W co gracie w weekend? #82

BLOG O GRZE
1373V
W co gracie w weekend? #82
Daaku | 22.01.2015, 18:11
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Dzisiejszą odsłonę sponsorują panowie z wystającymi zębami, jaskiniowcy polujący na wszystko poza mamutami i zielona puszka znosząca menopauzę swojej AR waifu.

Witam wszystkich! "W co gracie w weekend" znowu trafiło pod moją egidę, więc będę miało okazję opisać dużo szerzej tytuły, jakie ostatnio idzie mi męczyć. Przekrój platformowy i gatunkowy będzie tak jak ostatnio szeroki, więc każdy znajdzie dla siebie porcję lektury.

 

 

Vampire the Masquerade: Bloodlines (PC, 2004 Troika Games)

 

Noc upojna jak mało która. Piękna nieznajoma zaprasza cię do siebie na noc, w sypialni walają się naprędce ściągnięte ubrania, pojękiwania trwają do późnych godzin nocnych, sielanka... Przynajmniej do chwili, w której budzisz się w łóżku z ugryzieniem na szyi. Wtedy już tak sielankowo nie jest. Kiedy jeszcze przez drzwi wpadają nieznajomi napastnicy, wbijając wam obojgu osikowe kołki w serca, a na zgromadzeniu jakiejś sekty cudem udaje ci się zachować życie (Ona tego szczęścia nie miała, tracąc głowę), to zaczynasz rozumieć, że wdepnąłeś w naprawdę duże gó...

 

No, w górę kłopotów wdepnąłeś. Jak się okazuje, denatka była wampirem, którą uczyniła cię jednym z Nich bez wcześniejszej konsultacji z aktualnym Księciem - Sebastianem LaCroix. Szefuje on ulokowanym w Los Angeles zrzeszeniu wampirów Camarilla, użerającym się z modernistycznym odłamem Anarchów i wywrotowym Sabbatem. Na głowie ma więc sporo, ale że wydał wyrok na naszą Panią - bierze na swoje barki także "wychowanie" nas na wzorowego członka społeczności Dzieci Kaina. Nie martw się, Camarillę czekają teraz ciekawe czasy, więc na pewno nie będziesz się nudził...

 

Grę rozpoczynamy - jak to w grze RPG - od stworzenia własnej postaci. Możemy, wzorem starych odsłon The Elder Scrolls, odpowiedzieć na szereg pytań kształtujących naszą osobowość i styl gry, albo tradycyjnie przejść do karty postaci, gdzie sami rozdysponujemy punkty na interesujące nas umiejętności. Wampir to taki "człowiek po przejściach", jest więc wszechstronnie uzdolniony - możemy ćwiczyć się w walce wręcz lub na dystans, kilku stylach prowadzenia dialogów, technikach szpiegowskich i nowinkach technologicznych.

 

Osobną decyzją jest dobór klanu, do jakiego chcemy należeć. Każdy z siedmiu grywalnych klanów ma własną historię , dobór dyscyplin magii i styl gry. Brujah to wyszkoleni w walce żołnierze, dzikim Gangrelom bliżej do zwierząt niż do ludzi, obłąkanie Malkavianów na pewno wzbogaci nasze dialogi i interakcje z innymi, odpychający Nosferatu całą grę muszą spędzać w ukryciu, Toreadorzy kochają sztukę i współistnienie z ludźmi, magia krwi Tremere jest powodem zarówno pogardy, jak i strachu, a z Ventrue wywodzi się większość ludzi sukcesu Santa Maria. Różnice w ich prowadzeniu są niekiedy tak znaczne, że warto skusić się na drugie, a nawet trzecie przejście w innym klanie, aby zasmakować nowych możliwości... oraz utrudnień.

 

Ja do gry przystąpiłem, za radą @Darka, jako Tremere - mają oni neutralne interakcje z przedstawicielami reszty klanów, nie wyróżniają się też specjalnie podczas prowadzenia dialogów, idealnie nadają się więc na klasę startową. Ich mocną stroną jest dyscyplina Taumaturgii - wspomniana wcześniej magia krwi, umożliwiająca nam posilanie się na odległość, wywołanie nudności u całej grupy wrogów czy też nałożenie na postać tarczy absorbującej nadchodzące ataki. Ćwiczę się w broni palnej (aktualnie mam dostęp do rewolweru, strzelby i pistoletu maszynowego), dominacji w dialogach (siłowe narzucanie innym swojej woli, można tak np. uniknąć kary pieniężnej czy szantażować rozmówcę) i skradaniu oraz hakowaniu. Gra to bowiem systemowy klon Deus Ex, więc do wielu questów można zabrać się w pasujący nam sposób. Wejście z drzwiami i wystrzelanie wszystkiego, co klnie pod nosem? Wyszukanie poluzowanej sztachety, dziury w siatce czy szybu wentylacyjnego? Wejście na piękny uśmiech, podając się za zastępstwo chorego pracownika? Wybór należy do was. Jestem mniej więcej w połowie gry, a mam za sobą m.in. włam do szpitala celem odzyskania próbki wilkołaczej krwi, odwiedziny w opuszczonym hotelu rodem z Residentów, bycie mediatorem w rywalizacji dwóch sióstr czy poszukiwania zaginionego cyngla, którego widziano ostatnio w pobliżu zakładu protetycznego. Aktualnie na zlecenie pana LaCroix czeka mnie wizyta na statku parowym, na którego liście przewozowej znajduje się wykopany niedawno, pradawny sakrofag, którego "pod żadnym pozorem nie wolno mi otwierać"... Czujecie ten dreszcz?

 

P.S. wizytując miejscowy "ośrodek socjalizacji młodzieży" o nazwie Asylum możemy wsłuchać się w przedstawicieli gatunku muzycznego, który dopiero @Dobermann pomógł mi określić jako "Dark Independent". Do gry pasuje jak ulał.

 

 

Monster Hunter 4 Ultimate demo (3DS, Capcom 2014)

 

Dobierasz rodzaj pancerza i typ broni, w plecak pakujesz medykamenty, prowiant, osełkę, granaty błyskowe i paraliżujące sidła, a następnie ruszasz do ruin starożytnej wieży (czy do dżungli, czy na lodowiec, czy na pustynię...), aby wypatrywać swojej zdobyczy - srebrnego Rathalosa. Po prawie 40 minutach zaciętej walki oprawiasz truchło bestii. Nie, również i tym razem nie wydropił Rubinu Rathalosa (5% szans z odciętego ogona lub rozbitej głowy). Wracasz do wioski, uzupełniasz plecak i wracasz na miejsce. Znowu brak. I tym razem też nie. Może tera-- jednak nie...

 

A potem człowiek dziwi się, że licznik czasu gry wskazuje ponad 800 godzin (seria PSP), a kolejne 300 dochodzi podczas gry na Wii i 3DSie. Od czasów przejścia flagowej serii Capcomu na sprzęty Nintendo wyraźnie odeszła mi chęć na łowy, do czego wybitnie przysłużył się wycięty z wersji 3DSowej tryb online Monster Hunter 3 Ultimate. Sorry, ale po godzinach spędzonych w odsłonie Monster Hunter Tri, gdzie do każdego questa można było szybko dobrać 4-osobową ekipę, takie sztuczne podbijanie sprzedaży wersji dla cienko przędącego wtedy Wii U nie jest dla mnie rozwiązaniem...  Zmierzający w naszą stronę (premiera w Walentynki!) Monster Hunter 4 Ultimate już takich chuligańskich cięć mieć nie będzie, więc wygląda na to, że bakcyl podłapany swego czasu na PSP powróci z podwójną siłą - tym bardziej, że i na PPE jest poza mną paru zadeklarowanych fanów Łowcy Potworów!

 

Ale to dopiero w połowie lutego. Tymczasem Capcom po ostatnim Nintendo Direct rozpoczął rozprowadzanie promocyjnych kodów na demo gry, które szczęśliwcy mogą pobrać z eShopu (wielkie gratsy dla @Frostmoora za odstąpienie mi własnego kodu, oraz jednocześnie wielkie faki dla @DRACO_WHATEVER, który cebulacko przywłaszczył sobie wszystkie trzy poprzednie przez niego oferowane). Jest ono naprawdę rozbudowane, gdyż pozwala na wypróbowanie wszystkich 14 obecnych w grze typów broni. Na Wielkim Jaggi (początkujący), ropuszym Tetsucabrze (obeznani) czy twardym Gore Magali (zaawansowani) otłuc możemy znane już wyrobionym łowcom sztylety, młoty, katany, lance czy kusze. Największą nowością są jednak dwa dodatkowe, obecne od tej odsłony, typy broni.

 

Insect Glaive - "zestaw" składający się z laski i towarzyszącego nam podczas walki owada, Kinsecta. Kinsectem szczujemy wroga, nakierowując go na jedną z jego części ciała, a następnie wysyłamy go, aby wyssał z celu jeden z czterech rodzajów Ekstraktów, dającym nam czasowe bonusy. Zielony błyskawicznie odnowi nam część zdrowia, Biały zwiększy szybkość poruszania się, Czerwony podniesie siłę ataku a Pomarańczowy zredukuje zadawane obrażenia. Insect Graive wydaje się idealnym typem broni dla początkujących, gdyż nie ogranicza ruchów, pozwala na samoczynne wzmocnienia oraz posiada atak z naskoku, pozwalający nam na uczepienie się grzbietu zwierzyny. 

 

Charge Blade - broń zdolna w locie do - podobnie jak Switch Axe - przechodzenia między dwoma trybami ataku. W tym przypadku trybem startowym jest tryb Miecza I Tarczy, podczas którego udanymi atakami zapełniamy znajdujące się w broni Fiolki Elementarne. Kiedy je zapełnimy, pozostaje nam kombinacją przycisków przejść w tryb Topora i wyzwolić zawartość Fiolki w Elemental Burst - serii silnych ataków ostrzem. Możemy też ją wyzwolić, a następnie przerwać, wracając do trybu Miecza I Tarczy - wtedy zawartość Fiolki otrzyma nasza tarcza, dając nam status Elemental Enhancement. Pozwoli on nam na ataki mieczem jeszcze silniejsze od tych, jakie wykonalibyśmy Toporem w pierwotnym Elemental Burst. Już sam opis tej mechaniki nie pozostawia wątpliwości, że Charge Blade jest bronią dla zaawansowanych graczy - tylko oni będą w stanie cierpliwie zapełniać wskaźnik, przełączać się między trybami i atakować w najbardziej sprzyjającym momencie.

 

Demo pozwala nam na grę solo oraz w lokalnym i sieciowym trybie wieloosobowym - aby jednak dostać się do utworzonego lobby, trzeba podać 14-znakowy Gathering Hall ID (plus 4-znakowy pass dla wymagających), więc o wygodzie dołączania do gry znanej z konsol konkurencji można zapomnieć... Pozostaje dzielenie się ze znajomymi ID świeżo wygenerowanego lobby, albo szukanie już aktywnych na odwiedzanych przez nas forach. Sam planuję do premiery pełnej wersji gry założyć dla właścicieli dema parę takich sesji - podawajcie w komentarzach swoje Friend Code'y i tryb gry (Beginner/Experienced), a zobaczymy, co z tego wyjdzie!

 

 

Halo 4 (X360, 343 Industries 2012)

 

Od mojego ostatniego kontaktu z serią o Master Chiefie minął ponad rok. Zaraz po zakupie swojego X360 spiknęliśmy się wtedy ze @squaresofterem, aby przejść razem wydawany wtedy w Games with Gold Halo 3. Rok to szmat czasu, a ja - mimo półki zapełnionej wszystkimi tytułami serii, z Halo Wars w steelbooku włącznie - jakoś nie kwapiłem się do dalszego wyżynania Gruntów i Floodu. Potrzebowałem bodźca, którym w przypadku czwartej części sagi okazał się @Affek zapraszający mnie do wspólnego przechodzenia Spartan Ops. Jednak o ile w przypadku trzeciej części "wspólne przechodzenie" oznaczało dwa przejścia kampanii (w tym raz na Legendary) i wspólne szukanie czaszek podczas rozmów przez headset, tak przy Halo 4 idzie nam jak po grudzie - od zeszłotygodniowego "W co gracie..." udało nam się rozegrać wspólnie raptem 3 epizody Opsów (z planowanych... 25), a przechodzeniem kampanii muszę zadowolić się solo. Takie życie.

Co do samej kampanii mam mieszane uczucia. To wciąż kawał porządnego FPSa, z prostymi nazwami broni i przeciwników, bogatym arsenałem broni (a grę i tak przejdziesz używając 2-3 zabawek) i epicznymi wydarzeniami w skali całej galaktyki. A, i soundtrack w sumie też miejscami ciekawy.

 

Do tego nowa strona konfliktu - Prometeanie - oferują może nie nową jakość, ale i tak wyraźne wytchnienie od wszechobecnych, nieporadnych Gruntów i upierdliwych Elite'ów. Chodzące po ścianach, kundlopodobne Crawlery ostrzeliwują cię z paszcz, drony w formie Watcherów nakładają na sprzymierzeńców tarcze (albo ich ożywiają!), a Jumperzy i Knightowie już samym wyglądem wzbudzają respekt. No i jakoś podchodzi mi ich srebrno-pomarańczowa kolorystyka oraz konstruujące się od podstaw w naszych rękach bronie to także przyjemne akcenty.

Z drugiej strony - zdecydowanie muszę chyba nadrobić Halo: Combat Evolved Anniversary Edition, aby dowiedzieć się, jak głęboka jest więź między Master Chiefem i Cortaną. Bo nie potrafię zrozumieć, po co taki chłop spędził wcześniejszą odsłonę gry, ratując ją z rąk Covenantów, aby teraz jeszcze znosić jej humory. "Chcecie odlecieć? Foch, usmażę wam elektronikę!", "Ta kobieta mówi ci po imieniu? Foch, twarde lądowanie na stacji kosmicznej!" Przede mną jeszcze 7. i 8. misja, więc jestem pewien, że na pewno coś jej jeszcze odwali. Cała ta gadka o końcu cyklu, popadaniu w paranoję, a Szefu zamiast poprosić o nowy przydział będzie z nią jeszcze po serwisach latał...

 

Osobną sprawą jest rozbudowany tryb multiplayer, który grzeje mnie nieco bardziej, niż wynikałoby to z moich doświadczeń z Halo 3. Wchodząc po raz pierwszy w War Games nie byłem początkowo pewien, czy gram w Ace Combat, czy w Zeno Clash - tak powszechne było tu ostrzeliwanie się podczas latania jetpackiem i zabójstwa "z kolby". Na zabicie przeciwnika potrzeba mi zwykle 5-6 trójpociskowych serii z Combat Rifle w głowę lub okolice, a na dobrą sprawę lepszy efekt daje dwukrotne machnięcie łapą z bliska. Dziwna ta technologia UNSC... Ale przymykam na to oko i gram dalej, mimo masakrycznego K/D ratio mając radochę z eskortowania flagi, partyzantki za kierownicą Warthoga czy ganiania ze stacjonarnym działkiem w łapach. Mój DAAQ Spartan-IV ma aktualnie rangę SR-13 (jak widzę ludzi z rangą SR-130...), model pancerza Air Strike (jak poniżej, choć nie tandenty zielony, a równie tandetnie niebieski) oraz modyfikatory na szybkie uzupełnianie osłon. Zobaczymy, na jak długo zagrzeję tu miejsce...

 

Na zakończenie oddaję głos squaresofterowi. Jakieś cycki podesłał czy coś, bo @krzychu zaginął w akcji...

 

Daaku

 

 

squaresofter presents

Weekendowe Dziewczyny #82

 

I-No (Guily Gear X2 #Reload)
 
Największa trollka w GG. Wszędzie kręci jakiś dym. Napuszcza jedną osobę na drugą, drugą na trzecią a trzecią na pierwszą. I tak w kółko. Uwielbia bić gitarą innych, podpalać cudze restauracje, ma żywy kapelusz o imieniu Marlene (sprawdziłem imię w wiki, jakby co), atakuje riffami gitarowymi, a do tego jest ekshibicjonistką, która najpierw obija graczowi gębę a potem się jeszcze przed nim rozbiera. (Przynajmniej przed śmiercią można zobaczyć coś pięknego.) Zmysłowa, kłamliwa a do tego przezabawna. Jest bossem w bijatyce Arc System Works.
 
Jeśli nie macie jej jeszcze dość, to posłuchajcie tego ciężkiego brzmienia. 
 
Pozdrawiam wszystkich i życzę Wam udanego weekendu.
 
squaresofter
Oceń bloga:
45

W jakim cyklu Daaku powinien wystąpić jako następnym?

Co się stało z tamtymi Gundamami
83%
Gundam na Sobotę
83%
Muzyczny Kącik Gundama
83%
Gundam Niedzielny
83%
Gundam Odszedł od Ekranu
83%
Pokaż wyniki Głosów: 83

Komentarze (112)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper