Obrzydliwe gry

BLOG
1743V
Obrzydliwe gry
CharyChelak | 20.10.2018, 00:06
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Jedną z moich pięt achillesowych od zawsze były szczepionki, a już przede wszystkim pobieranie krwi. Na widok igły pielęgniarki już trzymały mnie za uszy żebym nie zjechał z krzesła i zanim ta w ogóle zetknęła się z moją skórą, ja odpływałem niczym w narkotycznym odurzeniu. Bo każdy z nas ma zarówno jakieś fetysze oraz obrzydzenia, a co więcej -możemy zetknąć się z nimi dosłownie w każdej chwili, nawet podczas relaksu.

Wstręt można mieć do wszystkich rzeczy, które powodują u nas konwulsje. Zgrzytanie sztućców jest w porządku, ale obmacywania opuszkami palców nadmuchanych balonów już znieść nie potrafię. Podobnie jest z moim słabościami odnośnie widoku krwi, koszmarnych skojarzeń związanych z technicznymi terminami medycznymi, albo obrazów niczym z ostrego dyżuru. W całej dziedzinie sztuki oraz w popkulturze, gdzie człowiek wykorzystuje swoją moc twórczą, a jedynym ogranicznikiem jest jego wyobraźnia, napotykamy się na wiele historii wykorzystujących nasze uczucia i emocje do prowadzenia narracji, czy unaocznienia czegoś w pewien sposób, więc jesteśmy przyzwyczajeni do muzycznych storytellingów z ohydnym zakończeniem, obrzydliwych opisów w książkach, lub całkowicie zgorszonych scen w filmach. Oglądałem kiedyś Requiem dla snu i krew odpływała mi od mózgu przy scenie, kiedy to jeden z głównych bohaterów musi mieć amputowaną rękę na skutek wdzierającego się zakażenia, powstałego przez przedawkowanie. Równocześnie zacząłem się wtedy zastanawiać, czy czułem się tak kiedyś, podczas sesji w jakąś grę wideo?

Okazało się, że tak i to nawet dwa razy. Przede wszystkim w pamięć zapadła mi przygoda z Devil May Cry 3- fantastyczny slasher, którego właśnie z powodu wstrętu nie udało mi się dokończyć, przerosła mnie bowiem ósma misja, kiedy to penetrowaliśmy bebechy Lewiatana. Mięsisty dźwięk deptania wnętrzności, pulsowanie całego organizmu, a wszystko w akompaniamencie rozcinania mieczem niektórych przejść w postaci krwistych tkanek sprawiły, iż żołądek wywracał mi się do góry nogami. Być może była to kwestia wieku, bo miałem zaledwie 12 lat, gdy podchodziłem do trzeciej odsłony tej wspaniałej serii (DMC5 będzie chyba moją grą przyszłego roku), ale nie dałem rady, chociaż wiem, że kiedyś zrobię kolejne podejście. Blisko "odpływu" byłem również przy Gears of War 2 podczas przemierzania długiego na kilka mil Riftworma - rozcinania żył miał tam co nie miara, a zwieńczeniem ohydnego levelu jest widok Marcusa i Doma, dławiących się krwią potwora po wypłynięciu na powierzchnię razem z jego flakami. Jeszcze gorzej było natomiast - uwaga - przy trzeciej części przygód Kratosa. W God of War 3 nie mogłem znieść widoku rozcinania przez naszego protagonistę brzucha meduzy, gdyż za każdym razem wydawało mi się to nad wyraz tkliwe.

Wszystko to świadczy o tym, jak zróżnicowane podejście do gier może mieć każdy z nas poprzez wrażliwość. Gry wideo mają zapewniać nam rozrywkę, a im bardziej absorbują nasze emocje, tym lepiej. Nie chodzi przecież tylko o obrzydliwość; możemy wkręcić się zarówno w poruszającą opowieść i na finale płakać niczym bóbr, albo rzucać padem w przypływie nienawiści na widok czarnego charakteru. Sęk jednak w tym, że jeśli już jesteśmy przy estetyce poszczególnych produkcji, wpływającej na odbiór całości, musimy uwzględnić pewną rozbieżność między wspomnianą obrzydliwością, a brutalnością. Branża pęka w szwach od pozycji, gdzie lejąca się strumieniami jucha i fruwające kończyny to chleb powszedni, lecz większość z tych widoków nie wywołuje u mnie wstrętu, ponieważ jestem świadomy celu takich wizualizacji, będących notabene narzędziem stylistycznym, środkiem przekazu. W Mortal Kombat pękają przecież czaszki, krew tryska z wojowników niczym szampan, a myśl o urazach wewnętrznych w wyniku fatality nigdy nie przeszła nawet przez głowę specjalistom z OIOMu.  Nieskrępowani niczym twórcy Manhunta zapewniają nam w tej kwestii takie wrażenia, że brakowało już tylko wbijania na czas jak największej ilości gwoździ w intymne okolice,a po sesji z Madworldem jest już nam wszystko jedno i z chęcią pobiegniemy do szpitala na oddanie krwi. Dead Space natomiast prezentował jedne z najbardziej ostrych zgonów w grach wideo ever. Na końcu zaś i tak rozbiega się o wrażliwość i czasami nie potrzeba widoku tańczących pod ciśnieniem żył, a wystarczy rozcinanie brzucha.

Na koniec chciałbym zwrócić uwagę na jeszcze jeden istotny szczegół, albowiem pozornie wydawać by się mogło, iż największy wstręt i obrzydzenie, czyli emocje oraz uczucia, mogą wywoływać produkcje świeżej daty, zaawansowane technologiczne z racji prezentowania realistycznej oprawy graficznej. Tak jednak nie jest, czego dowodem mogą być chociażby wymienione wyżej tytuły, bo większość z nich ma na karku grubo ponad dekadę. Bo tylko nasza wrażliwość określa w jaki sposób reagujemy na poszczególne rzeczy.

Oceń bloga:
20

Komentarze (41)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper