W co gracie w długi weekend 2014r.?

BLOG
1641V
W co gracie w długi weekend 2014r.?
squaresofter | 02.05.2014, 02:13
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

  Po skończeniu Super Street Fightera IV i Kirby's Epic Yarn sam chciałbym wiedzieć w co pograć. Po przejściu każdej gry zawsze się nad tym zastanawiam. Dlatego to zastanawianie się umili mi muzyka Motoia Sakuraby, z której korepetycję obiecywałem tydzień temu. Wstęp wolny.

  Nie zdążyłem dodać muzyki jednego z moich ulubionych kompozytorów tydzień temu, więc zrobię to teraz. Pan Sakuraba zasłynął w branży gier wideo dopiero wtedy, gdy zaczął komponować dla serii Tales of. Później było już z górki: Valkyrie Profile, Star Ocean, Golden Sun, Baten Kaitos, Eternal Sonata, dwie części Dark Souls, czy Bravely Default. Pracował nawet przy grach z serii Mario. Nie mogę się wypowiadać o jakości jego  nagrań z gier, w które nie grałem, ale te które znam mam zamiar chwalić.

  Na początek wybrałem muzykę z Valkyrie Profile II: Silmeria (PS2) i podstawowy temat bitewny pt. A Motion of Finishing Blow.

Gra opowiada o śmiertelniczce Alicii, która została zindoktrynowana przez walkirię na gigancie o imieniu Silmeria. Pierwsza jest nieśmiała, potyka się o własne nogi, boi się nawet rozmawiać z przedstawicielami płci przeciwnej, druga zaś, to kwintesencja władczości i pewności siebie. Obie żyją w jednym ciele. Jest to wybuchowa mieszanka, którą widziałem już wcześniej w Grandii II, gdzie podobną kombinację stworzyły Elena i Millenia. W obu tych grach wyszło to rewelacyjnie, i co ciekawe, VP2:S jest jedną z najlepszych gier na PS2 a GII jedną z najlepszych na DC.

  Jako drugi kawałek proponuję Gwyna z Dark Souls: Prepare To Die Edition (PS3, X360, PC). Jeśli kiedykolwiek słyszeliście ten fortepianowy majstersztyk, to zginęliście mnóstwo razy, byliście pożerani przez skrzynki, tratowani i paleni żywcem przez smoki, truci, zrzucani w przepaść itd. A wszystko po to, by kolejna ofiara demonów, Gwyn, poznała Was bliżej z jego ognistym mieczem i próbowała nauczyć Was latać..

  Teraz możecie posłuchać Desolate Smell of Earth ze Star Ocean: Till the End of Time (PS2). Jrpgowa kolaboracja tri-Ace i Square Enix opowiada o zwiedzaniu kosmosu. To moloch wypchany po brzegi atrakcjami. Trofea bojowe, kilka zakończeń, złożony system tworzenia przedmiotów, walka z wynalazcami i ich rekrutowanie, park rozrywki, arena walk. Dynamiczny system walki z różnego rodzaju aurami, no i muzyka, muzyka, która  sprawiła, że zacząłem się zastanawiać nad tym, czy wolę gry piękne ze słabą muzyką, czy nie porywające graficznie z muzyką, która dotyka do żywego? Dla mnie wybór od dawna jest oczywisty, czego dam jeszcze nieraz wyraz ogrywając starocie, na które Rudra nawet by nie splunął.

  Czas na utwór numer cztery. Tym razem będzie to Jewel of the Heart z Eternal Sonaty, gry, w której jednym z bohaterów jest Fryderyk Szopen. Możemy tu poznać bliżej wycinek jego twórczości, okoliczności powstania niektórych jego kompozycji oraz  powody opuszczenia przez niego Polski, której nie było wtedy na mapie. Ten jrpg łączy zmyśloną historię, o której na łożu śmierci śni jeden z najwybitniejszych Polaków dziewiętnastego wieku z krajem, który istniał jedynie w ludzkich sercach. To śmieszne, że dzięki japońskiej grze, zrobionej dla rozrywki, wiem o Szopenie więcej niż nauczono mnie w szkole. Nie świadczy to dobrze o poziomie szkolnictwa w naszym kraju. W skrócie, ES można określić jako hołd złożony polskiemu kompozytorowi na wygnaniu. Skoro w grze wykorzystano jego muzykę, to ta, skomponowana przez Motoia Sakurabę też musiała trzymać poziom. Możecie zresztą sami sprawdzić, czy dał radę.

  Jeden SO już był, to drugi też będzie. Musi być, skoro jednym z powodów zakupu była dla mnie chęć sprawdzenia jak muzyka ze Star Ocean: The Last Hope International (PS3) wypada na tle poprzednika. Choć zrezygnowano z wielu rzeczy względem TtEoT (blokowanie aurą, wyrzucono innych wynalazców) a fabuła była moim zdaniem gorsza niż w trójce, to przynajmniej Myuria miała czym oddychać, Reimi miała słodką buzię a trofeów bojowych było chyba ze trzy razy więcej niż poprzednio. Dla mnie najważniejszą sprawą jest jednak to, że ścieżka dźwiękowa nic a nic nie ustępuje tej z TtEoT. Cieszy mnie, że autorzy gry docenili fakt, że są ludzie, którzy lubią sobie posłuchać co nieco i umożliwili wybudowanie szafy grającej, gdzie można się zanurzyć w dowolny kawałek z gry. Ja wybrałem bardzo smutny i pełen melancholii Whistle on the Wind (Tearful Remix). To coś w sam raz dla płaczków.

  Na koniec repertuaru pana Sakuaraby mam utwory pochodzące z gier, których niestety jeszcze nie skończyłem, czyli Soul Poetry z Baten Kaitosa (NGC) i The Beginning of Eternity z Resonance of Fate (PS3, X360). Sam jeszcze niewiele o nich wiem, więc wstrzymam się na razie z jakimkolwiek komentarzem. Parę godzin z jrpgiem porównałbym tylko do dema.

 

  Dobra, namyśliłem się w końcu w co chce grać. Gdybym miał amerykańskiego Plusa, to bym pewnie ściągnął Tales of Symphonię HD za 10$ i porównał ją z moją Vesperią. A tak, no cóż, mam nadzieję, że zrzucę się chociaż z Cyborgiem na Chrono Trigger, który kosztuje w hamburgerowym sklepie 5$. Warto w to w ogóle grać? Nie odpowiadajcie, bo znalazlem właśnie coś lepszego. Oddałbym wszystkie swoje gry, żeby zagrać w tą jedyną.

http://www.metacritic.com/game/pc/steinsgate

Ech, marzenia. One zawsze są piękne.

  Czas wrócić z chmur na ziemię, gdzie czeka na mnie Demon's Souls (PS3). Został mi jeszcze kawałek pierwszego świata do przejścia oraz cały trzeci i piąty świat (licząc z lewej strony). Na razie nie chce mi się tam iść, więc sobie farmię. Łaknienie Duszy, czyli zaklęcie zwiększające ilość zdobywanych dusz, trzy strzały z łuku na przywoływaczy i 20 000 dusz jest moje. Muszę ten proces powtórzyć ponad pięćdziesiąt razy i mam kolejny poziom duszy. Teraz skupiam się na rozwijaniu magii, bo chce mieć silniejsze zaklęcia na Pożeraczy Ludzi i Flamelurkera przy następnym przejściu gry.

  Nie umiem wejść do jednego miejsca w DS, pomimo tego, że ciągle są tam podpowiedzi. Niestety, te podpowiedzi można sobie wsadzić gdzieś. Jasne, że ktoś sobie może napisać:"Nie idźcie tam bez wielkiego miecza", ale o tym, gdzie jest przedmiot do otworzenia danego miejsca to już się nie dowiem. Sięgnij po opis, którego nie ma w DS, bo z podpowiedzi, to się co najwyżej dowiesz, że gdzieś tam czyha silny przeciwnik. Przejrzyste to jest jak cholera.

  O tym, że po zginięciu w czyimś świecie nie traci się dusz, też nie ma żadnej wzmianki. O sposobie tworzenia broni z duszami bossów też nie da się dowiedzieć z gry. Nigdzie tego nie wyjaśniono. Najdziwniejsze jest to, że żeby je zrobić, to wcale nie trzeba rozwijać  broni na maksa i dodać wybraną duszę. Wiele z nich trzeba rozwinąć na +7 lub +8 i dopiero potem dodać wybraną duszę. Nie wiem kto to wymyślił, ale do najmądrzejszych to ta osoba nie należała.

  Wiele osób twierdzi, że wysoki poziom trudności jest wizytówką serii Souls. Zgoda. Zachowań przeciwników i ich umiejscowienia na mapie da się jednak nauczyć. Obejść kiepskiego systemu podpowiedzi, braku płynności rozgrywki, opóźnień w trybie dla wielu graczy, źle przemyślanego systemu rozwoju postaci w celu zdobycia najwyższego poziomu już niestety nie. To też są cechy charakterystyczne tej serii.

 

  Mam też zamiar pograć w Borderlands 2 (PS3). Mam już czterdziesty ósmy poziom Salvadorem. Brakuje mi jeszcze dwóch.

 

  W Castelvanii:Lament of Innocence (PS2) odkrylem 97% mapy. Zapomniany i ostatni boss już czekają. Nie śpieszy mi się jednak do nich. Po zdobyciu trzech Monet Szczęśliwości od Wisielców zwiększyło mi się trochę szczęście i gnębię wszystkie potwory, w celu dowiedzenia się, jakie przedmioty zostawiają. Potrzebuję też jednego bicza, bez którego nie odkryję całej mapy. Szkoda tylko, że nie pamiętam gdzie jest boss, którego trzeba pokonać do jego zdobycia. Te 3% nieodkrytej mapy to więcej niż by się mogło wydawać. Przeszukuję teraz trzeci z pięciu obszarów zamku.

 

  Na pewno włączę też Tales of Vesperię (X360). Każdy z Was ma jakieś ulubione intro z gry. Soul Reaver, Ridge Racer Type 4, Soul Blade i masę innych. Moim ulubionym jest rozpoczęcie z gry Namco. Zupełnie nie przeszkadza mi fakt, że jest ono po angielsku. Czekam na jrpga, którego wszystkie przerywniki będą miały jakość tego rozpoczęcia.

 

   Próbuję też grać w Saint's Row: The Third (PS3), ale niemożność zlikwidowania jednego celu coraz bardziej odpycha mnie od tego tytułu, i to w momencie, kiedy zaczynam lubić już niektóre kawałki. W SR3 jest zupełnie inny klimat niż w dwójce. Jest bardziej lightowo i groteskowo. Cieszy też przejrzysty poziom rozwoju postaci, który jest dla mnie największym atutem tej części..

 

  Mam też ochotę na bliższą znajomość z Dust: An Elysian Tale (X360), które pożyczył mi wiadomo kto. Cóż to za gra. Metroidvania, którą powinno zrobić Konami, ale im się nie chce. Zresztą, bez Igi to nawet nie chciałbym grać w dwuwymiarowe Castlevanie. Jak ktoś lubi średniaki pokroju Mirror of Fate to jego sprawa. O Nintendo nawet nie mówię. Im starczy jak Samuska występuje w jakichś Smash Brosach. Może by tak Mario przenieść do Smash Bros. a z Samus zrobić fpsa, pinballa, karta, rpga, gry sportowe i gry logiczne? Ta, jasne. Ciekawe, czy w Nintendo wiedzą jak nazywa się twórca Metroida? Pewnie to wiedzą, tak jak ja.

  Jak już wspomniałem, Dust jest metroidvanią. Głównym bohaterem jest wojownik Dust (Kurz), towarzyszy mu miecz, posiadający własną świadomość o imieniu Ahrah oraz właścicielka tego niezwykłego oręża, przypominająca lisa ze skrzydłami, Fidget (Wiercipięta).

  Główny bohater prawie ginie na początku. Ratuje go Ahrah. Nawet on jednak nie wie jaki jest tego powód. Gra pewnie to wyjaśni.

  Oprawa graficzna to dwuwymiarowa uczta dla fanów wszelkiej maści Odin Sphere'ów. Ręcznie malowane tła, drzewa targane przez wicher, skaczące tu i tam króliki, latające motyle, padający deszcz, który ze zwykłej mżawki przeistacza się w ulewę. Postacie nie są tu statycznymi dwuwymiarowymi rysunkami. Są świetnie animowane, ruszają ustami, znaki na mieczu migają, gdy ten zabiera głos, Wiercipięta ma błysk w oczach, gdy mówi o czymś z zachwytem, drży ze strachu po zobaczeniu potworów, czy przyjmuje pozę wspaniałości po zaprezentowaniu swojej zabójczej techniki.

  Kierowany przez nas wojownik nie musi posiadać żadnych zdolności w walce, gdyż cala jego siła bierze się z miecza. Kombinacja kilku ciosów, cios zakończony złapaniem wroga i uderzeniem nim o ziemię, podbicie do góry oraz Burza Kurzu. To jest dopiero technika. Po paru ciosach Dust wytwarza gigantyczny wir, który wciąga do centrum wszystkich nieszczęśników wokół. Jeśli połączymy to z pociskami jego latającej  pomocnicy, to ten atak będzie jeszcze silniejszy.

  Do broni można zdobywać usprawnienia, przy awansie na wyższy poziom decydujemy o tym, na co wydamy zdobyte doświadczenie. W Elizjańskiej Opowieści są misje poboczne, no i cała masa poukrywanych przedmiotów. Znajdziemy tu praktycznie wszystko to, z czego słynie ten gatunek.

  Jedyne co mnie irytuje w D:AET to spadki animacji, ale nie są one tak duże, żeby zniechęcić mnie przed dalszą grą.

  Jak muzyka będzie dalej na takim poziomie, jak tutaj, to przepadnę niedługo bez wieści.

 

 


Żegnam.

 

 

Oceń bloga:
24

Komentarze (55)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper