Niechciany bohater

BLOG
573V
Niechciany bohater
Tomasso_34 | 07.03.2017, 21:22
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

"Rambo: Pierwsza krew" to dla mnie świętość. Idealny film, który oprócz zapewnienia widzowi rozrywki, porusza także ważny i niestety ciągle aktualny problem weteranów wojennych. Do pierwszej części przygód komandosa Johna Rambo mam silny stosunek emocjonalny. Przypomina mi on tragicznie zmarłego przyjaciela, z którym wielokrotnie dane mi było wspólnie oglądać ten film. Zapraszam do mojej recenzji.

Film oparty jest na motywach powieści Davida Morrella pt. "Pierwsza krew". Morrell jest autorem kilku powieści, jednak przygody Johna Rambo są najbardziej znane. Swego czasu podczas zwiedzania miasta Łodzi, w jednym z antykwariatów położonym przy ulicy Piotrkowskiej, nabyłem swój egzemplarz powieści. Liczy sobie ona ok 200 stron. Cena nie była wygórowana. Mój portfel nie ucierpiał na tej transakcji kupna. Cena 1 złoty nie była dla mnie ceną zaporową,

       

 Pierwszą opowieść o losach weterana wojny wietnamskiej wyreżyserował Ted Kotcheff. "Rambo: Pierwsza krew" można nazwać dziełem jego życia, gdyż oprócz tego filmu reżyserował "Niespotykane męstwo" (trudno nie doszukać się w tym filmie wielu podobieństw do "Rambo"), a także kilka odcinków erotycznego serialu "Pamiętnik Czerwonego Pantofelka", który nie wątpię, że wielu użytkownikom portalu jest dobrze znany i kojarzy im się z wieloma mile spędzonymi chwilami.

John Rambo (Sylvester Stallone), weteran i bohater wojny w Wietnamie, włóczy się po kraju, nigdzie nie mogąc na dłużej zagrzać miejsca. Nie ma rodziny (przynajmniej w filmie nie ma o niej mowy; w IV części "Rambo" dowiadujemy się, że John ma ojca), próbuje więc odnaleźć przyjaciela z wojska. W tym celu udaje się do małego miasteczka Hope. Od rodziny przyjaciela dowiaduje się, że ten umarł na raka. W tym momencie dociera do niego, że nie ma już żadnych przyjaciół i nikt go w tym kraju nie akceptuje z powodu jego wojennej przeszłości. Walczył pod amerykańską flagą, a po powrocie z wojny zamiast być bohaterem, staje się wrogiem całego społeczeństwa. Z miasteczka Hope, gdzie John chciał tylko coś zjeść i iść dalej, nakazuje mu wyjechać szeryf (Brian Dennehy). Gdy Rambo ignoruje jego polecenie, szeryf aresztuje go i zabiera na komisariat. Tu pod wpływem drwin i brutalnego zachowania policjantów u Rambo budzą się negatywne wspomnienia z wojny, która wywarła na jego życiu trwały ślad. Koszmar wojny okaleczył mu nie tylko ciało, ale co najbardziej istotne , także psychikę. John ucieka do pobliskiego lasu, gdzie ukrywa się przed ścigającymi go policjantami. Jest doskonale wyszkolonym żołnierzem, bez problemu udaje mu się uniknąć pojmania. Był najlepszym żołnierzem z całego swojego oddziału. Uzbrojony tylko w nóż ukrywa się i zastawia na pościg pułapki. Z pomocą policji przybywa osoba, która szkoliła Johna w sztuce walki i przetrwania – pułkownik Samuel Trautman (Richard Crenna). Rambo jednak ucieka z lasu i pod osłoną nocy przedostaje się do miasta. Ma jeden cel – dotrzeć do szeryfa, który wyrządził mu tyle krzywd, tak naprawdę nie wiadomo za co. Po wpływem perswazji płk. Trautmana Rambo oddaje się w ręce policji. Przedtem przeprowadza niezwykłą rozmowę z dowódcą, w której przedstawia swoje uczucia odnośnie tego, co jego i jego towarzyszy broni spotkało w Wietnamie i po powrocie do Ameryki.Scena, gdy John, dotąd twardy żołnierz, płacze z powodu tego, że nie może odnaleźć sobie miejsca we współczesnej Ameryce zapada widzowi na długo w pamięci. Armia nauczyła go jak być dobrym żołnierzem, ale nikt nie nauczył go jak ma żyć z piętnem koszmaru wojny. 

Na uwagę zasługuje główny motyw muzyczny wykonywany przez Dana Hilla, "It’s a Long Road". Słowa piosenki dobrze oddają historię Rambo. Utwór zaczyna się od słów: „To długa droga, kiedy możesz polegać tylko na sobie”. Słowa te wydają się nie przemijać, tak jak problem weteranów, którzy walczyli za ojczyznę, a po powrocie stają się obiektem ataków, a tymczasem trzeba im pomóc, aby nie przechodzili przez tę drogę samotnie. Spójrzmy na weteranów wracających teraz z pól walk wielu współczesnych konfliktów zbrojnych. Są oni źle traktowani przez własny naród. Oskarża się ich o udział w bezsensownej wojnie, która pozbawiła życia wiele istnień i zamiast ustabilizować sytuację na świecie, jeszcze bardziej ją pogorszyła. John Rambo, tak samo jak żołnierze amerykańscy, którzy brali udział w działaniach zbrojnych w Iraku i Afganistanie, służył swojej ojczyźnie. Pojechał tam, bo tak zdecydowały władze amerykańskie. W tym miejscu należy przytoczyć pogląd Jana Jakuba Rousseau, który zawarł w swoim dziele pt. "Umowa społeczna" – "Wojna nie jest stosunkiem człowieka do człowieka, lecz państwa do państwa, w którym jednostki stają się nieprzyjaciółmi niejako przypadkowo, nie jako ludzie ani obywatele, ale tylko jako żołnierze: nie jako członkowie ojczyzny, ale jako jej obrońcy". Dlatego, jeśli żołnierz podczas wojny przestrzegał prawa wojennego (nie dopuścił się żadnych zbrodni wojennych), nie można mieć do niego pretensji o udział w niej. 


Uważam, że "Rambo. Pierwsza krew" jest filmem ponadczasowym, gdyż obecnie w nie lepszy sposób traktuje się weteranów wojennych. Na szczęście sytuacja ta ciągle ulega zmianom na lepsze. Film porusza niełatwy do rozwiązania problem radzenia sobie ze skutkami wojny, jej wpływem na dalsze życie żołnierza w cywilu. Weterani tacy jak John chcieliby spokoju, a nie krytyki obywateli, która powinna być co najwyżej skierowana w stronę rządu, a nie żołnierzy. 

"Rambo. Pierwsza krew" to nie tylko kino akcji, ale także próba spojrzenia na to, w jaki sposób wojna wpływa na psychikę żołnierza, który po powrocie do domu nie powinien przechodzić samotnie długiej drogi, do czego zmuszony był bohater wojny wietnamskiej, John Rambo. 

Do dzisiaj posiadam kopię zarówno pierwszej jak i drugiej części przygód Johna Rambo na poczciwej kasecie VHS. Kaseta stanowi dla mnie wręcz relikt. Dostałem ją od przyjaciela Przemka. Wiele dla niego znaczyła, ale jednak zdobył się na gest i mi ją ofiarował. Jestem mu za to wdzięczny. Gdy kiedyś spotkamy się na niebiańskich pastwiskach podziękuję mu za ten podarek jeszcze raz. 

A na koniec mam dla was dwie ciekawostki.

Zakończenia filmu i książki są diametralnie inne. W książce David Morrell uśmiercił głównego bohatera. Spece od marketingu z Hollywood chyba przeczuwali, że film odniesie kasowy sukces i nie pozwolili sobie na zabicie kury znoszącej złote jajka. W filmie John nie popełnia samobójstwa. Za namową płk. Trautmana oddaje się w ręce policji. Ciekawostką jest jednak to, że uśmiercenie Rambo było przez filmowców brane pod uwagę. Nawet nakręcono tą scenę, by potem ostatecznie stwierdzić, że zostanie usunięta z filmu. Poniżej możecie ją zobaczyć.

Jeśli mało wam jeszcze usuniętych scen to zapraszam do obejrzenia poniższego filmiku. Jest on słabej jakości, gdyż nagranie pochodzi z kasety VHS pewnego fana filmu z Kanady. Nagrał on przygody Johna Rambo na kasetę w 1983 roku. Film emitowała państwowa telewizja.Jak się potem okazało owa wersja filmu zawierała 7 usuniętych scen, które nigdy nie były dotąd publikowane.Nie wnoszą one nic nowego do fabuły, ale stanowią ciekawostkę dla fanów Rambo.

Oceń bloga:
12

Komentarze (13)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper