Nie śpię, bo … oglądam seriale!

BLOG
549V
Nie śpię, bo … oglądam seriale!
Tomasso_34 | 06.03.2019, 07:06
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

"Fakt” pisał kiedyś o tragicznej sytuacji pewnego mężczyzny, który nie może spać, gdyż zmuszony jest trzymać kredens, który wprawiają w ruch drgania aut przejeżdżających po okolicznej drodze. „Super Expres” pisał z kolei o kobiecie, która nie może spać, gdyż trzyma parasol, bo pada deszcz do jej mieszkania przez dziurę w dachu. Ja opowiem Wam równie przerażającą historię z mojego życia… 

Nie mogę spać, bo oglądam seriale! To straszne, ale zamiast po wieczornym treningu jak normalny człowiek paść w cudowne objęcia Morfeusza, aby naładować choć trochę baterię przed dniem jutrzejszym, ja oglądam do późna seriale! Nie jest to mądre, rozsądne, ani choć trochę odpowiedzialne. Mam to gdzieś! Mogę za dnia być jak zombie. Pod warunkiem, że będzie to radosny i uśmiechnięty zombie. Ważne, że się dobrze bawię oraz zdaję sobie sprawę, że nie jestem normalny. 

Wycofanie się „Showmaxu” z polskiego rynku zabolało mnie bardzo. Korzystałem z tej platformy do streamingu filmów i seriali od początku jego istnienia w naszym pięknym kraju, który uszczypliwi ludzie, porównując do Japonii, nazywają go żartobliwie krajem kwitnącej lipy. I ta lipa pasuje tutaj w odniesieniu do oferty „Showmaxu” idealnie. Na początku oferta filmów i seriali była jak dla mnie bardzo dobra. Nie było tam nowych i topowych produkcji, ale było za to zwłaszcza sporo klasyki kinematografii i to w dodatku polskiej. Obejrzałem z wielką przyjemnością filmy Kieślowskiego, Zanussiego i Wajdy. W raz jednak z upływem czasu, filmy i seriale z rodzaju tych wartościowych zaczęły znikać z oferty platformy, a zaczęły je zastępować amerykańskie filmy, które swoje premiery miały jedynie na płytach lub nawet na kasetach VHS. Nie muszę wspominać, że nie niosły one ze sobą żadnych wartości, nawet rozrywkowych. 

Upadek „Showmax” wydawał się nieunikniony. Ja jednak, jako niepoprawny optymista, cały czas wierzyłem w renesans tego serwisu. Subskrypcja w cenie 19,90 zł miesięcznie z początku nie wydawała się wygórowaną ceną. Z upływem czasu zacząłem się jednak łapać na tym, że znalezienie interesującej mnie treści zajmuje mi sporo czasu. Była to, jak wiadomo oznaka, że zawartość serwisu jest nikłej jakości. Oglądałem jednak co jakiś czas tamtejsze produkcje, ale nie robiłem to z przyjemności, tylko raczej z przyzwyczajenia i sentymentu, gdyż była to moja pierwsza platforma streamingowa. Informacja o anulowaniu usługi w Polsce zasmuciła mnie, ale gdy przemyślałem ją na spokojnie i bez emocji, to doszedłem do wniosku, że była to dobra rzecz dla mnie. Zostałem uwolniony od usługi, która nic nie wnosiła do mojego życia, a którą opłacałem jedynie z przyzwyczajenia. I wtedy nastąpił nowy początek… 

Szefowa zaproponowała mi kupno dwóch kont na „Netflixie”. Bez wahania się zgodziłem. Jedno konto miało być dla mnie, a drugie dla mojej Elżbiety. I wiecie, co Wam powiem? To była jedna z lepszych decyzji w moim życiu! Za 13,00 zł od osoby zyskałem dostęp do niezliczonej liczby filmów i seriali w cudownej jakości obrazu i dźwięku. „Showmax” w porównaniu z „Netflixem” to istna popierdółka. Taka szpetna panna na wydaniu albo brzydkie kaczątko, które nigdy nie zmieni się w pięknego łabędzia, a jedynie z upływem czasu będzie coraz bardziej paskudne. 

Zacznijmy od porównania ofert obu serwisów. „Netflix” to taki silny i mocarny Goliat, a „Showmax” to mały i wątły Dawid, któremu ktoś podpieprzył gumę z procy, a ostre i twarde kamyki zamienił na słodkie pianki. Nie muszę raczej wspominać, jakie szanse w takich okolicznościach Dawid w starciu z Goliatem. Mizerne szanse to i tak zbyt optymistyczne określenie. „Netflix” ma jednak jeden spory minus – brakuje tam polskich produkcji. Może się to kiedyś zmieni. Nie zawsze człowiek ma czas, aby iść do kina na polskie filmy. Poziom polskiej kinematografii rośnie. Szkoda by było przegapić jakąś dobrą produkcję. 

Wypadałoby powiedzieć kilka słów o samych aplikacjach obu serwisów. Ta od „Showmaxa” jest prosta w obsłudze, jasna i przejrzysta. Nie mam efektu wow, ale wszystko działa poprawnie. Zdarzały się jej jednak momentami częste „zawiechy”, które potrafiły człowieka wyprowadzić z równowagi. Po przesiadce na aplikację „Netflix”, czułem się, jakby przejechał do mnie bogaty wujek z Ameryki. Wszystko śmiga, jak należy. Nic się nie zacina. Aplikacja jest bardzo intuicyjna i w dodatku cieszy oko swoim wyglądem. Nie mogę się do niej przyczepić. Wybór języków lektora i napisów przebiega bardzo sprawnie, czego nie mogłem powiedzieć o „Showmaxie”. Różnica jest diametralna. Bezapelacyjnie wygrywa amerykańska platforma. 

Ciekawi pewnie jesteście, co takiego obejrzałem jako pierwsze? Spieszę zatem poinformować, że był to 5 sezon mojego ukochanego serialu „Prison Break”. Nie, żebym miał jakieś ciągoty do ślicznej buzi i pupci głównego bohatera. Mam do tego serialu olbrzymi sentyment, gdyż była to pierwsza produkcja, którą sam ściągałem sobie z torrentów i oglądałem jednym ciągiem na kompie. Plan miałem taki, aby najpierw obejrzeć zaległe sezony swoich ulubionych seriali, zanim zabiorę się za cenione produkcję ze stajni "Netflix". Piąty sezon „Skazanego na śmierć” padł w dwa wieczory. Swoją uwagę skupiłem na 6 sezonie „Homeland”, który rozczarował mnie bardzo. Szkoda, że z tak dobrego serialu robi się zwykłe popłuczyny. 

Oferta produkcji "Netlixa" jest taka pokaźna, że miałem spory ból głowy, od jakiej produkcji zacząć. Po ładnych paru minutach przeglądania oferty, mój wybór padł na serial „Stranger Things.” To był zdecydowanie trafny wybór. Pierwszy sezon obejrzałem w jeden weekend, a obecnie jestem w trakcie śledzenia losów mieszkańców miasteczka Hawkins w drugim sezonie. Oglądam również serial naszych zachodnich sąsiadów "Dark". Niemiecką kinematografię znałem do tej pory jedynie z lat młodzieńczych, gdy na VHS-ach oglądało się filmy przyrodnicze z kumplami po szkole. Niby ma on mroczny klimat, ale jakoś nie potrafi mnie on na dłużej przyciągnąć do ekranu telewizora.

W tym miejscu dochodzimy do istoty powstania tego tekstu. Co jest warte obejrzenia w następnej kolejności? Moja wstępna lista seriali, które chciałbym aby ukazały się moim oczom, kształtuje się następująco:

- House of Cards (widziałem tylko 5 sezonów),

- Trzynaście powodów,

- Dom z papieru,

- Czarne lustro,

- Orange is the new black,

- 1983,

- Broadchurch,

- Wikingowie (widziałem tylko jeden sezon),

- The 100,

- 12 małp,

- Narcos.

Czasu brakuje dosłownie na wszystko, ale na dobry serial czas się zawsze znajdzie. Choćby kosztem snu. Wyśpię się jak już obejrzę wszystko, co chcę. Nie wiem, kiedy to nastąpi, ale pewnie nie prędko...

Oceń bloga:
12

Komentarze (62)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper