Pocałuj psychiatrę w cyrku - KISS: Psycho Circus - The Nightmare Child

BLOG RECENZJA GRY
358V
user-54005 main blog image
Rankin | 26.01.2023, 11:50
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Wszyscy znają Brutal Legend, wielu słyszało o Metal: Hellsinger, ale zanim którakolwiek z nich nawet śniła się twórcom była jedna gra okołorockowa, bazowana na legendarnej formacji KISS.

Mówiąc bazowana, mam na myśli, poza nazwą (ewidentnie), głównie postacie, persony, a nie samych muzyków - czyli sławny KISS look. Choć nawet to nie jest, ściśle mówiąc, prawdą. Generalnie protagonistami KPC są cztery kompletnie nowe i niepowiązane z KISS fikcyjne osoby, których celem jest skompletowanie strojów KISS (tutaj członków zespołu traktują in-universe jako mityczne istoty zwane "The Old Ones"). Kolejne elementy stroju będą dawały dodatkowe moce - wyższy skok, więcej HP, więcej dmg itd., a cała czwórka w pełni wyposażona będzie mogła pokonać tytułowe dziecię koszmarów. Oczywiście nie ma łatwo i na drodze będą stały całe hordy demonów i innych potworów.

 

Gra jest podzielona na rozdziały, jeden na każdą postać, i choć teoretycznie można od razu wybrać dowolny, gra mocno sugeruje zaczęcie od konkretnie rozdziału Starbearera, jako "intendend experience", płynnie (przynajmniej w teorii) wprowadzającego nowe elementy. Po ukończeniu rozdziału, co zajmuje ok 2-3 godziny, automatycznie rozpoczyna się następny. Postacie w znacznej mierze są identyczne - różnią się tylko startową bronią melee (a i to bardziej esetetycznie niż funkcjonalnie), oraz najmocniejszą (i najmniej praktyczną) giwerą, poza tym potrafią to samo i tak samo. Tyle dobrego, że każda z nich ma swoje, kompletnie inne mapy. Broni, poza melee i ulti, jest w sumie cztery, po jednej na każdy "żywioł"-  minigun wody, strzelba ognia, rakietnica powietrza i bicz ziemi. Jakość tego sprzętu jest... różna. Od strony estetycznej wszystkie są całkiem dobre, szczególnie strzelba, każdy strzał z niej będzie przywodził na myśl bardziej odpalenie armaty niż czegoś, co w rękach idzie utrzymać, ale jeśli idzie o skuteczność... Minigun jest spoko, choć niecelny, będzie dość sensownie kosił mniejsze grupki stworów. Strzelba jest super - każdy strzał będzie usuwał z gry całe grupy stworów. Rakietnica nie nadaje się do niczego - rakiety są za wolne żeby działała na większy zasięg, a eksplozje za duże, żeby działała na bliski zasięg. Bicz wreszcie jest mniej bronią a bardziej środkiem do poruszania się po mapach za pomocą specjalnych haków wystająych tu i ówdzie. Poza tym ma zbyt niski rof żeby być skutecznym. Poza brońmi jest szereg przedmiotów w inwentarzu, jak to wtedy było modne, ale żaden z nich nie jest specjalnie przydatny.

Generalnie zatem strzela się z garści giwer do szeregu bardziej lub jeszcze bardziej paskudnych stworów, których design raczej mi nie leży, delikatnie mówiąc. Jeszcze początkowe bezgłowce i ogary w miarę sensownie wyglądają, ale potem rzucają się jakieś pająko-klauny, nadęte gazowce (zdychające w "komicznym" pierdzie gazu), czy typy z wymalowaną tarczą na potężnym brzuchu. Niby to wszystko wpasowuje się w temat tytułowego cyrku, ale naprawdę nie można było innego antagonisty wybrać? Osobny szereg ciętych słów należy też wystosować w kierunku głównego źródła przeciwników w grze, to jest spawnerów, które trzeba zniszczyć. Zapas wrogów mają one chyba nieograniczony i nierzadko zdarza się otworzyć drzwi i napotkać całą zbitą kulę kilkunastu bezgłowych, którzy zdążyli się napakować. Nie jest to przyjemne, ani kreatywne, po prostu trzeba się żmudnie przebijać przez dosłownie hordy identycznych stworzeń w kierunku spamującego odgłosu wyładowania sygnalizującego aktywny i spawnujący spawner, po czym wyrzucić niebanalną liczbę pocisków (z których połowę zablokują najnowsze wychodzące bydlęta) żeby zniszczyć ustojstwo. Koncept jako całość tylko psuje tempo gry, jest na tyle uciążliwy że wolę już jak gra dosłownie z powietrza spawnuje fale wrogów - co też się zdarza, w paru miejscach wręcz w nieskończoność. Widać to wyraźnie na liczniku wrogów, gdzie na początku mapy jest np. 0/6, a pod koniec 85/87. Poza walką jest głównie prosta eksploracja z mnimalnymi puzzlami bardziej z gatunku znajdź klucz, czyli bez szału.

Zaskakująco długo trzymał mnie przy grze głównie klimat. Jak na złość, wbrew oczekiwaniom i inspiracji, jest bardzo mało rockowy/metalowy. Ba, prawie wcale nie ma w nim muzyki KISS - na początku pierwszej mapy można znaleźć jukebox i to w sumie tyle. Klimat jest ponury i... melancholijny? Coś pomędzy Shadow Manem a Soul Reaverem, bardzo charakterystyczna otoczka która pojawiła się w podobnych nutach w kilku tytułach końcówki lat 90tych. Gdy gra nie jest przesadnie skupiona na cyrkowości, architektura jest utrzymaną w ponurych barwach eklektyczną mieszanką lat 90tych i gotyku, co nawet nieźle wychodzi w połączeniu w okołoambientową muzyką (przyspieszającą gdy dzieje się walka). Generalnie grafika jest zaskakująco jakościowa jak na rok wydania i jak na to, że gra chodzi na okrutnie marudnym lithtech pierwszej generacji - owszem, musiałem zaaplikować specjalny patch windows 10, ale po tym było stabilnie i bez specjalnych problemów, nawet alt-tab nie zabijał gry.

 

Niestety o ile z początku wrażenia miałem jak najbardziej pozytywne, to przejście z rozdziału do rozdziału i wiążący się z tym kompletny reset postaci skutecznie pozbawiły mnie zapału do grania; ujawnienie że różnice między postaciami są minimalne, zabranie wszystkich zabawek i danie dosłownie tych samych wrogów znacznie pogorszyły odbiór całości, tak że szybko zacząłem mieć dość gry jako całości. Gdyby była inna forma, jakaś ciągła przygoda zamiast czterech krótkich, może byłoby coś z tego godnego uwagi, a tak to co najwyżej drobna ciekawostka i nic więcej.

Oceń bloga:
8

Ocena - recenzja gry Kiss: Psycho Circus: The Nightmare Child

Atuty

  • klimat
  • strzelba i minigun

Wady

  • krótka jak diabli
  • zero urozmaicenia

Rankin

Początkowo wygląda ciekawie i kompetentnie, niestety z czasem wyziera monotonia, rażący BRAK mocniejszego powiązania z materiałem źródłowym (tylko stroje i pojedyncze kawałki??) i niesamowicie krótkie rozdziały kończone resetem postaci sprawiają, że ciężko komukolwiek polecić granie w Psycho Circus, a już szczególnie fanom zespołu.
Grałem na: PC

Komentarze (3)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper