność i przeszłość, z czego w tej drugiej spędzimy najwięcej czasu. Desmond Miles zostaje przechwycony przez firmę Abstergo Industries i zostaje zmuszony do pomocy im w znalezieniu pewnej mapy. Za pomocą maszyny o nazwie Animus odtwarza wydarzenia z oczu jego przodka żyjącego w czasach III krucjaty, który miał mieć z nią kontakt. Tym przodkiem jest syryjski asasyn, Altair Ibn-La 'Ahad. Zabójca na początku gry złamał najważniejsze zasady bractwa, za co został zdegradowany do najniższej rangi. Teraz musi odszukać 9 najważniejszych templariuszy, odwiecznych wrogów asasynów, w celu odkupienia swoich win, przy czym większość z nich to postacie historyczne, a nie zabraknie tu spotkania np. z samym Ryszardem Lwie Serce. Z czasem chłopak orientuje się, że wpada w znacznie większy spisek i ,,nic nie jest prawdziwe". I tym mylącym oraz dla znających serię zdaniem zakończę opis fabuły, gdyż warto dla niej sprawdzić jedynkę... ponieważ jest naprawdę dobra. 

   Zacznę od wątku teraźniejszości, gdzie zwykle był elementem, który najmniej obchodził gracza. Nie po to w końcu gramy w Assassin's Creed, lecz w pierwszej części wypada on chyba najlepiej w całej serii... nie żartuję. Desmond może nie jest zbyt ciekawą postacią, ale jego rozmowy z Warrenem Vidiciem są interesujące, pełne filozofowania na tematy społeczne oraz teorii spiskowych. Możemy również śledzić historię doktora i jego asystentki poprzez czytanie ich wiadomości, lecz są one trochę takie sobie. Zdecydowanie lepiej jest, jak przejdziemy do przeszłości. Na sam początek nasz protagonista. Altair z samego charakteru jest po prostu typowym zabójcą, lecz zbyt pewnym siebie, lekceważącym i zapatrzony w swoją osobę. To się z czasem zmienia, gdzie nabiera większej powagi, zaczyna rozumieć swoje błędy i logicznie myśleć oraz jest dociekliwy, często dyskutujący ze swoimi celami czy sojusznikami. Muszę wam powiedzieć, że uwielbiam Altaira. Niektórzy mogą powiedzieć, że jest nudny, ale szczerze mówiąc, nie mam co do niego zarzutów i po prostu jego postać mnie interesuje. Do dziś mam problem w zdecydowaniu, czy wolę poważniejszego i rozumnego Altaira, czy trochę luźniejszego Ezio. Swoją drogą naszymi przeciwnikami są głównie templariusze (co nie jest spoilerem) i bardzo mnie cieszy, że to są faktyczni templariusze z ziemi świętej. Mała, ale fajna rzecz. Jak wspomniałem, bohater często rozmawia z innymi osobami, wymienia się poglądami oraz swoim punktem widzenia, a w tym wszystkim pojawia się pewien element, przez który ta gra być może do dziś nie dostanie remastera/remake'u przez nasz obecny świat.

Assassin's Creed | Ubisoft (PL)

   Jest w tej grze sporo filozofowania, jak bohaterowie widzą świat, co dla nich jest prawdą, co jest pokojem, gdzie gra dobrze przedstawia sposoby dążenia do niego asasynów i templariuszy... ale poza tym są dyskusje na temat religii. Niekiedy padają słowa, że to nie bóg czy inne bóstwa dały prawa ludziom, a ich własny rozum. Wszystkie wydarzenia mitologiczne (rozpętanie wojny trojańskiej), biblijne (rozstąpienie się Morza Czerwonego) były tak naprawdę spowodowane przez przedmiot kontrolującymi umysłami. To jest mocny element fabularny pierwszego assassina: bawienie się filozofią oraz religią. Niestety dzisiaj żyjemy w tak okrutnym świecie, gdzie każdy zniszczyłby byle kogo o jakiekolwiek poglądy, że wydanie teraz odnowionej wersji jedynki byłoby niemożliwe. Tym bardziej, gdy mamy do czynienia z Ubisoftem, który woli przypodobać się większej grupie odbiorców, aniżeli ją dzielić. Trochę to rozumiem, ale smuci mnie też, że przez jeden element fabularny nie dostałbym remastera tej gry. Z drugiej strony pierwszy Assassin's Creed pod względem graficznym spisuje się bardzo dobrze.

     Tak, pierwsza gra z tej serii nawet dzisiaj wygląda ładniej. Jasne, widać momentami, że oprawa wizualna się zestarzała, ale jak na 2008 rok wygląda nieźle. Widoki na miasta robią wrażenie, tekstury wysokiej jakości, kolory są nasycone i żywe zależnie od miasta (z czego jak jest szaro, to nie jest tak smutno i buro), a twarze miały znacznie więcej szczegółów. I wypowiem się trochę co do tego ostatniego i tekstur. Jeśli się dobrze przyjrzycie, to... bodajże do Black Flaga (nie jestem co do tego pewny) te gry były potwornie rozmazane i niewyraźne. Jak odpalicie sobie jedynkę i potem uruchomicie dwójkę, to widać, że twarze są niewyraźne, jakieś dziwnie zrobione. Dodatkowo, w AC2 wszystko wydawało się rozmazane. Nie tylko postacie, ale i otoczenie. Może to wynika z rozmiarów tych gier, ale nadal takie coś jest dość dziwne.  

Assassin's Creed Overhaul 2016 - Acre image - Mod DB

    A jak się gra? Tutaj muszę zaznaczyć, że AC1 nie jest do końca takie, jak kolejne odsłony. Wiecie, otwarty świat, mnóstwo zadań pobocznych, setki znajdziek etc. Te elementy nadal są, ale... po kolei. Teren do zwiedzenia jest niby duży i wolny do eksploracji. Mamy Masjaf, Akkę, Jerozolimę, Damaszek i Królestwo (czy jakoś tak to się nazywało) i to są spore ziemie, lecz gra tak mocno trzyma się fabuły, że bardziej jest takim klasycznym, liniowym doświadczeniem. Co do zadań... jest w tej grze pewien schemat: dostajemy cel i jego lokację, przybywamy do danego miasta, rozmawiamy w biurze asasynów, szukamy dowodów i informacji, planujemy zamach, atakujemy cel, uciekamy, następuje kolejne wspomnienie. Tak mniej więcej wygląda granie w pierwsze Assassin's Creed. Oczywiście na start musimy wspiąć się na jakąś wieżę w celu odkrycia terenu (standard) i na mapie mamy zaznaczone misje do zrobienia. Aby zacząć zabójstwo głównego celu, to musimy wykonać 2, a z czasem 3 takie ,,poboczniaki", gdzie one dzielą się na: kradzież kieszonkową, podsłuchiwanie, przesłuchanie, likwidowanie strażników, dobiegnięcie do mety i.... zbieranie flag. Niestety cierpią na jeden, poważny problem. Mianowicie potwornie nudzą. Powiem wam szczerze, że nie lubię tych segmentów tak bardzo, że zawsze po rozpoczęciu jedynki na nowo, robię od razu 3 takie zadania i idę czym prędzej wykonywać główne zabójstwo. To naprawdę jedne z nudniejszych rzeczy do roboty. Misje z fabularnym morderstwem konkretnego celu wypadają najlepiej. Z informacji zebranych w czasie wykonywania tych nudnych zadań możemy pokonać przeszkody na kilka sposobów, ułatwić sobie przejście, a jeszcze przed tym mamy scenkę przedstawiającą zachowanie lub skutki działań naszego celu. Owe misje są dość różnorodne i raz możemy podejść do celu na cicho, dogonić go w czasie ucieczki lub wykończyć podczas walki na miecze. Pod koniec gra zaczyna z tym nieźle się bawić.

Assassins creed, Assassins creed 4, Assassin

   Znajdźki? Też są, ale one są wykonane dość słabo. Dziś gry przyzwyczaiły nas do tego, jak sporo znaczników jest na mapach światów. Pierwsze AC tego nie ma i tutaj... jest z tym gorzej. Do zbierania mamy flagi zależne do danego regionu. Jeśli siedzimy w Akce, szukamy flag Szpitalników, w Masjafie natkniemy się na chorągwie asasynów itd. Problem w tym, że są rozmieszczone w miejscach, gdzie nikt normalny nie zagląda, nie są w żaden sposób oznaczone oraz jest ich mnóstwo. Dodatkowo za zebranie wszystkich... nie dostajemy absolutnie nic. Nie wiem, komu chciałoby się ich zbierać. Czy są jeszcze jakieś rzeczy do roboty, poza przechodzeniem fabuły? Niestety jest ich niewiele. Pomijam oczywiście wspinanie się na te wszystkie wieże odkrywające teren, bo to już bardziej obowiązek aniżeli poboczna aktywność. Możemy kraść podejrzanym typom noże, chronić atakowanych przez strażników mieszkańców, zabijać templariuszy (to już bardziej taka ala znajdźka aniżeli faktyczni templariusze) i chyba tyle. Jedyne, co dostajemy za coś, to za ratunek ludziom pomoc w postaci mnichów, przy których można się ukryć i przejść do niedostępnych normalnie miejsc, bojowników zatrzymujących strażników i chyba tyle. Do skradania zaraz przejdę. W każdym razie, w miastach jest niewiele rzeczy do roboty, poza nudnymi zadaniami by pociągnąć fabułę dalej i w sumie szkoda, bo tereny są ogromne. Idealnym przykładem jest Królestwo, w którym dosłownie nie ma nic do roboty poza pokonywaniem drogi, a trochę tego jest.

   Konstrukcja gry za nami, to przejdźmy teraz do samego sposobu ukrywania się, czyli coś, czego seria niemal się pozbyła po przejściu w RPGi. Mamy opcje schowania się w stogu siana, wtopienia się wśród modlących się mnichów, usiąść na zajmowanej ławce czy... no właśnie nie pamiętam, co to było. Ogród na dachu? Chyba tak to wyglądało. Poruszamy się jak w każdym Assassynie do Revelations, gdzie przy trójce zaczęli grzebać nad zmianami. Różnica jest jeszcze taka, że stojąc w tłumie ludzi, nadal jesteśmy wykrywalni, a wszczęcie bójki jest stosunkowo łatwe. AI wydaje się w tej grze troszkę mądrzejsze, ale tak odrobinkę, bo nadal nie jest wysokich lotów. Przy natknięciu się na martwe zwłoki, straż może niemal od razu nas wykryć, póki nie oddalimy się z włączonym przyciskiem wtapiania się, gdzie Altair próbuje naśladować mnicha, czy chociaż wystarczy samo bieganie, by ich wkurzyć. Mimo to nadal dają się gonić w kółko, po ukryciu latają randomowo na dachach itd. Ciche zabójstwa za pomocą ukrytego ostrza są niezwykle przydatne, lecz czasami wystarczy zwykłe zabójstwo, by od razu nas wykryto, a animacja trwa parę sekund. Jest w miarę szybka, ale w porównaniu do kolejnych gier już niezbyt. Dochodzi jeszcze fakt, że strażnicy mogą nas powstrzymać od zabójstwa ukrytym ostrzem. Skoro o zabijaniu z ukrycia mowa... likwidowanie z powietrza. Teoretycznie jest ono wykonywalne, ALE robi się je naprawdę ciężko. Trzeba oczywiście namierzyć cel, skoczyć w miejscu, gdzie dosięgniemy celu i gdy już na nim będziemy lądować, to atakujemy.   

Assassin's Creed 2008 WERSJA REŻYSERSKA PUDEŁKO - 7601346006 - oficjalne  archiwum Allegro

    Pojedynkowanie się jest w przeciwieństwie do kolejnych gier cięższe. Nie ma automatycznego zabijania kolejnych napastników, jeśli tradycyjnie kogoś wykończymy, nie ma kupowania nowych broni i pancerzy do podbijania statystyk, nie ma też zatrutych ostrzy, pistoletów, przenoszenia ciał czy też rzucania piaskiem w oczach. Tutaj korzystamy z samego ukrytego ostrza, miecza, noży do rzucania, krótkiego broni i pięści. Co nie znaczy, że nie ma jakiegoś rozwoju. Z postępem fabularnym, Altair odzyskuje powoli swoją rangę oraz część swoich starych umiejętności, jak wywalanie ludzi podczas biegu, kontrowanie, uniki, rzucanie wrogów, kontry chwytów itd. W pojedynkach nadal mamy do czynienia z przeciwnikami otaczającymi asasyna, aczkolwiek atakowanie mieczem jest bardzo rytmiczne. Jak uda nam się zachować tempo, Altair szybko zabije przeciwnika. Nie możemy też wiecznie atakować, gdyż strażnicy też potrafią kontrować i choć nie zabijają nas, mogą nam nadal zabrać sporo zdrowia. Ogólnie walka wydaje się znacznie trudniejsza od kolejnych gier. Możemy też wywalić ich w jakieś stragany lub rusztowania bądź na ziemie i dobijać go powoli mieczem. Są kontry i kontrchwyty, a ukrytym ostrzem... możemy tylko parować. Nie ma opcji normalnej walki nim, co zmusza nas do korzystania z mieczy. Niemniej pojedynkowanie jest zrobione dobrze i przyjemnie, animacje podczas nich wyglądają pięknie i mógłbym to tak zostawić, gdyby nie walka pięściami, która jest potwornie nudna i wolna.

   Dobra, nie poruszyłem jeszcze dwóch elementów, które były dość znaczące dla branży gier, a mianowicie wspinaczki i parkoura. Dzisiaj może wydawać się troszkę wolny, lecz nadal przyjemnie się z niego korzysta. I tak, przedtem Prince of Persia robiło niezłą robotę przy nim, ale to Assassin's Creed go urealniło i upłynniło. W kwestii pokonywania przeszkód wystarczy tylko trzymać przycisk biegania i wtedy Altair automatycznie przeskakuje nad różnorakimi rzeczami. I powiem wam, że w tej grze jest to zrobione bardzo dobrze i znacznie bardziej preferuję taki sposób wspinaczki, aniżeli nudne i zwykłe wspinanie się jak Spider-Man po ścianie z paskiem wytrzymałości. Na sam koniec zostawiłem udźwiękowienie. Muzyka robi fantastyczne wrażenie i chce się jej słuchać. Dobrze buduje klimat czasów III krucjat przy prezentowaniu miast lub w czasie walki i czuć, że jest się w Ziemi Świętej. Wspomnę też trochę o polskim dubbingu. Tak, AC1 jako jedyne posiada polski dubbing. Jego poziom jest dość nierówny. Z jednej strony mamy wysokiej jakości i dobrze dopasowane głosy do głównych bohaterów czy celów, ale odgłosy przechodniów wydają się być potwornie niskiej jakości. Może nagrywano je innymi mikrofonami, ale wyraźnie słychać, że coś jest z nimi nie tak. Można też grać po angielsku, ale brakuje wtedy napisów, a głosy postaci czasem potrafią być ciche. To były jeszcze te czasy, gdy Ubisoft szedł bardziej w dubbingi i nie przepadał za napisami do gier.  

Assassin's Creed | Ubisoft (PL)

      Podsumowując, Assassin's Creed z 2008 roku jest dzisiaj dość dziwnym tworem, mocno różniącym się od kolejnych gier, a tym bardziej od ostatnich, RPGowych odsłon. Mnie się ostatecznie gra podobała i często do niej wracam, ale potrafi ona mocno znużyć, dlatego radziłbym zacząć od późniejszych odsłon tym, którzy chcą zacząć przygodę z tą serią. Warto jednak dać szansę jedynce ze względu na jej inność. Ja z wami się żegnam i do zobaczenia.

Oceń bloga:
11

Atuty

  • Ciekawa i interesująca historia
  • Jest troszkę trudniej niż w kolejnych odsłonach
  • Pięknie odwzorowane miasta z czasów III krucjaty
  • Przyjemny i rytmiczny system walki
  • Postać Altaira
  • Klimatyczny Soundtrack
  • Ładna na swoje czasy grafika i animacje
  • Głosy głównych bohaterów w polskiej wersji językowej...

Wady

  • ... oraz beznadziejne głosy przechodniów i strażników
  • W wielkich miastach nie ma zbyt wiele do roboty
  • Nudne zadania
  • Beznadziejna walka pięściami
  • Dziwne rozmieszczenie znajdziek
  • Brak napisów
Avatar Evo24

Evo24

Pierwszy Assassin's Creed jest dość dziwny w porównaniu do kolejnych odsłon. Dla ciekawskich oraz fanów serii polecam sprawdzić, ale czy to dobra gra dla nowych graczy? Radziłbym odpalić jakąś późniejszą część. Niemniej jako powrót po odsłonach RPG spisuje się całkiem nieźle.

0,0

Komentarze (10)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper