Nowy kierunek dla Residentów

BLOG
358V
Nowy kierunek dla Residentów
Voda | 12.01.2017, 23:53
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Już za kilka dni na rynek wchodzi kolejna odsłona serii Resident Evil, będąca przeciwieństwem swoich poprzedniczek mających kamerę umieszczoną za plecami postaci. Demo pozytywnie mnie zaskoczyło, mimo, że nie jestem fanem strachu. To ma szansę się udać. 

Za dwa tygodnie premiera kolejnej części Resident Evil, jednej z najbardziej rozpoznawalnych serii gier, która na dodatek nie tak dawno obchodziła swoje 20-lecie. Część opatrzona numerem 7 – choć oczywiście jest ich znacznie więcej – według twórców wraca do korzeni, porzucając model rozgrywki znany z poprzednich historii. Dzięki Beginning Hour udało mi się poznać rdzeń rozgrywki i sprawdzić nowy silnik RE Engine. Świetny ruch ze strony Capcomu, tym bardziej, że BH jest osobną historią, a nie wyciętym fragmentem z pełnej gry.

Przede wszystkim zacznę od tego, że lubię tę serię. Co prawda ze starszymi częściami z ery pierwszego PlayStation nie miałem dłuższej styczności, ale taki to już urok starszych gier. Na szczęście w tym przypadku ukończyłem remastera, więc udało mi się posmakować rzutu izometrycznego. Jak dotąd jedyna część która mi się nie spodobała to pierwsze Revelations, lecz nie o tym jest ten tekst. Niewątpliwie tym, co bardzo lubię w tej serii są... postacie. I to ich brak najbardziej mnie martwi w siódemce. Mimo wszystko, głównie przez cały czas mieliśmy ekipę z dwóch pierwszych części, bohaterowie drugoplanowi rzadko kiedy pojawiali się ponownie w kolejnej odsłonie. W jednym z wywiadów przeczytałem, że starzy znajomi MOGĄ się pojawić, ale wątpię czy staniemy z nimi twarzą w twarz. Tutaj spodziewałbym się bardziej jakiegoś wspomnienia, czy to w mediach, czy w znalezionych notatkach. Nie mniej rozumiem taką decyzję, (prawie) wszystko może się prędzej czy później znudzić.

Resident Evil 7 to jednak coś zupełnie innego, nowa jakość i totalna nowość dla tej serii. Można by powiedzieć, że z części na część działo się coraz więcej. Więcej strzelania, więcej wybuchów, większe lokacje, więcej wszystkiego. A, zapomniałem – i mniej horroru. I wszystko zaczęło pękać przy piątej części, osiągając apogeum w szóstce, będącej jakby to ująć... wielką draką w chińskiej dzielnicy. Dosłownie. Ukończywszy Beginning Hour nasunęło mi się kilka wniosków. Przede wszystkim fajnie, że Capcom postanowiło zaryzykować i tak bardzo zmienić model rozgrywki. Demo w dobry sposób pokazuje czym była ta seria wcześniej, zanim kamera przeszła zza plecy bohaterów. Głównie mam tutaj na myśli zbieranie różnych przedmiotów i używanie ich podczas rozgrywki do rozwiązywania zagadek czy otwierania zamkniętych przejść. Nie wiem czy określenie elementy logiczne jest tutaj odpowiednie, ale nic lepiej nie pasuje. 

Dużo dobrego mogę powiedzieć o silniku RE Engine, mającego zastąpić bardzo udany MT Framework. Grałem w wersję na PC i byłem bardzo zaskoczony ilością opcji graficznych. Do niektórych przydałoby się jakieś wyjaśnienie, bo nie za bardzo wiem za co mogą odpowiadać i jaki mają wpływ na wygląd gry. Przyznacie, halacje, rozpraszanie podpowierzchniowe oraz aberracja chromatyczna brzmią bardzo egzotycznie, prawda? Minimalne wymagania podane przez twórców można lekko zignorować, gra bez problemu zadziała na słabszym sprzęcie.

Jestem pozytywnie nastawiony do nadchodzącej premiery. Nowy silnik gry, zwolnione tempo rozgrywki, wyższy poziom trudności może być tym, czego ta seria potrzebuje. Oczywiście jak już wspomniałem na początku, będę tęsknił za poprzednimi postaciami, lecz może to jest potrzebne? Wiecie, odejście od formuły horrorów klasy B na rzecz czegoś poważniejszego. 

Oceń bloga:
2

Komentarze (6)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper