e-wolucja według Sony

BLOG
1304V
Monika Pawlikowska | 19.10.2012, 09:55
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Cyfryzacja, to naturalna konsekwencja postępu technicznego. Nie ma co się dalej oszukiwać, wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że producenci zdecydowanie chylą się w kierunku rozszerzenia sprzedaży w formie cyfrowej i jest to dla nich wybitnie na rękę.

Cyfryzacja, to naturalna konsekwencja postępu technicznego. Nie ma co się dalej oszukiwać, wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że producenci zdecydowanie chylą się w kierunku rozszerzenia sprzedaży w formie cyfrowej i jest to dla nich wybitnie na rękę.xxxxx

 


Jak na razie podchodzą do tego ostrożnie, oferując w wirtualnych sklepikach głównie arkadówki/minisy, starsze gry, lub takie której już nabiły odpowiednie cyferki w tradycyjnej formie sprzedaży, badając reakcje konsumentów, ale wiele ze znakomitych gier, już teraz nie posiada materialnej formy i jest dostępnych tylko za pośrednictwem sieci. Większość z nas przyjęła rozsądną strategię-kupujemy głównie te tytuły, które są objęte promocjami, dając do zrozumienia, że nie damy zdzierać z siebie pieniędzy za gry, które w porównaniu z pudełkowymi odpowiednikami powinny być znacznie tańsze. Do tego wszystkiego dochodzą spory o prawo własności dóbr w postaci cyfrowej, ograniczony dostęp i cała sytuacja jest dosyć patowa. Jednak branżowi giganci uparcie prą do przodu, wszelkimi możliwymi sposobami zachęcając do zakupów w sieci, widząc w tym przyszłość rynku.

Microsoft jako pierwszy z producentów konsol wprowadził na stałe abonament. Dochody przynoszone z tytułu wykupionego członkostwa Gold, bardzo kłuły w oczy włodarzy Sony. Posiadacze złotego konta na Xbox Live, dostawali w ramach subskrypcji rozmaite promocje i od czasu do czasu darmowe gry arcade, tapety itp, więc Sony postanowiło zrobić to samo. I tak szukając dogodnego rozwiązania, skośnoocy wprowadzili usługę PlayStation Plus. Wbrew oczekiwaniom początkowo pomysł był kompletnym niewypałem. Niby Plusik coś tam dawał, jednak były to jedynie growe popierdółki, które każdy mógł nabyć na własność w sklepie, za cenę o wiele niższą niż wynosił sam abonament, granie online nadal było za darmo, a za dostęp do "ekskluzywnych materiałów" nikt nie chciał płacić blisko 200 złotych rocznie. Wreszcie Sony poszło po rozum do głowy - Aaaa... Bo gracze chcą gier, a nie avatarów i tapet! - i na tegorocznych targach E3 ogłosiło chęć wprowadzenia istotnych zmian w swojej usłudze, będących swoistą rewolucją cyfrowej dystrybucji.

Granie na abonament

 



Jak powiedzieli, tak zrobili i od czerwca PS Plus nabrał konkretnej formy, oferując posiadaczom subskrypcji wiele godnych pozazdroszczenia opcji. Obietnice udostępnienia do 45 gier rocznie za darmo, możliwości przetestowania godzinnej wersji pełnej gry, atrakcyjnych rabatów, chmura jako dodatkowego miejsca zapisu, cross buy i powiązanie konta na PS Network z Vitą, wcześniejszy dostęp do premierowych szpili, oraz wersji beta i to wszystko za dwa papierki z podobizną Władka J. rocznie. Oczywiście tak atrakcyjna oferta znalazła zainteresowanie wielu graczy. Muszę przyznać, że sama śledzę na poczynania Sony z coraz większą ciekawością. Nowa forma Plusa jest naprawdę interesującą inicjatywą i warto jej poświęcić więcej uwagi. Przekonanie graczy do systematycznego opłacania składki jest proste-wy dajecie rozsądne pieniądze, a my udostępniamy naszą własność. Takie podejście, jest świetnym sposobem na pozyskanie nowych klientów i stworzeniem sobie stałego "źródełka" z płynącą do kieszeni gotówką. Chociaż dostęp do gier otrzymanych za fee, tracimy z chwilą wygaśnięcia subskrypcji, nic nie stoi na przeszkodzie żeby wykorzystać je do granic możliwości przez czas trwania abonamentu. Są to pełne gry, a zdobyte w nich trofea zostają na stale przypisane do naszego konta, niezależnie od tego jak długo będziemy korzystać z usługi. Wrzucenie takich szpili jak Deus Ex: H.R. czy Red Dead Redemption wywołało niemałą ekscytację wśród graczy. I słusznie! Choć gry miały premierę dość dawno temu, ściągnięcie ich w ramach abonamentu nadal wychodziło na korzyść użytkowników.


Ech gdyby jeszcze gracze mieli prawo wyboru gier, jakie chcielibyśmy dostać, a oferta w europie dorównała tej jaką są raczeni Japończycy...
Jasne zasady dotyczące ich użytkowania, rozwiewają wątpliwości co do własności cyfrowej i kończą się spory sądowe. Jeśli Sony dotrzyma wszystkich obietnic i nadal będzie oferować konkretne produkty za tak atrakcyjną cenę, konkurencja będzie zmuszona podjąć rzuconą rękawicę i odpowiedzieć tym samym, a może nawet czymś atrakcyjniejszym? Osobiście czekam na ruch Microsoftu z niecierpliwością i naprawdę mam szczerą nadzieję, że wyjdzie z tego coś naprawdę konkretnego dla wszystkich graczy.

Minusy Plusa

 



Oferta Sony jest w miarę dobrą alternatywą dla rynku wtórnego. Osoby, które nie lubią zbierać pudełek, a jednocześnie do wirtualnych zakupów podchodzą z niechęcią, mogą za pomocą abonamentu cieszyć się grami, nie wydając fortuny na ich zakup. Jednak jeśli chodzi o kupowanie gier, jestem konserwatywna i jak osioł będę upierać się przy swoim! Przede wszystkim nie dostajemy owych gier w dniu premiery-wiadomo coś takiego jest nieopłacalne dla firmy. A dla samych graczy? Tu trzeba się zastanowić czego naprawdę po tej usłudze oczekujemy. Przykładowo DE: HR, zostało udostępnione użytkownikom, dopiero w kilka miesięcy po premierze. W tym czasie gra sprzedała się w oczekiwanej ilości w pudełkowej formie i po tym jej wartość na rynku naturalnie spadła. Obniżono cenę nowych kopii, o używkach, ogranych już przez innych nie wspominając. Czy więc nadal kalkuluje się uiszczać tego swoistego preordera, na nieznane tytułu i zagadkowy termin ich udostępnienia? Tak naprawdę wszystko zależy od dobrej woli Sony, gdyż to wyłącznie oni mają wpływ na to jakich gier otrzymamy dostęp. Osoby nie wykupujące subskrypcji, często już dawno temu zaliczyły te tytuły i odsprzedały go, bądź wymieniły na inną grę. Poza tym, za każdym razem będę powtarzać, że brnięcie coraz głębiej w kierunku ograniczenia dostępu, jedynie do formy cyfrowej, zalatuje intensywnym fetorem monopolu. A to już absolutnie dla nas jako konsumentów korzystne nie będzie. Jak długo Sony będzie dotrzymywać obietnic i nie zmieni ilości wrzucanych w ofertę Plusa gier? Pewnie tak długo jak na rynku będą dostępne alternatywne formy sprzedaży, lub w zależności od oferty konkurencji-ot i cała filozofia.

Ostatnio zaniepokoiło mnie też jeszcze jedno zdarzenie. Oczywiście może już wpadam w paranoję i jest to błędne odczucie, ale przy okazji kupna Sleeping Dogs zauważyłam, że pudełka są dostarczane w mniejszej ilości niż jeszcze rok temu. Do tej pory przy premierze mniej głośnych tytułów, można było wejść do pierwszego lepszego sklepu, gdzie półki uginały się pod ciężarem nowości i wyjść ze swoją kopią bez czekania. Przy wspomnianej wyżej grze, miałam już z tym problem. Zamówienie na S.D. złożyłam już na kilka dni wcześniej, ale jak się okazało dostarczono niewielką ilość kopii. Gdzie nie zadzwoniłam, informowano mnie o brakach na stanie. W końcu po trzech tygodniach od premiery, nabyłam swoją płytę, przepłacając przy tym czterdzieści złotych, bo w sklepach z lepszymi ofertami trzeba było nadal czekać nieokreśloną bliżej ilość czasu. Gdyby premiera gry w wirtualnych sklepach była zbieżna z pudełkową podejrzewam, że nie czekałabym tych kilkunastu dni tylko z ciężkim sercem uszczupliła cyfrowy portfel przypisany do mojego profilu gracza...

I tu zastanawia mnie, czy to był jedynie pech, czy może jeszcze jeden zabieg skłaniający do zakupów w sieci? Mam nadzieję, że to pierwsze.

 



Jakby nie patrzeć cyfrowa dystrybucja to czysta wygoda! Ale... Tradycyjna forma też ma swoje uroki.  Dla mnie są nimi wspólne growe zakupy. Mój małżonek oczywiście także jest graczem, choć mamy często odmienne gusta i zdarza się nam toczyć zawzięte debaty na temat konkretnych tytułów. Lecz posiadamy także, jednakowe "growe" nawyki i zboczenia. Jednym z nich są właśnie wspólne wypady do Stolicy, w celu zakupienia nowych gierek (w moim mieście sklepy "nie dla idiotów" mają straszne opóźnienia w dostawach). Rzadko kiedy zamawiamy pocztą, bo już tak jakoś przyzwyczailiśmy się do tych podróży, że weszły one w naszą tradycję. Nic nie zastąpi mi planowania zakupów podczas jazdy, dyskusji przed sklepową półką, jaki tytuł jest absolutnym "must have" i nie odpuszczę go na rzecz jakiejś durnej ścigałki! Ja do koszyka pakuję wszelkie strzelaniny, a on po kryjomu odkłada je na półkę, by zmierzyć się później przy kasie z moim fochem hehe. No i w drodze powrotnej, cała ceremonia zrywania  folii, sprawdzenia drugiej strony (:p) przejrzenia książeczki, zapachu nowości... To już chyba ma każdy:)

Do tej pory ciepło wspominam też, naszą wariacką jazdę po nowe PS 3 w dniu premiery, które musiałam wieźć całą drogę  na kolanach "żeby laser się nie wstrząsnął" hehehe. Po doświadczeniach z PS 2, które miało tak zjechany czytnik, że trzeba je było odwracać "do góry nogami" żeby ruszył napęd, ostrożności nigdy za wiele:). Nasi znajomi nie mogli uwierzyć, że oboje zgodnie opuszczamy imprezę urodzinową jednego z nich, by jechać po "jakąś tam" konsolę... A my ciesząc się jak dzieci, nocą zapakowaliśmy się do samochodu, pędząc po nowe, błyszczące cacuszko. Trochę odbiegłam od tematu-wybaczcie, ale po prostu się rozmarzyłam:)

Wiem, że dla wielu osób, zwłaszcza młodszych, przyzwyczajonych do zakupów przez internet, jest to niewystarczającym argumentem do kupna "pudełek". Ale starzy gracze podchodzą z sentymentem fizycznych nośników, przypominając sobie czasy gdzie dyskietka, tudzież płyta były traktowane jako sakrum-wychuchane, wypieszczone, zawierające coś niezwykle ważnego. Każdy ma jakieś nawyki i przygody związane z kupnem gier. Ja zdradziłam swoje. A jakie są Wasze?


 

Oceń bloga:
0

Komentarze (18)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper