Mistrzostwa Świata w piłce nożnej w Brazylii 2014r. cz.1

BLOG
984V
Mistrzostwa Świata w piłce nożnej w Brazylii 2014r. cz.1
squaresofter | 17.06.2014, 16:03
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

  Pierwsze mecze Mistrzostw  Świata już za nami, więc postanowiłem pokusić się o własne podsumowanie. W skrócie napiszę, że nawet największe marudy znajdą coś dla siebie na tej imprezie. W międzyczasie można nawet w coś pograć na przenośniakach.

1.Chorwaci okradzeni.

  Brazylia to niebezpieczny kraj. Slumsy, biedota itp. Dlatego nie dziwi mnie wcale, że są już pierwsze ofiary. Mecz otwarcia za nami, pierwsze kontrowersje sędziowskie też. Gospodarze turnieju okrutnie męczyli się w meczu ze skazywanymi na pożarcie Chorwatami, więc pewien dobrotliwy mieszkaniec z kraju samurajów postanowił im lekko pomóc, prezentując im rzut karny. Pytam się kumpla, czy Fred w ogóle gra w tym meczu? Okazało się, że był na boisku, ale zamiast grać w nogę, to wolał nurkować. Jego kolega Neymar jest znanym instruktorem nurkowania, więc uczniem okazał się pojętnym. Po całym wydarzeniu Europejczycy byli zdruzgotani a gol na 3:1 dla Brazylii to była tylko formalność.

  Aż spokojny z natury SMGT zaczął coś złorzeczyć na turniej. Wtedy mu powiedziałem, zaczekaj, to MŚ, na których skończy się Wspaniała Hiszpania.

 

2.Zbiorowy gwałt na Półwyspie Iberyjskim.

  Los czasem potrafi spłatać figla, bo jak inaczej można nazwać fakt, że w jednej grupie wylądowali Holendrzy i Hiszpanie, dwaj uczestniczy ostatniego finału MŚ? Każdy z Nas uwielbia takie sytuacje. Holendrzy przystępowali do spotkania z wielką chęcią zrewanżowania się za porażkę w finale, mieszkańcy Półwyspu Iberyjskiego chcieli udowodnić całemu światu, ze ubiegłoroczna porażka z Brazylią w Pucharze Konfederacji była tylko wypadkiem przy pracy, i że  to oni wciąż są najsilniejszą drużyną globu.

  W mecz lepiej weszli aktualni mistrzowie świata, co zostało udokumentowane golem zdobytym z rzutu karnego. I dopiero od tego momentu zaczęło się spotkanie. Zanosiło się na to, że z rewanżu będą nici. Holendrzy  starali się, walczyli, ale przypominało to próbę rozbicia muru za pomocą gołej głowy. I kiedy zbliżał się koniec pierwszej połowy Daley Blind, syn słynnego niegdyś Danny'ego Blinda, posłał cudowne podanie do Robina Van Persie, a ten zadziwiającym szczupakiem pokonał bezradnego Casillasa. Zapowiadało się arcyciekawe spotkanie na drugą połowę.

 

Robin Van Persie, Latający Holender

 

  To co jednak stało się w drugiej połowie meczu, to najgorszy koszmar, jaki kiedykolwiek przeżyło najzdolniejsze pokolenie hiszpańskich piłkarzy w historii. W roli katów: Blind, Robben i Van Persie. Robili co chcieli. Widział to cały świat i nikt nie pomógł biednym Hiszpanom. Tulipany były jak wściekłe byki z Pampeluny, tratujące wszystko na swej drodze. Błąd Cassilasa i magiczny Robben, który wkręca hiszpańskich obrońców w murawę. Iście dantejskie sceny. Skończyło się na 5:1 dla pomarańczowych, i jeśli Hiszpanie przegrają drugi mecz, to pojadą do domu

 

  Bardzo interesująco zapowiadał się także mecze Portugalczyków z Niemcami. Sąsiedzi Hiszpanów, wspierani przez brazylijskich kibiców jednak nie zachwycili i przegrali z Niemcami czwarty raz z rzędu, tym razem 0:4. Pepe powinien chyba zmienić fach, bo jego nieodpowiedzialne zachowanie wydatnie pomogło naszym zachodnim sąsiadom w odniesieniu zwycięstwa a z Ronaldo nigdy nie będzie liderem pokroju Luisa Figo. Nie było żadnego RL9. był tylko TM13 (Thomas Mueller), jego trzy bramki, kontuzje w obu zespołach i mecz do jednej bramki.

 

  Z mojego punktu widzenia, Holendrzy i Niemcy zaprezentowali się najlepiej ze wszystkich drużyn w Brazylii. Pierwsi pokazali niezłomny charakter, poświecenie kolektyw, piękne zagrania indywidualne i doskonałe wyszkolenie techniczne. Bez problemu mogli strzelić jeszcze ze trzy bramki i nikogo by to nie zdziwiło. Taką piłkę ogląda się z wielką przyjemnością. Pamiętać jednak należy, że mecze w grupie a mecze po wyjściu z grupy, to zupełnie dwie inne sprawy. Holandia potrafiła wygrywać na ME 6:1, aby w następnym meczu nie wykorzystać dwóch karnych i przegrać. Na innych ME rozgromili ówczesnych mistrzów i wicemistrzów świata, Włochów i Francuzów, a po wyjściu z grupy przegrali z Rosjanami. Niemcy pokażą swoją wartość jak trafią na kogoś pokroju Włochów, nie wcześniej.

 

3.Gra się zawsze do końca.

  Futbol to nie tylko potęgi piłkarskie. Po co w ogóle oglądać maluczkich, skoro i tak nie odegrają poważniejszej roli w turnieju? A choćby z szacunku za to, że wkładają serce w grę. Nie wypada nie wspomnieć o Kostaryce, Szwajcarii i USA, które walczyły do końca. Nie zostaną oni mistrzami świata, ale maja przynajmniej charakter i nigdy się nie poddają. Kiedy nasza repra tak ostatnio grała? Za Beenhakera chyba. Wtedy nawet Portugalia nie była nam straszna. Niech nasi "gwiazdorzy lig europejskich" zobaczą, że nawet po utracie bramki da się jeszcze coś ugrać w meczu. Wystarczy walczyć. 

 

 

   To tyle ode mnie. Jeśli chcecie podzielić się ze mną i innymi użytkownikami wrażeniami z MŚ, jeśli komuś kibicujecie lub kogoś nienawidzicie, to zapraszam do komentarzy. Podobny wpis postaram się wrzucić w przyszłym tygodniu, chyba, że Niemcy, którym kibicuję, odpadną, to wtedy na mnie nie liczcie.

Oceń bloga:
24

Komentarze (64)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper