Wiedźmińskie zwoje #2

BLOG
2873V
cosmos22 | 15.08.2014, 19:35
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.
Kolejny odcinek fanfiction. Będą krótsze, ale częstsze. Mam nadzieję.

Wiedźmińskie zwoje #1
http://www.pssite.com/blog-10020-792-wiedzminskie_zwoje.html

 

Nalał do kufla. Spieszył się, bo nie uważał, czy się wyleje. Jego syn miał wielki dzień. Wesela mu się zachciało – pomyślał i zamruczał coś po cichu. Niósł na polankę, pełną chłopów i bab, sześć naczyń z lejącym się trunkiem.
-Już jest! – usłyszał od kogoś z tłumu. – Mój najukochańszy ojczulek!
Najukochańszy, bo za wszystko zapłacił – pomyślał i znowu coś powiedział pod bujnym wąsem.
-Wypijmy za niego! Aż ciekaw jestem jaki da nam prezent!
Tego było za wiele. Co ten szczeniak sobie uważa. Chyba we dupie mu się poprzewracało. Gospodarz zaklął siarczyście i głośno, lecz nikt go nie usłyszał. Cały harmider jakby ucichł, a słychać było tylko wszem obecny ryk. Nad wsią zrobiło się ciemno. Mężczyzna spojrzał znad krzaczastych brwi widząc ogromną sylwetkę. Zdziwił się, bo nie wiedział, czy się bał czyhającej śmierci, czy cieszył, bo wesele się skończyło, a wszyscy uciekli. Gdy znowu zagrzmiało uciekł pod leszczyny zamiast do domu. I całe szczęście. Jego chata paliła się.

  •  

Koń wierzgał. Szedł po rozżarzonej ziemi. Właśnie mijali jakiegoś trupa pod leszczyną. Wszystko wokół było zniszczone.
-Geralt, co tu się stało?
-Albo to smok, albo słyszeli, że przyjedziesz. – zaśmiał się pod nosem.
-Zawsze żem wiedział, że na sztuce mej się nie znasz. Nie doceniasz poematów i wierszy.
-Poematy o Dorodnych piersiach Serii z Novigradu nie zapewniają dachu nad głową i ciepłego posiłku.
-Nie wszystko jest dla pieniędzy. Czasem trzeba myśleć o…
-O dorodnych kształtach twoich kochanek? –Dopowiedział białowłosy.
Jaskier nie skomentował. Poczuł się urażony. Jego duma została nadszarpnięta przez jakiegoś wiedźmina bez klasy. Zero obeznania i kultury – zadumał.
-Patrz – Nie wytrzymał w ciszy. – Co to leży tam na ziemi? Ładnie się błyszczy.
Zsiedli z koni. Podeszli. Szło się trudno, bo błoto było lepkie i gorące. Wojownik obejrzał z bliska.
-Może to kawałek meteorytu? Chwila… Meteoryt z nieba spadł, a on na jej boski widok padł!
-Weź się przymknij Jaskier.
-Błyszczał jak nie widzieli najszczersi, a wspaniale oświetlał jej piersi!
-Zamknij się, to nie meteoryt.
-Więc cóż to panie?
-To łuski. Ciesz się.
-Czemu?
-Bo jednak nie uciekali przed tobą.
Odjechali Geralt wesoły, Jaskier oburzony.
   

Oceń bloga:
0

Komentarze (13)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper