W co gracie? - WG#188

BLOG
972V
W co gracie?  - WG#188
kalwa | 04.11.2017, 14:26
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Weekend trwa w najlepsze, co dla większości oznacza czas wolny. Wracamy z kolejnym odcinkiem cyklu, w którym pytamy W co gracie?

Bez zbędnych ceregieli od razu przejdę do rzeczy. Tak jak widać na okładce, króluje u mnie Resident Evil 7. Pierwsze przejście mam za sobą i muszę przyznać, że jest znacznie lepiej niż się spodziewałem. Zmiana stylistyki i ogólnie klimatu pewnie nie pasuje każdemu. Nawet mi nie do końca odpowiadało, ale tyczy się to początku, gdzie do czynienia mamy z wyraźną inspiracją hitami typu Teksańska Masakra Piłą Mechaniczną czy czegoś w rodzaju Wzgórza mają oczy. Jest więc mocno popierdolona rodzinka, która porywa ludzi i przyrządza sobie z nich obiadki. To jednak tylko początek i później zarówno fabuła jak i klimat nabierają innego charakteru. Wciąż obecne jest to z czym kojarzymy serię. Nie chcę zbyt dużo zdradzać, ale jest naprawdę dobrze. Spodobał mi się też główny twist fabularny, choć można go stosunkowo szybko przewidzieć.

Resident Evil 7 ma wręcz klasyczny charakter rozgrywki, aczkolwiek dla niektórych perspektywa FPP będzie pewnie barierą nie do przejścia. Wciąż jednak trzon pozostaje taki sam, jak nawet w pierwszej części. Biegamy po wielkim budynku, rozwiązujemy zagadki i okazyjnie walczymy z mniejszymi i większymi przeciwnikami. Są tu nawet klucze z różnymi symbolami, którymi otworzymy poszczególne drzwi. Nowością jest rodzinka, bo przykładowo taki Jack to prędzej Obcy z Izolacji – nie za bardzo można go zabić, więc ciągle nam towarzyszy. To sprowadza się do kolejnej nowości, czyli skradania. Wydaje mi się, że na zwykłych przeciwników w ogóle to nie działa, ale jest konieczne do przetrwania w spotkaniu z członkami rodziny. Zwłaszcza na wyższym poziomie trudności.

Teraz właśnie na takim poziomie gram. Jest znacznie trudniej, bo przeciwnicy potrafią uśmiercić kilkoma uderzeniami. Na szczęście walkę z właścicielką zarobaczonego łona mam za sobą, więc można powiedzieć, że zrobiłem spore postępy. Niemniej, grając na tym poziomie trudności bardziej odczuwam klimat i… nawet strach. Atmosfera jest odpowiednio budowana. Nie jest to tak dobrze skonstruowane jak choćby w Silent Hill 2, ale przeważnie nie są to typowe jump scare’y, choć i takich nie brakuje. Podoba mi się ten kierunek, bo twórcy zdecydowali się na coś bardziej w stylu horroru psychologicznego. Na mnie działa nawet przy drugim przejściu. No i po raz kolejny udowodnili, że mają naprawdę wyjątkowe pomysły jeśli chodzi o kreacje przeciwników. Zwłaszcza kilka bossów zrobiło na mnie wrażenie. Tak czy siak, w to głównie zamierzam grać przez obecny weekend, aby jak najbardziej przybliżyć się do platyny. Przed sobą mam nie tylko przejście na Szalonym poziomie trudności, ale zebranie na nim wszystkich antycznych monet – bo na normalnym jest osobny zestaw. Jak już się z tym uporam, pozostanie mi średni poziom i zebranie wszystkich kolekcjonerskich rzeczy. Po tym nadejdzie czas na speedrun (4 godziny albo mniej) i przejście bez korzystania ze skrzyń (no, można ich użyć tylko 3 razy). Więc jeszcze sporo grania przede mną. Z dodatkami zapoznam się po zakupie edycji Gold.

W międzyczasie będę grać również w Tony Hawk’s Pro Skater HD na PlayStation 3. Jestem wielkim fanem serii. No może nie jakimś wariatem deskorolek, ale kurde, pierwsze 5 części znam na wylot, późniejsze jakoś olałem. Trochę tego żałuję, bo takie Underground wygląda spoko i myślę, że dobrze bym się przy tym bawił. Podobnie jak przy Tony Hawk’s Pro Skater 4, które mimo nieco bardziej otwartej struktury również mi się podobało. To wszystko zasługa Neversoft i świetnej mechaniki. Tego właśnie nie ma w Tony Hawk’s Pro Skater HD. Nie można też traktować tego jak pełnoprawnej odsłony. To zestaw odnowionych map z pierwszej i drugiej części (również z trzeciej jeśli kupiliśmy DLC). Wszystko byłoby cudownie, gdyby nie zepsuta mechanika i fizyka. Wydaje mi się, że najgorzej jest z detekcją kolizji. Postać niejednokrotnie uderza o coś czego nie widać, co dzieje się również podczas lądowania na rampie. Zdarzało się też, że postać grindowała nie deskorolką, a kroczem – przez co była ustawiona niżej i kończyło się na tym, że na końcu lądowała zanurzona w betonie do samego pasa. Sprowadza się to wszystko do tego, że to co potrafię bez problemów zrobić w poprzedniku, tutaj doprowadza mnie do szału.

Kolejny przykład aby zaznaczyć o co mi chodzi: kombinacje tricków robionych w powietrzu i na ulicy. Łącznikiem pomiędzy rampą a stylem ulicznym jest revert, który tutaj również jest obecny. Po wykonaniu revertu możemy przejść a manual i dojechać do następnego celu. Wszystko fajnie, niby jest, niby działa, ale czasem zdarza się, że ni stąd ni zowąd ciąg zostaje przerwany, bo… tak. Tak po prostu. Widać, że postać robi revert i następnie manual, ale za chwilę tego nie robi, mimo iż nie było żadnego zderzenia, czy momentu w którym straciła równowagę. Granie w tę grę doprowadza mnie do szału, ale uparłem się na platynę i co jakiś czas siadam na kilka godzin i próbuję. Obecnie całą karierę Rodneya Mullena mam za sobą, podobnie jak większość trofeów powiązanych z określonymi lokacjami. Pozostało mi przedłużenie rozgrywki o 30 sekund po zakończenie czasu w Marseille. Z uwagi na to, co mówiłem o przerywaniu ciągu, sprawia mi to problem. Dla porównania odpaliłem sobie Tony Hawk’s Pro Skater 3 na PS2 i… robię wszystko co chcę, bez najmniejszego problemu. Wniosek nasuwa się sam. Jedyne co mi się podoba w Tony Hawk’s Pro Skater HD to to, jak działa muzyka. Zamiast zmieniać się co każdy reset, każdy utwór gra do końca. Z wyjątkiem sytuacji, w których wychodzimy do menu głównego. Grafika też jest w porządku, podobnie jak dobór utworów – choć tych trochę zbyt mało.

To nie wszystko w co gram. Przymierzam się do splatynowania Yooka-Laylee, Saints Row The Third i Gran Turismo 6. Do recki mam jeszcze Wuppo, więc we wszystko pomału sobie gram. W zasadzie już niedługo powinienem zdobyć platynę w LawBreakers. Muszę jeszcze kilka razy wygrać określonego rodzaju rozgrywki i dwoma postaciami zabić w określony sposób. Do tego jeszcze zdobyć 50. poziom doświadczenia (mam 46). Gra bardzo mi się podoba, ale długie czekanie na mecze skutecznie zniechęca. Nie przestaję się też bawić w Metal Gear Solid V, ale powoli zniechęcam się do całokształtu. Dużo czasu na to potrzebowałem, bo aż ponad 60 godzin. To co mnie zdenerwowało, to to jak wygląda drugi rozdział. Zapowiadało się naprawdę epicko, ale teraz… Z tego co wiem misji jest 50-52… coś takiego. Teraz jestem na etapie, w którym kolejne misje to powrót do tych, które już były. Z tą różnicą, że teraz muszę je przejść z narzuconymi ograniczeniami. Może to być np. rzucenie mnie na misję bez ekwipunku czy uczynienie przeciwników znacznie trudniejszymi. Pomysł fajny, ale żeby traktować to jako osobną misję? Coś takiego powinno być jako dodatkowa opcja do wyboru podczas decydowania się na to, w jakiej misji weźmiemy udział. Z drugiej strony, wydaje mi się, że nie są one obowiązkowe, więc na razie je oleję, bo jestem ciekaw zakończenia. Pierwszy rozdział skończył się naprawdę cudownie i zobaczyłem ten potencjał. To spokojnie mogło być kolejną grą godną serii, ale zamiast tego została okrojona i niestety jest zbyt powtarzalna. Choć samo granie daje sporo frajdy. To kolejna z ulubionych serii, które sobie po prostu umarły. Najpierw było Silent Hill, teraz Metal Gear Solid. Obawiam się też zagrać w Final Fantasy XV, boję się nadchodzącego Kingdom Hearts 3. Muszę być dobrej myśli!

Zostawiam Was z komentarzami. Chwalcie się w co gracie i jak spędzacie wolny czas. Do zobaczenia w następny weekend! Zachęcam też do zaglądania na mój kanał na Twitchu, czasem coś streamuję!

Oglądaj na żywo film od użytkownika kALWa888 na www.twitch.tv

Oceń bloga:
1

Komentarze (34)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper