boOUYAka! Part 1 - OUYA Unboxing, start-up & playtest

BLOG
1933V
ROLAND NINJ4 | 01.01.2014, 15:46
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.
OUYA! Refundowany dziwoląg bez przyszłości, czy może fenomen i swoiste objawienie, które wyznaczy standardy w produkcji i dystrybucji gier na najbliższe lata? Tak się składa że brodaty grubas podrzucił mi pod choinkę pakunek z niespodziewaną zawartością. Może i w liście pisałem że chciałbym dostać PS4 i tą ciekawostkę zwaną OUYA, tylko że w tej kolejności;-P Niestety brodacz wybrał dla mnie dużo tańszy prezent, ale czy lepszy na chwilę obecną?

Domyślając się że dla większości graczy, OUYA jest tylko ciekawostką lub wręcz zakazanym owocem, który kusi wielu ale jednocześnie odstrasza, pozostawiając w obawie przed wyklęciem ze społeczności Hardcore'ów, przybyłem aby przeprowadzić, stosowny test! Mam ku temu nie lada sposobność, gdyż owa konsolka została mi sprezentowana pod choinkę przez mojego prywatnego mikołaja płci żeńskiej. Jako że cała otoczka marketingu i polityki wokół całej firmy sprawia wrażenie kozackich i luzackich klimatów cool and jizzy, zacznę test od słów OUYA! I jedziemy z tym koksem! 

 

Czym jest OUYA! To pytanie kołacze w tym momencie w głowach laików nie w temacie. OUYA to konsola do gier, oparta o system Android i całkowitą, cyfrową dystrybucję gier. Urządzenie iście pionierskie bo zaprojektowane i powstałe za sprawą nowatorskiej koncepcji Kickstarter, opartej na zbiórce pieniędzy przez graczy i inwestorów z całego świata, zainteresowanych wyprodukowaniem nowego urządzenia czy software'u. Można powiedzieć że jest to urządzenie z metką od graczy dla graczy i to dosłownie! Firma OUYA miała w planach zebranie miliona dolarów, włączając w to kwotę własną zarządu, aby mogli ruszyć z produkcją opatentowanego wcześniej gadżetu. Otwierając swój własny Kickstarter nie sądzili, że zbiórka, przekroczy ich najśmielsze oczekiwania. Ostateczny wynik osiągnął pułap 14 milionów dolarów! Większość zebrali gracze, ale należy wspomnieć o anonimowym inwestorze, który sprezentował firmie nie małą sumkę. Z takim funduszem cały projekt ruszył z kopyta szybciej niż zaplanowano. Pokuszono się nawet o zakup udziałów innej wizjonerskiej spółki, która chybiła ze swoim pomysłem i poległa po roku działalności, mowa o OnLive. Fuzja dała pomysł implementacji wirtualnych zasobów chmury jaką dysponowała konkurencyjna firma na potrzeby Androidowej konsolki. Reszta poszła już z górki. Taśmy produkcyjne ruszyły, stonowana kampania reklamowa zrobiła swoje i tak oto OUYA ląduje w domach na całym świecie. Tak więc zabieramy się za wybebeszanie i stosowne przybliżenie egzemplarza, który wylądował ze stłumionym hukiem tajemnicy w moim domu!

 

1.HARDWARE UNBOXING

Gdy ujrzałem pudełko byłem zdziwiony jego rozmiarem. Zadałem sobie pytanie, jak małe może być urządzenie, które w nim upchano? Zacząłem mieć obawy o jakość wykonania, wybrakowaną zawartość i widmo rychłej reklamacji, która majaczyła mi przed oczami gdy drżącą ręką otwierałem pudełko. Wszystko to okazuje się mylne, bo mamy do czynienia z kawałkiem na prawdę świetnie wykonanego hardware'u, oczywiście z uwzględnieniem wszystkich produkcyjnych aspektów i historii pionierskiego pomysłu na konsolkę. Otwieramy pudełko a naszym oczom ukazuje się to!

Zawartość pudełka to najmniejsza stacjonarna konsola do gier jaką w życiu widziałem; stosowny gamepad, kabel HDMI, bez którego nie podłączymy sprzętu do żadnego TV plus standardowo, zewnętrzny, dwuczęściowy zasilacz oraz instrukcja i broszurka reklamowa. Dwie części zasilacza to tak na prawdę sama główna kostka z kablem plus podłączana wtyczka do naszych standardowych, wschodnio-europejskich gniazdek. Domniemam, że w ten sposób producenci omijają koszta związane z produkcją różnorakich zasilaczy dla reszty świata, w zamian serwując tylko stosowną nakładkę, a jako że zasilacz posiada tolerancję 110-240V, to jest to strzał w dyszkę. Kabel HDMI o długości 1m, nie pozostawia nam za dużego zapasu, ale ważne że jest, co niegdyś nie było aż tak oczywiste wśród graczy większego formatu.

 

2.KONSOLA

Jak na takie maleństwo konsola ta posiada parametry godne panujących standardów. Oparta jest głównie na technologii mobilnej i zawiera, jak na razie chyba jedno z najmocniejszych układów CPU/GPU w tej kategorii. Mianowicie napędza ją reklamowana wszem i wobec nVidia Tegra 3, czterordzeniowy procesor o taktowaniu zegara 1,6GHz i ze zintegrowaną kartą graficzną, z przynajmniej 1Gb pamięci, przydzielonym dla gier. W kwestii pamięci ram sprzęcik już tak nie oszałamia: 1GB DDR2 to w dzisiejszych czasach dużo za mało, jednakże jeśli przyjrzymy się zastosowaniu konsoli i jej przeznaczeniu dla konkretnego typu gier nachodzi nas refleksja że jest to wystarczająco.

OUYA posiada wszystkie możliwe systemy łączności i przesyłu danych, czyli Wi-Fi 802.11 b/g/n, Bluetooth 4.0, łączność radiowa 2.4GHz oraz USB 2.0 i Micro USB. Wyjścia HDMI, USB, Micro USB. Wszystkie łącza znajdują się na tyle kostki i do każdego z nich mamy swobodny dostęp, jak również do przycisku power usytuowanego na górnej pokrywie, który działa z wyraźnym 'click'. W końcu konsolka to nieudziwniony sześcian pozaokrąglany u dołu, a stwierdzenie że prościej się już nie dało jest jak najbardziej na miejscu.

Całość wykonana jest z na prawdę dobrych materiałów. Górna pokrywa i podstawa to modny w ostatnich czasach czarny i połyskliwy plastik, uwielbiający gdy się go obłapuje brudnymi paluchami. Góra przykręcona jest czterema estetycznie ułożonymi śrubkami, podstawa wykończona jest z kolei wylotem powietrza i czterema zaokrąglonymi, gumowymi stópkami. Największym zaskoczeniem jest odzież wierzchnia naszej małej damy. Cała obudowa jest wykonana z litej stali! No może nie jest to kuta w kuźniach Mordoru zbroja na modłę Uruk-Hai, ale jej wykonanie, to na prawdę świetny estetyczny sznyt. Czyli jeśli chodzi o jakość wykonu to jak najbardziej In Plus!

 

3.GAMEPAD

Padzik nie odstaje zbytnio od stacji matki. Pierwsze co nas uderza po gałach to jego rozmiary w stosunku do samej konsoli. Pierwszy raz w mojej "gracznej" karierze, mam do czynienia z padem większym od konsoli właśnie. Estetyka i ergonomia pada przypomina na pierwszy rzut oka kontrolery od X360, a twórcy wcale nie kryją się inspiracjami konsolą MS w tej kwestii. 

Układ gałek analogowych o odpowiedniej oporności i przycisków funkcyjnych to ustawienie żywcem zdjęte i towarzyszące konsolom MS od zawsze. Każdy działa z lekkim kliknięciem a wzory geometryczne czy literki ABXY, zastąpiono literami układającymi się w nazwę OUYA. Dodatkowym przyciskiem na "fejsie" kontrolera jest ten z logo konsolki, którego funkcje są? Eureka! Takie same jak w przypadku konsol panujących na rynku. Każdy zapyta więc, dlaczego tego buttona usytuowano poniżej krzyżaka i prawego analoga, przecież to trochę nie ergonomiczne? Tutaj mamy kolejny zaskok! Cały czarny fragment plastiku powyżej to tak na prawdę Touchpad! Czyli to OUYA była pierwsza w tej materii, a nie Sony! Prztyczek w nos konkurencji jak ta lala! 

Na ramionach pada, spoczywa ciężar standardowych bumperów i triggerów, które pozostawiają jednak wiele do życzenia w kwestii jakości wykonania, gdyż najzwyczajniej w świecie skrzypią i są takie jakby za wątłe!? Zastanawia też brak ich oznaczenia no i świecą się jak psu jajca, tak samo jak konsola, z tą jednakże różnicą, że nie obmacujemy jej jak Dendrofil dorodny dąb!? Ślady paluchów na owych przyciskach i powierzchni między nimi są na porządku dziennym.

W kwestii wyglądu i ergonomii pad nie odstaje od tej zafundowanej przez kostkę. Silverado z czarnymi wstawkami od razu przykuwa wzrok. Pod obydwoma holderami w kolorze matowanego srebra, które też są pokryte cienką warstwą metalu, sprytnie ukryto sloty na baterie. Plusem takiego rozwiązania jest to że Pad od spodu nie posiada żadnych dziurek i dziureczek na śruby. Cały pozamykany jest na zatrzaski. Minusem może być to, że z czasem owe wciski i zatrzaski mogą się wyrobić i klapki same będą odpadać.

Dziwnym jest też że pad jest całkowicie pozbawiony jakichkolwiek fizycznych łączy!? Nie można go więc podłączyć do konsoli i grać na kablu, co zmusza nas do zakupienia akumulatorków. W zestawie niestety dorzucono zwykłe "alkaiki". Podsumowując kontroler, to jest całkiem dobrze wykonany, świetnie leży w dłoni i prezentuje się zacnie.

 

4.SOFTWARE START-UP

Czas odpalić tą okrytą mgłą mistycyzmu maszynkę. Kable podłączone pod TV - Checked! Pad uzbrojony w bateryjki - Checked! Browarek w pokalu, koło fotela - Checked! To lecimy! W rytmach OOOOOUYA!!! 

 

Wciskam przycisk, słychać 'click', rozświetla się na biało, logo konsoli. Po krótkiej chwili słyszę jak cała maszyneria startuje. Myślałem, że nic nie usłyszę, a jednak mini wentylatorki pracują na obrotach, jednak tak cicho że dopiero po przytknięciu ucha coś do mnie dotarło. Ekran budzi się do życia, widzę pomarańczowe słońce zmieniające kształt w logo marki, a w tle na powitanie słychać bojowy afrykański krzyk zachęcający do walki! OUYA! Potem wita nas ekran pairingu pada, wystarczy wcisnąć logo OU i pad zaczyna mrygać dwoma centralnymi białymi ledami, aby po chwili rozbłysnąć pierwszą diodą, a stosownym komunikatem poinformować nas o sukcesie połączenia na TV.

Następne ekrany to już elementy doskonale nam znane. Wyszukanie i podłączenie do sieci Wi-Fi, co w tym przypadku jest niezbędne. Wybór języka, zaakceptowanie praw autorskich itd. itp.

Po przejściu całej tej żmudnej i sztampowo standardowej procedury, wita nas zmora wszystkich konsol nowej generacji, czyli przymusowy update systemu! Na szczęście, jako że konsola ta działa na systemie Android, wszystko trwa szybko i sprawnie. Z zegarkiem w ręku cała operacja aktualizacji trwała niecałe 7 min. To chyba nie jest zły wynik, prawda? W myśl całej tej luzackiej oprawy systemu podczas pobierania aktualizacji, możemy sobie poczytać, parę głupawych tekstów w stylu "W tym momencie zabieramy cię w fotonowe sny" albo "Gdy tylko skończy się odliczanie, twoje najskrytsze marzenia się spełnią" na koniec pada "Tak na prawdę to tylko zwykła aktualizacja, której nie możesz przewinąć". Chyba każdy lubi takie popierdóły co nie?

Po tych z deka przydługaśnych 7 minutach, połowie browarka i wyskubaniu woskowiny z ucha, w końcu wita nas ekran główny systemu!

Automatycznie po założeniu konta konsola pobiera na start dwie darmowe gierki: Bombsquad, coś a'la bomberman w 3D i Amazing Frog? Swoistą pokazówkę silnika fizycznego na konsoli, w bardzo marnej grafie. Gry ściągają się migiem ze sklepu OUYA. I to jest chyba największa kontrowersja i slap in da' face! Grajmaszyna nie korzysta bowiem z zasobów Androidowego Play Store, a z własnej biblioteki konwertowanych i dedykowanych tytułów! Jak wyżej wspomniałem całość opiera się na systemie Android 4.1, co na pierwszy rzut oka wcale nie jest takie jasne, gdyż specjalnie dla sprzętu stworzono specjalny, wyróżniający ją dashboard. 

 

Na start mamy do wyboru cztery różne opcje. Play, czyli nasza biblioteka gier ściąganych i spływających z netu. DISCOVER, to sklep z grami dla tej platformy, stosownie posegregowanymi, okraszonymi screenshotami i filmikami z gameplay'u. Z kolei Manage to najzwyczajniej w świecie główne narzędzia do ustawień konsoli, sprawdzania stanu pamięci, której mamy do dyspozycji 8GB, zmian językowych itd. W tym okienku wszyscy użytkownicy Androida będą czuli się jak w domu, gdyż nie pokuszono się o niepotrzebne udziwnienia i wszystko wygląda jak na smartfonach. Dobry, stary Andek. Kosa! Nawet przyciski Wi-Fi i Bluetooth wyglądają tak samo.

 

Funkcję MAKE zostawiłem sobie na sam koniec, bo to istna wisienka na torcie, dla której właśnie chciałem nabyć to cudeńko. Ot całe przesłanie systemu, z hasłem od graczy dla graczy, przyświeca też developingowi gier indie, od których niejeden gwiazdor ówczesnej growej sceny zaczynał! Tak! Ouya dostarcza nam najtańszego sprzętu i narzędzi do samodzielnego tworzenia gier! Po wejściu w MAKE ukazuje nam się wyszukiwarka internetowa (tak ta też jest;-) otwierająca stronę główną z linkiem do ściągnięcia i zainstalowania narzędzi ODK. Jest to oprogramowanie do tworzenia gier na najmocniejszym silniku, obecnym na platformach mobilnych, stworzonym wspólnie przez światową scenę Indie. Mowa o UNITY! Kto nie zna jeszcze tworów stworzonych na tym enginie, zalecam obadać gry Ravensword: Shadowlands, Shadowgun i Dead Trigger 1 i 2, szczęko opad murowany, przy oczywistym uwzględnieniu tego z jaką platformą mamy do czynienia; nie jest to w końcu PS4 czy XOne, ale nie o to tutaj chodzi. Jak wygląda owa amatorska developerka, publikacja i edycja własnych gier, postaram się przybliżyć w najbliższym czasie, gdyż będzie to czasochłonne testowe przedsięwzięcie. 

 

Kolejnym faktem, o którym grzechem byłoby nie wspomnieć, jest otwarta architektura systemu. Nawet pomimo tego że nie mamy dostępu do gier ze sklepu Play Store nic nie stoi na przeszkodzie żeby owe gry pobrać z internetu, zgrać na pamięć USB i zainstalować na konsoli. Trzeba wiedzieć tylko jedno, że istnieje ryzyko, nieprawidłowego działania gry, gdyż może nie być kompatybilna z aktualnym Buildem Androida, no i tracimy też możliwość specjalnie skonwertowanych gier dla OUYA, z wyższą rozdziałką i lepszymi teksturami, wyżej wymienione Shadowgun i Ravensword. Lepiej więc chyba zainwestować w gry ze sklepu, lub poczekać na wersję dla OUYA. Pozostając przy kwestii otwartej struktury, nie ma też problemu z zainstalowaniem odtwarzaczy, aplikacji i innych diabelstw, zalewających internet, nawet pomimo tego że konsola posiada dedykowane narzędzia i obsługę wielu formatów oraz aplikacji. Zasięganie informacji i publikacja gameplayu na popularnym Twitch, słuchanie muzy i oglądanie filmów na VLC player, to tylko kropla w morzu funkcjonalności systemu. Nie ma problemów z odtwarzanymi formatami, MP3, MP4, WMA to standard. DLNA też jest na stanie. Jeśli komuś nie przypadnie do gustu dedykowany kontroler, Dualshock 3 czy pad od X360 podłączony do konsoli, poprzez USB, to żaden problem! Nawet rozłożenie przycisków zostaje takie samo w oryginale. Tak więc otwartość na propozycje to drugie imię OUYA'i.

 

5.PLAYTEST

GRY! Czas przybliżyć jak wygląda kwintesencja tego lukratywnego tortu. Jak wspomniałem na wstępie i parę razy w tekście, konsola nastawiona jest całkowicie na Indie, z paroma wyjątkami, ale o tym za chwilę. Większość gier w sklepie to starannie wyselekcjonowane, najwartościowsze gierki z Play Store. Korzyść taka, że nie zalewa nas morze chłamu, z którego słynie sklepik na Andku. Minusem jest to że na chwilę obecną z tych lepsiejszych mocarnych, tylko parę wylądowało na OUYA'i. Co prawda, obecne są najlepsze z nich, ale trochę ich mało, bo większość gier wymiotuje na nas popierdółowatością ekstremalną! Cała marka dostała nie małe wsparcie od japońskich producentów. SEGA, NAMCO BANDAI czy SQUARE-ENIX, to chyba najważniejsi gracze, którzy już uraczyli użytkowników hitowymi i znanymi tytułami. Gier będzie już tylko przybywać, a na razie wśród najlepszych królują:  Sonic The Hedgehog 4, Sonic CD, Final Fantasy III, Ravensword: Shadowlands, Shadowgun, The Cave,  Giana Sisters, Neon Shadow, The Bard's Tale, Another World, Aliens VS. Predator: Evolution, Sine Mora, Puddle, Order & Chaos - Online, Flashout 3D i cała masa w liczbie ponad 400! tytułów indie z całego świata.

 

Na wyszczególnienie, zasługuje oczywiście Ravensword: Shadowlands i Shadowgun, oraz Neon Shadow, tak! Też zauważyłem że w każdym tytule jest słowo shadow;-) No jakoś tak wyszło. Pierwszy nadużywany przeze mnie tytuł to prawdziwa, tańsza i złośliwcy powiedzą, biedniejsza wersja TES IV: Oblivion. Jak by nie było gra jest na prawdę świetna i w wielu kwestiach przewyższa wspomniany pierwowzór. Dzieje się więcej, jest ciekawiej i bardziej pomysłowo. Świat jest stosunkowo duży i wypełniony ciekawymi i odmiennymi questami. Ograłem grę w wersji na smartach, spędziłem z nią jakieś 20h i byłem zachwycony. Shadowgun z kolei to przenośne Gears of War, które nawet nie udaje że zrzynało całą konwencję z przygód Marcusa Fenixa. Coversystem, świetna grafika, napakowany "hiroł", trochę bidna fabułka, fizyka i tępi przeciwnicy, ale kurna, gra się przednio. Osłony lecą w drobny mak, łuski turlają się po glebie, jest multiplayer, DLC z dodatkowymi misjami, czego chcieć więcej. Neon Shadow, to oldshoolowy Shooter FPS na modłę Quake. HardRock'owa muza, ciągły paluch na spuście, mnóstwo tałatajstwa do ustrzelenia, levele kończące się windą od razu nasuwają skojarzenia. Grafika bardziej w stylu komiksowo-metroidowym z nutką uniwersum Tron, teksturki trochę rozmyte, ale jest fajnie. Wszystkie wyżej wymienione gry postaram się przybliżyć w planowanym przeze mnie nowym kąciku związanym z mobilami i OUYA.

 

Ceny gier oscylują na pułapie od 6 do 45 złotówek, za te najlepsze lub konwertowane ze smartów. Ceny oczywiście w dolarach i stosownym przeliczeniu. Nic nie stoi na przeszkodzie w rejestracji polskich kard kredytowych. Nie są to jakieś oszałamiające kwoty, nieprawdaż?. Na dodatek każdą grę można przetestować przed zakupem. Można narzekać, że no przecież na komórach niektóre z tych gier są o połowę tańsze? Zgadza się, ale na OUYA'i wyższe ceny oznaczają głównie podkręcone produkcje i możliwość gry na dużym ekranie waszych telewizorów. No bo powiedzcie, czy jest jakaś inna konsola, która pozwoli wam zagrać w remake'i "Fajnali" w Full HD, na dużym TV? No właśnie nie ma! FF III już jest, a w natarciu FF IV, FF IV: The After Years, wszystkie odrestaurowane w pełnym 3D w stylu tych z Nintendo DS. Bardzo duży plus dla fanów. Problemem jest tylko pojemność pamięci flash w konsoli, ale jak już wspomniałem, podłączamy "pena" 32GB i problem znika.

 

6.PODSUMOWANIE

Ciężko stwierdzić jednogłośnie jaki los czeka ten wynalazek. Jak na razie nic nie wskazuje na to żeby projekt umarł tak jak kiedyś Dreamcast. Konsola była fundowana przez graczy, twórcy nie ponieśli praktycznie żadnych kosztów, nie tracą na produkcji. Mogą więc z powodzeniem inwestować w reklamę, przygarnięcie kolejnych twórców gier i rozbudowę własnego obozu. Nie wolno też zapomnieć o Chmurze, którą też mają w zanadrzu, w spadku po OnLive. Ponoć już testują całą usługę w USA i UK. Jak to wypada w działaniu, obadam wkrótce i pośpieszę z właściwą notką. 

 

Każdy zadaje sobie teraz pytanie. Czy warto zainwestować te 4 stówki w konsolę do gier Indie, w które można pograć na telefonach za pół ceny? Jak najbardziej warto, przede wszystkim dla ludzi planujących wbicie się w rynek gier, nie tylko jako bierni gracze, ale również jako twórcy tego przełomowego medium. Przy okazji można też ograć setki lepszych i gorszych tytułów, które kryją się w odmętach otwartej internetowej, przestrzeni, nie zapominając przy tym o multimedialnej funkcjonalności, tej najtańszej na rynku, stacjonarnej konsolki. OUYA może okazać się klapą albo fenomenem na skale legendarnego Gameboya. 

 

Jedno jest pewne, że na chwilę obecną OUYA na prawdę potrafi zabrać graczy w fotonowe sny!

Oceń bloga:
13

Czy chcielibyście, żebym poprowadził dalej blog na temat tej intrygującej konsoli?

Tak! OOOOOUYA!!!
53%
NIE! BLEEEEE ANDROID!!!
53%
LATA MI TO KOŁO ŻYCI! I TAK NIE GRAM W GRY...
53%
Pokaż wyniki Głosów: 53

Komentarze (15)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper