Everspace - W 111 razy dookoła kosmosu. Recenzja gry

BLOG RECENZJA GRY
656V
Everspace - W 111 razy dookoła kosmosu. Recenzja gry
PrzemQ | 23.06.2020, 03:01
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Budzisz się i wiesz, że czas ruszać. Zaczynasz od zbierania potrzebnych zasobów. Nagle pojawia się arka Okkarian, wiesz, że dasz radę. Kilka fikołków i po krzyku. Wtedy dociera Korweta. To nie miejsce na taki pojedynek, a najlepszym wyjściem jest szybka ucieczka. Gdy już jesteś na miejscu, następuje uderzenie. Na czołówce pojawiła się asteroida. Wybuch przyciemnia ekran, a ty budzisz się, wiedząc, że szykuje się kolejna wyprawa. Takie już życie w tym gatunku.

Everspace to pierwsza produkcja niemieckiego Rockfish Games. Pierwotnie wydana na Xbox One i PC w 2017 roku w programach Early Access i Game Preview. Rok później zadebiutowała również na PS4 i Nintendo Switch. Gra to kosmiczny shooter z elementami rougelike. Częściej nazywany zwyczajnie roguelitem. Chyba najbardziej klasyczną zasadą będzie system tylko jednego życia. Po porażce wracamy do bazy i od nowa przemierzamy losowo generowany świat.

Warto w tym miejscu uprzedzić, że nie jestem ogromnym fanem tego gatunku i moja wiedza kończy się na kilku bardziej znanych produkcjach, więc wybaczcie możliwe błędy w ogólnym tłumaczeniu zasad. W zależności od chęci dewelopera główne cechy są modyfikowane i powstają różnorakie mieszanki typu The Binding of Isaac, Enter the Gungeon czy właśnie Everspace. To na tym ostatnim tytule powinniśmy się skupić i szczegółowo opisać mechaniki.

Już na starcie otrzymujemy pierwszy statek kosmiczny, w tym momencie poza mało mówiącym wstępem fabularnym nie mamy nic innego do roboty niż pierwszy wylot. Na drodze do zwycięstwa stoi przed nami siedem sektorów z coraz bardziej wymagającymi przeciwnikami i niezbyt sprzyjającymi warunkami naturalnymi. Zanim jednak uda się to wszystko zobaczyć minie przynajmniej kilka do kilkudziesięciu prób. Początek powinien być spokojny. Chociaż to też w zależności od wybranego na początku lotu poziomu trudności. Rozglądamy się za zasobami typu ruda, złom czy obłoki plazmy. Po porażce nie zachowamy ich, ale przydadzą się do ulepszania posiadanej broni, tarczy i tworzenia dodatkowych pocisków. Jeżeli mamy nanoboty to przydadzą się do leczenia po trudnej bitwie czy nieprzewidzianym uderzeniu w pobliską asteroidę. Przed takim nieszczęśliwym wypadkiem warto nazbierać trochę kredytów, czyli waluty, która jako jedyna może sprawić, że przy następnym wypadzie poczujemy się chociaż trochę mocniejsi. Znaleźć można je wszędzie, na początek dobrym wyborem wydają się skrytki zasobów, ale z czasem skuteczniejsze będzie branie udziału w otwartych pojedynkach. Umiejętności do rozwoju jest ogromnie wiele, by opłacić całość, trzeba zebrać ponad 400 tysięcy kredytów. Najczęściej są to umiejętności pasywne, sporo z nich zwyczajnie zwiększa ilość energii, przyspiesza czas skoku do następnej strefy i temu podobne bonusy, mimo tego po kupieniu już kilku można odczuć różnicę. Oczywiście, nie odpowiadają za nią tylko wyłącznie zakupy. W Everspace z każdym lotem stajemy się coraz bardziej doświadczeni, a umiejętność panowania nad sytuacją jest kluczem do sukcesu.

Czasem przeciwników jest zbyt wiele a manewrowanie między pociskami i strzelanie z broni dodatkowej nie musi mieć sensu. Z pomocą przychodzą wtedy różnorodne gadżety. W zależności od wybranego statku domyślnie wybrany jest jeden dla każdego zestawu. Preferujesz cichy, ale skuteczny atak? Wybierz kamuflaż i możliwość zniknięcia z pola bitwy na kilkanaście sekund, a może lepiej ogromna siła ognia i potężny pancerz? Wtedy pomyśl o dronach oraz automatycznej wieżyczce. Zarówno przy broni głównej, dodatkowej, jak i reszcie jest ogromne pole do popisu, a te bardziej wymyślne wynalazki będziemy tworzyć ze zbieranych w trakcie gry zasobów. Najpotężniejsze modyfikatory również będziemy musieli sami zdobyć przy pomocy eksploracji oraz umiejętności w walce. Pierwsze z nich to podprogramy. Jeżeli gdzieś po drodze udało znaleźć się Klucz Dostępu, to warto rozejrzeć się za specjalnymi konstrukcjami, gdzie w jednym z zablokowanych pomieszczań kryje się ów bonus. Jeżeli nie gra się na trudnym poziomie to raczej nie posiada się ich zbyt wiele, wtedy trzeba liczyć na szczęście. No, chyba że gdzieś znajduje się szczelina, przez którą można spojrzeć. Drugi rodzaj jest jednak ciekawszy, co jakiś czas na mapie możemy znaleźć konstrukcje starożytnych, specjalny budowle, które chronione przez specjalnego bossa atakują z ogromną siłą, trzeba więc przyłożyć się do walki, ale warto. Nie dość, że nagroda jest cenna, to jeszcze później bez marnowania paliwa przeskoczymy o kilka stref dalej.

Fabularnie nie ma co szykować się na fajerwerki. Jest to typowa historia podstawiona pod mechaniki ciągłego wracania do życia, tylko wszystko doprawione jest nutką tajemnicy. O ile nie utkniemy gdzieś na dobre, to szybko będziemy dowiadywać się o kolejnych wydarzeniach. Jeżeli posiada się dodatek Encounters, to zaczyna być trochę ciekawiej. Pojawiają się misje poboczne, zwykle to „przynieś, podaj, zabij” czy dostarcz mi „200 sztuk X zasobu”, ale miło posłuchać dodatkowych rozmów pomiędzy bohaterami. Mimo tego, że niektóre z nich są trochę przesadzone, zbyt długie i losowe (to do ciebie, Tareen). Tak czy siak, nic wyjątkowego, ale lepsze to niż nic.

Od strony artystycznej jest już lepiej. O ile się nie mylę, to na tę chwilę jest to najlepiej wyglądający reprezentant gatunku. Serio długo trzeba było czekać, by zobaczyć roguelite, gdzie ciężko jest liczyć piksele. Grafika na silniku Unreal Engine 4 wygląda całkiem nieźle, aż miło się lata tymi statkami. Wielka szkoda, że dopiero pod koniec udało mi się znaleźć opcję trybu fotograficznego, bo jest potencjał na ładne zdjęcia. Przeszkadzać może, kolejny raz gatunek gry. Przez proceduralnie generowane otoczenia i tematykę jesteśmy zmuszeni na wieczne poruszanie się w ciemnych, monotematycznych lokacjach. Po kilkudziesięciu lotach coraz łatwiej się wynudzić, a soundtrack wiele nie pomoże, bo nie ma w nim nic zapamiętywalnego, tylko Adam’s Theme, jako tako będę kojarzył.

Everspace to w skali gatunku całkiem spora gra, która swoją grywalnością potrafi wciągnąć na wiele godzin. To, co najważniejsze, czyli rozgrywka jest zrobiona naprawdę dobrze, mniejsze i większe potknięcia są nie aż takie trudne do naprawy i już możemy zobaczyć efekty. Zapowiedziany w zeszłym roku sequel oficjalnie zrezygnuje z mechanik typu roguelite, by przenieść wszystko w Action RPG. Po pierwszych materiałach myślę, że to ma szanse udać. Jedynka to gra 8/10 a przy dwójce liczę na przynajmniej punkt więcej.

Oceń bloga:
4

Atuty

  • Rozgrywka wciąga
  • Mnóstwo możliwości do ulepszenia statku
  • Wymagające pojedynki
  • Szeroki asortyment broni, gadżetów i pocisków
  • Gra na dziesiątki godzin
  • Najładniejszy roguelite
  • Tryb fotograficzny

Wady

  • Mało interesująca historia
  • Czasem może przynudzać
  • Kosmos jest mało różnorodny
  • Słaby soundtrack
PrzemQ

PrzemQ

Everspace to idealna okazja by zacząć swoją przygodę z gatunkiem przy czymś stosunkowo dużym. Latanie statkami daje mnóstwo zabawy, na tyle, że później możecie mieć problemy w innych grach z odwróconą osią Y.

8,0

Komentarze (2)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper