Lost Odyssey: A Thousand Years of Dreams 01: Hanna's Departure

BLOG O GRZE
434V
Lost Odyssey: A Thousand Years of Dreams 01: Hanna's Departure
MSaint | 22.04.2019, 12:42
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Głównym bohaterem tego JRPG jest nieśmiertelny Kaim, który stracił wspomnienia z setek lat swojego życia. Niektóre sytuacje w grze mu je przypominają - wspomnienia te mają postać krótkich opowiadań. Oto pierwsze, które znajdujemy po noclegu w gospodzie.

Cała rodzina ma łzy w oczach, gdy witają w oberży Kaima wracającego z długiej podróży. Dziękujemy ci, że przybyłeś!”, mówią. Kaim natychmiast pojmuje sytuację. Nadchodzi czas podróży.

 

 

Podróż Hanny

 

 

Zbyt szybko, zbyt szybko. Ale doskonale zdawał sobie sprawę, że ten dzień nadejdzie, i to w niedalekiej przyszłości.

 

- Mogę nigdy więcej cię nie zobaczyć – powiedziała mu ze smutnym uśmiechem, gdy wyruszał w swoją podróż. Jej uśmiechnięta twarz była tak blada, że aż niemal przezroczysta, i taka krucha – a przez to nieopisanie piękna – gdy leżała w swoim łóżku.

 

- Czy mogę teraz zobaczyć się z Hanną? - pyta.

 

Oberżysta ostrożnie przytakuje i dodaje po chwili:

 

- Raczej i tak nie pozna, kim jesteś.

 

„Od ostatniej nocy nie otworzyła oczu”, ostrzega Kaima. Po drobnych ruchach jej klatki piersiowej widać, że kurczowo trzyma się cieniutkiej linii życia, która jednak może w każdej chwili się zerwać.

 

 

- Taka szkoda... Wiem, że przyszedłeś tu specjalnie dla niej… - kolejna łza stacza się po policzku żony.

 

- To naprawdę żaden problem – odpowiada Kaim.

 

Był świadkiem niezliczonych śmierci i doświadczenie nauczyło go, że najpierw znika zdolność mówienia. Potem widzenia. Jednak to, co trwa do ostatnich chwil, to możliwość słyszenia. Nawet gdy osoba straciła już przytomność, nie jest rzeczą niezwykłą, gdy głosy rodziny wywołują uśmiech lub łzy.

 

Kaim kładzie kobiecie rękę na ramieniu i mówi:

 

- Mam jej wiele do opowiedzenia. Chciałem to zrobić przez całą moją podróż.

 

Zamiast uśmiechu, kobieta roni kolejną wielką łzę i potakuje Kaimowi. - A Hanna tak bardzo chciała je usłyszeć.

 

Jej słowa niemal całkowicie toną w łkaniu.

 

Oberżysta dodaje: - Chciałbym cię najpierw ugościć, abyś odpoczął po podróży, nim ją zobaczysz, ale… - Kaim przerywa jego przeprosiny.

 

- Oczywiście, natychmiast do niej idę.

 

Zostało już naprawdę bardzo mało czasu. Hanna, jedyna córka oberżystów, prawdopodobnie wyzionie ducha przed wschodem słońca.

 

Kaim kładzie swój bagaż na podłodze i delikatnie otwiera drzwi do pokoju Hanny.

 

Hanna była wątła od urodzenia. Niezdolna do rozkoszowania się urokami podróży, rzadko opuszczała swoje rodzinne miasteczko czy nawet okolicę, w której się urodziła i wychowała. „To dziecko prawdopodobnie nie dożyje wieku dorosłego”, lekarze powiedzieli rodzicom. Tej drobnej dziewczynce o niezwykłej urodzie, niczym u lalki, bogowie przydzielili tragiczny los.

 

To, że pozwolili jej urodzić się jako jedyna córka właściciela małej oberży przy ruchliwej drodze było prawdopodobnie małym aktem zadośćuczynienia za tę rażącą niesprawiedliwość.

 

Hanna nie była w stanie nigdzie podróżować, ale goście, którzy nocowali w oberży jej rodziców, opowiadali jej o dalekich krajach, miastach, krainach i ludziach, których sama nigdy nie pozna. Gdy tylko przybywał ktoś nowy, Hanna ich wypytywała: „skąd jesteś?” „Gdzie zmierzasz?” „Czy możesz mi coś opowiedzieć?”

 

Siedziała wtedy i słuchała historii z żywym zainteresowaniem i domagała się dalszego ciągu: „i co dalej? I co dalej?”
Gdy opuszczali gospodę, błagała ich: „wróć proszę i opowiedz mi wiele, wiele nowych opowieści o dalekich krainach!” Stała tak i machała, aż podróżnik zniknął za horyzontem, wzdychała ciężko i wracała do łóżka.

 

 

Hanna mocno śpi. Nie ma nikogo innego w pokoju, co może świadczyć o tym, że czas, gdy lekarze jeszcze coś mogli dla niej zrobić, już minął.

 

Kaim siedzi na krześle obok łóżka i mówi z uśmiechem: - Witaj Hanno, wróciłem.

 

Nie reaguje. Jej drobna pierś, nadal bez kształtów jak u dorosłej kobiety, podnosi się i opada niemal niezauważenie.

 

- Tym razem byłem daleko za oceanem – opowiada. - Oceanem po tej stronie, gdzie wschodzi słońce. Wsiadłem na statek w przystani hen, hen, hen daleko za górami, które widać przez okno, i płynąłem od chwili, gdy księżyc był idealnie okrągły, aż robił się mniejszy i mniejszy, a potem większy i większy, aż znowu był okrągły. Widać było tylko ocean, jak okiem sięgnąć. Tylko woda i niebo. Hanna, wyobrażasz to sobie? Nigdy nie widziałaś oceanu, ale jestem pewien, że ludzie ci o nim opowiadali. To taka wielka, nieskończona kałuża.

 

Kaim uśmiecha się do siebie, i zdaje mu się, że blade policzki Hanny lekko się poruszyły.

 

Słyszy go. Nawet jeśli nie może mówić ani widzieć, jej słuch jeszcze żyje.

 

Wierząc i mając nadzieję, że to prawda, Kaim dalej opowiada o swoich podróżach.

 

Nie opowiada o pożegnaniach.

 

Jak zawsze z Hanną, Kaim uśmiecha się z wyjątkową łagodnością, której nigdy nikomu innemu nie okazuje, i snuje swoje opowieści żywym głosem, czasem wykonując przy okazji dynamiczne gesty.

 

Opowiada jej o niebieskim oceanie.

 

Opowiada jej o niebieskim niebie.

 

Nie mówi nic o brutalnej bitwie morskiej, która barwi wody na czerwono.

 

Nigdy jej o takich rzeczach nie opowiada.

 

 

Hanna była małą dziewczynką, gdy Kaim po raz pierwszy zawitał do oberży. Gdy spytała go: „skąd jesteś?” i „czy możesz mi coś opowiedzieć?” swoim dziecinnym głosikiem i z niewinnym uśmiechem, Kaim poczuł łagodny blask w swoim sercu.

 

Akurat wtedy wracał z bitwy. A mówiąc dokładniej, właśnie skończył jedną i zmierzał ku następnej. Jego życie składało się z podróży od jednego miejsca bitwy do drugiego i nic się w tej kwestii nie zmieniało, aż do dzisiaj.

 

Odebrał życie niezliczonym żołnierzom i był świadkiem śmierci niezliczonych towarzyszy broni. Co więcej, to, co dzieli wrogów od towarzyszy broni, to drobne zrządzenie losu. Gdyby tryby przeznaczenia ustawiły się nieco inaczej, jego wrogowie byliby jego towarzyszami broni i odwrotnie. Taki już los najemnika.

 

Podupadł wtedy na duchu i czuł się nieznośnie samotny. Jako ktoś, kto żyje wiecznie, Kaim nie czuł strachu przed śmiercią – strachu, który wpełzał na twarze wszystkich żołnierzy, i właśnie dlatego śmiertelna agonia każdego człowieka na stałe wypalała się w jego umyśle.

 

Zazwyczaj spędzał noce w trakcie podróży na piciu. Zanurzając się w pijackim otępieniu, albo udając, że się w nim zanurza, próbował zapomnieć to, czego zapomnieć się nie da.

 

Kiedy jednak zobaczył uśmiech Hanny, gdy ta błagała go o opowieści o jego długiej podróży, poczuł pocieszenie dużo przyjemniejsze i głębsze, niż mógł mu dać alkohol.

 

Opowiedział jej o wielu rzeczach…

 

O pięknych kwiatach, które dostrzegł na polu bitwy.

 

O urzekającym pięknie mgły wypełniającej las w nocy przed finałową bitwą.

 

O cudownym smaku źródlanej wody w wąwozie, gdzie on i jego ludzie uciekli po przegranej bitwie.

 

O olbrzymim, nieskończonym niebie, które ujrzał po bitwie.

 

Nigdy nie opowiadał jej niczego smutnego. Nie napomknął jej słowem o ludzkiej szpetności i głupocie, której nieskończone ilości widział na polach bitew. Nie powiedział jej, że jest najemnikiem, nie zdradzał, dlaczego ciągle podróżuje i mówił tylko o rzeczach, którą piękne, urocze i dobre.

 

Teraz rozumie, że opowiadał Hannie tylko piękne opowieści nie dlatego, że chciał ochronić jej czystość, ale dla samego siebie.

 

Nocowanie w oberży, w której czekała na niego Hanna, stało się jedną z drobnych przyjemności w życiu Kaima. Opowiadanie jej wspomnień, które przynosił ze swoich podróży, było dla niego swego rodzaju drogą, choć krętą, do zbawienia.

 

Przez pięć lat, dziesięć lat, a jego przyjaźń z dziewczynką trwała. Krok po kroku zbliżała się do dorosłości, co znaczyło – jak przewidywali lekarze – że każdy dzień zbliżał ją do śmierci.

 

A teraz Kaim kończy swoją ostatnią opowieść z podróży, którą mógł się z nią podzielić.

 

Już jej więcej nie zobaczy, już jej nic więcej nie opowie.

 

Przed świtem, gdy ciemność nocy jest najgęstsza, w rytm oddechu Hanny wkraczają długie przerwy.

 

Cienka linia jej życia zaraz się przerwie, a Kaim i jej rodzice czuwają nad nią.

 

Drobne światełko, które zagościło w sercu Kaima, zgaśnie.

 

Nazajutrz wróci do swoich samotnych podróży, jego długich, długich podróży bez końca.

 

- Hanna, wkrótce wyruszysz we własną podróż. - Szepce jej Kaim. - Wyruszysz ku światu, którego nikt nie zna; ku światu, o którym nikt ci jeszcze nie opowiadał. W końcu będziesz mogła wstać ze swego łóżka i pójść tam, gdzie tylko zechcesz. Będziesz wolna.

 

Chce jej przekazać, że śmierć to nie smutek, a radość połączona ze łzami.

 

- Teraz twoja kolej. Opowiedz wszystkim o wspomnieniach ze swojej podróży.

 

Jej rodzice kiedyś też wyruszą w tę podróż. I kiedyś Hanna znowu spotka wszystkich gości, których poznała w oberży, gdzieś tam w niebie.

 

Ja jednak nigdy się tam nie udam.

 

Nigdy nie ucieknę z tego świata.

 

Nigdy więcej cię nie zobaczę.

 

 

- To nie jest pożegnanie. To dopiero początek twojej podróży. - Mówi do niej swoje ostatnie słowa. - Spotkamy się znowu.

 

To jest jego ostatnie kłamstwo wobec niej.

 

Hanna wyrusza w podróż. Na jej twarz wylewa się spokojny uśmiech, jakby właśnie powiedziała: „do zobaczenia”.

 

Jej oczy nigdy się już nie otworzą. Pojedyncza łza spływa jej po policzku.

 

Koniec

 

" target="_blank">ORYGINAŁ

 

 

Oceń bloga:
8

Komentarze (6)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper