Ryse: Son of Rome - Wspaniała przygoda w Wiecznym Mieście czy niespełnione obietnice firmy Crytek?

BLOG RECENZJA GRY
1116V
pietryk | 11.06.2014, 10:49
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Kiedy kilka miesięcy temu na rynek wkroczyła dumnie konsola Xbox One, wszyscy spragnieni next-genowej jakości gracze zwrócili swe oczy ku tytułom startowym. Jednym z nich był ekskluzywny dla konsoli Microsoftu Ryse: Sone of Rome.

 

I'm Marius Titus

W trakcie gry wcielamy się w rzymskiego centuriona Mariusa Titusa pałającego chęcią zemsty za śmierć swoich bliskich. W trakcie prologu bohater ratuje cesarza Nerona, będącego jak powszechnie wiadomo despotyczną postacią historyczną, która na wieki zapisała się w historii Rzymu. Bohater opowiada cesarzowi swoją historię w trakcie której przejmujemy kontrolę nad Mariusem wyżynając całe hordy przeciwników w sposób niezwykle brutalny i arcyefektowny. Z początku naszymi przeciwnikami są barbarzyńcy, z czasem wskutek pewnych przewrotów fabularnych musimy skrzyżować miecze także z przedstawicielami własnego narodu.

 

Od Gladiatora do Spartakusa

Fabularnie gra zdaje się nawiązywać chociażby do filmu Gladiator Ridleya Scotta czy serialu telewizyjnego Spartakus. Scenariusz rozwija się bardzo dynamicznie i nie stroni od dosadnych scen. Niestety po krótkim czasie dochodzimy do wniosku, że walki toczone przez nas w ilościach hurtowych są dość schematyczne, brakuje istotnych urozmaiceń rozgrywki. Z recenzenckiego obowiązku należy odnotować wydawanie rozkazów dotyczących wystrzałów z katapulty, wsparcia łuczników oraz ustawianie formacji w zwartym szyku, kryjąc się za tarczami i atakując z łuków w odpowiednim momencie. W przypadku używania strzał twórcy wykorzystali jeden z najfajniejszych bajerów pad do Xbox One - system wibracji triggerów (LT i RT). Kilkukrotnie zasiądziemy także za sterami Skorpiona, dzięki któremu będziemy mogli bezkarnie  ostrzeliwać naszych przeciwników. Niewątpliwie tytuł prezentuje się wręcz epicko - jako tech-demo Ryse spełnia swoje zadnie w 100%, będąc w mojej opinie  najładniejszy tytułem startowym nowej generacji. Pięknie wygląda Bretania, gdzie po wpadnięciu w zasadzkę naszej floty będziemy walczyć o przetrwanie swoje oraz rzymskich oddziałów pod dowództwem Vitalliona, podziwiając jednocześnie piękno terenów przybrzeżnych. Uliczki i place Rzymu oddają niezwykły urok tego starożytnego miasta, którego początki datuje się na lata 800-750 p.n.e. Wieczne Miasto stało się na przestrzeni wieków inspiracją dla wielu dzieł - książek, filmów, a także gier, jedną z nich jest recenzowany przeze mnie tytuł, będący jednocześnie jednym z tworów najpiękniej przedstawiających cesarstwo rzymskie. Również tereny leśne prezentują się wręcz obłędnie, oddając piękno lokalnej fauny i flory. Cudnie i naturalnie wygląda woda szumiąca w leśnych strumykach, piękna roślinność oraz promienie słońca przebijające się przez gałęzie drzew sprawiają, że mamy ochotę zaczerpnąć głeboko tego świeżego leśnego powietrza. Zostajemy jednak szybko sprowadzeni na ziemię gdy momentalnie w nozdrzach czujemy jedynie zapach obiadu przypalanego przez matkę, żonę lub kochankę :) No cóż przyjdzie nam zapewne jeszcze poczekać, aż producenci konsol wprowadzą technologię oddziałowującą  na nasz zmysł węchu ;) Idąc kawałek dalej napotykam rozkładające się zwłoki - może jednak lepiej, że nie muszę wąchać tego, co właśnie widzę na ekranie... Cała ta różnorodność odwiedzanych przez nas miejscówek w połączeniu z piękną oprawą batalii podczas których ekran wręcz ocieka krwią, stanowi prawdziwie next-genowe doświadczenie wzbogacone bitewnym zgiełkiem wydobywającym się z głośników.

 

Dlaczego tak krótko? 

Mimo tych wszystkich wspaniałości nieuchronnie nadchodzi koniec zarówno tej recenzji jak i najnowszej gry Crytek. Ryse: Son of Rome okazuje się być pozycją krótką - możemy ją ukończyć w jeden wieczór. Wspaniała fabuła podana w przepięknej oprawie audwiozualnej zdaje się być okaleczona poprzez krótki czas kampanii oraz spłaszczony system walki, w sposób taka samo brutalny, jak my okaleczamy naszych oponentów. Całości nie ratuje zbytnio tryb multiplayer w którym możemy niczym w Gladiatorze walczyć na arenie ku uciesze żądnej krwawych igrzysk publiczności.

 

Podumowanie

Reasumując muszę zaznaczyć, że mimo swoich wad Ryse to wspaniały slasher i jednocześnie piękny tytuł startowy, który dzięki intensywności przygody jaką dane mi było przeżyć oceniam wysoko i polecam. Z niecierpliwością wyczekuję ewentualnej kontynuacji z tak samo porywającą fabuła, jeszcze bardziej efektowną oprawą, z poprawionym systemem walki i przede wszystkim o kilka godzin dłuższą. Plotki mówią, że gra powstaje, tym razem z akcją osadzoną w średniowieczu. Był to niewątpliwie smutny okres dla Rzymu, który po upadku imperium długo przechodził z rąk do rąk. Z pewnością fabularnie gra nie straciłaby na wartości z powodu zmiany okresu historycznego. Można popuścić wodzę fantazji i wyobrazić sobie Ryse 2 w ramach którego bierzemy udział w ostatnim ceremoniale rzymskim, bądź bronimy Rzym przed atakiem arabskich piratów po którym papież Leon IV nakazał zbudować mury obronne miasta. Obowiązkowo z rozmaitymi intrygami i przewrotami w tle. Najważniejsze jednak, że twórcy zapowiadają wyciągnięcie wniosków i eliminację błędów z części pierwszej. Czego Wam i sobie życzę!

Ocena RYSE SON OF ROME: 7.9 

yes wspaniała next-genowa oprawa, pokaz możliwości Xboxa One

yesświetna fabuła w realiach cesarstwa rzymskiego

noubogi system walki

nozbyt krótka...

Oceń bloga:
0

Atuty

  • wspaniała next-genowa oprawa, pokaz możliwości Xboxa One
  • świetna fabuła w realiach cesarstwa rzymskiego

Wady

  • ubogi system walki
  • zbyt krótka...
pietryk

pietryk

Wspaniały slasher w realiach starożytnego Rzymu. Krótki, lecz wspaniały i intensywny. POLECAM!

7,9

Komentarze (2)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper