Muzyka metalowa w grach

BLOG
698V
Muzyka metalowa w grach
Sleeep | 01.07.2015, 21:04
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Muzyka ekstremalna i wszelkiego rodzaju odmiany metalu, w grach pojawiają się dość rzadko. Od czasu, gdy technologia pozwala na użycie prawdziwych utworów, pojedyncze produkcje zaczęły czerpać garściami z biblioteki znanych wykonawców. Mogliśmy usłyszeć Rob'a Zombie, Fear Factory, naszego rodzimego MECH’a. Niedawno do tego grona dołączył gitarzysta mojego ulubionego zespołu Meshuggah....

Ostatnią pozycją jaką kojarzę dla rządnych ekstremalnych muzycznych doznań jest Wolfenstein New Order. Fredrik (gitarzysta zespołu Meshuggah) stworzył w swoim klimacie dość prosty aranżacyjnie, ale jednak rytmicznie pulsujący, ciekawy temat przewodni jednego z utworów. Nie dziwi ten fakt, ponieważ zespół Meshuggah i jego indywidualne projekty charakteryzują się tym samym – polyrytmia, matematyczne riffy i ekstremalny wokal, do tego bardzo niski strój gitar (gitary ośmiostrunowe!).  Polecam ten zespół jednak ostrzegam – sam do tej muzyki przekonywałem się chyba z rok – w końcu jak mi się spodobała to obecnie nie słucham niczego innego.

Dodam, że Meshuggah do swego czasu bardzo zamkniętego gatunku, jakim jest metal, wprowadził wiele nowych elementów, z których chyba wszystkie kapele metalowe czerpią obecnie pełnymi garściami.

Kolejną ciekawą pozycją jest zapomniany już Earache: Extreme Metal Racing.

Gra w swoim soundtracku zawiera takie tuzy gatunku metalowego jak: Morbid Angel, Deicide, At the Gates, Napalm Death i Municipal Waste czyli zespoły, które w tym czasie były pod skrzydłami tytułowego studia Earache . Gra debiutowała w 2006 na PC i PS2 Możemy ją przyrównać do połączenia Twisted Metal i wyścigów Mario Kart. Gra nie zebrała porywających not (wahanie od 2/10 do 4/10) Duży plus należy się za odwagę dla wydawcy, który w tej tematyce nie miał w tamtych czasach za bardzo konkurencji.

Tytuł bliski podobnym doznaniom estetycznym, którego nie można oczywiście pominąć w tym zestawieniu to Brutal Legend. To czysta kwintesencja metalu w grach. Główny bohater odgrywany przez aktora Jack’a Black’a dodał odrobinę humoru do całego, przerysowanego świata, który został fantastycznie wykreowany. Tytuł był wybuchową mieszanką strategii i gry akcji z elementami RPG. Moim zdaniem niestety, o ile część przygodowa była świetna, tak elementy strategiczne trochę pogrzebały w dalszej części przyjemność obcowania z ta pozycją. Jednak, jeśli przyjrzymy się soundtrackowi i postaciom, które także znalazły swoje miejsce w grze, to już lepiej być nie mogło: Lemmy Kilmister, Rob Halford, Ozzy Osbourne czy Lita Ford to tylko część nazwisk, jakie usłyszymy. Do tego topory, kolce, ogień, rogi i oczywiście gitary…ciężko o tak gęsty metalowy klimat w innej grze. Hellyeah!

Bardziej poważne uniwersum, w którym sięgnięto po muzykę metalową to Nightmare Creatures II. Utwory Rob’iego Zombie pasują tutaj jak ulał. Intro do dzisiaj robi wrażenie. Dużo dałbym za nową część, ale koniecznie z jego muzyką, który od jakiegoś czasu tworzy także filmy z gatunku gore – „Dom Tysiąca Trupów” (polecam). Sama gra i gameplay dzisiaj niestety już ze względu na stronę techniczną może już być nie do przełknięcia, ale klimat jest gęsty jak krzepnąca krew, po zdarciu kolana przy pierwszej przejażdżce rowerem bez bocznych, wspomagających kółek.

Zatrzymując się na chwilę w klimatach psychodelicznych warto odnotować Carmageddon. Do pierwszej części wykorzystano utwory Fear Factory. Wersje instrumentalne pasowały jak ulał do tego, co działo się na ekranie. Choć minęło tyle lat, utwory cały czas są na czasie i swoim industrialnym klimatem będą się pewnie jeszcze długo broniły.

Ciekawym zabiegiem okazało się, w przypadku Halo 2 Anniversary, zatrudnienie gitarzysty Misha Mansoor’a (zespół Periphery) do dwóch kompozycji "Follow In Flight" i „Breaking the Covenant”. Jeśli nie kojarzycie tego Pana, a gracie na gitarach to biegiem nadrabiajcie najbardziej nowoczesne granie, jakie obecnie można „uprawiać” na tym instrumencie. Usłyszycie tutaj podobnie jak w jego zespole mocno kontrastujące piękne dźwięki z riffami, które przy słuchaniu powodują wywrócenie mózgu na drugą stronę.

Na sam koniec zostawiłem nasz polski akcent - Painkiller. Gra, która w dużej mierze dzięki muzyce nie pozwalała oderwać się od ekranu. Prosta, staroszkolny gameplay, dobra muzyka i z ekranu wylewały się litry miodu. Nasz rodzimy zespół Mech wręcz stworzony do tego typu gry. Trochę głupio się przyznać, ale to właśnie dzięki tej grze poznałem ten zespół, choć grają na naszym polskim podwórku od 1980 kiedy to debiutowali pierwszym singlem.

I tutaj chciałbym zakończyć. Ostatni przykład pokazuje jak mało tego typu muzyka jest promowana w naszym pięknym kraju. Choć stoimy mocno w metalu i za granicą Decapitated, Behemoth czy Vader świecą triumfy, tak u nas raczej koncerty są odwoływane, w radio usłyszymy jakieś popowe „shity” gwiazd z układu fonograficznego. Swoją drogą Vader spłodził do pierwszego Wiedźmina taki temat:

Chciałbym, aby deweloperzy zaczęli zapraszać kapele do współpracy, bo często jest tak, że to właśnie z tego elementu zapamiętywane są gry. Podzielcie się w komentarzach, jakie Wam gry zapadły w pamięci, które miały tego typu klimaty. Co według Was swoim pierdolnięciem zapychało ucho, strzemiączko łaskotało, a kowadełko zaczęło wirować w rytm gitarowych riffów.

P.S.

Mój mały hołd dotyczący gier znajdziecie w muzyce mojej kapeli TRYLION 

(proszę nie biczujcie za prywatę).

Oceń bloga:
13

Komentarze (19)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper