Przepis na Portalowe ciasto.

BLOG RECENZJA GRY
1500V
Przepis na Portalowe ciasto.
Abi | 25.06.2015, 16:28
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Portal należy do tych gier w które nie wiem czemu gram, czemu mnie zachwycają i czemu tak bardzo wciągają. Składników na to ciasto trochę jest, więc spróbujmy je uporządkować w jednym miejscu i zobaczymy co z tego wyjdzie. Oby to było coś pysznego!

 

Przepis na dobre ciasto a'la Portal.
 

 

500g dobrego humoru. To co przede wszystkim rzuca mi się w oczy jeśli chodzi o Portal to humor. Jaki jest główny cel naszej rozgrywki? Ciasto. Jeżeli to nie jest dla was wystarczający cel do przejścia przez komory testowe, w których to możecie zginąć, to ja nie wiem co jest. Bohaterka imieniem Chell została wybrana do przeprowadzenia testów w kompleksie badawczym Aperture Science Enrichment Center i jako nagrodę na samym końcu czeka na nią ciasto. To jest motor napędowy tego tytułu, nie ma testów nie ma ciasteczek... ciast, no wiadomo o co chodzi. W jednej z komór testowych słyszymy głos, który mówi nam, że ta komora jest zepsuta, nie ma co rozwiązywać tej zagadki, bo się  po prostu nie da ("Poddaj się teraz, a dostaniesz ciasto. Nikt nie będzie cię winić za rezygnacje, ponieważ ta komora jest błędem"). Oczywiście, po przejściu tego niemożliwego do przejścia poziomu dostajemy gratulacje, że jakimś cudem wytrzymaliśmy w warunkach ogromnego pesymizmu i możemy kierować się do następnej komory testowej. Jak widać mamy również elementy ironii i sarkazmu. Wiele jest też wstawek czarnego humoru, zwłaszcza pod koniec gry, których nie będę przywoływać, bo zepsują zabawę tym, którzy jeszcze w Portal nie grali.

 

350g świetnego pomysłu. Trzeba przyznać, że pomysł jest naprawdę świetny. Wydawać by się mogło, że rozwiązywanie zagadek nie może być przedstawione w innej formie niż zwykła platformówka czy przygodówka. A jednak. Ciężko zdefiniować Portal jako jeden konkretny gatunek, ponieważ znajdujemy nawet elementy horroru pod sam koniec gry (mnie tam ciarki przechodziły po plecach przy mijaniu ciemnych, obskurnych pomieszczeń), oczywistej platformówki, a wszystko z perspektywy pierwszej osoby. Jestem pewna, ze nikt nie spodziewał się tak ogromnego sukcesu gry, ponieważ na samym początku była ona tylko i wyłącznie dodatkiem pomarańczowego pudełka (The Orange Box), zawierającego Half Life 2, dwa dodatkowe episody HL2, Team Fortress i opisywany przeze mnie Portal.

 

Dwie łyżki prostoty. Portal jest w gruncie rzeczy grą prostą, na pierwszy rzut oka. Rzucasz portale, przechodzisz przez nie, aby rozwiązywać zagadki logiczne, ot cała filozofia. Ale im dalej tym zaczyna się robić coraz ciekawiej, a ciasto wcale nie nabiera kształtów. Niektóre zagadki są proste, niektóre trochę mniej, ale na pewno każdy będzie się dobrze przy nich bawił. Jeżeli komory testowe okażą się dla was za łatwe po ukończeniu gry dostaniecie komplet wyzwań ze zwiększonym poziomem trudności. Gra jest niestety krótka, ale na pewno warta poświecenia jej czasu. Nad bohaterami nie ma się co rozpisywać, mamy główną bohaterkę Chell, AI (sztuczna inteligencja) GlaDOS i oczywiście... Companion Cube, która nigdy, przenigdy nas nie zabije. To się nazywa prawdziwa miłość.



 

Trzy łyżeczki kreatywności. Piosenka w trakcie napisów. To były chyba jedne z bardzo, bardzo niewielu końcowych napisów przy których się nie nudziłam i nie chciałam, aby się kończyły. Słowa zawarte w tej piosence IDEALNIE podsumowują czym jest Portal i jak bardzo postawiono na czarny humor w tej grze: "Jak ty będziesz umierać, ja dalej będę żyć. Jak już umrzesz, ja dalej będę żyć" to słowa, które znajdują się w refrenie tejże piosenki. Kreatywność, oczywiście, odnosi się też do wszystkich wykreowanych w grze poziomów, zwłaszcza tych pod koniec gry, kiedy to naprawdę trzeba ruszyć głową, aby dane zagadki rozwiązać.

 

I szczypta zróżnicowania. Wiele elementów i zagadek na poszczególnych planszach się powtarza, ale mimo to pewne zróżnicowanie jest. Mamy skakanie przez portale z dużej wysokości, mamy pomagające nam kostki, mamy wieżyczki (turrets), które niestety nie zawahają się nas zabić i jeszcze parę innych bajerów.  Gdy już nauczymy się paru tricków z pewnością pomogą nam one przejść następne poziomy, ale to nadal nie zmienia faktu, że zagadki nie stają się prostsze.

 

W przepisie na pewno zabrakło muzyki, która by mi w ucho wpadła, coś tam w tle jest, ale ani nie przeszkadza, ani specjalnie w pamięci nie pozostaje i co za tym idzie muzyka nie jest mocną stroną tego tytułu. Mocną stroną jest piosenka na końcu o której wspominałam już wyżej. Co do pozostałych minusów, jeżeli ktoś by chciał oczywiście, można się przyczepić do nieco słabszej oprawy graficznej, ale po co? W czasie gry nie trafiłam na żadne bugi czy problemy z przejściem czy z portalami, co jest w sumie dużym plusem biorąc pod uwagę fakt, że w grze mamy wiele możliwości stawiania portali gdzie popadnie. Największym minusem jest dla mnie długość rozgrywki, bo jest ona bajecznie krótka. Dwie godziny w zupełności wystarczą, jeżeli dobrze radzimy sobie z grami logicznymi.

 

EDIT: Zmieniłam tytuł, chociaż dalej uważam, że spoiler to to nie był ;)

Oceń bloga:
0

Atuty

  • pomysł na grę - prostota
  • zróżnicowanie poziomów
  • bardzo specyficzny humor
  • dodatkowe wyzwania po ukończeniu gry
  • napisy końcowe

Wady

  • żadna muzyka nie "rzuciła" mi się w uszy
  • można się czepiać oprawy graficznej
  • bardzo krótka

Abi

Przejście gry zajęło mi około 2-3 godzin, ale było warto. Na pewno sięgnę po część drugą, która mam nadzieje, będzie tak samo dobrym ciastem jak i część pierwsza. Polecam fanom łamigłówek i dobrej zabawy, ponieważ Portal jest tego wart.

8,0

Komentarze (18)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper