Kolekcjoner, zbieracz, śmieciarz

BLOG
1245V
Kolekcjoner, zbieracz, śmieciarz
Big Paws | 17.08.2018, 17:01
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Każdy z nas coś kiedyś zbierał. Muszelki i bursztyn nad morzem, tazosy z chipsów, karteczki do segregatora, książki, gry, płyty – można wymieniać w nieskończoność. Jak mówisz, że nic nie zbierasz to kłamiesz – zbierasz chociażby pieniądze wymieniając się za swój czas.

Pierwszy blog. Wypadałoby pewnie napisać coś o sobie, nakreślić tematykę w jakiej zamierzam się poruszać, uargumentować dlaczego powinniście poświęcić kilka minut tygodniowo na czytanie tego co wyleciało spod moich palców i może rzucić jakimś mądrym dowcipem.

Ale nie umiem rozpocząć. Kim jestem? Nikim wyjątkowym, ten typ człowieka na pewno już kiedyś spotkałeś. O czym będę pisać? O wszystkim co ma związek z tak zwanym „przegrywaniem życia”. Dlaczego powinieneś mnie czytać? Bo może akurat czekasz na odnowienie się many i mój wpis wyskoczył jako pierwszy (powodzenia, niech twoje buffy nigdy się nie kończą).

Zapomniałem o dowcipie? Proszę:

Rzuciłem pracę by otworzyć klinikę klonowania. Wszystko idzie świetnie, kocham być własnym szefem.

Poznaliśmy się, pośmieszkowaliśmy, to czas na przejście do głównej części wpisu:

Kolekcjoner, zbieracz czy śmieciarz

Każdy z nas coś kiedyś zbierał. Muszelki i bursztyn nad morzem, tazosy z chipsów, karteczki do segregatora, książki, gry, płyty – można wymieniać w nieskończoność. Jak mówisz, że nic nie zbierasz to kłamiesz – zbierasz chociażby pieniądze wymieniając się za swój czas.

Jakie są jednak różnicę między osobami będącymi tytułem artykułu? Nie zamierzam sięgać do encyklopedii języka polskiego czy robić dogłębnego researchu w internecie w poszukiwaniu definicji, oprę się na własnych odczuciach.

Kolekcjoner – Wydaje się brzmieć najdumniej, „kolekcja” kojarzy się z czymś ekskluzywnym, rzadkim, pożądanym, u małej ilości ludzi będzie mieć oddźwięk negatywny. Kolekcjonerem nazwałbym osobę, która zna dogłębnie materię, w której się porusza, potrafi ciekawie opowiadać o swoich zdobyczach a eksponaty dobiera dokładnie i przemyślanie. Nie chcę podawać przykładów takiej osoby czy kolekcji, gdyż za kolekcjonera mógłbym spokojnie wziąć dostojnego mężczyznę, który przegląda kolekcję starych ksiąg w białych rękawiczkach jak i nastoletniego fana piłki nożnej, który w szufladzie trzyma karty swoich ulubionych zawodników.

Zbieracz – Bliski kuzyn kolekcjonera, nie ma parcia na dobieranie idealnych eksponatów, jeśli tylko trochę wpasowują się w jego zainteresowania jest duża szansa, że dołączą do jego zbioru. Jeśli zbieracz miałby byś biblijnym miejscem, to określiłbym go jako uosobienie Czyśćca (pozdrawiam ludzi próbujących wymówić to słowo). Jest to rozstaj dróg, można dojrzeć do tego, by zostać pełnej krwi kolekcjonerem a można również zejść na złą drogę i stać się...

Śmieciarz – Chce mieć wszystko, nie ma określonego celu, interesuje go tylko wieczne powiększanie swoich zbiorów. Nieważne, jaki stan, nieważne, czy ten zakup ma sens, czy nie rozpocznie lawiny następnych zbędnych przedmiotów, liczy się tylko ilość.

Pokaż mi swój zbiór, a powiem ci kim jesteś

Nie chcę w swoim pierwszym wpisie zaatakować czytelników ścianą tekstu, zatem dzisiaj skupię się na osobach takich jak ja, starając się dowiedzieć czy mozolnie wchodzimy po schodach do Nieba czy nie zważając na ograniczenie prędkości do 140 km/h jedziemy wprost do Piekła.

Powiedzmy to sobie od razu – na pewno nie jestem kolekcjonerem. Obecnie mój portfel pustoszą takie zachcianki jak:

  • Gry retro

  • Współczesne gry

  • Soundtracki

  • Artbooki

  • Modele do bitewniaków

Nie znaczy to, że są to jedyne rzeczy jakie regularnie zagracają mi półki. Dochodzi do tego jeszcze szeroko rozumiana muzyka, czasopisma, książki, ale już w mniejszym stopniu. Czy potrafię coś ciekawego powiedzieć o swoim zbiorze?

To zależy. Spytasz mnie o kolekcję rzeczy związanych z Silent Hill? Powiem Ci wszystko, jak je zdobyłem, co sądzę o samej serii i poszczególnych grach.

Spytasz mnie o czarne opakowania z logo klasycznego Playstation? Chętnie opowiem o swoich wspomnieniach klasycznych tytułów, z dumą wykrzyczę jak zdobyłem co rzadsze tytuły. „A te inne obok? O, albo tam z tyłu też jakieś widzę!”. Nie rozmawiamy o nich.

Nie pytaj mnie też o pełną szufladę archiwalnych numerów Magia i Miecz. Przejrzałem je tylko pobieżnie. Dlaczego je kupiłem? Impuls. „Zabiera ci miejsce?”. Tak. „To sprzedaj”. Nie chcę. Znaczy w sumie chciałbym. Ale nie mogę się zdobyć.

„To jesteś śmieciarzem?”

Lubię myśleć, że nie. Mimo wszystko mam określone, kolekcjonerskie cele i trzymam się określonych tematyk. Sporo impulsywnych zakupów też było początkowo „O, tanio, biorę, sprzedam za jakiś czas”. No ale człowiek się czasami przyzwyczaja do tego, że w sumie fajny eksponat u niego leży. Ale modeli powoli nie mam gdzie ustawiać po ich pomalowaniu, to wcześniej wspomniany Magia i Miecz (i reszta mniejszych priorytetów) wkrótce zapewne znajdzie nowy, mam nadzieję dobry, dom.

Wydaje mi się też, że powoli dojrzewam do większej „specjalizacji” w swoim kolekcjonerstwie. Na początku miałem wielkie plany mieć pełne kolekcje gier na PSX'a czy Gameboy'a, ale jak zbiór zaczynał rosnąć i dochodziły tytuły, w które wiem,że nigdy nie zagram (bardziej z braku czasu niż niechęci) to naszły mnie refleksje.

Dlaczego zbieramy?

Na pewno napisano o tym niejedną pracę naukową, ja jednak żadnej nie czytałem więc mam przyjemność sformułować własne tezy, nie ograniczając się tym razem tylko do własnych doświadczeń, bo bycie własnym psychologiem mogłoby się skończyć głęboką depresją.

Zakładam, że pierwszym powodem, jaki nasuwa się na myśl większości to chęć zaimponowania innym. Wszyscy cały życie szukają akceptacji w swoim otoczeniu, chcą się wyróżnić i pokazać, że mają jakieś ciekawe zainteresowania. Chyba każdemu robi się cieplej na sercu, jak zaprasza kogoś do siebie i może pokazać to, nad czym długo pracował. Jeszcze lepiej, jeśli kolekcja wzbudzi nieudawany podziw.

Przypływ endorfin może też zapewnić ekscytacja pojawiania się nowych rzeczy na półce czy w klaserze. Widzimy postępy, powolne zbliżanie się do ustalonego celu, a gonienie króliczka sprawia więcej radości niż złapanie go (przynajmniej w moim przypadku, przez co pewnie często startuję z nowymi kolekcjami).

Możemy też być mocno związani z jakąś marką i chcemy pokazać w ten sposób, że ją wspieramy, promujemy, że zależy nam na niej bardziej niż na innych. Nikt nie będzie mieć wątpliwości, że bardziej lubimy Pokemony niż Assassin's Creeda, jeśli z wielu miejsc patrzą na nas bystre, czarne oczy Pikachu.

Gorzej, jeśli jednym powodem dla naszego „nałogu” (albo w wersji skrajnie pesymistycznej bez cudzysłowu) jest chęć zapełnienia jakiejś pustki w życiu. W pracy stres, w życiu osobistym nie wychodzi, jedyne co na nas czeka w domu to półki uginające się od przedmiotów pożądania.

Gdzie ja się znajduję? Gdzieś pomiędzy chęcią posiadania „więcej” i przywiązaniem do marki. Może przy zmianie warunków mieszkaniowych awansuję kiedyś na wielkiego lansera, który neonami zwraca uwagę na swoje eksponaty. Czas pokaże.

PS Jeśli formatowanie artykułu wygląda słabo, to przepraszam, mam nadzieję, że z czasem lepiej ogarnę dostępne narzędzia ;)

Oceń bloga:
60

Komentarze (48)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper