Wojna o tęczę

BLOG RECENZJA GRY
658V
Wojna o tęczę
Grgamaet | 23.12.2015, 15:37

Kiedy byłem mały, a FPSy nie podlegały hegemoniii CSa, CoDa i BFa, rynkiem rządziły taktyczne strzelanki typu SWAT, Operation Flashpoint czy Rainbow Six, ale i dla innych było miejsce. Później niektóre dostosowały się do dzisiejszych trendów, niektóre upadły, a niektóre po prostu się usunęły w cień, by poczekać na drugą młodość. No i mamy pierwsze odrodzenie feniksa z popiołów...a może tylko nieudaną próbę ekshumacji?

Rainbow Six to stara seria, do tego w ostatnich latach mocno zaniedbywana, że wielu zdążyło o niej zapomnieć lub o niej nawet nie usłyszeć, zwłaszcza, że dziś CS:GO nie daje się zdetronizować w umysłach graczy do tego stopnia, że nawet Battlefield i Call of Duty straciły trochę mocy, a przecież jeszcze chwilę temu BF3 był królem, który zdetronizował ówczesnego - CoDa, a wyżej wymieniona odsłona również wiekowej serii dopiero raczkowała(BF3 miał premierę w 2011, CS:GO rok później). Lecz po latach hibernacji, Ubisoft przywraca swoją legendę do życia. Czy udało mu się coś zdziałać na tak hermetycznym polu walki?

Zadanie R6 ma naprawdę nie łatwe co już teraz widać, bo premiera była, trzeba było poczekać kilka dni na recenzję, z racji, że wcześniej dziennikarze nie mieli okazji ograć, bo Siege to gra wyłącznie wieloosobowa, recenzje się pojawiły i o reaktywowanej Tęczy 6 słuch zaginął. Rainbow Six z jednej strony musi odzyskać dawną chwałę, a z drugiej przyciągnąć do siebie nowych graczy. Problem w tym, że nowy Rainbow stoi w dużym rozkroku i nie bardzo wie dokąd ma dalej iść, by osiągnąć upragniony cel. 

Rozgrywka opiera się na ścisłej współpracy między członkami drużyny, co widać też po klasach, gdzie przy odpowiednim doborze i znajomości ról każdej z klas plus świetnego wyczucia mapy, wygrany mecz jest gwarantowany. Komunikacja tutaj to sprawa pierwszorzędna, minimapy tutaj nie ma, tempo jest wolniejsze niż w dzisiejszych FPSach(sama postać jest jakby bardziej ociężała, niż w innych produkcjach FPS), ale możliwość rozwalenia prawie każdej ściany i kondygnacji na niewielkim obszarze i ogólne uczucie zaszczucia dynamizuje tą rozgrywkę zwłaszcza gdy siedząc w słuchawkach słyszymy nawet najmniejsze szuranie po podłodze. Tak, oprawa dźwiękowa to tutaj najwyższa klasa, bronie brzmią potężnie, wybuchy w najmniej oczekiwanym momencie potrafią wysadzić gracza z przysłowiowych kapci, a mapy są na tyle małe, że bardzo łatwo usłyszeć, z której strony skrada się wróg. Naprawdę dźwięki zaspokoją każdego audiofila, a tym bardziej fanów jak najbardziej immersyjnego strzelania z broni i po meczu w R6 można się zniesmaczyć do dźwięków z Battlefielda, które zawsze były jednym z najbardziej pieczołowitych elementów serii. Gorzej ma się tutaj grafika, która co ciekawe została stworzona na tym samym silniku co AC Syndicate. Ok, o ile wybuchy wyglądają fenomenalnie, a rozbudowany system destrukcji pożera battlefieldowskie Levolution na śniadanie, to niektóre mapy już tak nie cieszą oko(choć w pierwszej becie naprawdę dawały radę, czyżby downgrade?). Są tu mapy, które wyglądają bardzo ładnie, o tyle jest sporo map(liczba wszystkich map 12, co przebija standard 8-9 map w podstawowej edycji CoDa i BFa), które wyglądają po prostu przyzwoicie lub sprawiają wrażenie trochę kartonowych zupełnie jak w Battlefield Hardline, choć ostatnio wypuszczono darmowy patch implementujący tekstury HD, ale z tego co wiem dużej różnicy nie ma.

Ok map jest dużo, jest na czym się bawić, lecz nie bardzo jest w co i tu zaczyna się pierwszy poważny problem najnowszego dziecka Ubisoftu(czy jak kto woli Ubishitu). Jak zapowiadano nie uświadczymy tutaj kampanii jednoosobowej, co jest mocnym ciosem w twarz dla starych fanów Rainbow Six, którzy wiedzą że Rainbow Six słynął z kampanii o tytułowej drużynie, która (UWAGA SPOILER!!!)  pojawia się tylko w jednej misji, dodatkowo ukrytej, bo dostęp do niej mamy dopiero po ukończeniu serii pojedynczych misji zwanych Operacjami, które są wprowadzeniem do multiplayera i już tutaj to widać, bo nawet na normalnym poziomie trudności Operacje nie należą do najłatwiejszych. Od samego początku trzeba mocno się orientować i łatwo o śmierć, bo wrogowie czasem pojawiają się jak grzyby po deszczu i bez odpowiedniego wsparcia, którego tu nie uświadczymy, bardzo łatwo zniechęcić się do tego trybu, choć na szczęście ich pozycje są ustalone i po 2-3 powtórzonych misjach, wiemy gdzie są ustawieni, tylko trzeba się nauczyć tego na pamięć. Pewną rekompensatą jest Terrorist Hunt, odpowiednik hordy, gdzie samemu lub w drużynie znajomych albo losowo dobieranych graczy pokonujemy 5 fal przeciwników, których AI jest naprawdę nie do pogardzenia(spróbujcie gry na Realistycznym). Gdyby jednak wam nie chciało się grać z kimś i sami chcielibyście odpierać ataki komputera, to macie tutaj szanse w opcji Lone Wolf, gdzie jak nazwa wskazuje gramy sami, nie mamy nawet sojuszników sterowanych przez komputer, co według mnie nie do końca jest dobre, bo nawet w starych Rainbowach mieliśmy jakiś partnerów, których dało się ustawić, że jeden idzie tu, drugi tam itp. i dało się grać, a tu nie, musisz wyczuć skąd boty wybiegną i mieć sporego skilla lub farta by wszystkich ubić samemu gdy 4-5 na raz będzie na Ciebie parło z różnych stron, a na drugim końcu korytarza jeszcze snajper będzie miał Cię na muszce.

Poza Terroristem i Operacjami, singiel nie ma tu nic do roboty, jest multiplayer gdzie jest gra casualowa, gdzie można sobie wyjść w każdej chwili bez konsekwencji i rankingowa, ale żeby w nią grać trzeba mieć 20 poziom doświadczenia, a sama gra w multi wygląda tak, że mamy wspomniane 12 map i 3 tryby gry, Bomba, Ewakuacja Zakładnika i Zabezpieczanie Terenu, z czego dwa pierwsze są wręcz identyczne różnią się tylko tym, że zakładnika trzeba wyprowadzić na zewnątrz co nie jest łatwe, lecz cała reszta jest oparta na schemacie: znajdź, dotrzyj, zniszcz/chroń i to by było na tyle, choć gra też się zakończy gdy wybijemy wszystkich przeciwników, co często powoduje, że gracze bardzo skupiają się na wybiciu siebie, niż na dokończeniu misji. Gra samemu tutaj się naprawdę nie opłaca nie tylko dlatego, że na multi bardzo łatwo się ginie (headshoty są najskuteczniejsze), ale też dlatego, że na multiplayerze tym nierankingowym(do rankingowego nie dotarłem jeszcze) komunikacja kuleje, niby ktoś raz na jakiś czas napiszę idziemy tu czy tam, lecz poza tym nic się wielkiego nie dzieje, gracze nie stosują wbudowanego w grze VoIPa, także jeśli samemu próbujemy coś ugrać licząc na taktykę, komunikację z randomami, to się można zawieść.

Nowa Tęczowa Szóstka ma również bardzo przyjemne według mnie prowadzenie ognia, owszem są bronie, które mają spory odrzut, ale o wiele łatwiej jest się tu nauczyć prowadzenia ognia niż u konkurencji, lecz powinno być też jakieś wprowadzenie do poznania każdej broni, oswojenia się z nią, coś a la mistrz zbrojeń z csa czy csowa strzelnica. Próg wejścia do R6 jest wyższy niż w csie zwłaszcza, że tu nie mamy wyłącznie dwóch czy trzech taktyk na zasadzie"Rush B"  czy "Stay on the middle" tu naprawdę trzeba pilnować swojego tyłka, bo chwila nieuwagi i gra Ci nie wybaczy, ale jednak gdy się opanuje i przyzwyczai do mechaniki gry, każdy kill, każdy zwycięski mecz jest niezwykle satysfakcjonujący, zwłaszcza, gdy grasz ze swoją ekipą ogarniętych znajomych, co sprawia, że po prostu w tą grę chce się grać. 

Ciekawym pomysłem jest jeszcze Rozgłos czyli punkty, które zdobywamy po meczu i dzięki którym możemy sobie kupić skórki, malowania czy nowych operatorów. Twórcy idąc za duchem CSa, wprowadzili mikropłatności, które umożliwiają kupno większej ilości punktów Rozgłosu, dzięki czemu nie ma w tym nic co przemodelowałoby rozgrywkę na pay to win czy jakiś chory hazard skórkami jak w CSie, a to co jest lub pojawi się w tych mikrotransakcjach, sami jesteśmy w stanie odblokować tylko po prostu zajmie nam to dłuższą ilość czasu. 

Jeśli chodzi o błędy, niedoróbki czy nietrafione pomysły, to na pewno matchmaking, fakt jest lepszy niż w becie, ale wciąż wymaga poprawek,do tego gra się kończy w momencie, gdy host wyjdzie - migracja hosta nie istnieje, czasami loadingi są naprawdę długie, czasem z winy hosta, a czasem z winy gry i jest to dość frasujące. Czasami zdarzy nam się ugrząźć, zwłaszcza problemy są przy wspinaniu na ścianę, a jak już przy tym jesteśmy to wyjątkowo irracjonalną decyzją, żeby nie powiedzieć głupią jest skakanie, które jest prawie niemożliwe. Prawie, bo skakać możemy tylko wtedy gdy pojawi się nam napis "Naciśnij spację, aby skoczyć", poza tym skakać nie możemy, także zwolennicy Titanfalla czy ostatnich dwóch CoDów, będą mieli spory problem. Minusem jest też cena relatywnie duża w stosunku do zawartości, ok przez co najmniej rok tworcy za darmo będą udostępniać kolejne tryby,mapy czy operatorów, co też jest minusem, bo po pierwsze będą to rzeczy za darmo, więc niewykluczone, że zostały wycięte z gry, po drugie season pass, który w tym przypadku jest naprawdę idiotyzmem, bo za cenę 30 dolarów dostaniemy tydzień wcześniej dostęp do nowych operatorów, dodatkowy skiny do broni czy dzienne wyzwania, z resztą sami zobaczcie.  

Dziwną też decyzją jest granie w multi na zasadzie antyterroryści vs antyterroryści, a przecież w Terrohunt czy Operacjach są Terroryści do ubicia.

Podsumowując Rainbow Six Siege jest produkcją ze świetnym dla grania ze znajomymi multiplayerem lub dla miłośników trybu hardcore, jednakże ze zbyt dużą ambicją, co przerodziło się w ubogą zawartość, kontrowersyjne decyzje czy niezbyt dopracowany pomysł taktycznego grania w multiplayerze. To nie jest gra dla każdego, lecz o wiele prościej załapać o co tu chodzi niż w CSie, tylko trzeba się przystosować. Na pewno mocno rozczarowani będą starzy fani Rainbow Sixa. Nie mniej jednak warto zaopatrzyć się w Rainbow Sixa i znaleźć sobie przyjaciół do gry, tylko może niekoniecznie za taką cenę.

Dla tych co nie lubią czytać:

Oceń bloga:
0

Atuty

  • destrukcja
  • duże możliwości taktyczne
  • dźwięki
  • Terrorist Hunt
  • Operatorzy i ich dobieranie
  • klimat
  • sztuczna inteligencja
  • replayability
  • model strzelania
  • satysfakcjonująca rozgrywka
  • więcej rozwagi i pokory, niż w dzisiejszych FPSach
  • spory realizm rozgrywki
  • optymalizacja
  • poprawiony matchmaking względem bety

Wady

  • grafika
  • ilość trybów
  • brak kampanii
  • brak oddziału Rainbow za wyjątkiem jednej misji
  • problemy techniczne
  • cena
  • season pass
  • nie do końca przemyślany multiplayer
  • nie dla każdego
  • nie dla samotników
ss

Grzegorz Cyga

Rainbow Six Siege to gra z niewykorzystanym potencjałem, ale jakże satysfakcjonującą rozgrywką, gdy ma się z kim grać. Na ESLach by się sprawdził w 100 %, lecz nie ma większych szans, aby zdetronizować CSa.Może kiedyś...

8,0

Komentarze (0)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper