Doom - wrażenia z rozgrywki

BLOG
1753V
Doom - wrażenia z rozgrywki
REALista | 13.05.2016, 18:33
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Po becie Dooma wielu ludzi było niezadowolonych z tego co widzi: grafika rodem z PlayStation 2, świecący się jak psu jaja na wiosnę gracze oraz drwiny, podczas których nasi herosi idiotycznie tańczyli. Wielu graczy stwierdziło, że nie tego oczekiwali, niektórzy nawet anulowali swoje pre-ordery... A mi nie wiedzieć czemu się podobało.

I tak oto w piątek o północy licznik odliczający czas do możliwości odpalenia Dooma wreszcie się wyzerował i gra, która zajmuje 53 giga na dysku, ruszyła i wtedy się przestraszyłem - nie tym, co zobaczyłem, a tym, co usłyszałem, ponieważ stwierdziłem, że moja PS4 właśnie przygotowuje się do skoku w nadprzestrzeń... Grałem w różne gry, przy których konsola wydawała naprawdę głośne dźwięki, między innymi [gra]Killzone: Shadow Fall[/gra], [gra]inFamous: Second Son[/gra] czy chociażby [gra]Rocket League[/gra], który zanim został odpowiednio upatchowany, też nie wiedzieć czemu wystawiał wiatrak na ciężką próbę, ale każda z tych gier dawała wiatrakowi dłuższe lub krótsze przerwy, podczas których nastawała błoga cisza. W Doomie tak nie ma, wiatrak przez cały czas wyje, czasem głośniej, czasem ciszej, ale jednak cały czas. Jest to taki dźwięk, który zwyczajnie zagłusza lektora (gra jest w pełni zdubbingowana), dlatego polecam grać na słuchawkach, bo po prostu nie będziecie słyszeć, co on mówi, a informacje w multi, jakie się od niego dostaje, są dość przydatne.

No to skoro już o multi mowa, to przejdźmy do niego: grafika jest ładna, gramy w stałych 60 klatkach, rozgrywka jest szybka i bardzo brutalna, wszędzie fruwają części ciała przeciwników, a nasz heros nie raz biega cały zbryzgany krwią, a zasadzić przeciwnikowi finshera, po czym zatańczyć nad jego ciałem Gangnam Style - coś pięknego. Finshery są bardzo fajnie, gdy przeciwnik ma mało życia i jesteśmy blisko niego, wciskamy prawą gajgę, załącza się krótka, ale efektowna animacja, podczas której nasz zabijaka wykończa przeciwnika, oczywiście animacji jest kilkanaście i są zależne od tego, z której strony atakujemy naszego oponenta, a więc raczej szybko się nie znudzą, a odkrycie wszystkich trochę potrwa. Jeśli chodzi o bronie to jest ich sporo, myślę że każdy znajdzie coś dla siebie: są tu karabiny wirowe, strzelby, wyrzutnie rakiet czy chociażby miotacze plazmy. Każda z broni ma dwa tryby strzału, co częściowe powiększa nasz arsenał. Do tego mamy bronie miotane, niektóre są ofensywne, a niektóre defensywne. Po tym, gdy zginiemy, możemy wybrać moduły hakerskie, są to wspomagacze, które mają krótki czas działania, np. widzenie przez ściany, większość szybkość poruszania się czy chociażby licznik, który pokazuje nam, kiedy na arenie pojawi się znajdźka.

No właśnie, znajdźki, tych jest kilkanaście, są to wszelkiego rodzaju apteczki, amunicja czy tarcza, która zmniejszy obrażenia zadawane nam przez przeciwników oraz bronie, czyli Działo Guassa, które jednym strzałem zabija przeciwnika oraz BFG - Big Fucking Gun (twórcze polskie tłumaczenie zasłyszane w filmie o tym samym tytule co gra: Bardzo Fajna Giwera :D), który jednym strzałem zabija kilku przeciwników naraz. Każda z tych broni ma cztery strzały, ale jest aż nadto, aby siać w szeregach przeciwnika przerażenie. Oprócz potężnych broni na mapie możemy też znaleźć dopałki, które czynią nas niewidzialnym, wzmacniają naszą broń lub sprawiają, że stajemy się demonem. Demonów jest kilka rodzajów, a wszystkie łączy to, że są bardzo silne, trudne do zabicia, a my dla nich pojedynczo nie stanowimy większego zagrożenia (no chyba że mamy BFG albo Gaussa).

Przejdźmy może do personalizacji prowadzonego przez nas bohatera, a tych jest masa. Coraz to nowe pancerze czy kolory do nich odblokowują się co chwila, dzięki czemu każdy może stworzyć prowadzonego przez siebie typa według własnego widzimisię. Kolo może biegać po mapie, mieniąc się wszystkimi kolorami tęczy i o dziwo wcale nie będzie się wyróżniał. Wszyscy obecni tam gracze wyglądają jakby uciekli z cyrku (albo ośrodka dla umysłowo chorych), pancerz naszego herosa nawet możemy ubłocić czy nadać mu kilka rys i pęknięć. Znalezienie dwóch identycznie wyglądających graczy jest prawie niemożliwe, bo zawsze znajdzie się jakaś wzorek na zbroi czy kolorek, który będzie ich odróżniał. Bronie oczywiście też można malować. Dawno nie grałem w grę, w której personalizacja byłaby tak daleko posunięta.

Na załączonym obrazku widzimy dość "normalnie" wyglądającego gracza. To rzadkość.

Przejdźmy do kampanii. Standardowy wybór poziomu trudności, w którym ten najwyższy jest zablokowany (Ultrakoszmar), najprostszy nazywa się "Ja chce żyć!", a najtrudniejszy obecnie możliwy do wyboru "Koszmar" i trafiamy do gry. Jeśli grafika w samym multi jest ładna, w takim razie to, co widzimy w trybie dla jednego gracza, można powiedzieć tylko, że jest śliczne. Naprawdę nie spodziewałem się, że uda im się osiągnąć coś takiego. Powierzchnia Marsa czy wszystkie szczegóły graficzne, jakie możemy oglądać, są naprawdę świetnie oddane, zwykłe skały na powierzchni czerwonej planety, pomieszczenia zbryzgane krwią czy wszędzie porozrzucane ciała martwych naukowców potęgują tylko poczucie samotności i świadomość tego, że wszystko co napotkamy, chce nas zabić. Po prostu niesamowite uczucie. Wprowadzenie jest bardzo krótkie i pokazuje to, czego będzie można spodziewać się przez całą grę, czyli wszechobecną młóckę. Nowością jest to, że bardzo często trafiamy do kill-roomów, z których wyjdziemy tylko, gdy pozabijamy wszystkich przeciwników. Po krótkim wprowadzeniu i pierwszym prościutkim kill-roomie trafiamy na powierzchnie Marsa i w sumie na tym zakończę spoilery, bo nie ma co psuć wam zabawy, ale myślę, że każdy gracz raczej wie, czego spodziewać się po kampanii dla jednego gracza w Doomie. Fajnym bonusem jest to, że na każdym poziomie można znaleźć mapy stylizowane na pierwsze dwie odsłony gry (oczywiście w nowoczesnej oprawie graficznej), ale są bardzo dobrze ukryte i znalezienie wejścia do nich jest nie lada wyzwaniem.

Czy warto kupić grę? Moim zdaniem warto. Jeśli multi wam nie odpowiada, to myślę, że kampania spełni wasze oczekiwania, o ile lubicie gry, w których fabuła jest nieważna, a liczy się tylko przeżynanie się przez setki wrogów. W każdym razie ja jestem zadowolony z zakupu, gdyby jeszcze tylko konsola ciszej pracowała podczas grania, to byłbym przeszczęśliwy.

Oceń bloga:
36

Komentarze (49)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper