Recenzja gry: Hitman HD Trilogy

BLOG RECENZJA GRY
974V
Sendo1910 | 09.11.2015, 20:38
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Hitman to uznana przez graczy seria, która musiała doczekać się gruntownego odświeżenia. Składanka o podtytule HD Trilogy, choć niepełna, zawiera wysoko oceniane prze laty gry o Agencie 47. Od razu nasuwa się kluczowe pytanie - czy mogą one jeszcze czymkolwiek zaskoczyć współczesnych graczy? Pytanie o tyle błahe, co niezwykle trudne.

 

 

HD Trilogy zawiera Hitman 2: Silent Assasin, Hitman: Contracts oraz Hitman: Blood Money. Ze względu na brak Codname 47, przygodę w porządku chronologicznym powinniśmy zacząć od Hitman 2: Silent Assasin, wydanego oryginalnie w 2002 roku. Ta dość odległa data, jak na gry video, przełożyła się na kilka elementów w tytule, których poprawić się nie da. Graficznie zarówno ta odsłona, jak i Hitman: Contacts o którym będę pisał w dalszej części,  prezentują się dość słabo, jak na dzisiejsze standardy. Tekstury zostały lekko wygładzone, aby nie psuły całej estetyki w grach. Surowość opraw wizualnych musi być potraktowana jako kompromis, pomiędzy wciąż dającym radę gameplayem. Dla niektórych grafika będzie drugorzędną kwestią, inni natomiast mogą mieć prawo do wielu zastrzeżeń.

W przypadku Silent Assassin, druga część Hitmana broni się całą resztą. Średnie wrażenia z grafiki poprawia doskonała muzyka duńskiego kompozytora Jespera Kyda. Jest optymalnie dostosowana do poszczególnych miejsc i sytuacji, buduje nastrój i w kwestiach technicznych gry góruje nad całą resztą. Fabularnie Silent Assasin przedstawia nam niejako powrót Agenta 47 do swojej profesji, do której został zmuszony przez rosyjską mafię. Staje się obiektem manipulacji i ataków innych, doskonale wyszkolonych asasynów. Jako najlepszy zabójca na świecie, podczas 21 dostępnych w grze misji, zwiedzimy mroźny Sankt Petersburg, słoneczną Sycylię, Malezję czy Japonię, gdzie będziemy musieli dobrać się do przywódcy Yakuzy – Masahiro Hayamoto. Każde miejsce wymaga niezwykłej czujności, cierpliwości i pomocnych danych o poszukiwanej przez nas personie, które jak zwykle dostarczy nam Diana z agencji ICA.

 

Żeby ubarwić i urozmaicić rozgrywkę, autorzy dodali mnóstwo arsenału, począwszy od popularnej garoty, przez 9mm pistolet z tłumikiem, a kończąc na tak niezwykłych broniach, jak kusza czy mini gun. To od nas zależy, jak przejdziemy dany etap w grze. Możemy być tytułowym „cichym zabójcom”, lub typem bezwzględnego egzekutora, z tym że będziemy się musieli liczyć z faktem, że szybko zwrócimy uwagę na siebie i być może nie przejdziemy misji. Tradycyjnie po każdym etapie mamy współczynniki stealth i agression, które wypełniają się w zależności od naszych poczynań i motywują do optymalnych działań – cichych i skutecznych. Warto podkreślić, że w porównaniu do pierwszej części mamy możliwość siedmiokrotnego zapisu w trakcie przechodzenia misji, co jest z pewnością wielkim plusem dla osób, które dopiero uczą się zasad panujących w Hitmanie. Niemniej, tytuł ten przykuwa uwagę i nawet po latach potrafi dać masę satysfakcji. Jest to przykład niezwykle udanego konceptu, który pomimo ograniczeń technologicznych, wciąż się sprawdza.

ALE. Ważną sprawą jest SI przeciwników, która w Silent Assasin prezentuje się po prostu kiepsko. Żołnierze, policjanci, czy ochroniarze – wszyscy są krótkowidzami, często wykazującymi się biernością w działaniach. Gdy zobaczą czyjeś zwłoki, zazwyczaj stoją przy nich jak wryci i czekają na nie wiadomo co. Oczywiście to incydentalne przypadki, które psują jednak wrażenia z gry.

Podczas rozgrywki zdarzyła mi się dziwna, niczym nieuzasadniona sytuacja. W jednej misji, podczas ponownych odwiedzin Sankt Petersburga natrafiłem na niezwykle irytujący glitch. Otóż nie mogłem zabić mojego celu z okna pewnej kamienicy. Ba! Wszyscy byli nietykalni i kule przelatywały jak przez duchy. Nie pomagały restarty misji. Nie pojawiła się żadna aktualizacja, która by naprawiła ten błąd. Byłem bardzo zawiedziony z faktu, że nie jest mi dane dokończyć tej fascynującej historii. W geście frustracji porzuciłem Hitmana 2 na rzecz jego sukcesora, który oszczędził mi takich nieprzyjemnych sytuacji.

Kolejna zremasterowana część – Hitman: Contracts (2004) jest jedną z tych gier, która czerpie wszystko to, co najlepsze ze swojej poprzedniczki, uzupełniając ją o szereg niezwykle istotnych elementów. Tym razem wydarzenia są imaginacją i wspomnieniami Agenta 47, który po postrzale w paryskiej operze, dostaje złudzeń. Twórcy, choć to dziwnie zabrzmi, podeszli jeszcze dojrzalej do tematu, fundując nam momentami thrillerową otoczkę. Największą, niezwykle odczuwalną różnicą względem Silent Assasin jest ciężki, ponury klimat, spotęgowany ciągłym deszczem i szarością otoczenia. Misje w Hong Kongu są tego największą kwintesencją i nie pozwalają na oderwanie się od telewizora. Ciekawie zaprojektowane misje, w połączeniu z graficznym liftingiem mogą się podobać, lecz jak wspomniałem, nie warto się nastawiać na niezwykłe wizualne doznania.

IO Interactive umożliwiło nam swobodniejsze pole działania, stąd mamy więcej dróg do celu. Różnorodność działania jest niezwykle istotna, ponieważ nie czujemy takich ograniczeń, jakie momentami można było zauważyć w Silent Assasin. Wreszcie na wadze przybrało samo skradanie się, które jest kluczowe. Wyraźnie ulepszono sztuczną inteligencję przeciwników, przez co niejednokrotnie trzeba się nieźle nagłowić, żeby po cichu przejść kolejny etap. Gdy tylko wyjmiemy broń, lub coś, czym można zrobić krzywdę, ludzie uciekają w popłochu, natomiast uzbrojona część ferajny szybko nas dopada. Stąd wymagana jest ostrożność, oraz tradycyjna analizy otoczenia, w tym poznanie ruchów poszczególnych osób.

 

Szkoda jednak, że wielu ludzi wygląda tak samo, co kłuje w oczy. Pewne ustępstwo, którego chyba nie ma co tłumaczyć rocznikiem gry (2004), ponieważ np. GTA 3 czy Vice City, mimo otwartości świata, miały jakąś różnorodność postaci. Nie jest to jednak najważniejsza kwestia. Wraz z poprawieniem warunków do skradania się, ulepszono korzystanie z garoty, które jest łatwiejsze i bardziej intuicyjne. Lekko zmieniono klawiszologię czy menu z dostępnymi broniami, co można zaliczyć do pozytywów. W końcu możemy nosić w walizce karabin snajperski, co ułatwia nam działanie i nie wzbudza podejrzeń.

Technicznie ta konwersja jest praktycznie bez większych wad. Podczas jednej misji zdarzyło mi się zabić pewnego kucharza i zawlec go za śmietnik. Po zapisaniu stanu gry, ten nagle wstał jak gdyby nigdy nic i popsuł mi misję, donosząc pobliskiej policji. Mały szczegół, który na szczęście nie wpłynie na ogólny odbiór tej gry, tak jak wspomniany przeze mnie nonsens w Hitman 2: Silent Assasin.

Innym możliwym mankamentem może być sterowanie, ponieważ aby biec do przodu, trzeba lekko skręcić analog w prawo, lub lewo. Gdy ustawimy go prosto, nasza postać będzie się wolno poruszać. Szczerze, nie spotkałem się z takim rozwiązaniem w żadnym innym tytule i jest to trochę przekombinowane.

Ostatnia z omawianych części wchodzących w skład Hitman HD Trilogy to Blood Money z 2006 roku. Gra „zahaczyła” o siódmą generację konsol, wzbogacając bibliotekę Xbox’a 360. Ludzie odpowiedzialni za remaster serii w tym przypadku dali nam ten sam produkt, nie podnosząc rozdzielczości grafiki. Nie ma to jak sprzedać dwa razy tą samą grę, prawda? Choć względem poprzednich odsłon dostajemy najlepszą jakości oprawy graficznej, wciąż jednak trzeba mieć na uwadze, że to tytuł z początku minionej generacji konsol, który z pewnością mógł dostać więcej ulepszeń od twórców.

W Hitmanie: Blood Money po raz kolejny wcielimy się w postać Agenta 47, który tym razem musi stawić czoło nietypowej sprawie. Inni, zawodowi mordercy z agencji ICA, do której przynależy główny bohater, zostają po kolei likwidowani przez nieznaną organizację terrorystyczną. Agent traci również kontakt ze swoją zwierzchniczką Dianą, sam stając się celem tejże organizacji. Podczas jednej z 12 misji będziemy po sznurku do kłębka dochodzić do prawdy, wyrównując ostatecznie rachunki z pewną osobą, maczającym w tym wszystkim palce.

Pod względem mechaniki to wciąż stary, dobry Hitman, który w tej edycji doczekał się kilku ciekawy rozwiązań, aż proszących się już wcześniej o wprowadzenie. Musimy wyjątkowo dobrze ukrywać zwłoki i zacierać ślady zbrodni, ponieważ nasi przeciwnicy są jeszcze bystrzejsi i zaglądają w każdy kąt. Ponadto każdy zostawiony ślad może być wykorzystany przeciwko nam przez dziennikarzy, co nie jest zbyt pożądane. Większy rozgłos może równać się z tym, że nasi potencjalni przeciwnicy szybciej nas rozpoznają. Co do samej eksterminacji wrogów, doszło kilka nowych rozwiązań pokroju walki wręcz czy używania rannych ludzi jako żywych tarcz. Fajne, sprawdzające się w akcji patenty.

 

Autorzy postarali się o dodatkową motywację dla graczy, aby jak najlepiej wykonywali kolejne misje. Po każdy zadaniu otrzymujemy nagrodę pieniężną, za którą możemy dokupić nowe gadżety, bronie i ulepszenia, co z pewnością jest dobrym rozwiązaniem.

Blood Money nawet mimo braku wyraźnego upgreadu, wciąż jest bardzo dobrą grą, jedną z lepszych w swojej klasie. W porównaniu do swoich poprzedniczek jest według mnie najbardziej przystępna nawet dla osób, które nie miały nigdy styczności z tą serią. Co prawda szeroki wachlarz możliwości może przytłaczać i nie ma jednego, dobrego rozwiązania, ale przez to możemy działać wedle naszych preferencji.

Jeśli szukasz nietypowych pozycji w przystępnej cenie, daj szansę Hitmanowi. Składanka HD nie jest może mokrym snem fanów Agenta 47, a raczej szybkim skokiem na kasę, robionym „na kolanie”. Hitman to niekiedy istna parada głupich SI, mnóstwo popsutych nerwów, irytujących ragdolli oraz drzwi, które zawsze muszą się zamknąć. W końcu w tym morzu przeciwności losu możemy odnaleźć satysfakcję i znacznik Silent Assasin po zakończonej misji. To wciąż warta rozważenia propozycja zarówno dla fanów, jak i początkujących, która albo wciągnie cię na całego, albo po prostu nie złapiesz jej klimatu. Wybór należy do ciebie.

Oceń bloga:
0

Atuty

  • + 3 in 1
  • + stosunek ceny do czasu rozgrywki
  • + fabuła
  • + to wciąż stare, dobre "Hitmany"

Wady

  • - brak Codname 47
  • - średnia optymalizacja
  • - pojedyncze, większe lub mniejsze błędy
  • - dyskusyjny glitch z Hitman 2
  • - sterowanie
  • - Blood Money bez zmian
Sendo1910

Łukasz Kędzierski

Dobra okazja do nadrobienia kultowej serii. Z pewnymi rysami, jednak warta czasu i pieniędzy.

7,0

Komentarze (6)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper