Łysol nadal w formie

BLOG RECENZJA GRY
769V
Łysol nadal w formie
ROLAND NINJ4 | 11.12.2013, 12:56
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

13 Lat! Tyle już czasu, nasz łysy zabójca gości w świadomości graczy na całym świecie! Gdy pierwsza część została wydana w 2000 roku na PC, chyba nawet sami twórcy nie wierzyli w sukces tej, powstającej w bólach gry. Jednak historia lubi płatać figle i w tym przypadku całkowicie na korzyść developerów. Seria rozrosła się dosłownie na naszych oczach, przynosząc za każdym razem kolejne rozdziały tej specyficznej sagi. Duńczycy z IO Interactive za każdym razem podnosili poprzeczkę i wyznaczali nowe standardy, a ich celem było przeskoczyć jakością swoje poprzednie dokonania. Czy i tym razem im się to udało?

THE SPECIALIST

Hitman: Absolution to już piąty rozdział, perypetii człowieka bez imienia, łysego rumuńskiego klona, zawieszonego gdzieś pomiędzy człowieczeństwem, a abominacją jaką jest w oczach tych „normalnych”. Gwoli przypomnienia, tytułowy Hitman, zwany też Pan 47, od kryptonimu, czy raczej numeru seryjnego jaki mu nadano zaraz po osiągnięciu prawidłowego wzrostu w inkubatorze, to płatny zabójca na zlecenie. Dla jednych najlepszy w swoim fachu, dla drugich wręcz miejska legenda i człowiek widmo. Los chciał że zazwyczaj był on narzędziem w rękach Międzynarodowej Agencji Kontraktowej (ICA) , wykonując lojalnie zlecenia na głowy możnowładców i kryminalistów tego świata. Zapracował tym na swoje imię i dozgonną wdzięczność pracodawców, zatracając się całkowicie w swojej zabójczej naturze. Poprzez lata doświadczenia, rzucany po różnych zakątkach globu, został zmuszony do wykonania kontraktu, który kłócił się nieco, z jego i tak zachwianym poczuciem wartości. Jako że po wydarzeniach z ostatniej gry, nasz antybohater zawitał na dłuższy czas w US and Fuckin’ A i tam zaczyna się jego nowa przygoda. Cała historia kręci się wokół spisku i walki pomiędzy dwoma frakcjami, dla których kością niezgody jest nastoletnia dziewczyna, niewiadomego pochodzenia i przeznaczenia. Dla obeznanych w temacie, chyba nie będzie to nowość gdy napiszę, że znów na arenę wychodzi nielegalne klonowanie, badania nad ludzkim genomem i ulepszaniem słabowitych ludzi do ich super formy. Hitman staję pomiędzy młotem a kowadłem w rozgrywkach między agencją a szarą strefą zaściankowej Ameryki, wschodnich stanów. Na własne życzenie pakuje się w coraz większe tarapaty, aby tym razem zrealizować, całkowicie osobisty cel, wydrzeć dziewczynę z tej gry cieni. I nic go nie powstrzyma, po trupach do celu, najbardziej doświadczona maszyna do zabijania świata, przeciwko skorumpowanym konglomeratom, armii najemników i wszystkiemu złemu czym stoi Ameryka!

 

THE SHADOW

Jak to wszystko wygląda w ruchu? Seria Hitman przyzwyczaiła nas do swojej specyficznej formy. Każda z poprzednich części serii składała się z kilkunastu misji, w których zazwyczaj chodziło o sprawne wyeliminowanie celów i ulotnienie się z miejsca zbrodni. Lata mijały a każda kolejna gra została usprawniania i urozmaicana o nowe ruchy, nowe elementy w uzbrojeniu czy całkowicie nowe umiejętności naszego ponurego łysola. Za każdym razem mieliśmy do czynienia, z niejako rewolucją, w takim stopniu, że poprzednia część Hitman: Blood Money, zawiesiła poprzeczkę tak wysoko, że zadawano sobie pytania, czy da się to zrobić jeszcze lepiej? Od premiery poprzedniej gry minęło całe długie 7 lat! Był to całkowity początek obecnej generacji. 7 lat to już przepaść, świat ruszył do przodu, więc i gra nie mogła charakteryzować się przestarzałą mechaniką. Jako że fabuła wymusiła na twórcach bardziej spójne podejście do opowiadanej historii, trzeba było pójść na kompromisy i wyrzucić wiele wcześniejszych założeń do kosza. Gra nadal podzielona jest na poziomy, tylko tym razem jest to coś na wzór kina drogi. Hitman nie skacze już po całym globie, a na mniejszym terenie, a konkretnie to pomiędzy dwoma, trzema stanami, podróżując przypadkowo zdobytymi samochodami. Kwintesencją rozgrywki nadal jest skradanie i zabójstwa, tylko dozowana w dość proporcjonalnych porcjach. W jednej misji mamy do wyeliminowania konkretny cel, żeby za chwile płynnie przejść w ucieczkę przed policją, przekradanie się pod nosem ochroniarzy w celu wykradnięcia karty bezpieczeństwa czy zhakować komputer w celu posunięcia się naprzód. Misje są różnorodne i już nie opierają się tylko na zabójstwach. Większości fanom owa zmiana nie całkiem przypadła do gustu, jednak trzeba przyjąć postęp i prawa rynku jakimi są. Gra jest dynamiczniejsza i bardziej interaktywna, a nasz zabójca na placu boju to istny Predator! W zręcznych rękach, uzupełnionych o pomysłowe podejście do tematu, gameplay nowego Hitmana to wzburzone morze miodu! Czy to w misjach iście skradankowych czy tych opartych o staro szkolne zabójstwa, możliwości do wykonania celu, czy usunięciu niepostrzeżenie wrogów, jest całe zatrzęsienie. Jednym razem wyrywamy kabel od transformatora, podłączając go pod ogrodzenie, aby porazić pierwszego nieuważnego strażnika, żeby chwilę później rozwalić cegłówkę na bańce drugiego i czmychając niczym kot za skrzynki, wciągnąć za węgieł kolejnego, przyduszając do utraty nieprzytomności. Zaraz po akcji, w miarę możliwości usuwamy z widoku zbędne zwłoki, chowając po śmietnikach, szafach czy wyrzucając przez wszelakie barierki do wody czy w przepaść. Można odwracać uwagę przeciwników, porozrzucanymi po mapie przedmiotami, które można użyć też w bardziej finezyjny sposób, na przykład przyozdabiając twarze strażników. Są łomy, kije, pałki, klucze francuskie, doniczki, butelki, cegłówki, kanistry z benzyną które można zdetonować celnym strzałem itd. itp. Dla każdego coś dobrego. Strategia na polu walki to podstawa do sprawnego przejścia poszczególnych etapów.

 

THE PSYCHOPATH

Podążając za panującymi trendami, nie mogło zabraknąć też możliwości strzelania, ale chyba każdy fan serii wie że skutkuje to gorszym wynikiem po ukończeniu misji, który tym razem gości nam cały czas podczas przygody, w stosownym okienku w rogu ekranu, na bieżąco podsumowując nasze poczynania. Tak więc wszczynanie alarmów, pozostawianie ciał na widoku czy beztroskie grzanie z wszelakich armat, to profanacja zawodu cichego zabójcy jakim jest Hitman. Jak by nie było to element ten jest rozwiązany nad wyraz dobrze, co narzuciło kolejne sprzeciwy, fanowskiej braci. Cover system działa perfekcyjnie, celowanie i strzelanie to poziom godny tuzów gatunku, do tego dochodzi precyzyjne strzelanie w zwolnionym tempie, po ówczesnym lekkim wciśnięciu spustu. Warto w tym momencie wspomnieć o całkowitej nowości w systemie, a mianowicie Instynkcie! Czym ów ustrojstwo jest? Jest to swoista odpowiedź na detektywistyczne umiejętności Batmana w swych ostatnich występach. Dzięki jednemu przyciskowi, może przejrzeć ściany na wylot, obadać trasy patrolowania strażników czy wzorem Splinter Cell: Conviction, pozaznaczać jednocześnie kilka celów i wystrzelać ich jak kaczki w iście Hollywoodzkim stylu filmów Johna Woo! Jak to zwykle bywa, instynkt wraz z użyciem, wyczerpuję się i aby go nabić wystarczy wykonać parę cichych akcji. Wydawałoby się że przez tą innowację w serii, wszystko zostało należycie zbalansowane. Jednak moim zdaniem, jest to profanacja i zbędny nowoczesny bajer dla „każuali”, a używałem go tylko przymusowo, gdy w przebraniu musiałem przejść pomiędzy paroma wścibskimi strażnikami, niestety nie da się inaczej. Na szczęście twórcy w hołdzie dla fanów, zawarli 5 różnych rodzajów trudności i opcje wyłączenie tych nadprzyrodzonych inaczej, zdolności!? Wspomniane wyżej udziwnienie wymusił nie tylko duch czasu i panujące standardy, a zabójcza wręcz sztuczna inteligencja! Może trochę nie równa, bo grając stealth, bardzo łatwo zrobić wszystkich strażników w konia, ale spróbujcie ich zajść po cichu, oszukać ich wzrok i słuch, czy wystrzelać cały tuzin, a zrozumiecie o czym mówię. Cela mają godnego najlepszych snajperów, widzą cię z bardzo dużej odległości, czego wskaźnikiem jest zapożyczony ze wspomnianego już SC: Conviction system, do tego osłaniają się, walczą wręcz, przeszukują szafy, skrzynie i inne potencjalne skrytki, wzywają wsparcie, no i ogólnie są bardzo upierdliwi i lepiej nie zadzierać z grupą większą niż czterech piechurów!  Wracając do całej otoczki stealth, warto nadmienić że „Hitek” w dalszym ciągu używa swojej nieodłącznej garroty do duszenia, niczego niespodziewające się ofiary. Nowością jest możliwość natychmiastowego przeciągnięcia do skrytki, dopiero co zaduszonego osobnika, ciągnąc go jak wieprza na drucie! Do tego dochodzi wyciąganie ludzi przez okna, wypychanie przez barierki, celne rzucanie ostrymi narzędziami w pękające „arbuzy” czy klasyczne ruchy jak zakradanie się „na zboczeńca”, pełzanie szybami wentylacyjnymi w świetle zapalniczki i czmychanie po gzymsach. Wszystko to daje ogólny obraz gry z gatunku Stealth Action, która jawi się wręcz jako IDEAŁ!

 

THE PROFESSIONAL

A jak to dzieło widać i słychać? Można wręcz, zaryzykować stwierdzenie że jest to jedna z najpiękniejszych produkcji ostatnich lat, jak nie najpiękniejsza! Oprawa graficzna jest wręcz obłędna, oczywiście przy uwzględnieniu przynależności do konkretnego gatunku. Autorski silnik IO Interactive, będący własnością Square-Enix, to narzędzie godne konsol następnej generacji które dodatkowo świadczy o tym, jak doświadczonym i utalentowanym zespołem są Duńczycy. Cała oprawa kipi szczegółowością, każdy poziom, element, jest wykonany z pieczołowitością i zegarmistrzowską precyzją. Na pierwszy ogień, warto wspomnieć o animacjach. Wszystkie postacie, włącznie z naszym bohaterem, poruszają się bardzo realistycznie, widać i czuć ciężar ciała. Animacje twarzy to już całkiem inna bajka. Profesjonalizm! Tyle można powiedzieć, o pracy włożonej w mo-cap i rendering twarzy. Jako że Hitman, to kawał zimnego drania o kamiennej twarzy, nie on gra tutaj pierwsze skrzypce. To z twarzy wszystkich antagonistów, można wyczytać różnorakie emocję, nawet gdy postaci nie znamy, na pierwszy rzut oka widać, że to kawał skur… tzn. bandziora;-) Ruchy ust, mrugające oczy, mielenie językiem, podgryzanie wykałaczki, palenie papierosów, dłubanie w nosie można tak wymieniać w nieskończoność. Czasami można się aż zatracić w zadumie, czy to aby nie prawdziwi aktorzy. Ich pokryte dziobami i bliznami twarze, zarost, który nie jest już płaską teksturą i odpowiednio odstaję od powierzchni skóry, naprawdę może wprowadzić błąd. Ogólne wrażenie psują tylko wstawki na silniku gry, które są w niższej rozdzielczości niż sama gra, co objawia się skaczącymi po ekranie pikselami. Jednak mistrzowskie wykonanie postaci to jedno, a otoczenia to drugie. I w tym wypadku w kierunku „Dunów” polecą same ochy i achy. Mogło by się wydawać, że jeżeli akcja toczy się tylko w USA, to gra straci na różnorodności, nic bardziej mylnego. Jako że Pan 47, podróżuje wzdłuż i wszerz Amerykańskich bezdroży, krajobraz zmienia się dość proporcjonalnie. Mamy okazję odwiedzić gwarne Chinatown, pełne przechadzających się imigrantów, nawołujących sprzedawców jedzenia i lokalnych zbirów. Później trafiamy na typowe „Redneckie” klimaty i mieścinę, w której psy, wiadomo czym szczekają, poprzez lokalny obóz pracy w kamieniołomie, jako przykrywka dla tajnych podziemnych laboratoriów, czy szwędanie się po okolicznych polach kukurydzy, z przecinającą je autostradą do piekła, żeby zaraz wrócić nią, na mroczny miejski padół, spowitego we mgle Chicago. Otoczenie w każdym poziomie, wykonane jest z dokładnością, której inny twórcy powinni zazdrościć, lub brać za przykład. Widać gołym okiem że twórcy, opierali się na zdjęciach z regionu czy po prostu na obrazach otaczającej nas popkultury. Do tego dochodzi klimat tak gęsty, że aż można go kroić nożem, jak zimne nóżki w galarecie na święta. Wszystko to ozdobione jest graficznymi wodotryskami, ostrymi jak żyleta teksturami, realistycznym cieniowaniem, oświetleniem z godray’ami na czele, wzburzanymi tumanami kurzu i pyłu, świetlnymi refleksami na odbijających powierzchniach czy wodnymi odpryskami, ściekającymi po ścianach. Wystarczy spojrzeć, w jednej z lokacji, na pokryty mchem posąg i ściekającą po nim wodę w trakcie ulewy, a każdy zauważy artyzm tej produkcji. Całemu temu graficznemu przepychowi towarzyszy również niesamowita oprawa dźwiękowa, oczywiście w formacie 5.1, która pokazuje pazura na dobrych głośnikach. Dubbing i wszystkie dialogi, zostały nagrane przez profesjonalnych aktorów, powraca niekwestionowany mistrz David Bateson, w roli Hitmana i w tej materii, seria wzniosła się już na wyżyny jakości. W kwestii otoczenia, można powiedzieć jedno, że dzięki dźwiękowi, wszystko naprawdę żyje! Nie raz podskoczycie na fotelu gdy nad głową przeleci wam helikopter czy uderzy piorun. Jeśli chodzi o ścieżkę dźwiękową, to autorzy nie uniknęli swoistej rysy na diamencie. Brak Jespera Kyda! No i wszystko jasne! Bez niego gra straciła swój charakterystyczny mroczny klimat. Bez tej całej elektroniczno-ambientowej otoczki, seria straciła duszę. Nowi kompozytorzy, niejaki duet Peter & Peter, czyli Peter Peter i Peter Kyed, którzy stworzyli soundtrack do innej serii IO Interactiwie, a mianowicie Kane & Lynch, może i wypełnili swoje zadanie, może ich muzyka jest klimatyczna i nadająca charakteru, ale prawda jest taka że żaden kawałek nie zapada w pamięć, a powtarzające się w kółko motywy, zaczynają z czasem irytować. Seria Hitman, charakteryzowała się jednym z najlepszych OST w historii gier, aktualnie jest na tym polu tylko przeciętniakiem.

 

SILENT ASSASSIN

Na koniec warto wspomnieć o wszystkich trybach i zapychaczach, podciągających replay ability całej produkcji. Jak już wyżej wspomniałem, każdą z misji można przejść na wiele różnych sposobów, co skutkuje zaliczaniem i masterowaniem, specjalnych wyzwań w każdej z nich. Do tego dochodzi, może i trochę niszowy, ale jakże nowatorski, społecznościowy multiplayer, tutaj zwany Contracts. Wszystko polega na tworzeniu, odgrywaniu, zlecaniu i wykonywaniu, wymienionych kontraktów. Jak to działa. Ot wybieramy konkretną mapę, uzbrojenie i przebranie. Rozpoczynamy grę, przechadzamy się po mapie, zaznaczmy trzy cele, ubijamy je w dowolny sposób. Misja zakończona. Zostaje ustalona wypłata za wykonane zadanie, ranking oraz podsumowanie. Kolejnym etapem jest wysłanie odegranego levelu w eter, czy to w sieć czy przyjacielowi z listy kontaktów, pełna dowolność. W ten sposób można rzucić innym graczom wyzwanie, każdy może rozegrać, wybrany kontrakt, w dowolny sposób, ale najwyżej punktowane, jest szybkie przejście, przy jednoczesnym ubiciu celów, w taki sam sposób, jak gracz który zlecił kontrakt. Poziom trudności zależy całkowicie od zleceniodawców. Można owe kontrakty „Like’ować”, edytować i rozgrywać do bólu na różne sposoby. Ciekawostka, która potrafi wciągnąć. IO już raz eksperymentowało z odmiennym Multi, przy okazji Kane & Lynch i trudno uwierzyć w to, że wspólne napady na banki, po dziś dzień nie straciły na popularności, czy i tym razem trafili w dziesiątkę, to już kwestia dyskusyjna. Jak więc widać Hitman: Absolution to gra jawiąca się jako ideał. Wciągająca, bogatsza niż dotychczas historia, może urzec fanów noir. Przepiękna oprawa graficzna zauroczy każdego wielbiciela krwistych widoczków, a wypełniony po brzegi gameplay, hołdujący całemu dorobkowi serii, przyciągnie nawet opornych przeciwników składanek. Grze można niewiele zarzucić, ot wspomniane uproszczenia w postaci Instynktu, zbytnie wzorowanie się na konkurencyjnej serii Splinter Cell, powtarzalność niektórych misji czy po prostu brak Jespera Kyda, to niewielkie rysy, ale o których obowiązek nakazuje niestety wspomnieć. Ostatecznie można przyznać że Łysol wrócił w formie, po siedmiu latach nieobecności, czy namieszał? Z radochą stwierdzam że Tak! Duńczykom z IO Interactive, znów się udało, znów wyznaczyli jakość i pewne standardy, tworząc grę, która bez żadnego wstydu mogłaby by ukazać się na next-genach. Teraz pozostaje nam tylko uzbroić się w cierpliwość i patrzeć w przyszłość, ku zapowiedziom kolejnej odsłony o rumuńskim klonie. Kiedy to będzie? Oby nie za kolejne 7 lat. Jedno jest pewne, że gdy w zaciszu swojego domu usłyszycie kroki za plecami oraz błysk odbitego światła księżyca na zmierzającej w waszym kierunku garrocie, będzie to oznaczało jedno. On powrócił! 

Oceń bloga:
0

Atuty

  • Obłędna oprawa A/V
  • Filmowo poprowadzona fabuła
  • David Bateson i cały voice acting
  • Interaktywność z otoczeniem
  • Multum dróg do wykonania celu
  • Zabójcze umiejętności Hitmana
  • Nowatorski tryb Contracts
  • Nawiązania i smaczki do całego dorobku serii

Wady

  • Brak Jespera kyda!
  • Za dużo podobieństw do serii Splinter Cell
  • Instynkt
  • Powtarzalność misji
Avatar ROLAND NINJ4

ROLAND NINJ4

Starcie sprawdzonej formuły, z panującymi trendami, czyli kompromis względem fanów i nowicjuszy w temacie.

8,5

Komentarze (0)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper