Po Analizie: "Możemy ponegocjować cenę?" - czyli o handlu grami w Polsce

BLOG
1663V
Po Analizie: "Możemy ponegocjować cenę?" - czyli o handlu grami w Polsce
Graczdari | 19.09.2014, 13:42
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Czas na wpis, który pojawić miał się dawno, jednak ostatnimi dniami targało mną to bardziej niż zwykle. Czas powiedzieć co nie co o handlu grami w Polsce, rynku używek i wyjaśnić kwestie negocjowania cen.

"Czy możemy ponegocjować cenę?"

Od razu wyjaśnię, że nie mam nic przeciwko osobom, które próbują negocjować ceny w sklepie. Problemem jest nie fakt negocjacji, a niekonsekwencja osób negocjujących, oraz brak znajomości realiów. Od miesięcy nie umiem zrozumieć tego, jak to się dzieje, że klient potrafi targować cenę gry w sklepie w którym sprzedaje ja, natomiast idąc do SATURNA zgadza się na sztywne propozycje bijące z cenówki, choć w przytłaczającej większości przypadków są one wyższe niż to co proponujemy My. Dlaczego tak się dzieje? Czy skoro sklep z grami pełni rolę "wyspy" na pasażu, to oznacza że można ją traktować w sposób hmmm....bazarowy? Przecież to na bazarze zwykle negocjuje się ceny, a z bazarem kojarzeni być nie chcemy. 

"Nie, na grze nie ma 100 zł marży"

Nie wiem skąd, ale w wielu osobach tkwi przekonanie, że marże na grach są kosmiczne. Prawda jest jednak dużo bardziej bolesna. Premiery obarczone są marżą od kilku do kilkunastu złotych (zwykle nie przekraczając 20 zł). Oczywiście, pojawią się głosy, że możemy sobie ją podnieść, ale wtedy nie bylibyśmy żadną alternatywą dla SATURNA czy EMPIKu, prawda?

Kolejna kwestia to zupełnie inna pozycja sklepów takich jak POWERPLAY, a ogromnych sieci jak wspomniany EMPIK czy SATURN. My nie mamy prawa zwrotu towaru kiedy ten się nie sprzedaje. Jeśli coś nie idzie, trzeba to opychać bez marży, a czasem nawet na stracie. Gdy klient płaci kartą, to prowizja zżera kolejne kilka złotych, a przy tak małym zysku z egzemplarza również to robi różnicę. Finalnie wygląda to tak, że większość premier przynosi straty, ale sklep specjalistyczny jest po to by te premiery miał, tak więc przychodząc do naszego albo jakiegokolwiek innego sklepu z grami miejcie to na uwadze - ceny są lepsze niż w Saturnie czy Empiku, ale urwać z tego już nie ma czego. 

Zarabia się na używkach, choć to też nie jest róża bez kolców. To nie wygląda tak, że skupujemy za 30zł a sprzedajemy za 130. Nikt nie chce być oszukiwany. Ceny wymiany czy skupu zależą od ogroma czynników - m.in wartość tytułu na Allegro czy nasze statystyki sprzedaży  i jego prawdopodobieństwa. Z ostatnich premier - wierzcie lub nie, ale "Watch Dogs" na PS4 jest mniej wart niż ten na PS3. Dlaczego? Bo tego na PS3 nie ma w ogóle na pułkach, a przez bundle PS4 z WD, hit Ubisoft'u namnożył się w takich ilościach, że nie da się go sprzedać. Marże na używanej grze zamykają się w kilkunastu złotych i są stałe na prawie każdej używce. W ten sposób każdy jest zadowolony, bo my też jakoś zarabiać musimy.

Tak wiec jak przychodzi ktoś do nas z "Uncharted 2" i oferujemy mu przy wymianie 20zł, to nie jest to złośliwość - takie są realia - przyjmujemy tytuł który i tak będzie leżał długo i mroził kasę, tak więc jeśli cena klientowi nie odpowiada, zawsze ma możliwość sprzedaży na Allegro czy OLT. Staramy się wychodzić na przeciw oczekiwaniom i takie gry mimo wszystko brać, a że cena niska - nic na to nie poradzimy.

"Dlaczego bierzecie gry z zagranicznych dystrybucji?"

Bo są tańsze - proste. Specjalistycznym sklepom z grami zarzuca się psucie rynku, bo handlują ściąganymi z zagranicy grami. Problemem jednak nie są małe sklepy, a Polscy dystrybutorzy którzy strasznie windują ceny, przez co nie ma możliwości bycia konkurencyjnym. My chcemy sprzedawać, a Wy chcecie kupować jak najtaniej, tak wiec jeśli zagraniczne wydanie ma polską wersje na płycie (o ile PL w ogóle jest), to takie ściągamy - bo każdemu się to opłaca, a jeśli wydawcom się to nie podoba, to niech zmienią swoje naprawdę chore ceny, albo walczą o jeszcze większą regionalizacje. 

Koszty też są...

Można  w to nie wierzyć, ale nasze punkty sprzedaży nie funkcjonują za darmo. Pominąwszy najbardziej oczywiste rzeczy jak koszt najmu czy wynagrodzenie pracowników, to są jeszcze podatki (w Polsce płaci się też od używanego towaru), koszty jakiejś choćby prostej reklamy, koszty stałe jak tusz, papier do drukarki, środki czystości, zszywki i wiele wiele innych. No i oczywiście gry - te premiery też trzeba z czegoś kupować i na taką "FIFE 15"  wydamy naprawdę sporo by sprostać zapotrzebowaniu. 

"Jak żyć...?"

Nie uważam i nigdy nie uważałem gier video za dobro luksusowe. Rozumiem, że każdy chce oszczędzić tyle ile to możliwe, ale należy zrozumieć iż jest to miecz obusieczny. Staramy się o najniższe ceny, ale obniżając je jeszcze bardziej doprowadzimy do sytuacji kiedy małe sklepy z grami znikną, a jedyną alternatywą będą wielkie sieciówki. Do tego według mnie, punkty takie jak nasz doprowadziły do rozwoju rynku konsol w Polsce i choćby z tego względu należy pomyśleć dwa razy zanim zaczniemy narzekać. 

Oceń bloga:
24

Komentarze (19)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper