Gdzie w grach jest sztuka ? (dosłownie i w przenośni

BLOG
825V
Ojciec-Gracz | 19.07.2014, 22:28
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Zaczęło się niewinnie od przemyśleń na temat Vermeera ale skończyło się na tym, że zastanawiam się nie czy gry to sztuka ale gdzie w grach jest sztuka i do dosłownie.

Z racji wykształcenia i zainteresowań chciałbym przybliżyć nieco sylwetkę pewnej gry, która zawładnęła moją duszą i moim umysłem od samego początku z nią obcowania.

RYS HISTORYCZNY

Gra zadebiutowała w 1987 roku, jej ojcem był Niemiec Ralf Glau, który właściwie nie zasłynął niczym prócz tej produkcji (w 2008 do Polski zawitała zremasterowana wersja na PC).

Ekran startoowy gry

Mówię tutaj o ojcu strategii ekonomicznych – grze Vermeer na C64. To strategia ekonomiczno-biznesowa, której akcja rozpoczyna się w 1917 roku w grudniu. Wcielamy się w postać przemysłowca, który ma za zadanie odzyskać dzieła sztuki należące do wuja, a które zaginęły podczas I wojny światowej. W tym celu zakładamy różnego rodzaju plantacje w egzotycznych krajach i pomnażamy majątek. Ów majątek służy nam do powiększania plantacji i kupowania obrazów na aukcjach. Prosta ale jakże wciągająca gra. Był jednak jeden mały szkopuł, na aukcjach krążyły podróbki, a smaczku dodawał fakt, że w grę mogło grać aż 4 graczy.

Vermeer na C64

Mimo, iż kontynuacja i remake dostawały w okolicach 6/10 to gra ma swoich zwolenników i osiągnęła miano kultowej (pierwszy Vermeer dostawał same 9/10). Jak wspomniałem na początku, Vermeer uważany jest za ojca strategii ekonomicznych. Po jego sukcesie powstały takie hity jak SimCity czy Civilization. Dla wielu z nas był to pierwszy kontakt z grami ekonomicznymi w ogóle. Oil Barons powstało pięć lat wcześniej ale nawet ja nie jestem tak stary żeby ją pamiętać. Można Vermeerowi zarzucić jedno...monotonię rozgrywki. Cierpią zresztą na tą przypadłość wszystkie gry ekonomiczne po dzień dzisiejszy.

Vermeer to jedyna gra (tak mi się przynajmniej wydaje), w której celem gry jest kupowanie obrazów i obcowanie ze sztuką. Oczywiście toporna grafika nie pozwoliła zaimplementować super jakości obrazów w HD. Trzeba było wziąć encyklopedię i zobaczyć co kupujemy, a było tego sporo od Rembrandta po Van Gogha.

Tyle tytułem wstępu.

HISTORIA SZTUKI W GRACH.

Jakże byłem podniecony kilkanaście lat później kiedy mogłem pogadać sobie z Leonardo da Vinci w Assasins Creed. Tu pojawia się moje pytanie dlaczego nie ma tego więcej? Czyżby sztuka była tak oddalona od gier, że nie warto inwestować w rozwój tego kierunku? Zwiedzanie Florencji, Wenecji i Rzymu dawało mi sporo radości, dlaczego więc nie ma takich gier więcej? W grach byłem wszędzie: na Marsie, w Nowym Jorku, na dnie oceanu, na tropikalnych wyspach i w odległej galaktyce. Ale w tych miejscach nie można było obcować ku mojemu niezadowoleniu z postaciami znanymi z encyklopedii. W tym temacie producenci nas trochę olewają, a postacie historyczne w grach są jak Yeti – niby ktoś coś słyszał ale nikt nie widział.

Jakże się ucieszyłem, kiedy dowiedziałem się, że Assasins Creed Unity będzie rozgrywał się w epoce klasycyzmu i co z tego, skoro pewnie nie będziemy obcować z żadnymi znanymi ludźmi z tamtej epoki...na malarzy nawet nie mam co liczyć.

Jeśli chodzi o perełki gamingu to bardzo miło wspominam Type:Ryder – platformówkę 2D, w której mamy możliwość poznania historii pisma na świetnie zaprojektowanych poziomach nawiązujących stylem do danej epoki piśmiennictwa. Gra jest wyśmienita i warto dodać, że powstała przy współpracy telewizji ARTE, jednej z najlepszych telewizji prezentujących programy kulturalne.

 

KRADZIEŻE DZIEŁ SZTUKI – NIEWYKORZYSTANY POTENCJAŁ W GRACH.

Właściwie wszystko zaczęło się od Tomb Raidera i plądrowania grobowców. O tej grze nie mam zamiaru się dłużej rozwodzić bo wszyscy mam nadzieję wiedzą o co chodzi. Później była posucha i pojawił się Stolen - w której kradliśmy dzieła sztuki z muzeów. Z założenia mechanika przypominała MGS i Hitman ale wszystko było tak fatalne, że szkoda się rozpisywać. W każdym razie ciekawy pomysł został zabity przez niedopracowane sterowanie i toporne ruchy postaci.

Grając w GTA V aż żal mi dupę ściskał, że kradliśmy tylko forsę. Dlaczego w GTA V nie było misji chociażby pobocznych gdzie moglibyśmy ukraść dzieła sztuki. Potencjał niewykorzystany. W ogóle misje złodziejskie w GTA V to margines, szkoda. Klimat gangsterski aż się prosi o jakieś zlecenia na cenne eksponaty :).

 

JAPONIA DZIWNY KRAJ

 

Wzorem Type:Ryder chciałbym otrzymać grę, w której będziemy poruszać się po ruchomych obrazach. Chciałbym doświadczyć wrażenia jakie towarzyszyło mi przy odbiorze filmu Młyn i krzyż. Chciałbym uczestniczyć w akcji rozgrywanej w obrazie. Po części takie doznania estetyczne zapewniła mi gra Okami, która zachwyciła niemal każdego. Tutaj naprawdę miało się wrażenie podróżowania przez dzieło sztuki. Dodatkowo w trakcie rozgrywki mamy możliwość posłuchania muzyki inspirowanej tradycyjną muzyką japońską.

Kolejną perełką jest gra Muramasa, która jednak bardziej niż samym gameplayem porywała muzyką, także inspirowaną utworami ludowymi oraz podczas przerywników sprawiała wrażenie pięknego filmu animowanego. Japończycy w niemal każdej grze potrafią przemycić jakiś smaczek związany z ich kulturą – mniej lub bardziej oczywisty. W samym Mario mamy zawarty jeden dość istotny element, a mianowicie – japońskiego psa tanooki. Nie wiem jaki to ma związek z Mario ale jednym z atrybutów psa tanooki w japońskiej kulturze są wielkie jądra...symbolizujące dostatek. Japończycy cenią i szanują swój dorobek kulturowy i gry tworzone przez nich są tego dowodem.

 

O CZYM TO JA JESZCZE MIAŁEM....

Są gry, które trudno zaklasyfikować. Jedną z takich pozycji jest Unfinished Swan, w której rozgrywka polega na chlapaniu farbą. Tak jest... zaczynamy grę widząc biały ekran i tworzymy przestrzeń chlapiąc czarną farbą. Gra początkowo mnie zachwyciła by później przekształcić się w zwykłą sztampową platformówkę fpp. Uważam, że w stosunku do tej produkcji potencjał został zmarnowany.

CZEGO PRAGNĘ I (NIE) DOSTANĘ

 Przede wszystkim chciałbym aby twórcy gier tacy jak Ubisoft zwracali uwagę na realia historyczne, w których ma miejsce dana gra. Pomijam tu kwestie roli postaci historycznej, chodzi bardziej o miejsce – perfekcyjnie odwzorowaną architekturę. W tym temacie wiążę duże nadzieje z Kingdom Come: Deliverance, bo wreszcie mamy europejskie studio, które tworzy średniowiecznego erpega bez smoków. Martwi mnie jedynie data 1403. Jeśli brać pod uwagę fakt że gra (mam nadzieję) będzie osadzona w Czechach to raczej będzie nudno bo nic ciekawego w Czechach się nie działo w tamtym okresie. Jedyne z czego można czerpać to wojny etniczne i religijne. No i ciekawe czy poznamy Wacława IV Luksemburskiego, ówczesnego króla Czech. Oj chciałbym ale mogę się przeliczyć. Marzy mi się też porządna kontynuacja Vermeera z bardziej współczesnym gameplayem i małą encyklopedią obrazów. Póki co pozostaje mieć nadzieję, że Kingdom Come zawrze w rozgrywce jakieś artystyczne i historyczne smaczki.

 Być może, wzorem czeskiego studia nasz CD project RED podąży również tym torem i stworzy średniowiecznego erpega osadzonego w realiach historycznych Korony Królestwa Polskiego (1410) z epicką bitwą pod Grunwaldem w finale rozgrywki.

Oceń bloga:
7

Komentarze (7)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper