W co gracie? - WG #186

BLOG O GRZE
852V
W co gracie? - WG #186
kalwa | 21.10.2017, 22:48
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Wracamy po tygodniu nieobecnośni. Pora na kolejny odcinek cyklu, w którym rozmawiamy o tym, w co obecnie gramy i jak spędzamy wolny czas.

Tak samo jak za każdym poprzednim razem, pominę gry, w które grałem na potrzeby recenzji, bo nie chcę się powtarzać. Dlatego też będzie tego w sumie niedużo, bo tylko 2 gry. Żeby nie przedłużać, bo i tak odcinek jest spóźniony, przejdę od razu do rzeczy. Od jakiegoś czasu starałem się o platynowe trofeum w Asura’s Wrath. Wymagało to trochę czasu i cierpliwości, ale w końcu udało mi się to zrobić. Grę mogę usunąć z dysku i zabrać się za coś nowego, ale nie wiem jeszcze co to mogłoby być. Tfu, nie nowego, a coś w czym nie mam 100% trofeów. Wciąż zamierzam nadrabiać trofeowe zaległości, póki się jeszcze nie znudziłem. Jeśli chodzi o PlayStation 4 plany mam jasno określone, choć się ich nie trzymam. Jeśli mowa o PlayStation 3… cóż, nie mam pojęcia za co następnie mógłbym się zabrać. Myślałem o Deadly Premonition: Director’s Cut i Gran Turismo 6. Obie platyny stosunkowo proste, nie wiem tylko czy mam ochotę grać w nie tak długo, aż całkowicie ukończę. Tym bardziej, że Deadly musiałbym zaczynać od zera, bo plik zapisu z cyfrowej wersji nie jest widoczny dla wydania pudełkowego. To w sumie bez różnicy, bo i tak wolałbym na bieżąco robić zadania poboczne, tak szybko jak się da. Jeśli zaś chodzi o Gran Turismo 6, bo po becie Sport nie za bardzo chce mi się wracać do starszej części.

Tak czy siak, platyna w Asura’s Wrath trudna nie jest. Wymaga około 30 godzin grania i większość z tego czasu to w sumie kolejne przejścia gry. Tak to przynajmniej wyglądało u mnie, bo kiedyś przeszedłem grę na normalnym poziomie trudności nie przejmując się ocenami. Teraz, po dwóch latach powróciłem i przeszedłem grę na Hard. Nie było szczególnie trudno, choć w niektórych walkach ginąłem kilkanaście razy. Zwłaszcza tych pod koniec. Najgorzej było z Deusem, z którym druga walka podzielona jest bodaj na trzy etapy. Przeciwnik ma też dużo ataków obszarowych i takich, którymi nie można zatrzymać. Po tym jak uporałem się z poziomem Hard, przyszła kolej na przejście gry bez interfejsu. Musiałem radzić sobie bez widocznego paska życia i wściekłości i szczerze mówiąc sam nie wiem po co to było. Ani to trudne, ani ciekawe. No ale przeszedłem. Po tym musiałem zdobyć ocenę S w co najmniej 10 epizodach na jakimkolwiek poziomie trudności. Wybrałem Normal i gdy się z tym uporałem, mogłem zabrać się za przejście gry w najtrudniejszy możliwy sposób – po kilku otrzymanych ciosach Asura umierał. Było ciężko, ale dzięki temu bliżej zapoznałem się z mechaniką gry. Jak już tylko się z tym uporałem, otrzymałem Gauge, który pozwalał mi na nieograniczone korzystanie z szału – w takim stanie Asura się nie przegrzewał i w większości przypadków nie otrzymywał obrażeń. O wiele łatwiej było więc o oceny S w każdym z epizodów – to właśnie zostało mi na koniec. Maksymalnie 3 próby na najtrudniejsze epizody, i miałem komplet. Szkoda tylko, że musiałem robić osobno na Normal i Hard, bo się nie nakładały, tak jak z poziomem trudności.

Na koniec przyszedł czas na zrobienie trofeów z DLC. Z tymi fabularnymi uporałem się bardzo szybko, również jeśli chodzi o oceny S na poziomie Hard. Wielka szkoda, że Capcom postanowiło te zakończenie sprzedać za dodatkową kasę – za coś takiego powinni wzajemnie lizać sobie osrane jaja jako koleżkowie. Tak czy siak, o ile trofea z fabularnych DLC były proste i przyjemne, tak te z DLC Lost Episode doprowadziły mnie niemal do szalu. Lost Episodes to dodatkowe odcinki, w których Asura walczy z postaciami ze Street Fighter. Najpierw Ryu, a później Akuma. I sam pomysł w sobie jest fajny, łącznie z przeniesieniem walki w typową dla bijatyk formę. Niestety, albo to wina tej mechaniki, albo moja, bo walczyło mi się źle. Postać gdy leży jest nietykalna, ciężko z poruszaniem się itp. I nie byłoby to takie złe, gdyby nie fakt, że do trofeum trzeba wykonać szereg wyzwań. Trzeba było między innymi osiągnąć odpowiednie Combo, wygrać walkę bez obrażeń i tym podobne. Nie podobało mi się to, a podczas wykonywania tych misji coraz bardziej się denerwowałem. Najgorsze okazały się walki bez odniesienia obrażeń, ale o dziwo Akuma okazał się łatwiejszy od Ryu. Z grą mam już spokój. Jedna z moich ulubionych na PS3, choć usunąłbym to całe QTE. Mówią, że to interaktywny serial z niewielką ilością interakcji, ale jeśli potraktować to jako faktycznie filmowe doświadczenie, to Heavy Rain przy tym wygląda jak typowy film. W Asura’s Wrath sporo wymaga się od gracza, choć tylko w temacie walki i synchronizacji z QTE. Tak czy siak, to wiele więcej aktywności niż we wszystkich grach od Cage’a razem wziętych. No i mamy tutaj też świetną fabułę, klimat, muzykę. Gra jest niesprawiedliwie przyrównywana do innych samograjów.

To tyle jeśli chodzi o takie małe osobiste osiągnięcia. Kolej teraz na gry, z którymi będę się bawił przez ten weekend i najbliższe dni. Bardzo długo zwlekałem z zakupem tej gry. Jestem wielkim fanem serii (wprawdzie żadnej odsłony nigdy na premierę nie kupiłem), ale na tą byłem bardzo nakręcony i jak tylko natknąłem się na pierwsze recenzje, zrezygnowałem z radości, porzuciłem nadzieję i stwierdziłem, że… nie. Nie zagram i tyle. Miałem oczywiście zamiar sobie kupić i ograć, ale zanim mogłem, gra pojawiła się w obecnej ofercie PlayStation Plus. Tak, mowa o Metal Gear Solid V. Moja nienawiść trochę zelżała, bo grę przyjąłem lepiej niż się spodziewałem. Podejrzewam, że gdyby miał ją na premierę, byłbym srogo wkurwiony. Głównie dlatego, że fabułę ograniczyli do kasetek, zamiast przekazać ją w formie świetnie wyreżyserowanych scenek. Druga sprawa – powtarzalność głównych misji. Zwykle zbiegają się do uratowania kogoś/zniszczenia celu. Jestem po 20. misji i zaczynam odczuwać monotonię. Na szczęście co jakiś czas następują świetne fragmenty, jak ten który dopiero co miałem. Wcześniej była zajebista misja z ratowaniem dzieciaków, teraz trafiłem do placówki, gdzie na wejściu przywitały mnie flaki i krew rozmazane po całej podłodze. W takich misjach oczywiście scenek nie brakuje, choć wciąż Venom mówi zbyt mało. Przez co sprawia wrażenie nieco tępego, jak te nieme postacie z jRPG (z wyjątkiem Hero z Dragon Quest VIII – tam to pasowało jeszcze). No i mam nadzieję, że to wszystko nabierze jakiegoś pędu, bo na razie jest fajnie, ale poziom serii to to nie jest.

Z początku narzekałem też na monotonię jeśli chodzi o obszar działania. Ta pustynia zaczynała mnie już nudzić, ale na szczęście teraz akcja toczy się w mokrych lasach i ten klimat odpowiada mi o wiele bardziej. Gra ładniej też wygląda, zwłaszcza podczas deszczu. Mimo całej monotonii, trochę kiepsko przedstawionej fabuły, gra się świetnie. Co prawda za dużo tego wszystkiego, zwłaszcza jeśli spojrzeć na Side Ops. Za dużo tego wszystkiego, a jednocześnie wszystkie misje są do siebie bardzo podobne. Dobrze, że krótkie, ale podobna forma aż prosi się o przenośną konsolę – jak Peace Walker. Dalej uważam, że to rozwinięcie mechaniki z tej małej gry. I chyba nie do końca sprawdza się na stacjonarnej konsoli. Podoba mi się to jak wygląda przeprowadzanie akcji – zbadanie terenu, wejście na niego i tyle. Choć za bardzo to wszystko uproszczone – lornetka namierza nam wrogów, Quiet ich usypia, bazę oczyszczamy zabierając wszystkich balonem. Meh. Łatwizna. No ale mocno to uzależnia, choć pod warunkiem że nie robimy sobie przerw. Pograłem w Elex i The Evil Within 2 do recki, powróciłem do tego i… odechciało mi się jak zobaczyłem ile tego jest. Spodobało mi się natomiast multi. Wiem, że będę do niego wracał, ale nie wiem jeszcze jak wygląda to całe FOB – to dopiero mi się odblokuje. Niemniej, te meczyki gdzie się do siebie strzela i przy okazji wykonuje cele – bardzo fajne. Metal Gear Online w najwyższej formie. Również przez ulepszone sterowanie.

To w zasadzie tyle ode mnie. W ten weekend bawić się będę w LawBreakers i postaram się o jakąś fajną pozycję w Lidze, bo gry rankingowe już ruszyły. Ludzie ogólnie grają, więc jest dobrze. Oprócz tego będę też wracał do opisanego wcześniej Metal Gear Solid V, ale na boku będzie jeszcze ELEX, w którym chce zdobyć jeszcze kilka trofeów. Wam pozostawiam komentarze i życzę udanego weekendu.

Zachęcam też do zaglądania na mój kanał na Twitchu. Co jakiś czas streamuję!

Oglądaj na żywo film od użytkownika kALWa888 na www.twitch.tv

Oceń bloga:
0

Komentarze (28)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper