Battle Passy - Czy nadchodzi nowy rak branży?

BLOG
317V
Battle Passy - Czy nadchodzi nowy rak branży?
Testo | 17.11.2018, 10:10
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Dodatkowych płatności mamy w grach pod dostatkiem. Najpierw były DLC, potem je "ulepszono" do formy Przepustek Sezonowych. Następnie idąc za popularnością lootboxów w grach takich jak Counter Strike czy Overwatch wprowadzono hazard do niemalże każdej gry. Jednak w świetle obecnych wydarzeń i zainteresowania się hazardem w grach przez rządy i media nadchodzi nowe - Battle Passy! 

Wraz z postępującym wzrostem popularności gier ich wydawcy poszukują coraz nowszych sposobów wyciągnięcia dodatkowej gotówki od graczy. Niewielu jest już twórców, którzy na premierę gry oferują gotowy i dopracowany produkt. Day-one patche stały się codziennością. Łatanie gry przez kilka miesięcy od premiery również nikogo nie dziwi. Przedwczesne premiery, early access, serie wydawane co roku praktycznie bez absolutnie żadnych zmian ( i nie zapominajmy o DLC wychodzących w trakcie krótkiego życia gry zanim za rok wyjdzie następna jej część! ) czy też wciskanie nam tysięcy innych gówien. W związku z tym czemu ktokolwiek miałby się dziwić, że wydawcy pazernie chcą wkładać swoje łapska do naszych portfeli w poszukiwaniu resztek naszej gotówki. Zresztą, z pozoru, nie wygląda to tak źle prawda? 

Zaczęło się chyba od Fortnite czyli Free to Play gry z gatunku battle royale. Epic Games chcąc w jakiś sposób zarobić na fortnitowym szaleństwie, poza tradycyjnymi skórkami do kupienia, umieściło coś co dumnie nazwali "Battle Pass". O co chodzi? Otóż chodzi o wydawanie co kilkadziesiąt dni nowych sezonów, a w raz z nimi nowych skinów i cieszynek etc. . Z samego założenia nie jest to taki głupi pomysł, bo daje graczowi jakiś sens logowania się do gry i zwiększania swoich umiejętności po to by szybciej odblokowywać czekające na nas nagrody. Osobiście uważam też, że sposób w jaki Epic Games wprowadziło Battle passy jest całkowicie akceptowalny. Jest Battle Pass podstawowy i co najważniejsze darmowy oraz jest Battle Pass premium. Poza tym Epic dba by dawać cotygodniowe wyzwania, które pomagają z wbijaniem kolejnych poziomów. Moim zdaniem rozwiązanie jest sprawiedliwe i na pewno lepsze niż lootboxy. Nie wolno nam również zapominać, że mamy tutaj do czynienia z gra F2P i jakiś rodzaj monetyzacji musiał zostać wprowadzony. 

Ogólnie jestem zdania, że o ile gry F2P nie zmieniają się w P2W to nie ma problemu. Jak chcesz grasz za darmo i jak masz ochotę wesprzeć twórców to robisz to w ten czy inny sposób przy okazji otrzymując coś w zamian. Czego innego wymagamy od gier darmowych, a czego innego od takich, za które płacimy pełną cenę. 

Niestety, w ślady Epic Games zaczynają powoli iść inni wydawcy i kompletnie wypaczają oni w gruncie rzeczy nie taki zły pomysł jakim są Battle Passy. Kolejną firmą jaką przyszłą mi na myśl, która wprowadziła ten rodzaj monetyzacji było PUBG Corp czyli twórcy kolejnego bardzo popularnego Battle Royale. Tutaj mieliśmy do czynienia z wyjątkową pazernością wydawcy, bo nie dość, że za grę zmuszeni jesteśmy zapłacić około 30 euro to mamy w niej lootboxy i płatne skiny. Wydawcy było jednak za mało. Musieli coś zrobić, bo przecież przy tych 30 milionach sprzedanych egzemplarzy oraz wersji na telefony mogliby upaść, prawda? No więc niekoniecznie, bo tak szybko jak wprowadzili Battle Pass (właściwie to nazwali to "Event Pass") tak szybko pod naciskiem graczy i hejtu się z niego wycofali... przynajmniej na razie. W planach mają wydanie gry na PS4, a patrząc w jakim stanie gra dalej jest na X1 to odradzam komukolwiek zakup na konsoli. Battle Passy w PUBG zgubiła pazerność oraz wyjątkowa bezczelność wydawcy. Co poszło nie tak? Otóż, uwaga, otrzymane nagrody z darmowego Battle Passa były tymczasowe(!) i ważne przez kilka dni. Tylko co jakąś liczbę poziomów gracze otrzymywali skina na stałe. Skrócili też czas trwania sezonu z bodajże 8 tygodni jak to ma miejsce w Fortnite do 4 tygodni. Wszystko to po to by jak najczęściej kasować graczy za przepustkę. Na szczęście karnetów już nie ma i po nich zostały jedynie codzienne/co tygodniowe wyzwania oraz nagrody za levele. Moim zdaniem wyszło to grze ostatecznie na dobre. 

Oczywiście przekonujemy się, że "jakiś tam" Epic czy PUBG Corp to jedynie amatorzy w dziedzinie pazerności, bo z premierą Black Ops 4 na scenę wkroczył stary chytry król - Activision Blizzard. Co więc zrobili twórcy corocznego kotleta? Po pierwsze, grę wydali beż żadnych płatnych DLC. Każdy wiedział, że oczywiście niedługo coś takiego wyjdzie, ale recenzenci nie mogli się do tego przyczepić. Następnie po kilku tygodniach zaprezentowali nam swoją wersję Battle Passa. Dostępna jest tylko jedna jego wersja i o ile w innych grach levele wbija się poprzez postępy w grze tak tutaj przez czas w niej spędzony. Liczy się on jedynie w trybie Blackout i na Multiplayerze. Gracze zombie mogą zapomnieć, że cokolwiek odblokują. Sezon trwa bodajże 54 dni i przypada na niego co najmniej 200 poziomów (chociaż podobno można nabijać dalej ponad ten limit). By wbić maksymalny poziom 200 ktoś obliczył, że potrzeba 250+ godzin w grze (i to nie w menu). Niektórzy nawet twierdzą, że około 400, bo początkowo zajmowało to prawie dwie godziny. Oznacza to, że przy ograniczonym czasie trwania sezonu trzeba spędzać na Call of Duty po kilka godzin dziennie.Tylko w korporacyjnych głowach w Activision Blizzard mogli wpaść na taki pomysł progressu. Oczywiście łaskawie za dolara możemy kupić jeden poziom. Wykonując proste obliczenia mamy 200$ co 54 dni by od razu wbić potencjalnie maksymalny poziom. Nikt nas oczywiście do niczego nie zmusza, ale skoro jest to w grze to znaczy, że ktoś to kupuje. Gracze postawili się, szeroko krytykowali i Activision zmieniło czas potrzebny na poziom z około 2h na około 45 min. Niestety sam korzeń tego systemu w wykonaniu CODa jest zły i zabija nawet to na czym inne Battle Passy bazowały - uczucie realnego postępu. Doświadczenie oraz wyniki zamienili na czas w grze jednocześnie sztucznie wydłużając progress i zostawiając sobie ładny margines by mało kto dobił maksymalny poziom i resztę dokupił. 

Mamy różne gry. Chętnych na coroczne kotlety nie braknie. Sam jestem grzesznikiem i czasem taki kotlet kupuję (lubię serie Black Ops i akurat te gry z reguły kupuje). Nadchodzą czasy Battle Passów, bo jest to mniej ryzykowny biznes dla wydawców niż lootboxy, a przynosi na pewno całkiem ładne pieniądze. Myślę, że forma zaprezentowana przez Black Ops 4 w tym roku przyjmie się wśród większych wydawców. Podstawowa gra + Season Pass + jakaś własna bardziej lub mniej chciwa wariacja Battle Passa. 

Deweloperów oferujących gotowy i pełny produkt jest na rynku coraz mniej dlatego wspierajmy ich. Pamiętajmy również o doświadczenia PUBG czy BO4. Głośno krzycząc możemy jeszcze coś zmienić zanim ten system zadomowi się w grach n a dobre. 

 

Oceń bloga:
11

Komentarze (5)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper