NES Top 10

BLOG
628V
Czarny Ivo | 04.07.2013, 19:54
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Przychodzi taki dzień w życiu dojrzałego mężczyzny, że musi spisać listę 10 najlepszych gier na NES'a. Oczywiście prawdziwy mężczyzna robi to arbitralnie, więc jeśli się nie zgadzasz z poniższą listą to nie wiesz nic o życiu, a już na pewno o graniu ;-)

Wybrałem tytuły z absolutnie najwyższej półki pod względem zarówno rozgrywki jak i grafiki i muzyki, co może ją czynić nieco banalną, bo nie zabraknie wszem znanych hitów. Kolejność tytułów jest przypadkowa podyktowana "tym jak mi się przypomniało". Zapraszam.

 

1. Super Mario Bros. 3

Oczywiście na pierwszy ogień wszędobylski Mario. Towarzyszy on światu gier od niemalże samych początków. Najpierw proste gierki o ratowaniu dam serca z opresji wielkiego goryla, potem skakanie po żółwiach, aż po pełnoprawne platformówki. Uważam, że w tej części Mario w końcu odnalazł swoją tożsamość, która stanowi o jego sukcesie i sprawia, że do dziś przygody z jego udziałem się nie nudzą. Otóż kluczem jest fakt, że Mario nie ma jakiejś ściśle określonej formuły. Jest tylko zakreślony główny bohater i rodzaj świata w jakim przychodzi mu działać, a to jakie napotyka przeszkody i jak sobie z nimi radzi zależy tylko od wyobraźni twórców. Nie ma, że w tej części jest za dużo strzelania, a za mało skrywania albo że ten przeciwnik totalnie zabił klimat, albo "ojej po co dali tyle umiejętności jak tylko strzelał było dobrze". NIE. Tu jest tylko zakreślony główny bohater i wokół niego się kręci kreatywność w rozgrywce. Super Mario Bros. 3 właśnie dał taki początek dając przeróżne dziwne power up'y, podział na tematyczne światy, a wszystko okraszone 8bitową grafiką najwyższej miary i rozgrywką. Rzekłem!

 

2. Castlevania 3: Dracula's Curse (jap. Akumajou Densetsu)

Nie trzeba chyba przedstawiać jak genialną serią Castlevania jest. Pierwsza część była genialną podróżą w mroczny świat wampirów, zombie i całej reszty plejady klasycznych horrorów. Część trzecia pchnęła 8bitową Castlevanię do limitu możliwości. Rozciągnięto czas trwania gry do dobrze ponad godziny i to tylko jeśli Twój kciuk "wykonuje ruchy tak jak liść na wietrze suchym lub jak pająk wokół muchy". Nie zapomniane, do dziś remiksowane, motywy muzyczne, grafika podciągnięta na maksa, dodana możliwość wyboru drogi, którą chcemy podążać do zamku, co wpływa na różnorodność rozgrywki jaki i spotykanych bohaterów dodatkowych, których możemy przyłączyć do drużyny. Ponadto zaimplementowano innowacyjny system kodów przypisywanych do ... loginu? Chodzi o to, że zależnie od tego jaką nazwę użytkownika wpisaliśmy przed rozgrywką, kody do poszczególnych plansz, jakie odblokujemy, będą pasowały tylko do tej nazwy. Taki smaczek. Ogółem NES'owa Castlevania w najwyższej formie.

 

3. Megaman 2 (jap. Rock Man 2: Dr Wily No Nazo)

Niedawno o tym panu napisałem już wystarczająco dużo na tym blogu, więc nie będę się rozwodził. Jakiś Megaman musiał się znaleźć na tej liście więc wybrałem okrzykniętego najlepszym (HA! mówiłem, że ta lista jest jedyną obiektywną i niepowtarzalną!). Wiadomo, przygody niebieskiego robota zawsze odznaczały się genialną rozgrywką, czułością sterowania, wrzynającą się w podświadomość muzyką i bardzo dobrą grafiką. Jedyny element dzielący tę część od ideału to charakterystyczne dla serii psy-roboty, które pojawiły się dopiero w części trzeciej.

 

4. Teenage Mutant Ninja Turtles 3: The Manhattan Project (w Japonii część druga, coś nie tak z numeracją)

Legendarne Żółwie Ninja i znów Konami w szczytowej formie.Za dzieciaka oglądalibyśmy obrady sejmu gdyby były tam te 4 sympatyczne gady. Jedlibyśmy brokuły zalewane szpinakiem, gdyby któryś z nich powiedział, że to jest "awesome". Oczywiście nigdy tak nie powiedział, bo tak nie jest. "Awesome" jest pizza. Innymi słowy ta gra mogła być ostatnią kupą, a i tak byśmy (tzn. nasi rodzice) ją kupili. Jednak Konami nie odwaliło fuszerki, nie nie. Uraczyło nas niesamowicie zarąbistą nawalanką oddającą w pełni klimat "Turtlesów". Tony "foot soldierów", cztery żółwie do wyboru do gry w pojedynkę i "na dwóch" (teraz się ładnie mówi w kooperacji), najfajniejsi bossowie wybrani przekrojowo z różnych sezonów serialu, obłędna grafika i filmiki przerywnikowe (ach ta całująca w nagrodę April). Do tego oczywiście świetna ścieżka dźwiękowa, która w produktach Konami nigdy nie zawodzi. Tutaj na szczególną uwagę zasługuje wersja japońska gry, gdyż w opcjach mamy możliwość przesłuchania wszystkich utworów występujących w grze. Jednym słowem "COWABANGA"!

5. Contra

LEGENDA. Na dobrą sprawę na tym jednym słowie można by zakończyć opis tej kultowej produkcji. Gra ponadczasowa, po dziś dzień sentymentalna kwintesencja gier akcji dla wszystkich, którzy dorastali w latach 90'. Niedościgniona, definiująca gatunek strzelanek. Nie było takiej drugiej gry w świecie 8bitów. Potem była tylko równie dobra część druga o tytule Super C. Mało jednak kto ją znał bo nie było jej na legendarnym kartridżu "168 in 1". Każdy ją znał, każdy uwielbiał, jest pierwszym skojarzeniem gdy mówi się o Pegasusie. Nie ma nić genialniejszego w swej prostocie. Dwóch komandosów w bandanach biegnących przez dżunglę i prujących do zastępów wrogów. Idealne, czułe sterowanie, dobra grafika, świetna muzyka i efekty dźwiękowe, dynamiczna rozgrywka. Perfekcja.


Część druga klik.

Oceń bloga:
1

Komentarze (6)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper