The Last of Us - Niedościgniony ideał

BLOG O GRZE
1817V
The Last of Us - Niedościgniony ideał
Pendrag0n | 04.06.2018, 00:21
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Zdarzały się w świecie elektronicznej rozrywki świetne i oryginalne produkcje. Mało kto wierzył jednak, że kolejna gra nawiązująca do wyeksploatowanego motywu zombie, zostanie przez wielu uznana za najlepszą grę wszech czasów, stając się jednocześnie opus magnum producenta oraz inspiracją, nie tylko dla twórców gier. Czy zapowiedziana kontynuacja ma szansę wyjść zwycięsko, stając w szranki ze swoim protoplastą?

Żeby spróbować odpowiedzieć na to pytanie, warto przypomnieć sobie, co sprawiło, że The Last of Us spełniło, a nawet przerosło oczekiwania wielu graczy. Na wstępie napiszę, jak autorzy zaserwowali odgrzany kotlet w taki sposób, by smakował jak świeże danie. Tak, zacznę od motywu zombie, których nawiasem mówiąc, w tej produkcji nie znajdziemy.


Podłoże naukowe
Jako główny czynnik sprawczy, który doprowadził do pandemii, twórcy wykorzystali znaną ze świata owadów infekcje pasożytniczym grzybem Ophiocordyceps unilateralis. Grzyb atakuje ciało ofiary, działając na układ nerwowy żywiciela. Choć mózg jest nienaruszony, to zarażony traci kontrolę nad funkcjami motorycznymi i staje się więźniem w swoim własnym ciele. W świecie mrówek zainfekowany osobnik szuka wyżej położonych miejsc, żeby po wykiełkowaniu owocnika, objąć zarodnikami jak największy obszar. Zainfekowany, z zachowania wydaje się podobny do zombii, choć tak de facto nim nie jest. Tu chodzi tylko o przetrwanie gatunku i zarażenie jak największej liczby potencjalnych żywicieli.


Narracja
Naughty Dog udało się opowiedzieć spójną historię, która od początku do końca trzyma równy, bardzo wysoki poziom. Choć jest produkcją liniową, to twórcy starają się umiejętnie korzystać ze wszystkich narzędzi, jakie dostarcza im ten typ medium, by możliwie w jak największym stopniu zaangażować gracza. Fabuła gry skupiona jest na podróży przemytnika Joela oraz nastoletniej Ellie, przez opustoszałe tereny Stanów Zjednoczonych.
Relacja tej dwójki jest jednym z najmocniejszych punktów produkcji i to za jej sprawą, zakończenie nabiera wyjątkowej mocy.
Umiejętne balansowanie tempem rozgrywki, spokojna eksploracja, podczas której bohaterowie prowadzą między sobą rozmowy na różnorakie tematy, pozwalają jeszcze bardziej wczuć się w historię.
Autorzy oszczędzili nam prostych sztuczek z poletka kinematografii, które często w swoich produkcjach stosują inni producenci gier. Dzięki temu zamiast oklepanych schematów dostajemy w pełni organiczną, zmieniająca się pod wpływem wydarzeń, relację pomiędzy bohaterami. Ten aspekt stał się inspiracją dla innych twórców, którzy z lepszym lub gorszym skutkiem, próbowali oprzeć na nim swoją opowieść.


Klimat
W pogoni za coraz lepszą grafiką i osiągnięciami technicznymi, twórcy gier coraz częściej zapominali o stworzeniu wyjątkowego klimatu, który gracze będą wspominać na długo po ukończeniu gry. Jak ważny jest ten aspekt, nie trzeba tłumaczyć. Wystarczy przypomnieć sobie pierwsze dwie części serii Gothic. Klimat w The Last of Us jest budowany przez wiele czynników. Jednym z najważniejszych, to piękno świata przedstawionego.
Odyseja Joela i Ellie trwa około jednego roku. Przez ten okres, przemierzymy całkiem spory obszar Stanów Zjednoczonych, odwiedzając nie tylko duże aglomeracje miejskie, ale również miasteczka, prowincje i tereny niezurbanizowane. Skala tego, co zobaczymy, sprawia niesamowite wrażenie, głównie za sprawą pięknych, różnorodnych widoków, jakie są serwowane z uwzględnieniem pór roku, cyklu dobowego oraz zmiennych warunków atmosferycznych. Dzika roślinność, wdzierająca się do opuszczonych domostw, wszechobecna pustka i pozostałości upadłej cywilizacji, pokazują, że człowiek przestał być kluczowym ogniwem łańcucha pokarmowego. Skąpane w promieniach przedwieczornego słońca miasteczko, powoduje uczucie nostalgii, gdy odwiedzamy miejsca, wokół których kręciło się życie okolicznych mieszkańców, a które dziś pozostają jedynie wspomnieniem utraconych wartości. Opustoszałe sklepy, kawiarnie, są symbolem dawnego świata, reliktem przeszłości. Gra dobitnie pokazuje, że wszystkie dobra materialne i technologiczne są nieistotne w obliczu prawdziwiej klęski.
Niesamowita wizja artystyczna, surrealistyczne widoki na tle ponurych ambientów gitarowych w wykonaniu Gustavo Santaolalli dopełniają całości i razem tworzą niepowtarzalny klimat, który zapisał się złotymi literami w historii gier video.


Emocjonalny rollercaoster
The Last of Us ukazało się w dobrym momencie. Swoją poważną, dorosłą fabułą produkcja idealnie wpasowała się w ówczesne zapotrzebowanie rynku gier. Historia jest poruszająca i dostarcza emocji na bardzo wielu płaszczyznach. Sama gra jest dość brutalna, a przedstawiony świat niesprawiedliwy. Wydawać by się mogło, że w takiej rzeczywistości, na próżno przyjdzie szukać pozytywnego przesłania. Okazało się, że twórcy zaserwowali nam całą gamę emocji oraz niejednokrotnie zmusili do refleksji nad losem bohaterów, oraz postaci niezależnych. Grając w ten tytuł, możemy uzmysłowić sobie, że życie w nieludzkich warunkach i ciągłym zagrożeniu, powoduje, że górę biorą prymitywne instynkty. Gra niejednokrotnie pokazuje, do czego zdolni są ludzie, których brutalna rzeczywistość obdarła z resztek człowieczeństwa. Na przykładzie napotkanych postaci, możemy zdać sobie sprawę, że miłość i przywiązanie potrafi wyzwolić w nas ogromną determinację i pomaga pielęgnować naszą ludzką naturę. Choć powstało wiele ambitnych produkcji osadzonych w postapokaliptycznej wizji świata, zarówno w dorobku literatury, jak i kinematografii, to właśnie za pomocą medium interaktywnego, możemy doświadczyć tych emocji na niespotykanym dotąd poziomie.
Wzruszająca podróż dwójki bohaterów po gruzach dawnego świata, pozostanie w głowach graczy jeszcze długo po ukończeniu tytułu. Jest to historia, do której warto co jakiś czas wrócić, by przypomnieć sobie, co tak naprawdę w życiu jest najważniejsze.


Wielki triumf
Rok 2013 miał stać pod znakiem jednego tytułu, który został okrzyknięty przez wielu grą roku, na długo przed oficjalną premierą. Wcześniej jednak jeden z zespołów utalentowanego studia Naughty Dog, pod przewodnictwem charyzmatycznego Neila Druckmanna wypuścił na rynek swoje najnowsze dzieło. Producent oderwał się od swojej sztandarowej serii Uncharted, przedstawiając historię dwójki bohaterów, przemierzających postapokaliptyczny świat, ogarnięty pandemią śmiercionośnego grzyba. Gra okazała się ogromnym sukcesem, zbierając prawie wszędzie, najwyższe możliwe noty. Szykowała się więc zacięta walka z nadchodzącym dziełem Rockstar Games. Ci drudzy nie zawiedli, wypuszczając ogromny, dopracowany świat, z mnóstwem aktywności oraz ciekawą historią, przedstawioną z perspektywy trójki bohaterów. Już wtedy opinie były podzielone, ale nikt nie przypuszczał, że walka o tytuł najlepszej produkcji roku, będzie tak zacięta. Choć obie gry pod względem zdobywanych wyróżnień szły ramię w ramię, to w ogólnym rozrachunku The Last of Us zdeklasowało konkurencję, zgarniając większość tytułów gry roku oraz kompletnie dominując na rozdaniu nagród prestiżowej organizacji BAFTA.


W dobie zdobywających coraz większą popularność gier multiplayer był to ogromny sukces i dowód na to, że rynek gier potrafi docenić dobrze opowiedzianą historię. Oczywiście nie byłoby to możliwe, gdyby twórcy nie dopieścili wszystkich najważniejszych elementów, którymi powinna cechować się gra video, potwierdzając to świetnym gameplayem, nawiązującym do realiów świata przedstawionego.
Gra święciła triumfy na bardzo wielu płaszczyznach. Nastoletnia Ellie, szybko zaskarbiła serca graczy, stając się dla wielu, najlepszą kobiecą postacią w świecie elektronicznej rozrywki, a część graczy platformy Microsoftu, zaczęło zwracać swoje oczy w kierunku konsoli Sony.
Sukces produkcji odbił się szerokim echem, a parę lat później branża gier wręcz zamarła, kiedy twórcy ogłosili, że powstanie kontynuacja.
The Last of Us jest bez wątpienia grą wyjątkową. Arcydziełem, które zwróciło na siebie uwagę nie tylko producentów z rodzimej branży. Za jej sprawą, zaczęto poważniej traktować rynek gier video, próbując dowiedzieć się, co stoi za fenomenem produkcji, która tak mocno odcisnęła swoje piętno i wyznaczyła drogę dla innych twórców.


Ostatni etap
Zbliżamy się do końca, więc skup się, nie mam zamiaru pozostawiać tego pytania bez odpowiedzi. Gdy pierwszy raz ukończyłem ten tytuł, jedną z pierwszych moich myśli, było przeświadczenie, że to opowieść kompletna, która nie powinna być kontynuowana. Uznałem, że ciężko będzie dopowiedzieć coś nowego, bez psucia ogólnego wrażenia, jakie pozostawiła po sobie ta produkcja. Jednak gdzieś tam głęboko, pewna część mnie chciała, żeby Naughty Dog jeszcze raz udowodniło światu swoją wielkość, wspinając się na nieosiągalne dla innych wyżyny. Kto może przebić swoje własne wybitne dzieło jak nie sam jego twórca?


Moim zdaniem, kontynuacja nie powtórzy sukcesu pierwszej części. Choć bez wątpienia będzie świetną produkcją, która technologicznie, znowu wyznaczy nowe standardy. Jednak będzie w dużej mierze bazować na wypracowanych elementach poprzednika. Sytuacja na rynku jest już nieco inna i ciężko będzie zaskoczyć konkurencję. Zwłaszcza że to właśnie za sprawą pierwszej części, wielu producentów wyciągnęło odpowiednie wnioski. W przypadku kontynuacji możemy spodziewać się dojrzałej, świetnie opowiedzianej historii, która pod względem emocjonalnym, uderzy w nieco inne tony. Myślę, że powinno to starczyć, by odnieść sukces i pretendować do miana najlepszej produkcji roku. Jednak The Last of Us, to nie tylko świetna gra, to pewien symbol i piękny etap w historii gier video. Cóż, teraz wszystko w rękach Naughty Dog. Może za jakiś czas wrócę do tego tekstu i z uśmiechem na twarzy przyznam, że jednak nie miałem racji.

Oceń bloga:
30

Komentarze (77)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper