Najlepsze gry w uniwersum Władcy Pierścieni

BLOG
2159V
Najlepsze gry w uniwersum Władcy Pierścieni
robal121 | 09.10.2018, 00:31
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Podzielę się z Wami listą najlepszych (według mnie) gier w tolkienowskim świecie. Zestawienie może być niepełne, gdyż zawiera tylko pozycje, w które grałem osobiście i z góry zachęcam do dzielenia się wrażeniami z ogrywania tytułów, których tutaj brakuje. Zapraszam!

Władca Pierścieni: Powrót Króla (PC; 2003)

Chyba pierwsze „growe” zetknięcie ze Śródziemiem. Nadal pamiętam wizyty u kumpla i wspólne przechodzenie całej kampanii na jednym ekranie.  Gra miała świetny, filmowy klimat, co wynikało z tego, że była dosyć wierną adaptacją oskarowego dzieła Petera Jacksona i zwyczajnie dawała możliwość wzięcia spraw w swoje ręce. Wszystkie wątki i miejscówki obecne w filmie, były obecne także i w grze. Atmosferę podkręcały dodatkowo przerywniki filmowe wzięte wprost z filmu, które płynnie przechodziły w gameplay. Do tego tytuł serwował skromny rozwój postaci, odblokowywanie nowych herosów i był całkiem przyjemną rzeźnią. Obecnie raziłoby wyświetlanie punktów nad każdym pokonanym wrogiem, lecz dawniej nakręcało to parcie na wynik. Gra była dosyć trudna i nie zawsze podpowiadała co należy w danym momencie uczynić, aby popchnąć fabułę do przodu. Dla fana Władcy Pierścieni pozycja obowiązkowa, a jej epickość wylewała się dawniej z ekranu. Szczególnie zapamiętałem walkę Gandalfem na murach Minas Tirith. Obecnie zwraca się uwagę na więcej detali i gra np. cierpi na dosyć poważne problemy z ustawieniem kamery, która potrafi irytować. Grafika niestety mocno się zestarzała. Tak czy inaczej, polecam z całego serca i brakuje obecnie czegoś podobnego, szczególnie że przygody Taliona, choć bardzo przyjemne, obdarte są z niepowtarzalnego, filmowego klimatu.

Władca Pierścieni: Bitwa o Śródziemie, BoŚ II i BoŚ II-Król Nazguli (PC; 2004-2006)

Spełnienie marzeń wielu wielbicieli tolkienowskich powieści - strategia czasu rzeczywistego w świecie Władcy Pierścieni. Różne strony konfliktu, wielkie bitwy, znane lokacje, moce specjalne i rozpoznawalni herosi. Czego chcieć więcej? Pierwsza odsłona od razu przyciągnęła do siebie grono fanów i oferowała naprawdę ciekawe pojedynki (do 8 osób online) i sporo zawartości. Cztery, grywalne, różniące się od siebie nacje: Gondor, Rohan, Mordor i Isengard. Do tego kampania (osobna dla dobra i zła), która zabierała nas w podróż śladem Drużyny Pierścienia, począwszy od Shire, a skończywszy na Czarnej Bramie. Orki, zbrojni, konnica, a nawet trolle i większe poczwary. To wszystko było obecne i czekało na nasze rozkazy. Gracz zaczynał grę w skromnym forcie lub na pustym polu i przechodził do rozbudowy bazy w specjalnie wyznaczonych do tego miejscach. Ich ilość była ograniczona, co wymuszało wybór oraz ekspansję, a przez to i walkę, o kolejne miejsca zasiedlenia. Ponownie do tytułu przyciągnął mnie filmowy klimat i ciekawe mechaniki tego RTS-a. Twórcy C&C Generals stworzyli perełkę, która dawała naprawdę sporo frajdy. Ponad to, w grze obecny był tryb Wojny o Pierścień, który mechaniką przypominał Total War. Zajmowaliśmy tam kolejne regiony, budowaliśmy rozmaite struktury i tworzyliśmy armię, która po przypisaniu do konkretnego generała, mogła wziąć udział w walce, znanej już z podstawowego trybu. Kolejna część, wydana dosyć szybko, stanowiła rozwinięcie jedynki. Likwidowała ograniczenie budowania, dodawała nowe rasy (Gobliny, Elfy i Krasnoludy), a w kampanii skupiała się na wydarzeniach nieobecnych lub tylko wspomnianych w dziele Tolkiena, lecz w większości domniemanych lub zupełnie zmyślonych. Nie przeszkadzało to jednak w cieszeniu się tytułem. Ilość jednostek i lokacji drastycznie wzrosła, co pozwoliło rozgrywać najbardziej epickie bitwy (ja zawsze odpalałem Helmowy Jar albo Minas Tirith i sam kryłem się w zamku, podczas gry trzech przeciwników z najwyższym poziomem trudności rozbijało swoją stal o moje mury). Bardzo klimatyczny dodatek pod tytułem Król Nazguli dodawał kampanię Angmaru, która przybliżała nam mroczną karierę Czarnoksiężnika w Arnorze. Nowa nacja i świeże lokacje, jeszcze bardziej podnosiły licznik czasu spędzonego w grze. Obecnie zauważa się pewne braki w grafice i bardzo słabą, sztuczną inteligencję komputerowego przeciwnika, jednak dla fanów RTS-ów jest to jedyna (no prawie) opcja walki w Śródziemiu, mająca już 14 lat na karku!

Lord of The Rings: Tactics (PSP; 2005)

Przenośna turówka w świecie Władcy Pierścieni? Czemu nie? Electronic Arts idąc za ciosem (to oni byli wydawcą poprzednio wymienionych gier) wypuszcza na rynek przenośny całkiem udaną strategię turową w filmowych klimatach trylogii Petera Jacksona. Ponownie możemy wcielić się w rolę dobra lub zła i rozegrać najbardziej rozpoznawalne scenariusze z książek i filmów. Do dziś pamiętam miłe chwile z tym tytułem, który towarzyszył mi przy okazji różnych wyjazdów. Klimat wciągał i był budowany zarówno przez interfejs, muzykę, ale i przerywniki filmowe. Naszych herosów mogliśmy ulepszać, a warstwa taktyczna dawała radę, chociaż nie oferowała niczego nadzwyczajnego. Gra była dosyć krótka, ale dosyć wysoki poziom trudności wydłużał rozgrywkę. Dodatkowo tytuł potrafił się zaciąć i miewał problemy z kamerą. Pomimo to, wspominam go bardzo dobrze, szczególnie że na PSP próżno było szukać innej gry z tego uniwersum. Pozycja oferowała także tryb multiplayer, w który jednak nie grałem, więc chętnie przeczytam Wasze opinie.

Władca Pierścieni: Podbój (Xbox360, PS3, PC; 2009)

Po krótkiej przerwie, którą uzupełniono poprzez wydanie MMO w świecie Tolkiena, na światło dzienne wychodzi ciekawy projekt. Studio odpowiedzialne za Star Wars Battlefront tworzy grę, która przypomina kultowy już wtedy Powrót Króla. Niektórzy nazywają tytuł  „Battlefrontem w Śródziemiu” i chyba mało komu to przeszkadza. Dostajemy dwie kampanie na każdą ze stron konfliktu, które jednak dla mnie, były niczym więcej, tylko potyczkami z botami. Oczywiście sama rozgrywka była miodna, a możliwość wcielenia się w różne poczwary i bohaterów, urozmaicała trochę rozgrywkę, ale tytuł dosyć szybko się nudził. Daniem głównym miała być rozgrywka wieloosobowa, która wypadła całkiem nieźle. Szesnastu graczy biło się na różnych arenach w 3 trybach rozgrywki. Niestety tytuł nie został dopieszczony, a pojedynki zamieniały się w bezmyślną sieczkę. Twórcy nie sprostali wyzwaniu, a obiecywana ciasnota na polu bitwy i setki jednostek na raz, okazały się być wydmuszką. U fanów Śródziemia pozycja i tak znalazła się na półce i z pewnością dostarczyła trochę przyjemności, jednak ogólnie tytuł okazał się być średniakiem. Zamieściłem go w tym zestawieniu, z powodu sentymentu jakim go dzielę, gdyż wraz z kumplami trochę czasu spędziliśmy, okładając się mieczami w multiku.

Władca Pierścieni: Wojna na Północy (Xbox360, PS3, PC; 2011)

W pewnym momencie prawa do marki uciekły z rąk EA i przeszły do Warner Brosa, który nie do końca wiedział, co należy z marką zrobić. Moim zdaniem EA także nie wykorzystało potencjału powieści Tolkiena, jednak to Warner Bros postanowił odciąć się od kinowej adaptacji dzieł Tolkiena i bardziej wczytać się w to, co Tolkien mógł umieścić między wierszami. Jednym się to podoba, innym nie i każdy ma swoje zdanie na ten temat. Wojna na Północy, to jednak całkiem udany tytuł, w który namiętnie grałem wraz z bratem. Ta trzecioosobowa gra akcji RPG, pozwalała na współpracę łącznie 3 graczom, których zabierała na daleką północ i wrzucała w wir wojny, dziejącej się jednocześnie z tym, co znamy z powieści. Ta pół-zmyślona otoczka fabularna budowała przyzwoity klimat, który choć odbiegał od tego co znamy, co sam uchodził z pojedynku obronną ręką. Mieliśmy 3 klasy i 3 rasy do wyboru, a w trakcie gry zbieraliśmy coraz to lepszy ekwipunek i awansowaliśmy naszą postać. Sam gameplay okazywał się być całkiem przyjemny i rozbudowany, a linie dialogowe oferowały różne ścieżki naszych wypowiedzi. Do tego dochodziła dobra oprawa graficzna i świetna muzyka. Można było narzekać na korytarzową konstrukcję lokacji, częste błędy i brak innowacji, ale gra potrafiła się obronić, szczególnie gdy mieliśmy z kim grać. Niektórzy narzekali także na brak tolkienowskiego klimatu, jednak jest to sprawa mocno subiektywna.

Śródziemie: Cień Mordoru i Śródziemie: Cień Wojny (PC, Xbox360, Xbox One, PS3, PS4; 2014-2017)

W drodze do współczesnych nam tytułów, były jeszcze dodatki do LOTR Online, nieudana MOBA i gra LEGO. Za sprawą Cienia Mordoru poczuliśmy jednak, że Śródziemie żyje i ma się całkiem dobrze. Studio Monolith oddało w nasze ręce Taliona - gondorskiego strażnika, który strzegł Mordoru, jeszcze przed wydarzeniami z filmowej Trylogii. Wszystko kręci się wokół pierścieni władzy i ich twórcy – Celebrimbora i choć fabuła w obu częściach daje radę (choć jest to zwyczajny motyw zemsty), to wszyscy doskonale wiedzą, że tak naprawdę wszystko kręci się wokół… orków! Dzięki splotom fabularnym, które dają nam nadnaturalną moc, Talion jest w stanie werbować orków do swojej armii i napuszczać ich na siebie. W tym wszystkim prym wiedzie system Nemezis, który jest symulacją hierarchii dowodzenia i pozwala nam, w widowiskowy sposób, podstawiać własnych generałów, eliminować wrogich oficerów, hańbić znienawidzonych pomiotów Saurona, a nawet podnosić rangę orka, któremu udało się nas zabić! Rozgrywka, która łączy elementy znane z Assasina i Batmana, daje niezwykłą frajdę, a zabijanie orków, zrealizowane w bardzo brutalny i widowiskowy sposób, nie może się nie podobać. Niestety gra bardzo odjechała od książkowych i filmowych pierwowzorów, przez co wielu graczy (w tym ja) zupełnie nie czuje, że jest aktualnie w Śródziemiu. Mimo to, tytuł okazał się być sporym sukcesem, a jego następca, tylko rozwinął wszystkie mechaniki. Cienowi Wojny oberwało się za mikrotransakcje, które wprowadzono zupełnie niepotrzebnie i brak innowacji. Tak, czy inaczej, gry były bardzo udane, oferowały mnóstwo opcji i z przymrużeniem oka, można było poczuć tolkienowski klimat.

 

Co dalej z marką? Tego nie wiemy. Osobiście chciałbym powrotu filmowego uniwersum, które choć nie idealne, budowało świetny, militarny klimat, będący solidnym fundamentem dla wszystkich twórców. Peter Jackson pominął wiele aspektów z książek, inaczej przedstawił niektóre wydarzenia, jednak to co wykreował, jest zwyczajnie epickie i wręcz stworzone pod wirtualną rozrywkę. Mody do gier z serii Total War, takie jak Third Age, czy powstający teraz Rise of Mordor, pokazują że uniwersum ma potencjał, a fani czekają tylko na kolejną strategię w tym świecie, szczególnie że Creative Assembly, tworząc Total War Warhammer, pokazało że się da. Obecnie fani tworzą także zremasterowaną edycję Bitwy o Śródziemie i szczerze mówiąc – nie mogę się doczekać! Oby tylko EA nie zamknęło tego projektu. Nam nie pozostaje nic innego, jak tylko wyczekiwać wieści o kolejnym projekcie w świecie Śródziemia (a może i poza nim? Silmarillion?)

Trzymajcie się i zachęcam do dyskusji!!

 

Notka

Od dziecka jestem wielkim fanem Władcy Pierścieni. Wielokrotnie oglądałem z kumplami filmy, ogrywałem gry itp. Tolkien w swoich powieściach stworzył coś, co zbudowało, obecnie znany i ogromny, rynek fantasy i zainspirowało rzesze ludzi. Czytając, a raczej pochłaniając książki, udawałem się do innego świata, który wcześniej wpływał na mój młody umysł, za sprawą trylogii Jacksona. Z Władcą Pierścieni związane jest też moje drugie, porzucone obecnie, hobby, czyli gra bitewna. Od dziecka zbierałem i malowałem figurki. Razem z ekipą rozgrywaliśmy epickie bitwy i dochodziło nawet do tego, że na 10 min przerwie w szkole, wyciągaliśmy nasze armie i toczyliśmy pojedynki. Potrafiłem wstawać o 6 rano i przed szkołą malować moje modele. Byłem posiadaczem armii złych ludzi (Easterlingowie i Haradrimowie), za to moi znajomi obnosili się z Elfami, Gondorem, Mordorem i Isengarded. Niestety wszystko rozeszło się po kościach, a rozpoczęty projekt budowy makiety Osgilliath, został porzucony. Niemniej, wspaniale wspominam te czasy i cieszy mnie, że Games Workshop wraca do zapomnianego już uniwersum Tolkiena. Pozdrawiam!

Oceń bloga:
21

Komentarze (37)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper