2022 rok z mojej perspektywy

BLOG
315V
user-73967 main blog image
Placek17 | 03.01.2023, 00:00
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Mój blog, w którym po krótce opisuję, co ogrywałem w minionym 2022 roku.

2022 rok. W sumie co mógłbym napisać o nim, czego mógłbym nie powiedzieć o poprzednim? Raczej niewiele. Gdzieś tam Sony pokazuje swoją hipokryzję w walce z „monopolem” Microsoftu. Samemu zapominając, że tworzą swoje własne monopole, jak na przykład monopol na anime i jakoś im to nie przeszkadza. A ceny tymczasem lecą w górę przez wojnę.

Moja podróż przez 2022 rok obejmowała oczywiście nadrabianie mojego backlogu, ale również ogrywanie paru tegorocznych produkcji.

Jednym z pierwszych tytułów na liście było The Great Ace Attorney Chronicles. Była to naprawdę świetnie zrealizowana przygoda Japończyka praktykującego prawo w Londynie i walczącego przeciwko doświadczonemu prokuratorowi u boku Sherlocka Holmesa. Przed ogrywaniem oczywiście wgrałem moda przywracającego prawidłowe nazwiska postaci. Lokalizatorzy, myśląc że są zabawni najwidoczniej, postanowili chociażby przekręcić samego wielkiego detektywa. I tak zamiast Sherlocka Holmesa mamy Herlocka Sholmesa. Poza tym była to świetna przejażdżka w uniwersum Ace Attorney. Świetnie zrealizowana duologia, z plejadą interesujących postaci, zabawnych momentów i zwrotów akcji. Zdecydowanie polecam.

Zakończyłem również Megadimension Neptunia VII. To według mnie najlepsza póki co gra z serii. Łączy bardzo dobrą historię oraz postacie ze świetnym gameplay’em, miejscówkami i soundtrackiem. W momencie pisania mam ponad 170 godzin w tej grze i jeszcze nie zdobyłem wszystkich osiągnięć. A tuż za rogiem kolejna main-line’owa część, tylko teraz ze zmienionym systemem.

Następna w kolejce jest dosyć krótka, stylizowana na 16-bitówkę, gra z Neptunii – Dimension Tripper Neptune: Top Nep, gdzie tym razem gramy dorosłą Neptune ze swoim własnym procesorem CPU. Pojedyncze przejście zajmuje 15-20 minut, ale jest to przyjemna przeprawa z naprawdę dobrze zrobionymi 16-bitowymi remixami piosenek z Neptunii. Można grać dalej dla przyjemności lub też dla próby uzyskania lepszego wyniku. 100% osiągnięć było całkiem łatwe do uzyskania.

Następne na liście jest Gun Gun Pixies. To inna gra od Idea Factory, gdzie mamy dwie kosmitki z misją uratowania swojej planety poprzez badanie zwyczajów Ziemian. Lądują w akademiku zamieszkałym przez parę dziewczyn, na których będzie skupiać się cała akcja. Eskapada była całkiem fajna. Wielokrotnie miałem problemy z amunicją, ale to z powodu tego, że postanowiłem biegać przez całą grę z jednym gnatem, czyniąc grę trudniejszą. Sekcje platformowe też były irytujące, szczególnie kiedy wchodziło się po drabinie na górę. Artystycznie też całkiem przyjemna pod względem CGI. Jeśli chodzi o modele postaci w sekcjach VN, są dobre, ale preferuję mimo wszystko te w Neptuniach.

Skończyłem również Senran Kagura: Bon Apettit. To rytmiczna produkcja, w której shinobi walczą 1 na 1 w konkursie na gotowanie. Każda z nich ma inny powód, aby brać udział, ale wszystkie dążą do zwycięstwa. Poruszanie się po menu jest nieintuicyjne, a połowa utworów nie była specjalnie interesująca, ale sama gra była ok.

Spędziłem również trochę więcej czasu w GRID 2. Jest to według mnie całkiem przyjemna arcade’ówka z całkiem dobrym wachlarzem samochodów i tras. Podobno jest gorsza od jedynki, ale w tą część akurat nie grałem, więc nie będę oceniał. Grałem za to w Autosport i ta część nie wciągnęła mnie tak bardzo.

Zbierałem również trochę osiągnięć w Pummel Party. To jest alternatywa dla Mario Party na Steama i jako taka jest bardzo dobra. Ma również własny warsztat, w którym gracze tworzą własne plansze i minigry. Osobiście polecam.

Ukończyłem również Super Neptunia RPG. Fanem tej części raczej nie zostanę, choć miała mimo wszystko swoje momenty. Walki z kolei były nudne i w moim przypadku sprowadzały się do mashowania jednego przycisku, aby wyczyścić planszę lub zaliczyć quest. Przynajmniej wrogowie mieli słabości, jak również i ataki które na nich nie działały. Nie miało to jednak znaczenia, bo i tak padali bez konieczności stosowania bardziej skomplikowanych strategii, jak w Personach. 100% osiągnięć zaliczone w 55 godzin, więc nie jest to mimo wszystko długa gra i nie musiałem nawet wykonywać wszystkich questów, ale grindowania było sporo.

Zagrałem również w Disgaea 5 Complete. To było moje pierwsze spotkanie z Disgaeą i z całą pewnością ma póki co ciekawą fabułę i postacie. Gameplay nie jest jednak jakoś w stanie mi przypaść do gustu, w związku z czym jeszcze nie mam za sobą nawet połowy gry. Przynajmniej ma Nisę, która jest chyba najbardziej OP postacią w tej grze. Nisa, wróć do Neptunii…

Pomimo tego, że fanem serii nie jestem i nigdy nie byłem, mimo wszystko zainteresowałem się Dragon Ball FighterZ. Grałem na Switchu i obecnie mam tą grę również na PC. Bardzo przyjemnie mi się w ten tytuł gra i ma bardzo ładną stylistykę. Szkoda ze Ultimate Edition przy okazji tej produkcji nie oznacza, że dostaję wszystko…

Wkroczyłem również po raz pierwszy do świata Metal Geara poprzez Metal Gear Rising: Revengeance od PlatinumGames. Pamiętam, ze było to za sprawą memów, ale ostatecznie pochłonęła mnie historia, a gameplay sam w sobie był również całkiem dobry. Miałem jednak momenty frustracji. Pierwszy boss dla przykładu był szybszy od kamery i ciężko mi było wyczytać jego ruchy zanim było za późno. Parowanie ataków było dla mnie niemożliwe, zdarzało mi się to może parę razy czystym fartem. Dodatkowo jakiś geniusz wpadł na to, że przyciski odpowiadające za bieg i aktywację Blade Mode powinny znajdować się nad sobą, co sprawiało że wielokrotnie naciskałem spowolnienie przez pomyłkę. Dodatkowo w trybie Blade Mode nie potrafiłem kierować myszką w taki sposób, abym mógł ciachać więcej obiektów, co utrudniało mi rozgrywkę. Ostatecznie jednak ukończyłem grę i była to całkiem ostra przejażdżka. Ale to będzie chyba tyle, jeśli chodzi o moje obcowanie z Metal Gearami.

Jestem też w trakcie przechadzki w A Hat in Time. To naprawdę urocza platformówka z plejadą ciekawych postaci (wliczając w to główną postać) i dobrym humorem. Lubię platformówki, więc nie mogłem przejść obok tej produkcji obojętnie i póki co nie jestem rozczarowany.

BlazBlue, Persona, Under Night In-Birth i RWBY w jednym miejscu? To BlazBlue Cross Tag Battle. Kolejna gra, którą nadal przechodzę i bardzo dobrze się w niej bawię. Online to akurat jeszcze większa pustka niż FighterZ, ale to szczegół.

Przeszedłem również Neptunia X Senran Kagura: Ninja Wars. To było jakieś 40 godzin… takiej sobie przejażdżki. Gameplayowo było ok, choć szczerze gra była trochę wolniejsza niż Neptunia U, Megatagmension czy Shinovi Versus. Nie była to specjalnie wymagająca produkcja nawet na najwyższym poziomie trudności (poza paroma momentami). Nigdy nie udało mi się jednak znaleźć dobrego sposobu na przeciwników z minigunami, którzy są najniebezpieczniejszymi normalnymi przeciwnikami, którzy mogą zdjąć nas w parę sekund. Gra ma jedną minigrę, która nie jest specjalnie interesująca, a na najwyższym poziomie jest po prostu irytująca. Historia była, ale w żadnym momencie nie czułem jakichś emocji śledząc ją. Po prostu przechodziłem z jednej miejscówki do drugiej i tyle. Neptune została zdegradowana do roli kompletnej idiotki robiącej nieśmieszne dowcipy nawet w swojej dojrzałej formie bogini, wliczając w to momenty które powinny być bardziej poważne w tonie. Nie byłem fanem tej historii. Yomi Training to tak naprawdę jedyna rzecz, która mi pozostała do przejścia. Ale szczerze nie wiem, czy mi się chce. Dobrze że przynajmniej nie był to port zrobiony po najmniejszej linii oporu i faktycznie jest przyzwoity. Podobały mi się również stroje głównych postaci. Szkoda tylko, że obie frakcje mają znikomą ilość postaci do wyboru. 4 postacie z Neptunii i 4 z Senran Kagury? Z całą pewnością można było dać więcej. Brak Ikarugi to jeszcze zrozumiem (byłoby przecież słuchanie dwóch Noire), ale jest więcej postaci do wyboru z obu serii.

Pobawiłem się również trochę w Project CARS. Na klawiaturze grać się w to da, ale wiadomo że to nie to samo co na padzie czy kierownicy.

Wróciłem do ogrywania Senran Kagura: Shinovi Versus. To jedyna mainline’owa odsłona serii, którą posiadam. Gameplayowo jest całkiem ok i parę postaci mi się spodobało, ale ostatecznie nie skradła mi serca jak Neptunia. Peach Beach Splash kupiłem tylko dlatego, że ma Neptune wśród grywalnych postaci i to tyle.

Super Mario Galaxy podoba mi się bardziej niż Super Mario Sunshine. Przyjemniejsze sterowanie, poziomy, świat, muzyka. To bardzo dobrze wykonana i pomysłowa odsłona serii. Bawię się przy niej przednio.

Mario Strikers: Battle League to z kolei Marian, z którym już mam pewne problemy. Jest to kontynuacja niezwykle uwielbianej przeze mnie gry Mario Strikers Charged Football, przy której spędziłem setki godzin. Liczyłem więc, że ta odsłona też dostarczy mi takich wrażeń, oczywiście podanych w lepszej grafice. Choć nie zgadzam się z twierdzeniem, że to zła gra, to również uważam iż Next Level Games dało ciała, jeśli chodzi o to, co gra oferuje. Daisy, będąca częścią Strikersów od części na Gamecube’a, została zastąpiona Rosaliną i dana dopiero w darmowym DLC. Stadiony nie są tak ciekawe jak w części na Wii, gdzie połowa miała swoje własne gimmicki. Sama rozgrywka wydawała mi się przyjemniejsza w Charged Football, choć to akurat może być kwestia przyzwyczajenia. Setki godzin w grze musiały zrobić swoje. Battle League jest ok, ale gdyby porównać do odsłony na Wii, to byłoby jak porównywanie Forda Mondeo z Porsche 911 GT2 RS. Raczej oczywiste jest, kto wygrałby tą batalię.

Splatoon 3 to produkcja, która mnie zaskoczyła. Liczyłem w głębi, że powstanie, ale nie sądziłem że będzie to tak szybko i jeszcze na Switcha. Choć część mnie myślała mimo wszystko, że to jest możliwe. Switch ma według mnie jeszcze trochę lat życia. Splatoon 3 stał się moim najbardziej wyczekiwanym tytułem tego roku, szczególnie po świetnej dwójce. Brałem nawet udział w przedpremierowym Splatfeście. Nowe trio jest niesamowite i uwielbiam rolę jaką pełnią w tym tytule. Nawet jeśli Shiver to praktycznie nowa Pearl, jeśli chodzi o Splatfesty. Spodobał mi się wprowadzony do trójki łuk. Szybko stał się jedną z moich głównych broni online z szansą na pokonanie Inkbrusha/Octobrusha. Online wydaje mi się działać lepiej, choć niejednokrotnie gra mi wyszukiwała podczas ostatniego Splatfestu przeciwników przez 1-2 minuty, by ostatecznie i tak wyrzucić błąd. Tryb fabularny jest niesamowity i świetnie dopina wydarzenia z Wielkiej Wojny. Nowe miasto jest znacznie ciekawsze aniżeli uliczka, która była w dwójce. Brakuje mi chyba tylko gramofonu, gdzie można było grać w rytmiczną gierkę przy utworach ze Splatoona 3. Tak się robi sequele!

Ostatnim tytułem, który przeszedłem, była Hyperdimension Neptunia: Producing Perfection. To swego rodzaju połączenie idol simulatora z dating simem. Są 4 postacie do wyboru, przejście ich jest wymagane do uzyskania sekretnej piątej ścieżki. To był całkiem fajny spin-off, ale nie bez swoich problemów. Ilość piosenek jest stosunkowo mała (tylko 5). Można było według mnie dać więcej piosenek, może nawet parę z poprzednich odsłon. Gra dodatkowo wymaga uzyskania dobrego zakończenia zanim przejdzie się do prawdziwego, nawet jeśli wybory są prawidłowe. Przy samych piosenkach rola sprowadza się do naciskania trzech przycisków odpowiedzialnych za efekty i kręcenia kamerą, aby szybciej wypełnić pasek. Jest jeszcze forma HDD, którą postacie mogą aktywować tylko przy swojej piosence i jeśli są same. Przez większą część gry nie byłem nawet w stanie aktywować tej formy mimo stukania na wszystkie możliwe sposoby tylnego ekranu Vity i dopiero pod sam koniec gry zrozumiałem, gdzie popełniałem błąd. Ending za to to prawdziwy majstersztyk. Dobra gra, ale mogła być lepsza.

Z tego co ogrywałem, moją grą roku będzie bez wątpienia Splatoon 3. Jeden z moich wyczekiwanych tytułów okazał się lepszy niż sądziłem i będę nadal kontynuował w nim rozgrywkę. Tym bardziej że powinien pewnie jeszcze przez jakieś 2 lata otrzymywać wsparcie w postaci aktualizacji i nowych eventów. Moim największym rozczarowaniem byłoby Mario Strikers: Battle League. Nadal nie zdecydowałem się na spróbowanie gry roku, czyli Elden Ring. Ten tytuł przypomniał mi, że muszę spróbować pociągnąć Dark Souls II – jedyną grę soulslike, którą posiadam i nadal tkwię w niej gdzieś na początku. W tym roku póki co ciągnie mnie jedynie do najnowszej Neptunii i to póki co tyle. Seria ma ponoć przechodzić w tym roku dalszą ewolucję, ale na razie nie wiadomo jak ona będzie wyglądać.

Oceń bloga:
8

Komentarze (1)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper