W co gracie w weekend? #79

BLOG
1383V
W co gracie w weekend? #79
squaresofter | 03.01.2015, 16:57
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

  Mamy nowy rok, ale niektóre rzeczy zostają po staremu.

Legenda:

squaresofter [normalny tekst]

dario123 [kursywa]

 

  Wpis razem ze mną tworzy dziś Dario, więc najpierw niech on zabierze głos w tym temacie.

Team Fortress 2 (PC)

  Wpis robiony na szybko, bo Affek przedawkował i odleciał. Jak wróci to wszystko powinno wrócić do normy.

  Po długiej przerwie (4 lata) postanowiłem wrócić do tego tytułu. Jeśli nie wiecie co to to już tłumaczę. Jest to jedna ze składowych legendarnego Orange Boxa. Tytuł będący kontynuacją jednego z modów do innej legendy, czyli gry Quake (prawie jak w Pokemonach same legendy). Jest to FPS nastawiony na multi. Powoli odkrywam nową zawartość, która nazbierała się podczas mojej przerwy, a trochę tego jest, oprócz takich oczywistości jak mapy, pojawił się tryb kooperacji. Jest to Mann (nie mylić z tym grubym Mannem z Szansy na sukces) kontra maszyna. O co w tym chodzi? Ano taka wariacja hordy. Odpieramy kolejne, coraz mocniejsze fale walcząc na śmierć i życie z robotami, które chcą wysadzić nam bazę i głupotą towarzyszy, którzy wybrali do takiego trybu snajpera. Całkiem fajne to, ale i tak nadal moim ulubionym trybem jest ładunek. Polega on na tym, że jedna drużyna musi bronić swojej bazy przed ładunkiem (genialne co nie?), który dopchać musi druga. Zabawy tu co niemiara, zwłaszcza jak obie drużyny są w miarę ogarnięte. Inaczej mecz kończy się po dwóch minutach na korzyść atakujących. Jak na tak długą przerwę to całkiem nieźle mi idzie, bo mecz kończę na plusie jeśli chodzi o stosunek zabitych/zgonów. No i tu można się pobawić w snajpera. Co prawda najwięcej czasu spędziłem jako Pyro, a najlepszy wynik nabiłem jako Inżynier to jednak Snajpera darzę największą sympatią. Ot lubię wycelować i bam! Headshot. Jednak i tak częściej muszę grać Pyro albo Grubym. Ot taki to urok gier drużynowych, że co za dużo to nie zdrowo.

  Co poza TF2 będę ogrywał? Nie wiem, niby zacząłem znowu przechodzić Half-Life 2, ale jakoś powoli mi to idzie. Zamiast przechodzić to odpalam sobie pierwszą walkę z kanonierką. trutrutrutru, łuuuuu, Freeman ammo, psium,trutrutrutru, łuuuuu, Freeman ammo, psium, take this medkit, trutrutrutru, łuuuuu, Freeman ammo, psium, bum, bum. Może siądę do Age of Wonders III, ściągnąłem sobie kilka map i może je ogram. Do tego może trochę kolorowego pedalstwa od Nintendo.

Co Ty dario, podczas grania w H-F2, Steins;Gate oglądałeś?

 

Sly Raccoon: Złodzieje w czasie (PS3).

   Bałem się jakości tej gry, ale developer, który zajmował się edycją hd trylogii Sly'a, z której znam jedynie pierwszą część, dał radę. Złodzieje w czasie bardzo różnią się od oryginału. Są to różnice, które przypadły mi do gustu.

  Jak dla mnie, to upieczenie dwóch pieczeni na jednym ogniu. Sucker Punch niech dalej zajmuje się inFamous a Sunzaru niech robi kolejne części przygód o Sly'u i jego kompanach.

  Zacznijmy od tego, że dubbing w Złodziejach w Czasie jest tak fachowy, że nie wyobrażam sobie grania w ten tytuł w oryginale. Czuję się tak, jakbym miał przed sobą grywalną kreskówkę. Najbardziej podoba mi się chyba przetłumaczenie tajnej księgi, zawierającej spis złodziejskich technik rodu Cooperów. Thievius Raccoonus przetłumaczono na Szopus Złodziejus a więc idealnie jak dla mnie.

  Historia w grze opowiada o podróżach w czasie tytułowego szopa, żółwia Bentleya i hipopotama Murraya. Każdy z nich jest grywalny, podobnie jak przodkowie protagonisty. Ci ostatni posiadają charakterystyczne dla siebie umiejętności.

  O ile Sly jest przebiegłym mistrzem w skradaniu się, to Bentley jest specem od różnego rodzaju urządzeń elektronicznych. Jest słaby fizycznie, ale nieźle wymiata paletką do tenisa stołowego. Zabezpieczenia anty-hakerskie są dla niego niczym i potrafi je złamać w mgnieniu oka. Bentley zaś to twardziel, który nie wie co to strach. Wbija się w przeciwników niczym nóż w masło a jego siła jest tak wielka, że potrafi nawet ciskać ciężkimi przedmiotami.

  Świetnym pomysłem w grze są przebrania. Mikrusowaty Sly potrafi przykładowo nosić ciężką zbroję. Nie dość, że oszuka w niej strażników, to tarcza, którą ze sobą nosi ochroni go także przed śmiercionośnym ogniem. Murray zaś dostarczy wielu powodów do śmiechu jako śpiewająca gejsza.

  W tym momencie jestem w czasach feudalnej Japonii. Spotkałem tu jednego z przodków Sly'a, ale nie śpieszę się zbytnio z rozwiązaniem jego problemów. Podziwiam okoliczne wodospady, zbieram butelki, aby otworzyć sejf a od czasu do czasu znajduję jakąś maskę Sly'a. Zdobycie ich odpowiedniej ilości służy do odblokowania dodatków. Za pieniądze lub skarby ukradzione z kieszeni wrogom można kupić nowe rzeczy przez sieć takie jak dodatkowe techniki, czy lotnię dla Sly'a. Jeśli znudziło nas okradanie strażników, to zawsze możemy wsadzić im bombę do kieszeni i podziwiać jak spanikowani biegają po okolicy, czekając na to, co nieuniknione.

 

Super Mario 3D World (WiiU).

  Do wyboru w platformerze Nintendo są: Mario, jego brat, Luigi, księżniczka Peach, która o dziwo nie została tym razem porwana przez Bowsera, no i Toad. Plansze są tak skonstruowane, że od czasu do czasu są w nich jakieś przyciski dla konkretnej postaci i tylko grając daną postacią zrobimy tą planszę na maksa.  

  Obecnie mam 100 żyć, 144 gwiazdki, 41 stempli i jestem już w szóstym świecie na osiem. Nawet jeśli nie wiem gdzie jest jakiś stempel lub gwiazdka, to nie muszę się niczym przejmować, gdyż Super Mario 3D World ma świetny system podpowiedzi, o jakim zawsze marzyłem w serii Souls a nigdy się go w niej nie doczekałem i nie doczekam. 

  W Mario nie ma tak, że mamy do wyboru jakieś przygotowane podpowiedzi. Sami możemy je napisać, co jest najlepszym rozwiązaniem z możliwych. Jeśli zaś czegoś nie wiemy, to dobroduszne miiludki na pewno nam prędzej czy później pomogą. Wystarczy zapytać o to, czego szukamy. Po jakimś czasie dostaniemy odpowiedź, że stempel, którego szukamy jest nad rurą, którą się przemieszczamy, a żeby go zdobyć, to wystarczy nam strój kota i wejście nie do rury, jak zawsze to robimy, a na nią. Niektórzy nawet rysują dokładnie gdzie jest poszukiwany przez nas fant. Da się, From Software? Da się, ale wy tego nigdy nie zrozumiecie, więc gracze zamiast rozmawiać o tym gdzie co jest, znów będą zmuszeni siedzieć w wikipediach dotyczących waszych produkcji, a Nintendo, firma robiąca gierki dla dzieci, dodajmy, że najlepsze na rynku, zrozumiała tak prostą rzecz.

  Strój kota i Peach to również najłatwiejszy sposób na wskakiwanie na najwyższy punkt masztu na końcu każdego etapu. Etapy są na czas, więc jeśli nie wiemy co i tak, to będziemy je powtarzać aż do znudzenia. Nie do końca podoba mi się to rozwiązanie, tak jak brak kooperacji przez sieć i to, że niektóre plansze są naprawdę krótkie w porównaniu do innych trójwymiarowych gier z serii. Widać po prostu, że 3D world to gra działająca na silniku 3D Landa a nie Galaxy. 242 gwiazdkę z Super Mario Galaxy 2 zapamiętam do końca życia, na 10 gwiazdek zdobytych w dwie minuty w jednym etapie 3D World nawet nie splunę i zapomnę od razu po zdobyciu.

  Choć 3D World to świetna gra do multiplayera, to o przełomie pokroju Super Mario 64, czy Super Mario Galaxy+Super Mario Galaxy 2 nie ma tu mowy. To skrzyżowanie tego co nowe i tego co stare. Dlatego poza strzelaniem ognikami, bossami na końcu każdego świata, dodatkami, sekretami, czy strojem szopa, mamy tu również formę mega, gdzie na krótki czas kierowana przez nas postać staje się tratującym wszystko na swej drodze gigantem. Roślinki, które zawsze nas gryzły bierzemy razem z doniczką i kasujemy wszystko co mamy na drodze. Na mapie świata od czasu do czasu pojawia się jednoręki bandyta, dzięki któremu obłowimy się w życia. Jeśli bossowie to za mało, to wciąż mamy jeszcze sub-bossów, specjalne zadania na Toada, które zmuszą nas do ruszenia głową, no i jest jeszcze wiśnia duplikująca postać. Czasem, żeby gdzieś się dostać potrzebować będziemy aż trzech naszych klonów. Inaczej nic z tego. Są tutaj także znane z Galaxy panele, które przekręcają się na druga stronę, gdy podskoczymy oraz takie, które po jakimś czasie robią to samoczynnie, więc kluczem do sukcesu jest wsłuchanie się w rytm planszy.

  Padlet od WiiU służy w grze jako wykrywacz niewidzialnych przedmiotów w planszach. Wystarczy dmuchnąć w jego mikrofon. Dmuchając weń pozbędziemy się również mikrogoombasów. Dzięki rysikowi możemy przesuwać niektóre platformy.

3D wciąga jak bagno, więc czas się nim zająć.

 

Do  następnego razu.

Oceń bloga:
45

Komentarze (91)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper