VNV Nation-dobry electro pop nigdy nie jest zły

BLOG
1720V
Vulcan Raven | 14.04.2014, 17:28
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Elektro pop, elektro gotyk, EBM(elektro body music) i kilka innych pokrewnych gatunków muzycznych jest tym czego słucham zasadniczo od 12 roku życia. Przez cały ten czas zaliczyłem kilka mniejszych lub większych fascynacji. Wszystko zaczęło się w podstawówce od Depeche Mode. Ta obsesja trwa zasadniczo do dnia dzisiejszego, choć bardzo straciła na swojej intensywności, co nie zmienia faktu, że słucham ich do dziś i tak już chyba zostanie.

Chłopaki z VNV Nation nie mają na pewno takiej renomy jak DM, niemniej jednak w pewnych kręgach  zespół ten otoczony całkiem sporym kultem. Sprytnie łączą w swojej twórczości EBM, future pop i muzykę taneczną. Ich muzyka(przynajmniej taka była w przeszłości) to swoisty mariaż różnych odmian elektroniki nad czym góruje ciekawy głos Ronana Harrisa. Facet jest dosyć mocno uduchowiony czego wyrazem są jego teksty. Nie są one jednak zbyt dosłowne i nie mają nic wspólnego z tym co robi Arka Noego, niemniej jednak ich wydźwięk jest często dość oczywisty. Są one na tyle dobre,że nawet ja-zatwardziały ateista, słucham tego bez cienia  politowania. Gadu, gadu a za moment koncert:)

 

09 stycznia 2014. Warszawski klub "Progresja". I z tym miejscem wiąże się nieco zabawna historia. 

Na koncert wybrałem się ze swoją piękniejszą połową pociągiem. Mieliśmy zamiar uraczyć się trochę alkoholem więc porzuciliśmy zamiar 350 kilometrowej podróży autem z W-wy do Opola, gdzie mieszkamy. Ceny złodziejskie(130zł za bilet 2 klasy Inter City), warunki takie sobie, podobnie jak czas podróży(6 godzin z godzinnym opóźnieniem!!!). Ok. Jesteśmy na miejscu. Zmierzamy do hotelu(taki wysoki budynek obok Centralnego:). Prysznic, wypad na miasto, a potem na koncert. Jako,że miejsce przeznaczenia namierzyliśmy wcześniej, udaliśmy się taryfą w okolice WAT-u(Wojskowa Akademia Techniczna, gdzie Progresja stoi od lat). Przyjechaliśmy na styk, podchodzimy do budynku, a tam pusto! zero ludzi, żadnego ruchu ciał-NIC!. Dozorca mówi nam, że klub już nie działa, a On sam tylko "cieciuje" tutaj i nie ma pojęcia gdzie go(ten klub) przeniesiono! Czas koncertu już nastał a my w czarnej d@pie. No to pytamy miejscowych, gdzie ten klub przenieśli. Nikt nic nie wie! To szukamy taryfy, bo kto jak kto, ale taryfiasz powinien wiedzieć gdzie jest teraz znana wszystkim warszawska Progresja! Uff, jest taryfa. Pytamy faceta,a On mówi nam,że to obok, na terenie WAT-u! W mordę! Co robić! Mówię do faceta, że może przez centralę się dowie gdzie to jest. Łatwo nie było, ale koniec końców udało się nam wyczaić, że klub przeniesiono obok Fortu Wola. Podjeżdżamy pod Fort, jest neon z napisem Progresja! W końcu!

Koncert był niezły, ale kilka rzeczy zawiodło. Przede wszystkim frekwencja, bo 300-400 osób na koncercie w sumie dość znanego zespołu to kpina. Wszędzie indziej na ich występy przychodzi minimum 2-3 tys. Scenografia też była skromna i bardzo minimalistyczna. Żadnego telebimu z obrazami w tle-nic. Tylko skromny zestaw świateł. Za to kapela nie zawiodła. Zagrali większość swoich największych hitów. Ronan szalał na scenie, a Mark Jackson wtórował mu na elektronicznych bębnach. Formalnie kapela to duet, ale na koncertach wspiera ich dwóch dodatkowych muzyków na klawiszach. Nie inaczej było i tym razem. Jeśli mogę coś zarzucić temu koncertowi od strony czysto muzycznej, to zbytnie nastawienie sie na taneczne wersje swoich kawałków. Zabrakło mi tutaj pewnej surowości w brzmieniu. Po tym występie można by odnieść wrażenie, że VNV Nation to zespół tworzący muzykę do zabawy. Owszem mieszają style, co świetnie wyszło im na płycie "FuturePerfect", ale generalnie nie jest to na pewno zespół aż tak ukierunkowany na taniec. W tej kwestii szwedzki Covenant wypada na żywo nieco lepiej. 

Suma sumarum koncert udany, bez euforii, ale to być może z powodu kiepskiej organizacji i reklamy. Panowie zagrali skromnie, bo być może determinowała to nieliczna publika. W końcu taki koncert to niemałe koszta. Być może powodem było też to,że pierwotnie występ miał się odbyć pod koniec października. Jednak z powodu epidemii grypy jaka opanowała całą ekipę występ przełożono na styczeń. Na koniec próbka możliwości VNV Nation, tym razem w wersji studyjnej. Wydaje mi się każdy fan elektro-popu powinien zaznajomić się z ich twórczością, tym bardziej,że jest ona na swój sposób eklektyczna i momentami zaskakująca. Dowodem na to jest z pewnością ten kawałek. Nie należę do mięczaków, ale ten utwór w połączeniu z genialnym video wycisnął ze mnie łzę...

Kiedy już otrzecie łzy to możenie pomodlić się w rytmach future popu z niewielkimi naleciałościami EBM.

Tutaj z kolei filmik, który sam zmontowałem. Wiem, nie jest to mistrzostwo świata, ale przynajmniej łączy się z motywem przewodnim tego portalu:)

 

 

 

Oceń bloga:
2

Komentarze (2)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper