Dragon Age: Inkwizycja GOTY

BLOG
820V
Dragon Age: Inkwizycja GOTY
Akashes | 24.08.2017, 08:27
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Moja przygoda z Dragon Age: Inkwizycją nie należała do najprzyjemniejszych, aczkolwiek gra jest pełna kontrastów, które diametralnie potrafią wpłynąć na odbiór całości. Warto również doprecyzować, jak Inkwizycja prezentuje się w wersji GOTY. Miłej lektury. 

Dragon Age: Inkwizycja rozpoczyna się kilka miesięcy po wydarzeniach z Dragon Age II. Wojna magów z templariuszami osiągnęła swoje apogeum, co skłoniło Justynię V do zorganizowania pokojowego szczytu, mającego za cel zakończenie wojny. Konklawe miało odbyć się w Świątyni Świętych Prochów, będącej azylem dla Zakonu Andrasty. Azyl zostaje zniszczony, metafizyczna bariera przestaje istnieć, doprowadzając do powstania Wyłomu, z którego duchy i demony przedostawały się z Pustki do fizycznego świata. Tak zaczyna się zalążek naszej opowieści. Kreator postaci nie jest najbardziej rozbudowanym narzędziem, z jakim będziecie mieli do czynienia, ale jest wystarczający, żeby określić w nim wszystkie najważniejsze aparycje naszego protagonisty oraz oczywiście klasę. Określenie rasy naszej postaci ma wpływ na jej pochodzenie oraz kilka dialogów, niemających żadnych konsekwencji podczas naszej przygody. Grając człowiekiem, decydujemy się na przynależność do szlacheckiego rodu Trevelyanów, natomiast wybranie Qunari przypisze nas do najemników Valo-kas (do wyboru mamy również krasnoluda oraz elfa). Nie jestem zwolennikiem takiego rozwiązania. Kanoniczym Inkwizytorem jest człowiek. Znajomość poprzednich gier z serii nie jest konieczna, żeby w pełni cieszyć się Inkwizycją, natomiast weterani poczują się jak w domu. 

Dragon Age: Inkwizycji posiada wiele atrybutów do rozdysponowania — siła, zręczność, magia, spryt, siła woli, kondycja, ale przy awansowaniu na wyższe poziomy nie możemy określić, gdzie ulokujemy nasze punkty. Proces odbywa się automatycznie, co w zasadzie uniemożliwia jakiekolwiek eksperymenty. Inaczej wygląda sytuacja w przypadku umiejętności, które dzielą się na następujące kategorię:


Umiejętności aktywne  nasze podstawowe zdolności, których będziemy używać przez większość gry. Mag dysponuje przykładowo: "Morzem ognia", "Duchem", "Burzą" oraz "Zimą". Natomiast wojownik: "Broń i tarcza", "Broń dwuręczna", "Herszt", "Forpoczta". To od nas zależy, czy nasza rozgrywa, będzie opierała się na ofensywie, czy na bardziej defensywnym podejściu. Odpowiedni balans jest tutaj odpowiednio nagradzany (niektórych przejść nie możemy odblokować bez odpowiedniej klasy postaci). Wszystko zostało podporządkowane stosunkowo prostej mechanice.

* Dodatkowe umiejętności aktywne — mamy możliwość wzmacniania naszych podstawowych zdolności, które dodają naszym perkom potężne efekty.

Umiejętności pasywne. 

System walki nie należy do najbardziej skomplikowanych, aczkolwiek z czasem nabiera większej głębi oraz funkcjonalności. W późniejszym etapie gry możemy nauczyć się dodatkowej specjalizacji, która zaoferuje graczowi jeszcze większe spektrum niszczycielskich umiejętności, okraszonych świetnymi animacjami. Przykładowo jako Łotrzyk mogłem zdecydować się na następujące profesje: "Droga artefaktora", "Droga skrytobójcy", "Droga wichrzyciela". To dodatkowe opcje, które nie są wymagane do ukończenia gry, ale na wyższych poziomach trudności są niezbędne do przetrwania.

Dragon Age: Inkwizycja nie oferuje zbyt interesującego wątku fabularnego. Musimy uratować świat, mierząc się z niezbyt ciekawym antagonistą. Zaintrygowało mnie, jak umiejętnie w pewnym momencie scenarzyści BioWare potrafili nadać niesamowitej głębi pewnemu zabiegowi, który drastycznie zmieni przyszłe odsłony serii. Główny wątek fabularny składa się z dziesięciu misji, do odblokowania ich potrzebujemy specjalnych punktów władzy, które otrzymujemy za wykonywanie pomniejszych zadań oraz czynności. Inkwizycja opiera się na wielkim zbieractwie, nawet większość misji zlecanych nam przez towarzyszy (z kilkoma wyjątkami) bazuje na standardowych archetypach gier MMORPG. Nigdy nie spotkałem się z action RPG, będący tak bezpłciową grą w tej materii. Deweloperzy musieli w ten sposób rozszerzyć świat gry, żeby ukryć braki wynikające ze szczątkowej zawartości w postaci wątku głównego. To całkiem zabawne, że tak wielu recenzentów chwaliło długość takiej karykaturalnej przygody.

Lokacje to największa zaleta Inkwizycji. Naszej uwadze nie umkną malownicze krajobrazy, opuszczone ruiny, czy kompleksy jaskiń do zbadania. W tej beczce miodu nie mogło zabraknąć łyżki dziegciu — Syczące Pustkowia. To najgorzej zaprojektowany obszar, jaki kiedykolwiek widziałem w moich wieloletnich przygodach z grami RPG. Wyobraźcie sobie lokację wielkości Skellige, na którym poza kilkoma budowlami nie ma kompletnie nic. Syczące Pustkowia mają marginalny wpływ na odbiór całokształtu, nie można się jednak oprzeć wrażeniu, że za ten konkretny poziom odpowiadali stażyści. Możemy również podróżować na wierzchowcu, który jest przydatny podczas eksplorowania największych map.

Towarzysze opierają się na tych samych zasadach, co nasz protagonista, mamy nad nimi pełną kontrolę podczas przemierzania świata. BioWare oddało również w ręce graczy możliwość personalizacji pewnych ustawień taktycznych. Każdy z naszych kompanów prezentuje odmiennych charakter, dlatego nie mogło zabraknąć ekscentrycznego Doriana, tajemniczego Col'a, czy wyważonego i opanowanego Solasa. Jeden z naszych kompanionów ma szansę w dalszych grach z serii stać się kimś naprawdę wyjątkowym. Nie napiszę, o kogo chodzi, ale scenarzyści BioWare otworzyli sobie rewelacyjną furtkę do wybicia się ponad przeciętność, jeśli chodzi o nakreślenie pewnych zawiłości fabularnych. Dostępnych jest również osiem opcji romansowych.

Dragon Age: Inkwizycja posiada poprawnie skonstruowany aspekt ekonomiczny, ponieważ wszystkie surowce, które zbierzemy podczas naszych przygód, mogą przydać się do craftingu. Każdy kupiec oferuje ciekawy asortyment, dlatego ciężko o sytuację, w której nie będziemy mieli na co wydawać złota. To ważne, że BioWare zaimplementowało mechanizmy umiejące regularnie wysysać nasz dorobek. Crafting w swojej subtelności sprawdza się świetnie. Możemy tworzyć wysokopoziomowe bronie, tarcze, pancerze, nadawać im odpowiednich profitów i run.

Inkwizycja oferuje również kilka pomniejszych aktywności, jak iluzoryczne zarządzanie naszą warownią w postaci Podniebnej Twierdzy, zajmowanie się ogrodem, gdzie możemy sadzić interesujące nas rośliny, czy wysyłanie naszych agentów na specjalne misje (po upływie określonej ilości czasu dostajemy nagrodę). W całej grze mamy do czynienia z jednym wyborem, który ma realny wpływ na pewne rozgałęzienie fabularne. Uratowani mieszkańcy wioski nie pomogą nam w przyszłości, a postacie, które mają do nas negatywny stosunek, również nie będą miały okazji, żeby przypomnieć nam o pewnych niesnaskach z przeszłości. Jako Inkwizytor czasami dostaniemy sposobność osądzenia kogoś w Podniebnej Twierdzy, ale misje te, zamiast nadać odpowiedniej powagi, mają stosunkowo głupkowaty wydźwięk. Ścieżki dźwiękowej osobiście nie postawiłbym na półce, pompatyczność zmieszana z melancholią to niezbyt dobre połączenie. Frostbite 3 pozwolił wygenerować świetną oprawę graficzną, o ile modele twarzy postaci nie prezentują wysokiego poziomu, tak całe otoczenie to najwyższa półka.

Warto jeszcze wspomnieć o dodatkach, które wypadają odrobinę lepiej, aniżeli wszystkie poboczne wątki, z którymi mieliśmy do czynienia w podstawowej wersji gry. Szczęki Hakkona to największe pokłosie pierwotnych rozwiązań Inkwizycji, ale całość jest względnie zadowalająca. Zstąpienie przywodzi na myśl wcześniejsze odsłony serii, w których zwiedzaliśmy bardziej kameralne lokacje, a wszystko było w dużo większym stopniu fabularyzowane. Natomiast ostatnie DLC - Intruz, można uznać za pełnoprawne zakończenie Inkwizycji, otwierające szeroko furtkę do Dragon Age IV.

Gra boryka się z pewnymi problemami związanymi z kolizją, postacie potrafią się zablokować, tudzież nie wykonywać naszych poleceń. Czasami zmuszony byłem zrestartować rozgrywkę, jeśli nie mogłem porozmawiać z jakimś NPC. Przejście gry zajęło mi 100 godzin. Zebrałem wszystko, co zebrać mogłem, wykonałem 99% wszystkich możliwych aktywności pobocznych. Wyższe poziomy trudności premiują bardziej taktyczne rozwiązania, dopiero wówczas gra zmusza nas do korzystania z kompletnej mechaniki.

Czy warto poświęcić czas Dragon Age: Inkwizycji? Nie. Jeśli jesteście zafascynowani światem Thedas, to wasza potencjalna chęć obcowania z grą będzie uzasadniona. Nie warto inwestować jakichkolwiek pieniędzy na tę grę. Inkwizycję kupiłem na jednej z wyprzedaży, a skoro kupuję jakąś grę, to zawsze taki tytuł kończę. Tylko nieliczni dotrwają do końca tej przygody, co wynika głównie z tego, jak uzależniającym czynnikiem są w tej grze wszystkie aktywności poboczne.

Plusy:

  • Oprawa graficzna
  • Piękne lokacje
  • System walki
  • Zakończenie (Intruz)

Minusy:

  • Główny wątek
  • Misje poboczne
  • Towarzysze
  • Sztucznie wydłużony czas gry
  • Główny antagonista

6/10 (PS4)

Oceń bloga:
7

Komentarze (14)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper