Tomassowa Kronika Biegowa #29

BLOG
294V
Tomassowa Kronika Biegowa #29
Tomasso_34 | 08.01.2019, 07:00
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

1 grudnia Anno Domini 2018 wziąłem udział w zawodach o nazwie V Bieg Mikołajkowy w Poznaniu na dystansie 4,3 km. Jak zwykle chciałem Wam opowiedzieć o zawodach, ale po raz kolejny napisała do mnie moja psychofanka Perpetua. Zmuszony jestem zatem oddać jej głos.

"Witaj Tomku. Długo zbierałam się, aby napisać ten list. Przyznam, że jest mi ciągle smutno, bo nie odpisałeś do tej pory na list z sierpnia. Mój smutek niweluje jednak oczekiwanie na narodzenie naszego Pana Zbawiciela, wszego świata odkupiciela. Zdaję sobie sprawę, że jesteś zajętą osobą. Ciągle treningi i zawody zabierają Ci czas wolny. Pewnie, dlatego nie masz czasu na korespondowanie ze mną. Ja jednak się nie poddaje i mam ciągle nadzieję, że kiedyś wyruszymy wspólnie w kierunku zachodzącego słońca, aby przeżyć fantastyczną przygodę podczas kolejnej pielgrzymki dziewic i kawalerów konsekrowanych na Jasną Górę.

Nie myśl, że całe dnie spędzam na adoracji krwi menstruacyjnej Św. Blandyny - patronki dziewic, którą ostatnimi czasy nasz ukochany ksiądz proboszcz Janusz sprowadził ze Stolicy Piotrowej. Nie przychodzi mi to jednak łatwo, ale jednak zawsze znajdę trochę czasu, aby śledzić przebieg Twojej kariery sportowej. Zauważyłam, że wkraczasz powoli, lecz konsekwentnie na ścieżkę świętości, poprzez upodabnianie swojej osoby do postaci Św. Józefa. Twoja bujna broda nie ustępuję ani trochę brodzie cieśli z Nazaretu. Jest majestatyczna, potężna, a bije od niej jakiś taki cudowny blask, którego pochodzenia nie jestem w stanie określić. Nawet nie wiesz ile bym dała, żebyś przewiózł mnie na Twoim osiołku jak Józef brzemienną Maryję. O niczym innym nie marzę...

Wiem, że to brudne myśli, dlatego w ramach pokuty umartwiam swoje ciało, nosząc włosiennicę i odmawiam sobie radości kąpieli po całym tygodniu ciężkiej pracy w fermie drobiu. Picie octu i udręczanie biczem swojego ciała pomagają w zaprzestaniu grzeszenia myślą, choć na chwilę. Nie mogę stosować tych praktyk, które poradziła mi czynić w momentach kuszenia przez szatana, siostra Furiata od Gniewu Bożego, gdyż zbytnio szkodzą one memu zdrowiu. Leczą duszę, lecz moje ciało jeszcze ich w pełni nie akceptuje. 

Miałam nadzieję spotkać Cię w Toruniu na Biegu Św. Mikołajów. Zwykłeś tam bywać od dwóch lat, jednak w tym roku zmieniłeś swoje plany biegowe i postanowiłeś pobiec w Biegu Mikołajkowym w Poznaniu nad jeziorem Strzeszyńskim. Liczyłam, że zobaczę Cię w Toruniu, gdyż tak się składa, że miałam tam przebywać na sympozjum organizowanym przez Ojca Tadeusza Rydzyka pt. "Chrześcijanizm jest seksi." Mój ukochany redemptorysta miał poruszyć temat współżycia intymnego chrześcijan. Miały być omówione dozwolone przez Watykan praktyki łóżkowe, a klerycy z archidiecezji Rzeszowskiej wraz z zakonnicami ze zgromadzenia sióstr służebnic pańskich mieli zaprezentować zupełnie nowe pozycje seksualne nawiązujące do żywotów współczesnych świętych. Zamiast uczestniczyć w tak przydatnym młodym i żarliwym katolikom sympozjum wybrałam możliwość śledzenia Twoich poczynań na trasie biegowej. Nie bój się jednak o stan mojej wiedzy. Koleżanka Felicyta robi dla mnie notatki. Mam nadzieję, że będzie mi kiedyś dane podzielić się z Tobą tą przydatną i zarazem przyjemną wiedzą.

Start biegu na dystansie 4,3 km miał odbyć się o 12.00, a bieg na 10 km o godzinie 14.00. Zdziwiłam się, że taki heros jak Ty Tomku wybrał krótszy dystans, ale musiałeś mieć ku temu jakieś powody. Na pewno nie były to kwestie zdrowotne, gdyż widać bardzo dobrze, że obdarzony jesteś wszelkimi błogosławieństwami pańskimi. Na zawody przybyłeś, jak to masz ostatnio w zwyczaju z Sylwestrem i Anetą. Widać, że stanowicie zgraną paczkę. Ośmielę się nawet użyć porównania, że wyglądacie jak Święta Rodzina. Emanuje od Was radość i miłość do bliźnich wszelakich maści.


Od razu po przyjeździe udaliście się do biura zawodów po pakiety startowe. Biuro było fatalnie zorganizowane. Spoglądałam na Ciebie z ukrycia i widziałem Twoją irytację, gdy wolontariusze z biura nie potrafili znaleźć Waszych numerów startowych. Bałam się trochę o Ciebie, gdyż było strasznie zimno. Nie chciałabym, abyś się przeziębił, gdyż mogłoby to utrudnić Twoje plany biegowe. Gdy już w końcu udało się Wam odebrać numery startowe widziałam, że szybkim krokiem udaliście się do pobliskiej restauracji, aby się ogrzać, posilić i załatwić potrzeby. Udałam się za Wami. Byłam w przebraniu elfa. Nie miałeś żadnych szans, aby mnie poznać. W restauracji panowało przyjemne ciepełko płynące od kominka. Twoja koleżanka Aneta zdecydowała się posilić frytkami przed biegiem. Kusiła Cię nimi niemiłosiernie. Przypominało to kuszenie Chrystusa na pustyni przez Szatana. Tomku, podobnie jak Jezus nie uległeś pokusie. Nie skosztowałeś frytek. To jeszcze bardziej utwierdziło mnie w przekonaniu, że nie jesteś zwykłym człowiekiem. Jesteś nowym wcieleniem Boga na Ziemi. Boskie ciało. Boski umysł. Jak nastąpi Apokalipsa przepowiedziana przez Św. Jana, to nie staniesz przed obliczem Pana, aby być osądzonym. Zasiądziesz po jego prawicy i będziesz sądził grzeszników za ich haniebne uczynki.

Godzina startu była coraz bliżej. Chciałam, podejrzeć jak się przebierasz, ale niestety nie było mi dane zobaczyć Twojego nagiego torsu. Do tej pory jest mi smutno z tego powodu. Postanowiłam jednak śledzić Cię dokładnie na trasie, aby żaden moment Twojego majestatycznego biegu nie uciekł moim oczom. Nie byłabym w stanie nadążyć za Tobą na trasie biegowej, dlatego zdecydowałam wykorzystać najnowsze technologie, aby rozwiązać mój problem. Pożyczyłam od księdza Janusza jego najnowszego drona, dzięki któremu będzie sprawdzał, czy ludzi faktycznie nie ma w domach, czy jedynie ukrywają się, aby nie przyjąć wizyty duszpasterskiej. Ma ksiądz głowę na karku. To się nazywa dopiero nowoczesna ewangelizacja. Nie było łatwe, aby namówić księdza dobrodzieja do pożyczenia drona nabytego dzięki hojności parafian, ale udało mi się. Kosztowało mnie to wiele zachodu, ale czego się nie robi, aby ujrzeć z bliska Twoje ciało w biegu.

Wystartowałeś powoli. Tak jakby od niechcenia, ale ja wiedziałam, że to tylko taka taktyka i że w końcu przyśpieszysz i będziesz zyskiwał kolejne pozycje w klasyfikacji generalnej. Pierwszy odcinek trasy był bardzo kamienisty. Przypominał drogę na Golgotę, którą musiał z krzyżem na barkach pokonać Jezus Chrystus. Ty masz Tomku tyle sił w nogach i w barkach, że ta droga nie sprawiła Ci żadnego problemu. Jesteś tak silny, że sam poniósłbyś na Golgotę nie tylko krzyż samego Jezusa, ale i dwóch łotrów - Gestasa i Dyzmy.


Kolejne odcinki trasy nie były już kamieniste. Przebiegały leśnymi ścieżkami. Było dużo korzeni, ale nie utrudniały one biegu w żadnym stopniu. Zauważyłam, że od drugiego kilometra znacznie przyśpieszyłeś. Zyskałeś dzięki temu sporo pozycji. Trasa nagle stała się bardzo wąska. Było tłoczno jak w pewnej stajence w Betlejem. Ty jednak cały czas parłeś zdecydowanie do przodu. Widać, że masz w sobie gen zwycięzcy. Gdybyś zapisał się do Zakonu Rycerzy Chrystusa Króla, to od razu zostałbyś dowódcą całej kohorty rycerzy. Pięknie prezentowałbyś się w długim czerwonym płaszczu. U boku chłopców narodowców walczyłbyś z genderyzmen, in vitro, aborcją i sodomią. Paliłbyś tęczowe flagi i starał się przywrócić średniowieczny prymat praw boskich. Pomyśl o tym.

Pędziłeś do mety niczym Św. Daniel podczas ucieczki przed lwami. Biła od Ciebie poświata świętości. Nie wiem, jak to robisz, ale zawładnąłeś moim umysłem na tyle, że nie mogę w spokoju i skupieniu odmawiać nowenny pompejańskiej. Serce bije mi szybciej, dłonie się pocą i brudzą mój ulubiony różaniec toruński. Na mecie wyglądałeś cudnie. Tak ślicznie, jak jeszcze nigdy. Bieg ukończyłeś w czasie 24 m. 31 s. Był to wynik poniżej Twoim możliwości, ale nie można zawsze dawać z siebie wszystkiego. Czasem trzeba zwyczajnie odpocząć. Sylwester i Aneta dotarli po raz kolejny na metę przed Tobą. Nie martw się jednak, kiedyś ich wyprzedzisz. Już ja się o to postaram...

Po biegu obserwowałam Cię, jak posilasz się zupą pomidorową. Chciałam podejść i zagadać, ale po raz kolejny nie miałam odwagi. Zebrałam się jedynie na napisanie tego listu. Mam nadzieję, że nasz Pan Zbawiciel wysłucha moich próśb i spotkamy się w święta na pasterce. Będę się o to gorliwie modliła. Poradziłam się ostatnimi czasy księdza dobrodzieja Janusza, w jaki sposób mam dotrzeć do Twego serca. On stanowczo odradził mi jakikolwiek związek lub nawet znajomość z Tobą, gdyż podobno startowałeś w ostatnich wyborach z list szatańskiej i antypolskiej Koalicji Obywatelskiej. Wspierasz cywilizację śmierci, gdyż jesteś zwolennikiem aborcji na życzenie. A ostatnimi czasy wybierasz zawody w niedzielę, zamiast mszy świętej. Ja wiem, że to wszystko nieprawda. Ksiądz mści się zwyczajnie na mnie, że odrzuciłam jego niedawne zaloty. Pieprzony klecha!"

Jak sądzicie - mam jej w końcu odpisać?

Oceń bloga:
13

Komentarze (17)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper