INTERSTELLAR - opinia o filmie

BLOG
1481V
INTERSTELLAR - opinia o filmie
BlondSpaceBoro | 09.11.2014, 03:48
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Od dłuższego czasu, kino S-F jest miałkie, tchórzliwe i obrażające inteligencję widza tak bardzo, że to powinno być karalne. Producenci takich filmów jak Prometeusz, Eagle Eye, Na krawędzi jutra, Elizjum czy Transforers, nie zamierzają nas zmuszać do większych przemyśleń a jedynie bawić. Ale ten cykl właśnie został przerwany.

Być może jest duża grupa ludzi, którzy po to chodzą do kina, bo chcą uciec od szarej rzeczywistości, odprężając się przy takich właśnie "tforkach"

Sam lubię głupkowate filmy takie jak "Szybcy i wściekli" i nie zamierzam nikogo oceniać przez pryzmat filmów jakie ogląda. Doskonale wiem na co idę i nie oszukuję się, że jest to coś ambitnego. Ale w przypadku kina S-F jest inaczej, gdyż to mój ulubiony gatunek. Jestem ogromnym fanem historii z pogranicza fikcji naukowej i czytam ile mogę, gdyż głównie w książkach znajduję ujście dla swoich potrzeb intelektualnych. Dlatego wymienione przeze mnie szroty we wstępniaku potraktowałem bardzo surowo. Nie ważne czy historia będzie traktować o sztucznej inteligencji, problemach pierwszego kontaktu czy podróżach w czasie, jeśli takie kino (lub książka) traktuje rdzeń historii po macoszemu, skupiając się głównie na wybuchach i wodotryskach, to z miejsca jej nienawidzę.

 

Zatem jeśli już nakreśliłem jakim odbiorcą jestem, mogę przejść do dania głównego :)

 

Interstellar, to najodważniejszy, najbardziej ambitny i niesamowity film jaki Nolan dotąd nakręcił. W swoim dziele mistrz podjął się tematu, który Hollywood omija szerokim łukiem, bojąc się konfrontacji z widzem jak i z naukowcami czyli-> fizyka kwantowa, z większością jej założeń takich jak np wielowymiarowość i teoria strun.

Obraz Nolana skupia się na takich zagadnieniach jak grawitacja oraz czas i przestrzeń (albo raczej jako jedną czasoprzestrzeń), nakreślając je nam po kolei. Następnie wpisuje je w nasz trójwymiarowy świat, gdzie dostrzegamy głównie głębokość; szerokość i wysokość, by w końcu podjąć próbę ukazania nam świata pięciowymiarowego. Do tego dorzuca teorię czarnych dziur i wykorzystywanie ich do szybkiego przemieszczania się we wszechświecie. Nie mylić z "mostem Einstaina-Rosena, który jest tunelem czasoprzestrzennym, natomiast czarna dziura, to grawitacja o niezmierzonej sile i to właśnie o nią mi chodziło. 

(proszę nie uciekajcie od ekranu, to nie jest takie straszne na jakie brzmi :))

 

Przed obejrzeniem filmu polecam jedynie zapoznać się z takimi terminami jak

a) osobliwość (termin astronomiczny)

oraz

b) czarna dziura. (termin astronomiczny), z uwzględnieniem "horyzontu"

 

Nie musicie znać teorii superstrun :) W sumie powyższych też nie musicie znać i rozumieć w pełni, by cieszyć się filmem. Ale dzięki wiedzy, będziecie się ciszyć z filmu bardziej :)

 

Wg mnie najlepszymi pisarzami powieści S-F są prawdziwi naukowcy i profesorowie czyli ludzie, którzy mają kontakt z tym co opisują. Peter Watts np pisze wg mnie najlepsze powieści, których rdzeniem jest biologia natomiast taki Neal Stephenson z oczywistych względów pisze najlepsze powieści oparte o fizykę kwantową. Jego Peanatema to jedna z najgenialniejszych książek S-F jakie w życiu czytałem. Jako fizyk i nauczyciel w bardzo przystępny sposób przybliża nam założenia fizyki kwantowej. Niestety ale trzeba najpierw przebrnąć przez ponad 100 stron opisu Matemu w jakim żyją nasi bohaterowie. Neal jest chyba również z zamiłowania miłośnikiem inżynierii budowlanej, bo przez 1/10 z tysiąca stron opisuje budynek tylko po to, by zaraz na początku opowieści naszego bohatera stamtąd wygnać i pokazać świat jego oczami. Ale warto, te 100 stron przemęczyć, to będzie przygoda waszego życia, która zacznie się na ziemi a skończy...sami się dowiedzcie. ;)

 

Ale wracając do filmu Nolana.

Interstellar jest totalnie na poważnie i z małą, 5% dawką humoru.

1. Poważnie, bo

a) Bo świat w jakim żyjemy robi wszystko byśmy poczuli się nieproszonymi gośćmi. Natura ma już chyba dość człowieka i nie szczędzi mu przykrych zdarzeń jak nieuleczalne choroby zbóż oraz burze piaskowe. Grozi nam zarazem śmierć głodowa i uduszenie. Albo dwa w jednym kiedy zabraknie już roślin. 

b) Bo podejmujemy się próby odnalezienia innej planety, na której nasz gatunek mógłby przetrwać nieuchronną zagładę.

c) Bo Nolan wszystko przedstawia na bardzo poważnie i na wyprawę wysyła prawdziwych naukowców, a nie idiotów jak w Prometeuszu. Czwórka bohaterów wyprawy, rozmawia ze sobą językiem ścisłym i filozoficznym na każdym kroku. Nawet zagadnienie takie jak miłość próbują wytłumaczyć patrząc przez pryzmat fizyki (nie chemii). Może miłość jest głupkowata i banalna ale nie wtedy kiedy bierze się za nią Nolan i próbuje ją przedstawić jako jedną z sił.

2. Humor:

a) Bo robot wojskowy o nazwie TARS, który również leci w tą podróż jest zaprogramowany na 90% poczucia humoru i nie szczędzi sobie nawet dowcipów o autodestrukcji :) Widziałem już wiele wizji robotów wojskowych ale nigdy tak pomysłowego i niesamowitego jak TARS. 

 

Nie nazwałbym tego filmu widowiskiem ani blockbusterem, choć scen zapierających dech w piersiach mu nie brakuje. Nie chciałbym tu spoilerować ale zobaczycie tunel czasoprzestrzenny w akcji oraz kilka planet na ich powierzchni spoza naszego układu. Choć nawet nasz poczciwy Saturn również dostał swoją chwilkę. Główną osią jednak będzie fizyka czasoprzestrzeni z ogromnym naciskiem na teorię względności i czas. Ten w tym filmie jest bezlitosny i każda minuta jaką wykorzystują nasi bohaterowie jest cenniejsza niż własne życie gdyż ważą się losy ludzkości. Chodzi o to, że nasi podróżnicy szukają odpowiedniej planety, a  w tym samym czasie naukowcy na ziemi podjęli się projektu opuszczenia planety dla ogromnej liczby ludzi, tylko muszą również wiedzieć dokąd mają się udać.

I teraz wyobraźcie sobie planetę, która znajduje się bardzo blisko czarnej dziury, ale ma bardzo dobre zadatki na stanie się drugą ziemią, tylko przez swojego mrocznego sąsiada, który wchłania wszystko wkoło czas na niej płynie duuużo wolniej niż na innych światach. 15 minut na powierzchni tej planety to strata 2 lat ziemskich. Decyzja o lądowaniu na niej może zadecydować o powodzeniu całej misji, bo gdy coś pójdzie nie tak, nie daj Boże awaria lądownika, to nim zdążą wrócić na statek matkę, ludzkość może już wyginąć.

Czas jest w tym filmie bezlitosnym wymiarem nie tylko w sensie fizycznym. Gdyż muzyka pisana pod ten obraz wykorzystuje motyw cykania zegara w tak niesamowity sposób, że aż złapałem się na tym iż siedzę ze splecionymi rękoma jak do modlitwy, kibicując powodzeniu misji. Film widziałem w IMAXIE, a te kina mają obłędne nagłośnienie i kiedy pod koniec filmu jest taki motyw muzyczny, gdzie w rytm upływających sekund dudni BUM!...BUM!...BUM!...BUM!...BUM!, to po prostu ciary na całym ciele. 

 

Same tunele czasoprzestrzenne są często wykorzystywane przez wielu pisarzy jako główny czynnik ekspansji ludzkości w zasiedlaniu innych planet. Moim ulubionym autorem piszącym takie fikcje jest Peter F.Hamilton i max w tym temacie wykorzystał w swojej flagowej serii jaką jest Gwiazda Pandory. Nolan nie jest fizykiem ale lekcje odrobił, a to czego nie potrafił wytłumaczyć zwalił na barki kogoś innego. Sami się dowiecie oglądając film :) Tanie to było zagranie, ale lepiej tak niż wymyślać głupoty.

 

Pomimo swego naukowego zacięcia i ogarnianiu przez reżysera tematu, końcówka to był czysty MINDFUCK bez popity, który w pierwszej chwili wydawał się idiotyczny, by po ujrzeniu napisów końcowych przerodzić się w coś na pograniczu geniuszu. Chodzi o to, że w pierwszej części filmu może nam się wydawać że jest za dużo sentymentalizmu i przynudzania tematem miłości ojcowskiej do córki i dziecięcej do rodzica. Lecz końcówka jak i zarazem puenta filmu bez ukazania tego wszystkiego nie miałaby racji bytu. Ta więź była  bardzo silnie nakreślona nie bez powodu, gdyż jest to właśnie jeden z problemów (a raczej sił) jakie Nolan-wizjoner poruszył w swoim dziele.

 

Technicznie nie mam filmowi nic do zarzucenia, w kosmosie panuje grobowa cisza, statek kosmiczny jest bardzo realny a konstrukcja wykorzystywana już wielokrotnie, hibernacja również. Pozostanie wam tylko rozkminiać o czym oni gadają, a potem rozkoszować się efektami ich decyzji.

Przewiduję, że film podzieli widzów na tych co go pokochają (JA) i takich co go zjadą z góry na dół, przez niezrozumienie i pseudo-naukowy bełkot, który wcale nie jest aż tak trudny do ogarnięcia, oraz poruszeniu motywu miłości.

 

Polecam wszystkim miłośnikom fantastyki naukowej oraz widzom, którzy wymagają od filmu więcej niż pif paf i fiu bździu.

Ocena 10/10 z dużym serduchem.

 

Skąd taka wysoka ocena?, Bo Nolan sprytnie wybrną z pomysłów, które wykorzystał w filmie->po prostu ich nie tłumacząc. Gdyby zaczął to robić, mógłby odnieść srogą porażkę. A tak coś się stało, ale jak to jest możliwe, zostanie tylko pytaniem, które możemy sobie zadawać. Ale nie możemy krytykować twórcy za odpowiedź której nie udzielił. Przecież nie ma głupich pytań prawda? Nauka już udowodniła to wielokrotnie. :)

 

PS. właśnie obejrzałem na filmwebie MOVIE SIE oraz przeczytałem recenzję Walkiewicza no i ręce mi opadły. W sumie Walkiewiczowi się nie dziwię, bo swoją ignorancją i hipsterstwem, szokował już nie raz ale Kuba Popielecki i Michał Muszyński jako kinomani zawiedli mnie totalnie swoim podejściem. Ale może to jest własnie ich problem, są kinomanami i raczej nie czytują takich lektur jak wspomniana "Peanatema" Stephensona czy "Koniec wieczności" Asimova.

 

Czy polecam? HELL YEAH!

Czy będę się przejmował krytyką jak komuś nie podejdzie? NOPE!

 

PS: Alexy78 prosiłeś mnie o trzy, krótkie zdania, ale nie podołałem zadaniu.

Wybacz :D

 

 

 

 

Oceń bloga:
23

Komentarze (42)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper