Nazywam się Lincoln Clay. Oto moja historia

BLOG O GRZE
1660V
Nazywam się Lincoln Clay. Oto moja historia
KamilossPL | 01.09.2018, 12:18
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

To ja rządzę w tym mieście. Posłuchajcie, jak do tego doszło.

Zaczęło się kiedy wróciłem z Wietnamu do Nowego Bordeaux. Nie myślałem, że będzie tak źle. Nasza mafijna rodzina była w rozsypce. Sammy był winny sporą forsę niejakiemu Marcano, który wtedy rządził w mieście. Postanowiłem pomóc w napadzie na bank, aby spłacić długi. Ale ten palant nas wykiwał. Nie dość że zwiał z łupem, to na dodatek wszystkich pozabijał i spalił nasz bar, który był moim domem. Ledwo uszedłem z życiem.

Gdy obudziłem się w domu duchownego Jamesa postanowiłem się zemścić. A była to długa, wymagająca wielogodzinnego samozaparcia droga. Musiałem przecież odbić całe miasto aby dobrać się do Marcano. Niespodziewanie pomógł mi w tym lokalny agent CIA Donovan.
To on rozpracował dla mnie cała lokalną mafię, dzięki montowanym przeze mnie podsluchom.

Zacząłem od kompletowania ekipy. Jako swoich capo wybrałem Cassandrę, Vita i Burka. Kiedyś to oni i trzęśli tym miastem, a wtedy byli pomiatani na wszystkie strony. Pomogłem im dobudować ich imperia. Każdemu z nich przydzieliłem biznesy i dzielnice, które odbijałem praktycznie samodzielnie. Czasem wkurzony myślałem "po co mi tacy szefowie, za których wszystko muszę robić sam"? Wykonując dla nich dodatkowe zlecenia zwiększałem ich zyski, ale wszyscy czerpaliśmy z tego korzyści. Co jakiś czas każdy z nich odpalał mi moją dolę, a dodatkowo mogłem skorzystać z usług pomagerów. Dostawa broni, zebranie forsy, ekipa do wsparcia w atakach,  odcięcie telefonów, przekupstwo gliniarzy i wozy podstawiane na zawołanie były bardzo pomocne.

Właśnie. Dzięki temu, że miałem przyjemność uczestniczyć w serii kilkunastu wyścigów w klasie sportowej i egzotycznej, od pewnego czasu jeden z capo udostępnił mi sieć warsztatów, w których ulepszałem wozy. Dodatkowe spoilery, skrzynie biegów z krótkimi, czy długimi przełożeniami bardzo pomogły mi w wygranej. Poza tym to sama przyjemność bujać się w super bryce po mieście. Szkoda tylko, że samochodów możliwych do tuningu jest tylko kilka i to tych preferowanych przez mechanikow. Byle jakiej gabloty wziętej z ulicy nie przerobią. Moje miasto jest przepiękne. Szczególnie o zachodzie lub wschodzie słońca. Popatrzcie tylko na zdjęcia, które przyniosłem.

Poza odbijaniem dzielnic i ściganiem się, szukałem różnych rzeczy. A to ktoś zostawił czasopismo na ladzie w sklepie, a to jakaś okładka płyty winylowej, Playboy, czy obraz Wargasa w nocnym klubie. Wszystko to zbierałem i zawoziłem do swoich włości. Nie ma przecież nic lepszego niż uwiecznione młode tyłeczki z wydatnym biustem prawda?





No i jeszcze gdy tak jeździłem po mieście zawsze miałem włączoną którąś ze stacji radiowych. Ach co to była za muzyka! Do teraz pamiętam te piosenki, choć dziś to już klasyka.

Ale właściwie czym się zajmuje nasza organizacja? Właściwie tym co każda mafia zawsze się parała: prostytucja, kluby, narkotyki, pranie brudnych pieniędzy, nadzór budowlany, czy handlowanie bronią to nasz chleb powszedni. Nasza firma była, jest i już zawsze będzie wielobranżowa. Dzięki tym biznesom wreszcie mogłem się dobrać do tyłka konkurencji. Zastrzeliłem wszystkich nielojalnych mi capo i samego Marcano.

I tak znalazłem się w miejscu, w którym jestem teraz. Ale jeszcze o mnie usłyszecie.

 

-----------------------------------------------------------------------------

To są moje wrażenia dotyczące Mafii 3. Wrażenia po kilkudziesięciu godzinach gry, którą wymaksowałem. Po mimo kilku drobnych bugów ( raz np. na początku wyścigu samochód nie chciał mi odpalić :) ) grało mi się wybornie. Oczywiście jest tutaj powtarzalność, jeden schemat odbijania dzielnic, ale od gry nie umiałem się oderwać niemal przez trzy miesiące. Jak dla mnie jedna z lepszych gier obecnej generacji.




 

Oceń bloga:
16

Komentarze (39)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper