Mikropłatności, lootboxy, dlc, patche day one, to rak, czy nowy gen X?

BLOG
510V
Mikropłatności, lootboxy, dlc, patche day one, to rak, czy nowy gen X?
Newander | 20.01.2018, 13:15
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Przeglądając PPE, Forum CDAction, czy inne portale zajmujące się głównie grami na samo słowo mikropłatności wylewa się fala hejtu. Czy słusznie?

Na wstępie chciałbym zaznaczyć ze w żaden sposób nie chce bronić żadnej tego procederu, jedynie rzucić nieco inne spojżenie na możliwości jakie otwierają się dzieki takiemu sposobowi finansowania twórców.

 

To co mnie zmotywowało do napisania tego bloga(?), to reakcja na ,,Newsy” które ledwo wspomną coś o powyższym temacie, od razu wylewa się fala nieopanowanego hejtu. News że w Metal Gear Survive bedą lootboxy, czy zakupy za realną gotówkę, pojawia się lawina negatywnych komentarzy, gdzie nawet większość nie wiedziała jak wygląda rozgrywka, oraz za co się płaci.

 

*Jeżeli kogoś to pocieszy gra jest słaba (i to nawet bardzo) więc mikropłatności nie są w stanie i tak już zepsuć tej gry jeszcze bardziej. *

 

Zacznijmy jednak trochę od historii. No, więc kiedyś ktoś zrobił grę. Prastare słowiańskie ludy mawiały że były to czasem dobre, czasem słabe, ale ogółem dobrze przygotowane produkty. Nikt nie słyszał o błędach w grach, nie zdarzyło się żeby przez jakąś wpadkę nie dało się ukończyć tytułu. Owszem zdarzały się glitche, selfbloki, czy później dropy do systemu, ale były do sytuacje sporadyczne. Jednak potem nastała era internetu, era dla jednych stała się drogą od oświecenie, dla innych puszką pandory, której po otwarciu nie szło już zamknąć. Część z was pamięta ery ,,dodatków” do gier, czy inaczej ,,Expansion packów”. W swoim czasie też budziło to sporo emocji, nad istnieniem takiego tworu. Moim ulubionym przykładem było/jest Diablo 2 wydane w 2000r i rok później wydany dodatek Lord of Destruction. Nawet podczas pisania już słyszę wyjące dusze krzyczące żebym odpi******ł się od tego tytułu. Żeby nie było to zarówno podstawka, jak i dodatek zabrały mi naprawdę wiele godzin życia i przez wiele lat była to moja ulubiona gra, aż do czasów mitycznego Patcha 1.10, którego wyjście było bardziej oczekiwane niż wiele innych pełno prawnych gier. Rozszerzenie wprowadziło mnóstwo zmian, dodatkowy 5 akt, 2 bohaterów (powiększając póle postaci do 7), zwiększona ilość unikalnych przedmiotów, oraz run i słów runicznych, całkowicie zmieniając balans gry, a nawet możliwość ustawienia wyższej rozdzielczości! Jednak jak na to spojrzeć w perspektywie czasu sytuacja nie jest taka różowa. Podstawa gry kosztowała w okolicach 130zł, a sam dodatek 100zł. Tak więc 70% wartości podstawy, gdzie silnik, asety, mechanika skrypty, fabuła, były już gotowe, to koszt wydaje się całkiem wysoki. Kolejnym wspaniałym przykładem rozwoju internetu właśnie były patche, tak jak już wcześniej wspominany prze zemnie patch 1.10 który znowu dodał mnóstwa dodatkowych elementów, nowe przedmioty, rebalans starych, wzajemne oddziaływanie na siebie umiejętności, nowe słowa runiczne i co najważniejsze zwiększający poziom trudności gry, tym razem za darmo!

 

Ufff... No to mamy bazę wyjściową do dalszych dywagacji. Wiem ze starsza baza graczy prawdopodobnie zna równie dobrze ( o ile nie lepiej ) historie Diablo 2, ale mogą zdarzyć się młodsi czytelnicy, albo zapaleni konsolowcy.

 

No, ale kontynuując, konsole, właśnie konsole, przez wiele lat wytyczające nowe standardy, mocno ucierające nosa zapalonym fanom blachy, pokazującym jak grafika, oraz stabilność gier może wyglądać. Do czasu. A no do czasu, PS1/2, czy inny Xbox miały bardzo ograniczoną pojemność pamięci, oraz praktycznie zerowy kontakt z internetem. Przez co patche, poprawki czy inne DLC były bardzo mało popularne. Wszystko zmieniło się w siódmej, a apogeum osiąga teraz przy ósmej generacji konsol. Pojawiają się pierwsze problemy patcha dnia pierwszego. Osobiście mieszkam w dużym mieście i dla mnie nigdy to nie był problem, nawet powiem więcej nie rozumiem czemu ludzie tak się o to biją? Dzięki czemu gra wychodzi szybciej, nagranie kilku milionów płyt, wydrukowanie okładek, popakowanie w pudelka, przygotowanie kampanii reklamowej na premierę, czy nawet sama dystrybucja trwa i to nawet długo. Są tytuły na które człowiek długo czeka i nie przeszkadza mi fakt wydania, oddania do tłoczni gry wcześniej i wzięcie się za poprawki w czasie w/w procesu. Są jednak pewne granice, które niestety niektórzy chętnie przekraczają, np.: Tony Hawk pro skater 5, gdzie patch w dniu premiery ważył więcej niż sama gra, jednocześnie nic nie zmieniając. Nadmieniam że tekst jest całkowicie subiektywny, więcej jeżeli ktoś ma internety radiowe z prędkością 30kb/s rozumiem że może się denerwować.

 

Kolejnym temat są DLC tutaj bywa rożnie, wspaniałym przykładem jest wyśmiewana przez wszystkich zbroja dla konia w Oblivionie. Dla mnie to przykład dobrego DLC, kosmetyczne w zasadzie nic nie wnoszące, ani co najważniejsze nic nie wycięte z gry. Ot chcesz kupić to płać, nie chcesz, to nic nie zabiera Ci przyjemności z gry. Niestety tutaj też są złe przykłady, gdzie bryluje EA ( nosz kto by się spodziewał? ) i chamsko wycięte elementy gry np.: Omega w ME3. Co samo w sobie nie jest jeszcze takie najgorsze, ale w podstawowej wersji gry na cytadeli spotykamy Arie która mówi ze została wykopana ze swojej twierdzy, ale o tym pogadacie kiedy indziej. No nie ładnie EA, nie ładnie. DLC samo w sobie nie jest problemem, problem tkwi w jego implementacji..

 

Lootboxy/mikropłatności, najświeższa i najbardziej krwawiąca rana, system do którego osobiście nic nie mam, ale TYLKO w grze F2P. Tam opinie o ich wdrożeniu też są rożne, z jednej strony Warframe które jest idealnym przykładem dobrze zastosowanych mikropłatności, wszystko poza elementami dekoracyjnymi, albo boosterami do expa czy surowców (co zabawne booster na większą szanse na drop działa na cały team ), można kupić za walutę gry. Dodatkowo DE ( Digital Extremes ) nie blokują żadnego ze sposobu na darmowe pozyskanie waluty premium. Niestety mikropłatności, oraz lootboxy pojawiły się w grach za które najpierw trzeba zapłacić i to pełną cene. Rozumiem że chęć pomnażania kapitału nakręca wszystkie firmy i każda chciałaby uszczknąć coś z gigantycznego kawałka tortu jakim może pochwalić się np.: League Of Legends, który zarabia ponad grubo ponad 100mln dolarów miesięcznie z samych zakupów w swojej darmowej grze. Inny przykład akceptowalnego loot boxu ( w miarę akceptowalnego) to chociażby Acti/Blizz, w HeartStone karty można zdobyć na kilka sposobów, w tym kupowanie za prawdziwe pieniądze paczek z losowym kartami, albo Overwatch gdzie z lootboxów dostajemy tylko elementy kosmetyczne, jednocześnie mając całą grę dostępna. Niestety jednak są firmy które robią to źle (chciwie?) pomijam dziesiątki koreańskich mmo w których na pewnym poziomie bez portfela nie ma co podchodzić. Tak Ea, znowu wszyscy patrzymy na Ciebie i twój wspaniały Battlefront II. Bardzo dobrą grę zepsuł smród wokół bardzo agresywnych mikrotransakcji. Normalnie nie było by to żadnym problemem gdyby nie fakt, że za grę trzeba zapłacić pełną kwotę, a grindowanie najlepszych broni/ulepszeń/postaci trwało bardzo długo, aż za długo, według wyliczeń na 100% odblokowania kontentu potrzebne było około 3000h.

 

Większość rzeczy które opisałem potwierdza tylko 1 cześć tytułu, czy to wszystko to faktycznie rak i samo zło? No mam nadzieje że nie, szczerze. ceny gier poszły mocno do góry, a i sprzęt niestety żyje coraz krócej. Czy droga przez DLC, Lootboxy, mikropłatności, seasonpass'y etc. może dawać nadzieje? Chciałbym wierzyć że tak, że producenci dzięki temu będą mogli tworzyć coraz bardziej dopracowane tytuły, z lepszą grafiką z porządną fabułą. Obniżenie ceny ogólnego kontentu w zamian za dodatkowy zysk ze sprzedaży pobocznych elementów. Pewnie to tylko mokry sen, że nagle każdy twórca da nam pełny, dopracowany tytuł za połowę dzisiejszej ceny, w zamian za to kto będzie chciał dokupi skórkę, kilka misji, czy dodatkową broń. Jak wiadomo nadzieja matką głupich, ale jak każda matką kocha swoje dzieci. My gracze domagamy się coraz lepszych mechanik, lepszej grafiki, mocniejszej, bardziej imersyjnej fabuły, ale nie chcemy się pogodzić z kosztami tego wynikającymi. Podniosą ceny gry krzyk, wprowadzą dodatkowe płatności krzyk. No niestety żyjemy w świecie że chcąc coś dobrego trzeba zapłacić, nie masz pieniędzy to jak mawiał nasz były prezydent ,,weź kredyt, zmień pracę”. Co by było gdyby np.: Ea wydając Battlefronta II powiedział ,,Ludzie, ludzie grajta za darmoszkę, a ci co kupiom gre za xx zł to dostano xx boxów i złotą, czy różową skórkę dla Vejdera we zestawie!” (zakładając że EA przy okazji zajmie się odpowiednim balansowaniem). Odpowiedz rynku zapewne była by zupełnie inna. Co by było gdyby Death Stranding od Hideo, wprowadził różne płatne skiny, oraz dodatkowe (nie związane bezpośrednio z główną fabuła) misje, ale za to gra zamiast 249zł na konsole kosztowała 129zł ? Czy dalej uważalibyśmy że to wszystko jest złe? Świat się zmienia środki wyciągania pieniędzy z naszych portfeli również, niestety trzeba się z tym pogodzić. My jako społeczność dorosłych graczy doskonale wiemy o co toczy się stawka, unikamy preorderów, early accesów, season passów, oraz gier które w okazują się półproduktem. Trzeba jednak pamiętać że dużą częścią są też gracze weekendowi, jak mój ojciec gra w Heroes 3 od dnia premiery, ale jak tylko pojawi się nowa cześć to ją kupuje na premierę (pogra ze 2 tygodnie i wróci do 3).  Nie bronie żadnego z powyższych procederów, a zabiegi jakie stosuje EA należy za wszelką cenę zwalczać, ale w ogólnym rozrachunku wojny nie wygramy, jedynie to zostaje na walczyć, aby tych dobrych przykładów było więcej niż złych.

 

Tak więc Panie/Panowie z Luzem :)

Oceń bloga:
1

Komentarze (12)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper