Marzenia

BLOG
1158V
Marzenia
Tomasso_34 | 06.02.2017, 11:12
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Zastanawialiście się kiedyś czemu ludzie przestają marzyć? Dlaczego po przekroczeniu pewnej granicy żyjemy z dnia na dzień, a nie wybiegamy myślami w przyszłość?

Wszyscy będąc dziećmi puszczamy wodze fantazji. Czemu, gdy stajemy się dorośli przestajemy to robić?

Dlaczego marzymy? Po co nam fantazja? 

Wiele pytań i brak jednoznacznej odpowiedzi.

Dlaczego dorośli żyją dniem bieżącym, a dzieci potrafią bujać w obłokach? Maluchy zostały obdarzone przez Boga lub fatum darem fantazjowania. Przypomnijcie sobie kiedy byliście szkrabami. Każde z Was snuło plany o przyszłości. Chłopcy marzyli by zostać policjantami lub strażakami. Dziewczynki chciały poznać księcia z bajki, dla którego zawsze będą pięknymi księżniczkami. Ja też chodziłem z głową w chmurach. Snułem marzenia o tym, by zostać autorem bajek dla najmłodszych. Na pytanie dlaczego akurat takie miałem plany odpowiadałem, że chcę uszczęśliwiać dzieci. Wiele lat później moje losy potoczyły się w taki sposób, że zostałem urzędnikiem. W urzędzie mogę pisać jedynie „bajki” dla petentów w formie decyzji administracyjnych. Odbiorcami moich tekstów nie są brzdące tylko dorośli ludzie. W niektórych jednak przypadkach wydaje mi się, że mam do czynienia z najmłodszym pokoleniem, gdyż ich zaradność życiowa jest znikoma, a znajomość języka polskiego na poziomie dziecka z podstawówki i to tej sześcioklasowej. Czy moje teksty ich uszczęśliwiają? Jednych tak, a innych nie. Zależy co człowiek rozumie pod pojęciem szczęścia. Jeśli jest to wezwanie do złożenia deklaracji podatkowej i zapłaty należnego podatku pod rygorem wszczęcia postępowania karnoskarbowego, to są szczęśliwi jak jasna cholera.

W trzeciej klasie podstawówki moja wychowawczyni składała mi życzenia z okazji urodzin. Życzyła mi zdrowia, szczęścia i spełnienia marzeń. W obawie, że zapyta mnie jakie mam marzenia skłamałem, że ich nie posiadam na co ona, że przecież każdy je ma. Mam się ich nie wstydzić, bo są moje. Święta prawda! Miałem 9 lat, a pamiętam to zdarzenie jakby było wczoraj. Wiem o czym marzyłem wtedy najbardziej. Chciałem być jak mój kolega z ławki – Tomek. Opalony, szczupły i wysportowany. Wygadany i potrafiący dać po mordzie kiedy sytuacja tego wymaga. Nie jeden raz stanął w mojej obronie. Bił się w mojej sprawie, a ja w tym czasie pilnowałem mu plecaka. To on nauczył mnie jeść fast foody i pić alkohol. Razem dzieliliśmy pasję filmową i kinową. Byliśmy nawet na „Titanicu”. Obecnie brzmi to trochę jak historia spod znaku dwóch nagich mieczy i tęczowej flagi, ale zapewniam, że nasza przyjaźń nigdy nie miała charakteru erotycznego. W głównej mierze dzięki Tomkowi przetrwałem okres odchudzania w 2006 roku. Spotykaliśmy się u niego w miarę regularnie co piątek lub co drugi. Oglądaliśmy film i piliśmy wódkę. Spotkania te stanowiły dla mnie odskocznię od trudów związanych ze zrzucaniem wagi. Dawały mi siłę do walki. Były to beztroskie chwile kiedy mogłem szczerze porozmawiać i pobyć w doborowym towarzystwie. Nigdy Ci Tomasz tego nie mówiłem. Wiem, że to czytasz i dowiesz się jak bardzo mi w tamtym czasie pomogłeś.

Gdy zaraz po studiach licencjackich rozpocząłem pracę w gminie dopadła mnie straszna przypadłość, na którą cierpiałem dobrych kilka lat. Ta przypadłość to nie oddawanie się marzeniom. Zacząłem żyć z dnia na dzień. Przestałem wybiegać myślami w przyszłość. Przestałem fantazjować. Dlaczego? Ponieważ wydawało mi się, że jestem dorosłym i zdroworozsądkowym człowiekiem. Jestem urzędnikiem, a marzenia i fantazje to domena dzieci i lekkoduchów. Urzędnik twardo stąpa po ziemi. Myśli trzeźwo. Nie pozwala sobie na bujanie w obłokach. Z perspektywy czasu zauważam, że sam siebie oszukiwałem. Jestem marzycielem. Nie jest to powód do wstydu. Można marzyć, fantazjować i jednocześnie być mądrym, poważanym człowiekiem. Wcześniej myślałem, że jeśli ludzie zobaczą we mnie fantastę, to przykleją mi łatkę lekkomyślnej i bezrozumnej osoby, a za taką nie chciałem być uważany. Pragnąłem, aby mnie szanowano za mój rozsądek i posiadaną wiedzę. Tak bardzo bałem się być uznanym za nieroztropnego, że przestałem marzyć. 

Do czego potrzebna jest mi wyobraźnia? Odpowiedź jest prosta. Do przetrwania w tej brutalnej rzeczywistości, gdzie człowiek nie liczy się z drugim człowiekiem. Gdzie jeden bez powodu szykanuje drugiego. Do przeżycia w świecie, w którym płacz uznawany jest za słabość, a jakiejkolwiek słabości boimy się pokazać, bo ktoś inny może ją wykorzystać przeciwko nam. Marzenia są potrzebne, abyśmy mogli wyobrazić sobie nasz przyszły, lepszy świat choćby taki, w którym ludzie nie znęcają się nad zwierzętami i nie zabijają ich dla zdobycia trofeów myśliwskich. Świat bez przemocy wobec dzieci i innych bezbronnych osób. Tolerancyjny świat, w którym za głoszenie swoich poglądów nie można dostać w twarz, a inny kolor skóry nie czyni gorszym. Wielu powie, że świat idealny nie istnieje. Że nie da się stworzyć miejsca na ziemi, gdzie wszyscy będą żyli w harmonii i szczęściu. I tych wielu pewnie ma rację, ale co nam szkodzi o takiej krainie marzyć? Czarnoskóry pastor Martin Luther King także marzył. W 1963 roku w Waszyngtonie powiedział: „Mam marzenie, że pewnego dnia naród nasz wzniesie się na wyżyny prawdziwego sensu swojej wiary i uzna za prawdę oczywistą, że wszyscy ludzie zostali stworzeni równymi”. Dwa lata później zniesiono w Stanach Zjednoczonych segregację rasową.

John Lennon również marzył. „Wyobraź sobie wszystkich ludzi żyjących w pokoju.” - śpiewał w swoim legendarnym utworze „Imagine”. To nie przypadek, że zarówno Martin Luther King, jak i John Lennon zostali zamordowani. Świat nigdy nie lubił marzycieli. Ludzie od zawsze bali się marzyć w obawie przed stygmatyzacją. Uczy się nas od małego, abyśmy twardo stąpali po ziemi . Kto buja w obłokach jest leniem i nierobem. Każe się nam uczestniczyć w wyścigu szczurów. Mamy coraz więcej pracować, aby lepiej zarabiać, a to wszystko w celu posiadania coraz to większej ilości dóbr wszelakich. Konsumpcjonizm, materializm i hedonizm opanowały nasz świat.

Promuje się techniczne kierunki studiów, a wręcz szykanuje humanistyczne. Zgodzę się, że nauka jest ważna. Postęp technologiczny rozwija społeczeństwa. Potrzebujemy inżynierów, ale potrzebujemy też filozofów. Chcielibyście żyć w społeczeństwie opanowanym przez naukę? Gdzie na wszystko trzeba mieć dowód? Gdzie ludzie kierują się wyłącznie rozumem, a nie ma miejsca na przeczucia, intuicję? Dla mnie byłby to koszmar. Nie znoszę matematyki za to, że ma ściśle określone zasady. Albo liczysz poprawnie i otrzymujesz dobry wynik albo niepoprawnie i twój wynik jest zły. Nie ma tu miejsca na interpretację i argumentację. Człowiek z umysłem ścisłym po trosze przypomina mi robota, który nie potrafi oceniać i myśleć abstrakcyjnie. Dla humanisty nie ma jednej właściwej odpowiedzi na zadane pytanie. Może ich być wiele. Ile osób, tyle odpowiedzi. Ważna jest w tym przypadku sztuka argumentowania swoich racji. Życie nie jest czarno-białe. Nie ma jednej słusznej odpowiedzi na postawione pytanie.

Co kształtuje naszą wyobraźnię? Na rozwój mojej olbrzymi wpływ miał fakt, że jestem jedynakiem. Brak rodzeństwa wymuszał na mnie inwencję wymyślania kolejnych zabaw. Nie mały wpływ miały też filmy i bajki, które od małego uwielbiałem oglądać. Wystarczyło włączyć mi bajkę na VHS i posadzić przed TV. Spokój na kilka godzin zapewniony. Nie potrafiłem oderwać oczu od telewizora. Wypożyczalnię kaset traktowałem prawię jak świątynię, która zapewniała mi źródło rozrywki. Później pojawiły się w moim życiu gry video. Zawsze też lubiłem obserwować ludzi, patrzeć na ich reakcje w różnych sytuacjach. Często próbowałem wczuć się w ich położenie. Gdybałem jak ja bym się zachował będąc w ich skórze. Te wszystkie rzeczy niewątpliwie ukształtowały moją wyobraźnię. Kształtuje się ona nadal. Jest to proces ciągły. Im więcej mamy lat na karku, tym więcej jest okazji do czerpania inspiracji. A im więcej inspiracji, tym więcej marzeń.

Byłem kiedyś świadkiem wzruszającego obrazka. Sparaliżowany mężczyzna siedział na wózku inwalidzkim i przy pomocy małego gwoździa odsłaniał pola zdrapki Lotto. Co do tego, że w tamtej chwili marzył o wygranej nie mam żadnych wątpliwości. Jego ubiór wskazywał, że ledwo wiąże koniec z końcem. Widząc ten obrazek miałem jedno marzenie: chciałem, aby ten mężczyzna wygrał główną nagrodę. Zasługiwał na nią jak nikt inny. Na pewno odmieniłaby jego życie na lepsze. Podejrzewam, że grał już od jakiegoś czasu, a ciężko zaoszczędzony grosz wydawał na zdrapki. Marzył o wygranej, a marzenia te prawdopodobnie trzymały go przy życiu. Z utęsknieniem czekał na dzień, w którym będzie mógł kupić los mogący poprawić jego byt. Marzenia o wygranej mogły stanowić cel jego życia. Podążał obraną drogą ku szczęściu, które sobie wyśnił. Nawet jeśli nigdy nie wygrał, to chociaż miał siłę i motywację do codziennej egzystencji. Marzenia to najlepsza motywacja do życia.

Usłyszałem kiedyś od jednego przedsiębiorcy w telewizji, że marzenia są domeną słabych. Silne jednostki nie marzą tylko określają cele do realizacji, a gdy je osiągną wskazują sobie nowe. Te osoby, które mnie znają wiedzą, że jestem spokojnym człowiekiem, ale gdy usłyszałem słowa tego pana miałem ochotę dać mu w pysk najmocniej jak potrafię. Marzenia i cele do realizacji znajdują się na dwóch przeciwnych szalach wagi. Marzenia często są po to, aby je tylko mieć. Marzymy o czymś nieosiągalnym w danej chwili. Marzenia z założenia są nierealne. Oczywiście cudownie jest, gdy jakieś nasze marzenie się spełni jednakże większość osób pragnie czegoś iluzorycznego, np. wygranej kilkunastu milionów złotych na loterii. Wielu marzy, a bardzo niewielu wygrywa. Natomiast cele, które sobie wyznaczamy muszą być rzeczywiste i możliwe do osiągnięcia dzięki naszej ciężkiej pracy (np. ukończenie trudnych studiów). Cele tworzy nasz rozum, a marzenia to nieuchwytna cząstka naszej duszy.

Nie bójmy się marzyć. Marzyciele mogą zmienić świat i uczynić go lepszym miejscem do życia. Szukajmy inspiracji. Kształtujmy swoją wyobraźnię. Nie dajmy sobie wmówić, że dzisiejszy świat nie potrzebuje marzycieli. Potrzebuje ich bardziej niż kiedykolwiek. Siostry i bracia marzyciele pora zjednoczyć szeregi!

„Może powiesz, że jestem marzycielem. Lecz nie jestem jedynym. Mam nadzieję, że pewnego dnia do nas dołączysz.” - John Lennon „Imagine”

Oceń bloga:
23

Czy publikowanie na portalu o grach tekstów niezwiązanych z grami ma sens ?

TAK
61%
NIE
61%
Pokaż wyniki Głosów: 61

Komentarze (33)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper